Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

andrejewna

Zamieszcza historie od: 27 kwietnia 2011 - 16:47
Ostatnio: 21 listopada 2013 - 21:57
  • Historii na głównej: 9 z 25
  • Punktów za historie: 8850
  • Komentarzy: 195
  • Punktów za komentarze: 945
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
5 stycznia 2012 o 0:25

Córka nigdy nie rościła sobie praw do pieniędzy swojej matki. Po pogrzebie poprosiła swojego brata jedynie o udostępnienie zdjęć, by mogła je zeskanować choćby, że potem odda. Jednak Synowa bardzo chętnie oddała jej fotografie. Nie zależało jej widać na takiej spuściźnie. Więcej - Synowa dobrowolnie zgodziła się na "opiekę", gdyż chciała na teściowej zarobić. Jest całe mnóstwo pielęgniarek i opiekunek, które Kobieta chętnie by najęła nie mając takiej propozycji. To była świadoma jeszcze decyzja.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 stycznia 2012 o 23:05

Mój były chłopak pracował jako ochroniarz właśnie. Kiedyś po nocce przyjechałam po niego i razem udaliśmy się na zakupy. A że styl "długie-włosy-glany-czarne-płaszcze" plus mega niewyspanie odmalowane na naszych obliczach byliśmy konsekwentnie "śledzeni" przez jednego, a potem już dwóch ochroniarzy. Przy kasie, podczas wyjmowania portfela, mój były rozsunął poły płaszcza i oczom "śledczych" ukazał się wciąż dyndający identyfikator byłego. Ekspresowy "w tył zwrot" i "rozejść się" jak gdyby nigdy nic owych prześladowców znacznie poprawił nam humor :)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2012 o 23:06

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 stycznia 2012 o 22:58

Pamiętam, jak kiedyś w ekstazie niemal ruszyłam na podbój galerii handlowej - dostałam ekstra premię, w której był również bon na makijaż w drogerii D. (dla niewtajemniczonych b. drogie marki kosmetyków), więc wybrałam się nieumalowana (i przeszczęśliwa, że choć raz będę lśnić jak z reklamy Diora). Niestety makijażystka się spóźniała, ale przemiłe panie z drogerii, pozwoliły mi zostawiać u nich moje zakupy, które robiłam w tak zwanym międzyczasie. Przy sobie miałam jedynie torebkę, a na głowie już niezły bałagan po wielokrotnym przymierzaniu ubrań plus ten brak makijażu. Nie wyglądałam na "dzianą" i choć nikt nie był dla mnie aż tak bezczelny, to w paru sklepach zostałam potraktowana pogardliwie. Szkoda, bo naprawdę chciałam uzupełnić garderobę, a "ekstra" kasa sprawiła, że byłam skłonna wydać trochę więcej grosza, niż zazwyczaj. Pozory mylą. Po makijażu i obładowana torbami pewnie byłabym potraktowana jak klient numer jeden, ale wolałam wrócić do domu. Nie chciało mi się wytykać innym chamstwa i głupoty, bo i tak by się nie nauczyli.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 grudnia 2011 o 12:47

@Suzumushi jesteś najwyraźniej wyjątkiem. Mam podobne "przeprawy" co Tiganza. Obecnie całkowicie ignoruję wiadomości, z których wynika, że użytkownik bezsprzecznie olał to, co mam napisane w profilu, albo zwyczajnie tego nie przeczytał. Do przykładów Tiganzy dodałabym jeszcze, iż w profilu mam zaznaczone "nie przyjmuję wiadomości pisanych CapsLockiem", a potem otwieram wiadomość "CZE MAM NA IMIĘ TAK-I-TAK POGADAMY?". Ręce opadają.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 grudnia 2011 o 12:32

Często spotykam ludzi, którzy wiedząc nawet, iż nie skończyłam edukacji w danym kierunku, próbują to wykorzystać. Kiedy byłam na studiach, gdzie jednym z przedmiotów było modelarstwo (ew. rzeźba), słyszałam, że jestem "taka uzdolniona plastycznie/artystycznie" i mogę poprzyklejać etykiety na segregatory, bo mi na pewno ładnie wyjdzie o_O Ze szkoły zrezygnowałam na rzecz studiów polonistycznych - zatem szybko znalazły się osoby, którym trzeba napisać CV lub pismo do urzędu. A najciekawsze jest to, że fakt, iż dość sprawnie umiem pisać na klawiaturze komputerowej, był przypisywany właśnie filologii polskiej. I czasem słyszałam "ty tak szybko piszesz, to ja ci podyktuję, ale nie tak szybko jak profesor na wykładzie (ha ha ha)". Skąd to się bierze?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
17 grudnia 2011 o 17:55

@olakowalska prawdę powiedziawszy dopiero Wasze tłumaczenia, a zwłaszcza greenwolfa, uświadomiły mi skalę problemu. Co do opisywania jej "wymyśleń" - chciałam, żeby każdy miał jasność, z kim mięliśmy do czynienia na co dzień. Natomiast jak napisałam na początku historii - sama piekielność ujawniła się przede wszystkim w pojawieniu się na weselu bez zaproszenia i zmuszaniu niezbyt zamożnych osób do ponoszenia kosztów. Zastanów się co by było, gdyby wuj pana młodego faktycznie się pojawił? Ania na pewno wzięłaby na siebie opłacenie dodatkowego uczestnika wesela. Mój wpis nie miał być prześmiewczy, ale raczej ostrzegawczy. Trzeba pomagać takim osobom, a kiedy się nie da - po prostu unikać. Daj palec itd., mam nadzieję, że teraz rozumiesz. Dodaj do tego powyższy wpis greenwolfa i wyjdzie, że nic innego w tej sytuacji Ci nie pozostaje. Niestety.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2011 o 17:56

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
17 grudnia 2011 o 13:10

@greenwolf bardzo serdecznie dziękuję za wyjaśnienia. Opis zdecydowanie odzwierciedla zachowanie Asi. Tylko w dalszym ciągu nie wyobrażam sobie, że mogłabym jechać do jej rodziców i powiedzieć, iż podejrzewam u ich córki chorobę psychiczną... Reasumując cała sytuacja jest nie tylko potwornie męcząca, ale też niesłychanie przykra, bo bez leczenia dziewczę nigdy się nie ogarnie, a osobie chorej pomoc się należy. Wasze komentarze uświadomiły mi, że rozwój wypadków mógłby być inny od samego początku, wciąż jednak nie wiem co faktycznie było by najlepszym działaniem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 grudnia 2011 o 11:10

@olakowalska uwierz mi, że nie raz zastanawiałam się nad takim zachowaniem Asi i nie raz dochodziłam do wniosku, że to co robi jest chore, a kiedyś może być niebezpieczne. Ktoś kto kłamie tak beztrosko, bez mrugnięcia okiem i zająknięcia, ma jakieś symptomy psychopaty. Ale co mam konkretnie zrobić? Poza tym, że mogę jej powiedzieć to i owo, czym się nie przejmie, tylko zmieni temat? Może powinnam wybrać się do jej rodziców i zaproponować leczenie ich dziecka? Albo jeszcze zasponsorować? Czy samodzielnie przeprowadzić terapię (zwłaszcza, że nie mam kwalifikacji)? Daj mi znać, jak wymyślisz coś, co poskutkuje.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 grudnia 2011 o 22:47

Oczywiście, że zaproponowałyśmy Ani, iż "zajmiemy" się wyprowadzeniem Asi, ale Ania ma miękkie serce i chyba trochę lituje się nad Asią. Co więcej przyznała się nam (już po weselu niestety), że czuła się sama sobie winna, bo w końcu to ona powiedziała Asi, gdzie i kiedy wesele ma się odbyć. Zaś przezorny fotograf, który miał "przyjemność" poznać Asię bliżej podczas podwożenia jej do domu, do albumu pamiątkowego selektywnie dobrał zdjęcia. Asia jest na jednym - zbiorowym. Niestety, na pierwszym planie (kuca pod nogami państwa młodych z dziećmi! - tego nikt się nie spodziewał).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
16 grudnia 2011 o 22:00

Próbowałam delikatnie dać jej to do zrozumienia, pytając czy podobało jej się zaproszenie. Asia bąknęła coś niezrozumiale i... zmieniła temat.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 grudnia 2011 o 21:58

Mój partner na weselu tak właśnie jej powiedział (co przyjęliśmy z radością, ale i niepokojem, bo nie wiadomo było jak Asia zareaguje). Asia pomilczała pięć minut, po czym, niczym nie zrażona, zmieniła temat :(

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2011 o 21:58

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 19) | raportuj
16 grudnia 2011 o 19:50

Widzę, ze nie jestem osamotniona w takich przypadkach. I mnie się zdarzyło otrzymać wiadomości podobnej treści od żonatych mężczyzn. Czasem nawet szczegółowo opisywali swoje problemy małżeńskie, jakby chcieli wzbudzić coś na kształt współczucia (że niby w ramionach drugiej kobiety będą się mogli "wypłakać"). Jeden nawet napisał wprost: żona nie chce z nim sypiać, bo jest po porodzie, a on sam uważa się za seksoholika (chociaż nie, nie był u specjalisty) i w związku z tym potrzebuje się "rozładować". Ale osobiście nie uważam się za materac z dziurką na spermę, więc tak jak i nowokaina starałam się, w miarę możliwości, dawać im do wiwatu. Smutne jest to co czytałam w powyższych komentarzach. Zauważyłam, że użytkownicy często pomijają osobiste uczucia nowokainy. A pomyślałby ktoś może, jakie to uczucie otrzymać propozycję "zostań moją kochanką/utrzymanką/dziewczyną na boku"? Delikatnie mówiąc - poniżające. Pozdro dla autorki :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2011 o 19:50

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 grudnia 2011 o 6:06

Osobiście asystowałam przy usuwaniu kilku zmian na skórze (no, za dużo powiedziane, po prostu otwierałam opakowania sterylnych narzędzi, wacików i innych takich "w powietrzu" tak, żeby Pan Doktor nie musiał dotykać opakowań sterylnymi rękawiczkami). Boże drogi, to był niesamowity widok. Mało kto wie, że często takie pieprzyki są dość głęboko, trzeba wycinać niezły kawałek ciała, żeby się ich pozbyć. Więc mogą być naprawdę niebezpieczne, jeśli urosną i okażą się być nowotworami. Jak napisał azahiel: zaobserwowane zmiany jakichkolwiek plamek, kropek, pieprzyków czy innych znamion na skórze należy skonsultować z lekarzem. A jak się dermatolog nie dopatrzy, to warto jeszcze na wszelki wypadek zajść do chirurga.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
6 grudnia 2011 o 5:58

Tak jak napisał Egos - przy stanie zapalnym jedynym skutecznym znieczuleniem byłaby narkoza (jak do operacji, oczywiście przy asyście anestezjologa), inaczej zawsze ekstrakcja będzie bolesna. Można by ewentualnie złagodzić ten ból podając pacjentowi antybiotyk już kilka dni przed zabiegiem - stan zapalny mógłby się zmniejszyć do tego czasu, ale na to akurat gwarancji nigdy nie ma, więc lekarze wolą przepisywać antybiotyk już po usunięciu zęba (wtedy widoki na wyleczenie są znacznie lepsze). Co do samej historii: zachowanie lekarza było nieodpowiednie, to powie pewnie każdy z nas. Ale nie rozumiem takiego pomstowania na lekarzy przyjmujących prywatnie. Przecież idiotów można spotkać po obu stronach barykady. "Moja" Pani Doktor przyjmuje i prywatnie, i na kontrakt z NFZ (tyle, że w innym gabinecie). Różnica jest taka, że prywatnie każdy pacjent dostaje świeży śliniaczek, kubek z wodą do przepłukania ust i ma dostęp do chusteczek, gdyby się sam spluł, zaś przychodząc na NFZ musi "ścierpieć" wszytko "na sucho", bo ani wody, ani kubeczka, ani żadnych innych udogodnień. A lekarz ten sam, to samo profesjonalne podejście...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
6 grudnia 2011 o 5:31

Odniosę się tylko do jednego fragmentu historii, bo debilizmu rodaków nie będę komentować. Mianowicie napisałeś "Nie mam pojęcia skąd mu ta Norwegia do głowy przyszła, bo wystarczy mi kwadrans na słońcu, a ludzie w metrze zaczynają się zastanawiać, czy nie wybuchnę zaraz z krzykiem Allahu Akbar". Otóż byłam w Norwegii parę lat temu i już wtedy na ulicach Oslo można było zaobserwować dużą ilość przyjezdnych z Pakistanu, Iraku i innych krajów arabskich. Obecnie nie jest to aż takie zaskakujące, że osoba o ciemnej karnacji jest obywatelem Norwegii, bo bardzo dużo Arabów się tam właśnie osiedliło. Nie wiem jak wygląda sytuacja na północy kraju, ale w stolicy mają dość duże zróżnicowanie rasowe. Pozdrawiam i życzę powodzenia na obczyźnie :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 grudnia 2011 o 23:18

Wspomniałam już kiedyś, że pracuję z piekielną Ciotką. Większość listów i przesyłek do mnie adresowana jest na firmę, w której pracujemy (nie zawsze siedzę w domu, a wolę unikać awizo), tam zawsze ktoś odbierze przesyłkę od kuriera czy listonosza. Piekielność mojej Ciotki polega na tym, że po prawdzie nie otwiera moich listów, ale koleżanka widziała jak z zainteresowaniem przygląda im się pod światło. Zaś paczki są zawsze naruszone, w ten czy inny sposób. Zwala zawsze na dostawcę (takie już przyszło), ale wiem, że wścibstwo nie pozwala jej obejść się bez zerknięcia co takiego zamówiłam...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2011 o 23:01

To najgorsza plaga pacjentów. Często pojawiają się tacy, którzy "tylko po receptę", bez rejestracji, bez uprzedzenia. No to proszę, lekarz przyjmuje czasowo, nie ma opóźnienia, pozostali pacjenci nie mają nic przeciwko, skoro tylko jedna recepta... A potem czekanie: pięć, dziesięć minut. W końcu wychodzi taka osoba po piętnastu, dwudziestu minutach, bo przecież nie można odpuścić okazji, by nie pogawędzić ze znajomym lekarzem. Za to ja nie mam jak lekarzowi powiedzieć, że ta osoba nie była umówiona, albo że już jest duży poślizg przez nią. I potem "świecę" oczami do tych biednych ludzi co czekają i mogę tylko przepraszać. Od niedawna mam metodę. Osobiście odprowadzam taką osobę pod gabinet i gromkim głosem oznajmiam lekarzowi, że przyszła "TYLKO po receptę". Niektórzy lekarze już łapią aluzję. Inni wciąż dają się wciągać w plotki i przechwałki o studiujących dzieciach/wnukach etc.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
24 listopada 2011 o 15:20

Pamiętam, że kiedyś z psiapsiółą umówiłyśmy się przez czat z dwoma chłopakami na mieście. Czekałyśmy, podekscytowane nastolatki (!) na tych prawie dorosłych chłopaków i zobaczyłyśmy trzech licho wyglądających dzieciaków - nie wyglądali na swój wiek. Pierwsza wymiana spostrzeżeń: "oby to nie byli oni". Niestety... Ale choć nie było romantycznej perspektywy okazali się być sympatyczni. Po zakumplowaniu się, jakiś czas później jeden z nich zapytał, co sobie pomyślałyśmy, jak ich zobaczyłyśmy wtedy. Szybko odpaliłam, że przyszło nam do głowy: "jest ich trzech, a nie dwóch, ciekawe czemu?". Nie umiałyśmy się przyznać, że się nam po prostu nie spodobali :P

