Profil użytkownika
Skarpetka
Zamieszcza historie od: | 3 stycznia 2012 - 0:23 |
Ostatnio: | 12 grudnia 2017 - 19:43 |
O sobie: |
Na Piekielnych lubię się... odstresować :) |
- Historii na głównej: 83 z 87
- Punktów za historie: 38049
- Komentarzy: 340
- Punktów za komentarze: 2978
Najgorzej jest na blogach - tam często dziewczyny (to w sumie ciekawy trend - o kosmetykach i książkach najczęściej blogują kobiety) albo dostają gratisy za pozytywne recki, albo piszą pozytywnie, zachłyśnięte samym faktem, że firma coś im wysłała :)
@Apokalipsa: Nie musi, ale jednak szerokie są o wiele wygodniejsze :) Mam i takie, i takie, jednak szerokie, chociaż mniej estetyczne, po całym dniu dźwigania "ciężarów" sprawiają różnicę : )
@santarino: Potwierdzam - Dalia to moja wielka stanikowa miłość :) A mam, bagatela, 75K.
@biala: Samozaparcie i wizja celu: jest wesele, do tego stado kuzynów w wieku reprodukcyjnym, a w szafie mam same dżinsy i dwie spódnice. Koleżanka z samochodem i także nadchodzącym weselem dołączyła i dałyśmy radę :)
Pragnę ogłosić sukces! Dzięki radom Piekielnych pań i ogromnemu samozaparciu dotarłam dzisiaj do sklepu sprzedającego sukienki polskiej firmy Rotex i za złociszy 170 nabyłam prawie dopasowaną i niewyglądającą jak wór! Dziękuję! :)
@Hitagi: Wątek staników poruszany był wyżej, ale zapytam standardowo: czy dobrze się wymierzyłaś, czy może 70c to rozmiar z sieciówki? :) Co do drożyzny: polecam Ci polską firmę Dalia. Mają pełną rozmiarówkę (ja u nich kupuję 75K), a standardowo kosztują ok. 130 zł.
@didja: Z BiuBiu mam jedną sukienkę elegancką, ale zimową, jedną codzienną i sporo bluzek :) Ale letnie eleganckie niestety mają zupełnie nie ten fason :< Pepperberry ciągle chodzi mi po głowie, ale trochę boję się wydać kilkaset złotych na sukienkę (bo tam ceny zaczynają się od 250 w promocji...) ze sklepu tysiąc kilometrów od granic Polski :)
@cher: Czemu nie znałam ich wcześniej? *_*
@Mikaz: To akurat norma - przyzwyczaiłam się już, że elegantszy ciuch na siebie znajduję w tej wepchniętej w kąt szafce sklepowej z rozmiarami 46-50 :)
@Wiolonczela: Tak, dokładnie te dwa :) Jeśli chodzi o same ciuchy, wiem też o istnieniu Pepperberry, ale nie kupowałam nigdy - to już nie na moją kieszeń lekko.
@alexiell: Też myślę, że Niunia ma po prostu źle dobrany rozmiar :) Sama aktualnie noszę 75J/K (zależnie od modelu), więc pamiętam ten ból, gdy wszędzie wciskano mi 85D, a ja się nie znałam...
@Miryoku: W Kappahl nie było na mnie rozmiaru :D
Odkryłam jakiś czas temu dwa sklepy - polskie, co ciekawe, niestety internetowe - które szyją ciuchy na różne wielkości biustu. Szkoda tylko, że większość sukienek mają niekoniecznie weselną :)
@fak_dak: Głos rozsądku, to trzeba przyznać. W Twoim wywodzie brakuje tylko, że jeśli komórka jajowa już zagnieździła się w macicy, to środki zawarte w pigułce "po" pomogą utrzymać tak wczesną ciążę. Zawsze uważałam, że każdy ma prawo do swoich poglądów, ale też nie powinien przez nie ograniczać wolności drugiego człowieka. Tak jak ja nikogo nie zmuszam do używania antykoncepcji czy nie wciskam mu w gardło pigułki "po", tak nie chcę, żeby ktoś mi zakazywał albo uniemożliwiał korzystanie z tych środków, jeśli znam konsekwencje zdrowotne z ich korzystania i nie mam przeciwwskazań. Oznaczanie gabinetów od dawna przewija się przez publiczne dyskusje - wydaje mi się jednak, że nie uda się go szybko wprowadzić, bo przychodnie boją się "odpływu" pacjentów...
Skąd ja to znam... Kiedyś, w czasach studenckich, też dopadł mnie "problem" - prezerwatywa się zsunęła (za długo się przytulaliśmy "po") i rozlała. "Moja" ginekolog niemal na kopach wyrzuciła mnie z gabinetu, lekarz uniwersytecki stwierdził,że małe jest prawdopodobieństwo, żebym zaszła w ciążę, więc nie przepisze (sic...), dopiero trzecia pani doktor, co ciekawe internistka, wypisała receptę - najpierw tylko przejrzała historię chorób. Udało się kupić (80 zł), ale co się stresu najadłam, to moje.
@Fomalhaut: Jeśli mogę popisać się wiedzą dotyczącą interpretacji tekstu, wyniesioną jeszcze z czasów gimnazjalnych - chodziło o to, że obrót był na tyle duży, że miesięczna wysokość jej wynagrodzenia była kwotą rzędu 5% wysokości tych na fakturach... Ile było na tych fakturach zysku dla firmy, to już autorka musi powiedzieć.
@soraja: Raczej koszta są wyższe, ale i jakość usług lepsza - tak to działa, przynajmniej z mojego doświadczenia - od 8 lat wożę się z meblami przy każdej zmianie wynajmowanego mieszkania i od 5 lat korzystam z jednej, nienajtańszej, ale dbającej o klienta firmy :)
Folia stretch.... Całe 19 zł za rolkę, drogo jak nie wiem :P A co do sytuacji: szanowny wujek powinien od razu wziąć "sprawdzoną" firmę, zamiast oszczędzać. Ewentualnie odesłać panów na drzewo, gdy tylko zobaczył kiepskie, za małe auto :)
Pominąwszy kilka innych niedomówień (to taki eufemizm) - jak to jest, że Twój brat, agresywny 30-latek, który na rodzinę rzuca się z nożem i ma non-stop kasę na picie i ćpanie, mimo że wyniósł z domu wszystko... dał się powstrzymać przed wyniesieniem komputera dzięki drzwiom do pokoju (czyli pewnie niewzmocnionym) zamkniętym na klucz? Serio, bajki opowiadaj dzieciom :)
@ihoujin: Hm, a czy stwierdzenie na temat eksploatacji "w dowolny sposób" nie pokrywa także tego? Niechże się ktoś mądrzejszy ode mnie wypowie, jestem w sumie ciekawa :)
Biorąc pod uwagę, że nazwa serwisu i "płonący diabełek" są zapewne objęte prawem autorskim, za książkę odpowiedzialny jest właściciel Piekielnych. A punkt 10. Dział III regulaminu, który akceptował każdy z nas przy zakładaniu konta, mówi wyraźnie: "Użytkownik udziela Właścicielowi na czas nieokreślony, niewyłącznej, nieodpłatnej licencji na utrwalenie, kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zamieszczanych przez Użytkownika w Serwisie w dowolny sposób, na wszystkich polach eksploatacji, także do celów promocyjnych i reklamowych." Nie rozumiem więc problemu. Inna sprawa, że chętnie zerknęłabym, co tam jest ;) I mogliby wysłać prv do użytkowników, których historie wykorzystali :)
Wszystko to kwestia kontraktu z NFZ. Jeśli Fundusz nie zakontraktował więcej dyżurów/lekarzy/zabiegów, to klops, szpital musi działać w ten sposób. Na pocieszeni powiem ci, że w moim rodzinnym mieście (jedyny szpital w promieniu 30 km, niedaleko przejście graniczne, przelotówka krajowa 900 metrów od szpitala) usiłowali zakontraktować... OIOM.
Spoooko. U mnie przez 3 lata ginekolodzy przyjmujący w szpitalu wojewódzkim nie zauważyli braku szyjki macicy. Pierwsza doktor poza szpitalem była przerażona, że mam jakiś ponawiający się krwotok wewnętrzny, bo ponoć wyglądam, jakbym nie miała macicy, a nieregularny okres jest ;)
@zaczytana: Myślę, że niekoniecznie. Zapalenie pęcherza automatycznie powoduje podwyższenie temperatury, wszelkie infekcje i inne "atrakcje" w drogach rodnych - jak np. cysty - zmieniają i temperaturę, i wygląd śluzu. Ergo: wedle metody objawowej nie mam prawa mieć owulacji, w praktyce mam znowu guza na jajniku i dochodzi do powstania zygoty, która przez guz ma problem z wyjściem z jajowodu i problem gotowy... Podziękuję :)
To już stara sprawa, gazety pisały o tym kawałek czasu temu ;)