Profil użytkownika
Skarpetka
Zamieszcza historie od: | 3 stycznia 2012 - 0:23 |
Ostatnio: | 12 grudnia 2017 - 19:43 |
O sobie: |
Na Piekielnych lubię się... odstresować :) |
- Historii na głównej: 83 z 87
- Punktów za historie: 38040
- Komentarzy: 340
- Punktów za komentarze: 2978
Klientów bym trzepnęła, nie koksów w fazie walki o terytorium :D
Podejrzewam, że w Andrzejki pogotowie miało milijon wyjazdów (zgony, wypadki po pijaku itp.). Policja podobnie. Ale klientów, gdybym stała między nimi, bym chyba delikatnie trzepnęła przez puste łby -_-'
Pamiętam, że strasznym szokiem po zabójstwie mojego przyjaciela było dla mnie to, że pod artykułem o jego śmierci (tak, dorobił się aż wzmianki na WP i nie tylko...) była masa podobnych komentarzy w stylu "Dobrze tak, student z małego miasta, to pewnie ćpał i go diler za długi zaciukał" czy nawet zupełnie bezsensowne "Przyjechał słoik do Warszawy, to ma za swoje". Czasem wydaje mi się, że internet daje aż za dużo wolności słowa, a zabiera aż za dużo empatii i inteligencji...
To akurat nagminna praktyka. Firma rekrutacyjna, z którą zawarłam dość krótką znajomość jako "riserczer" robiła coś bardzo podobnego - wystawiali lewe ogłoszenie o poszukiwaniu opiekunek, sekretarek czy informatyków i wszystkie aplikacje wrzucali do bazy danych. Inna sprawa, że wypożyczali czy sprzedawali je raczej tylko innym firmom rekruterskim.
Oho, nacisnęłam Ci na odcisk tak mocno, że aż przejrzałeś mój profil i wybrałeś Twoim zdaniem najsłabszą historię? ;) Po prostu Twoja opowieść o pani od plastyki tak ocieka marudzeniem skrzywdzonego młodocianego artysty, że aż nie mogłam się powstrzymać - nikomu nie każę podzielać mojej opinii :)
Och, to okropne. Pani od plastyki ciągle mówiła, że nie umiesz rysować, bo nigdy nie mieściłeś się w czasie. Ojej. Straszne.
Chłopie, jedna uwaga: empatia wymaga, żebyś w niektórych sytuacjach swoje uwagi zgłaszał na prv.
Po pierwsze primo ;) muszę, podobnie jak część przedmówców, zaprotestować przeciw temu zmywakowi. Po polonistyce pięknie się pracuje w marketingu, portalach internetowych czy nawet na stanowiskach z lekka technicznych, uwierzcie mi na słowo ;) Po drugie primo - faktem jest, że na studiach też miałam takich gagatków: "Arystoteles? A kto to?", "To Platon napisał coś o literaturze?" i podobne teksty były n porządku dziennym, niestety.
Jeśli mogę: drzwi zamykały się tam "na sprężynę, więc ktoś musiałby je sobie przystawić :) Nie myślałam, że byłoby to istotne dla historii. Owszem, jest to możliwe, ale o tej porze, gdy - jak wspomniałeś, wszyscy są w pracy/szkole - mało prawdopodobne. I nieco dziwny to przypadek, żeby złodziej trafił akurat w momencie otwarcia drzwi, akurat po rozpoczęciu wystawiania roweru, akurat do mojej klatki na moje piętro, akurat w ciągu niecałej godziny między naszym wyjściem a powrotem chłopaka sąsiadów...
Mijanou, Twoje słowa byłyby zasadne, gdybyśmy rzeczywiście nie pracowali albo wypłaty wydawali na pierdoły. U nas to jednak kwestia koniunktury w mieście, średnich zarobków w zawodzie, rat kredytu i stanu zdrowia, o ironio, mojego i psa (bo leki też trzeba za coś kupić). Naprawdę, 300 zł na jedną osobę mnie jakoś nie rusza. Nie mówię, że jest to szczyt marzeń, ale też nie powód do płaczu.
Minusik. Za fragment o tym, że 3/4 mieszkańców wsi uważa zwierzęta za "roboli" itp. Jak już zauważano na Piekielnych wielokrotnie, zwierzęta traktują źle zwyrodnialcy, a nie "ludzie ze wsi". A że twoi teściowie nie potrafią się zajmować psami, biorą na podwórko rasy agresywne, a potem zwierzakami w ogóle się nie interesują - to nie wina wsi, a ich samych.
Wiesz... Nie raz zdarzało się, że przez kilka miesięcy z rzędu moje i narzeczonego wydatki też tak wyglądały: po opłaceniu wszystkiego zostawało nam 300-350 zł. Na dwoje. W dużym mieście. Jakoś wystarczyło, nawet można było czasem pójść na piwo do znajomych, bez ciskania się. Więc gdzie tu problem?
Artykuł 18, z tego co widzę, informuje tylko, że kierowcy mają obowiązek przepuścić autobus, a kierowca autobusu ma obowiązek wyjechać dopiero wtedy, kiedy nie zagraża bezpieczeństwu. Nic o odpowiedzialności po wypadku :)
Byłoby ekstra, gdyby te przepisy odnosiły się także do umowy-zlecenia ;) Obiecanej umowy o pracę w firmie nie dostał nikt, nawet po okresie próbnym.
Witajcie :) @Litterka - napomknęłam tylko mimochodem, ale mam doświadczenie w zawodzie :) Pochwalę się, że w sumie mam go nawet sporo, łącznie 2 lata różnych praktyk, staży itp. @peeYie4o - nie, jeśli podpisujesz kontrakt albo umowę zlecenie/o dzieło.
Wiesz, popatrz na to z innej strony - skoro dziewczyny wpadły, to nie można o tym powiedzieć publicznie, ale skoro ja nie mam męża, to można mnie publicznie upokarzać? :)
Tak, podjęła środki prawne - jak to elegancko określiła - jednak przyznam, że nie wiem, z jakim skutkiem. Bardzo się denerwowała, gdy o to pytałam, więc przestałam :) Mnie już przestano nachodzić z dziwnych instytucji, podejrzewam więc, że jakieś zawiadomienia do odpowiednich władz wpłynęły.
Cholera, aż trudno mi sobie wyobrazić, co musiałaś wtedy czuć - a sama w gimnazjum byłam raczej wyrzutkiem i marginesem 0_o Cieszę się, że wszystko już jest lepiej :)
Cóż, mimo wszystko późniejszy święty spokój był tego wart :) Dodam tylko na marginesie: historia sama w sobie nie miała na celu urazić nikogo poza ciotką :) Różnie się w życiu układa, są wpadki, są dzieci planowane tuż po maturze, są też dzieci z nieszczęścia, ale nie należy takimi faktami kogoś o odmiennej ścieżce życiowej usiłować urazić, by poprawić sobie humor :)
Może macie rację... Teraz mi naprawdę głupio - na usprawiedliwienie mam tylko tyle, że naprawdę się zdenerwowałam :/
Dzieciaki akurat mają po max 3 latka, więc nie zrozumiały, o czym dokładnie mowa :) Nie jestem wredną idiotką, która mściłaby się na dzieciach za coś takiego :)
Heh, wszędzie i zawsze muszą się trafić takie nadopiekuńcze "mamuśki", które widzą wyłącznie krzywdę swojego dziecka - nawet jeśli "synuś" czy "córusia" podpalą żywcem kota, a zajście będzie nagrane na trzy kamery. Współczuję Ci bardzo, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś popływasz - choćby na basenie :)
Myślę, że trzeba być "byznesmenem".
To chyba nazywa się "spychologia stosowana" ;)
Ja teorię asertywności znam, odmawiać umiem, obcy mi na głowę nie wejdzie :) Jednak większość z was zapewne wie, jak to wygląda z rodziną, zwłaszcza tą bliższą - odmówić najnormalniej nie wypada, bo dobre wychowanie i więzy krwi ;) Ale, jak już pisałam, mam chwilowo spokój, bo ciotka się nie odzywa, obrażona jak należy ;)