Profil użytkownika
Lewanna
Zamieszcza historie od: | 12 lipca 2011 - 23:23 |
Ostatnio: | 9 lipca 2012 - 2:19 |
- Historii na głównej: 14 z 36
- Punktów za historie: 11536
- Komentarzy: 161
- Punktów za komentarze: 1066
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
Żałowała myszka żółwia, że w skorupie siedział. - Mam cię w dupie, ku*wo głupia - żółw jej odpowiedział :)
Ale lekarz psychiatra ma innych znajomych lekarzy, skoro sam nie może pomóc swojemu dziecku, to szuka u nich pomocy. Nie pozwala na to, żeby dziecko zachowywało się tak jak jej córka. Na razie jest to agresja wobec brata, nie wiadomo w co może się z czasem przekształcić.
Myślisz, że pomoże Ci osoba, która własnym dzieciom nie umie pomóc? Może poszukaj innego lekarza.
A później taka stara menda powie, że losem zwierząt się przejmujemy, a nie losem emerytów. Zwierzę człowiekowi czegoś takiego by nie zrobiło. Ciągle są za małe kary za znęcanie się nad zwierzętami.
Napisałam przecież: przy odbiorze pełne imię i nazwisko, przy wysyłce wystarcza parafka, przecież podaję swój adres. Nie po raz pierwszy wysyłałam paczkę, nigdy nie kwestionowano mojego podpisu. W banku go akceptują, a tam mają przepisy ostrzejsze.
Zapewniam Cię, że nie lekceważę nikogo tylko dlatego, że pracuje na mało prestiżowym stanowisku. Moja przyjaciółka jest sprzątaczką, bo akurat tak jej się ułożyło. Tyle że dziewczyna jest inteligentna, można z nią rozmawiać na każdy temat. A spróbuj porozmawiać z paniami na mojej poczcie - zapraszam. Owszem, są sympatyczne, ale dość ograniczone. Pracował tam też młody chłopak, chyba zarabiał sobie na studia, niewątpliwie był inteligentny i bystry, ale klientów traktował z takim lekceważeniem, jakby byli półidiotami. Nikt nie zmieni mojego zdania o poczcie!
Miś :)
Kiedyś mieliśmy niewidomego psa. Nie widział od urodzenia, ale poza tym był zdrowy, więc nikt nie myślał o tym, żeby go uśpić. Chodził zawsze przy nodze, bo nie bardzo lubił samodzielne spacery. Miał jedną słabość - lubił siadać przy furtce i "wyglądać" na ulicę. Nikogo nie zaczepiał, chociaż na pewno poznawał po zapachach. Furtka była zawsze zamknięta. No i jedna z naszych "moherowych" sąsiadek, gdy przechodząc koło naszego domu widziała psa przy furtce, to podnosiła wrzask, żeby natychmiast zabrać psa, bo się na nią rzuci i pogryzie. A psina nie okazywał jej żadnego zainteresowania, nie widział jej i sam nie umiał furtki otworzyć.
No i tu się mylisz. Córeczka moich sąsiadów lepiej się wysławiała niż jej rodzice. Wychowywała się między dorosłymi 'wykształciuchami", może dlatego :)
Oj tak, potrafi. Mojemu koledze dekarze zostawili na dachu 10-centymetrową dziurę, bo im "blachy zabrakło" :) Na pytanie, jak wyobrażali sobie mieszkanie pod takim dachem w czasie deszczu, wzruszyli ramionami.
Przemówiłaś ich językiem, nabrali do Ciebie szacunku :)
Oczywiście :)
Mój dziadek kiedyś wstał o północy, bo mu się wydawało, że to szósta rano. Umył się, ogolił, ubrał i zaczął sobie szykować śniadanie. Dopiero wtedy babcia się obudziła zdziwiona, czego on się tak po nocy tłucze :) Dziadek był zupełnie trzeźwy :)
Nie, nie czuję się urażona, tylko chciałam zauważyć, że w Warszawie prawdziwych, normalnych warszawiaków już niewielu zostało, większość to przybysze, którzy psują całej reszcie opinię. Pozdrawiam niedzielnie!
Chyba to dotyczy tzw. "świeżych" warszawiaków, czyli niedawno przeflancowanych z prowincji, którym się wydaje, że mieszkanie w Warszawie nobilituje. Całe życie mieszkam w Warszawie, moja rodzina mieszka tu od kilku pokoleń, nigdy nie czułam się ani lepsza, ani gorsza z tego powodu. Ale znam takich, co mieszkają w Warszawie od paru lat i wydaje im się, że wszyscy powinni koło nich skakać.
Okropny, ale nas nikt nie zaczepiał. Pracowaliśmy tam chyba ze cztery lata. Czasem podszedł jakiś menel i poprosił o 2 złote na piwo, ale jak się powiedziało, że się nie ma, bo to przed pensją, to grzecznie przepraszali i odchodzili :)
Zamoyskiego, ten kawałek za wiaduktem, między Sokolą a Spokojną.
Kiedyś Allegrowicz przyszedł odebrać książkę i wpuściłam go do przedpokoju. Strasznie mnie zrugał, że obcego człowieka w ogóle wpuszczam do mieszkania, że co by było, gdyby on był bandytą :) Powiedziałam, że na bandytę nie wygląda i obiecałam, że już więcej nikogo nie wpuszczę :)
Połowy zawsze są jednakowe, nie ma większej i mniejszej. Ale i tak plus :)
http://mistrzowie.org/320345/Nelly :P
Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2011 o 22:52
Przecież on ma czapeczkę! Kapelusz ma rondo dookoła, a nie daszek :)
A ja nie rozumiem, dlaczego nie używasz polskich znaków. Żeby utrudnić czytanie?
Kiedy awanturowałam się na mojej poczcie o dostarczenie awiza zamiast przesyłki, to poinformowano mnie, że listonosze mają limit wagowy i więcej nie wolno im nosić. Zapytałam jak to się ma do pobierania opłat za przesyłki, bo przecież płaci się za dostarczenie przesyłki do domu adresata, a nie do urzędu pocztowego, po to widnieje tam mój prywatny adres, a nie adres urzędu pocztowego. Nikt nie umiał na moje pytanie odpowiedzieć...
Koty i tak robią to co chcą, bez względu na to jak się je wychowuje. Moja kotka za młodu tlukła wszystko, a szczególnie kwiatki doniczkowe. Myślałam, że niezdara, wskoczy na parapet czy komodę i spycha. Aż pewnego dnia zauważyłam, jak siedzi na oparciu kanapy, trzyma łapę w doniczce i ciągnie ją w swoją stronę. Doniczka oczywiście spadła między kanapę a ścianę...
Ja wychodzę na dwór, ale przedtem zakładam buty :)