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
24 listopada 2011 o 15:10

Shadow85 więc jak teraz mam 27 to mogę sobie już darować macierzyństwo? Weź nie pisz mi tu takich bzdur, bo Cię staruszkami poszczuję :P

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 listopada 2011 o 15:06

Otóż to. Ktoś wyżej napisał, że trzeba odsłuchać całą wiadomość, żeby ją potem skasować. A wystarczy zacząć ją odsłuchiwać i po sekundzie, dwóch wcisnąć klawisz odpowiadający "usuń wiadomość". Ja rozumiem, że historia była o niekompetencji call-center, ale z drugiej strony można popatrzeć przez gogle i niejednego się dowiedzieć, m.in. jak dezaktywować usługi typu poczta głosowa, i uniknąć straty czasu na rozmowach z mało inteligentnymi konsultantami :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
17 listopada 2011 o 21:31

No i właśnie Slayerowa nie rozumiesz. Moja mama chodziła do szkoły w latach 70. Nikt nawet nie śmiałby podnieść głosu na nauczyciela, bo za to czekało wydalenie ze szkoły, a nieraz i tzw. wilczy bilet. Tamte czasy były inne, dalece bardziej surowe. A jednak wychowały pokolenie samodzielnie myślących ludzi. Teraz można wleźć nauczycielowi na głowę i nic z tego nie wynika - żadnych konsekwencji. Dzieci nie rozumieją co to odpowiedzialność, szacunek, rozwaga. I mamy pokolenie roszczeniowe, którym wszystko się pod twarz podtyka. Trochę dyscypliny by nie zaszkodziło.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
17 listopada 2011 o 18:01

Mam berneńskiego psa pasterskiego. Nie spodziewałam się po nim, że tak będzie lubił zimno... jednego dnia wpadliśmy w panikę z Rodzicami, że psa nie ma: nie było go w domu, na wołanie nie reagował - wniosek jeden - psina zwiała. Po dokładnych oględzinach ogrodu znaleźliśmy zgubę. Spała zakopana w śniegu, bardzo z siebie zadowolona. Psy są różne i mają swoje upodobania. A że ktoś tego NIE WIE, to już jego pech.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
17 listopada 2011 o 0:53

Fakt. Bardzo dużo wokół nas zawistnych ludzi, nie trzeba być staruszką na emeryturze, która się nudzi, żeby takie historie rozpuszczać. Mnie długo prześladował jeden facet, z którym zerwałam. Kiedy wreszcie mój Ojciec wyrzucił go sprzed naszego domu, ten zaczął opowiadać o mnie niestworzone historie wśród wspólnych znajomych, a nawet całkiem obcych mi ludzi. Dowiedziałam się, że tak naprawdę jestem lesbijką (jeszcze nie hańba) i alkoholiczką (to już mnie wkurzyło). Podobno pijana czaję się w damskich toaletach w pubach i dyskotekach... Jak trafisz na mitomana to nic nie zrobisz. Mój honor uratował fakt, iż mojego eks wyrzucono z pracy za alkoholizm właśnie i potem nikt jakoś nie mógł uwierzyć, że w tym związku to ja miałam problemy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 listopada 2011 o 0:44

Interpunkcję można Ci darować, ale ortografii nie. A wiesz dlaczego? Bo na każdym komputerze można zainstalować, bądź włączyć już zainstalowaną opcję podkreślania na czerwono błędów. Nawet ktoś z problemami może napisać tekst bez takich wpadek, od tego mamy słownik. Powodzenia.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
17 listopada 2011 o 0:41

Chcę zwrócić uwagę, że zamawiane przeze mnie paczki są zawsze zaadresowane na moje nazwisko i osobiście staram się nie zamawiać za pobraniem (bo niekiedy to wywołuje zwłokę w nadaniu paczki). Zaś te adresowane na firmę przyjmuję zawsze, to był jeden jedyny przypadek, w którym zamawiający był po prostu oszustem.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »