Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Lewanna

Zamieszcza historie od: 12 lipca 2011 - 23:23
Ostatnio: 9 lipca 2012 - 2:19
  • Historii na głównej: 14 z 36
  • Punktów za historie: 11536
  • Komentarzy: 161
  • Punktów za komentarze: 1066
 
[historia]
Ocena: 29 (Głosów: 29) | raportuj
14 grudnia 2011 o 15:27

No i niech ktoś powie, że język polski jest trudny - zaledwie kilka słów, a ileż w nich treści, ileż emocji :) Szkoda, że nie można dać dwóch plusików.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
13 grudnia 2011 o 17:35

Naprawdę Ci współczuję. Ale czytając śmiałam się jak głupia. Duży plus!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 grudnia 2011 o 12:00

Możliwe, ale panienka z rozdzielni wyraźnie mnie poinformowała, że paczka jest już w drodze do Wrocławia, nie ma możliwości odebrania jej w Warszawie - bo sama chciałam podjechać i zabrać. Podobno w komputerze sprawdzała :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 grudnia 2011 o 23:25

Druga strona medalu: idę sobie, w obu rękach wyładowane siaty, widać, że nie mam szans na wzięcie czegokolwiek, a tu panienka wciska mi ulotkę. - Może w zęby? - proponuję. Roznosiciele ulotek po blokach też są piekielni. Milion razy mówi się, że ulotki do skrzynki, a nie na wycieraczkę czy na klamkę. Nie dociera. Oni muszą. Później się to wszystko wala po schodach. No i często stanowi wskazówkę dla złodziei - w ubiegłym roku obrobili u nas dwa mieszkania.

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 34) | raportuj
6 grudnia 2011 o 16:51

O KU*RWA - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć podczas czytania. Moja kotka też jest prezentem świątecznym - najbardziej udanym, jaki dostałam.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 listopada 2011 o 16:47

Trochę lektury by chyba nie zaszkodziło... :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
12 listopada 2011 o 22:33

Ów sąsiad, a nie owy...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 listopada 2011 o 17:28

Ciekawe, kto wywalił mój komentarz... W archiwum jest.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
12 listopada 2011 o 15:04

Ludzie są jednak popaprani psychicznie. Po cholerę biorą zwierzaka, jak wiedzą, że nie będzie miał kto się nim zająć? Moja własna ciotka kiedyś stwierdziła, że jestem głupia, bo nie wyjeżdżam na wczasy w lipcu, tylko w sierpniu, bo na lipiec zaklepała sobie wyjazd moja koleżanka, która zajmuje się moją kotką w czasie, gdy ja wyjeżdżam. Ciotka była oburzona - Jak kot może być ważniejszy od twojego wypoczynku - powiedziała. Ano, jak widać, może :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 listopada 2011 o 14:28

Nie żyje już, niestety. Ale zmarł śmiercią naturalną, nie z powodu braku opieki. Piękny bokser, uwielbiający ludzi, dzieci i koty :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 listopada 2011 o 1:38

Zbieżność imion i przydomków całkowicie przypadkowa :)

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
5 listopada 2011 o 15:26

Sam napadł, niech się sam broni :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
4 listopada 2011 o 15:57

Ja tam wolę Orzeszkową...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
4 listopada 2011 o 9:57

Moja koleżanka dwa dni przed porodem okna myła - czuła się bardzo dobrze, do końca pracowała. Ale pierwsze trzy miesiące miała straszne, bez przerwy rzygała. Jeździła do pracy na siódmą rano, często musiała wysiadać na przystankach i "haftować" do kosza. Brzucha nie było widać, ludzie widząc młodą dziewczynę wymiotującą do kosza we wczesnych godzinach porannych szeptali, że pijana wraca z jakiejś balangi :)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
2 listopada 2011 o 21:22

Po przeczytaniu "ów kobiecie" odechciało mi się czytać.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 listopada 2011 o 0:03

Leone: Byliśmy jedną z redakcji większego wydawnictwa, mieliśmy przygotowywać gazetę do druku, a nie zajmować się sprawami kadrowo-finansowymi. Od tego mieliśmy wydawcę. Ale idioci od poradników znaleźli gdzieś nasz numer telefonu i nie sprawdzili, na jakich zasadach działamy. Usiłowali swoje materiały wmusić komuś, kto nie miał możliwości ich kupienia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 listopada 2011 o 22:26

Słuch faceta to nie mój problem - słusznie wysłałam do laryngologa. To nie był bardzo niski czy wysoki dźwięk, to się co chwilę zmieniało. Dźwięki były różne, o różnym natężeniu, na tyle głośne, że głowę rozsadzały.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
1 listopada 2011 o 14:03

O Jezu, dawno się tak nie uśmiałam :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
31 października 2011 o 22:08

Fajne zdjęcia :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
29 października 2011 o 1:49

Świetne, duuuuuży plus :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
29 października 2011 o 1:47

Wiecha trzeba czytać, a nie czepiać się. Mnie bardziej nie podoba się Anglia pisana małą literą.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
25 października 2011 o 21:10

Ja tak miałam z informatykiem - za rozbudowanie komputera mój stary informatyk chciał 500 złotych. Kolega mi polecił jakiegoś swojego znajomego, który wziął tylko 90 zł, a w dodatku okazał się szalenie miłym i uczynnym człowiekiem :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
25 października 2011 o 0:29

Nie byliśmy samodzielną firmą, nie mieliśmy własnego konta, pieniędzy NIP-u. Nie mogliśmy dokonywać żadnych zakupów, więc wmuszanie nam czegokolwiek było idiotyzmem. Co innego gdyby zadzwoniono do naszego prezesostwa, ale te matoły nawet nie pofatygowały się, żeby sprawdzić. Zresztą ich faktura świadczyła o tym, że nie mają pojęcia, od kogo chcą wyciągnąć pieniądze - jak można wystawić firmie fakturę bez numeru NIP-u? Natomiast co do odbierania telefonów - mógł przecież odebrać sprzątacz, elektryk czy stolarz dokonujący naprawy. No i co, jego zamówienie też jest ważne? Zwłaszcza że my żadnych zamówień telefonicznych nie składaliśmy, wyłącznie na piśmie z akceptacją prezesa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 października 2011 o 22:26

Chyba czegoś nie zrozumiałam: odebrałaś w końcu te przesyłki czy nie? Jeżeli nie, to co się z nimi stało, że nie ma ich na poczcie? Listonosz zabrał do domu? Jakim prawem? Skoro nie dostarczył ich do Twojego domu, pomimo że widniał na nich Twój prywatny adres, to mają być na poczcie, a nie w samochodzie listonosza czy gdziekolwiek indziej. Moim zdaniem możesz zgłosić kradzież.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
24 października 2011 o 19:12

O cholera, możesz mieć rację, bo chciałam kredyt w innym banku, to mi nie dali, a żubr przysłał mi kolejną kartę, którą zlekceważyłam. Czyli jednak wycieczka do banku będzie konieczna :(

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »