Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

andrejewna

Zamieszcza historie od: 27 kwietnia 2011 - 16:47
Ostatnio: 21 listopada 2013 - 21:57
  • Historii na głównej: 9 z 25
  • Punktów za historie: 8850
  • Komentarzy: 195
  • Punktów za komentarze: 945
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 października 2011 o 0:27

Niech zatem piekielny próbuje zmienić prawo, które mówi, że w tych konkretnych dniach nie można prowadzić handlu itd. Przecież to jest karane, nawet jak nie obchodzisz Świąt BN, to nie wolno ci otworzyć swojego jednoosobowego sklepiku, bo dostaniesz grzywnę/mandat (nie pamiętam jakie są sankcje, ale na pewno pieniężne). Ciekawa jestem ile piekielny uzyskałby podpisów pod postulatem...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 19) | raportuj
17 października 2011 o 17:16

Niemniej jednak własnych kompleksów nie należy leczyć wykorzystując innych. A już na pewno nie dziecko. Przecież można było powiedzieć "nie mam pieniędzy", "to jest niezdrowe", "kupimy coś innego", "kupimy później"... ale terroryzować dziecko biciem? I co to za słowa "zamknij mordę"? Jak dla mnie - patologia.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
17 października 2011 o 17:11

Wystarczy dla niego, że będziesz nieprzytomny, co ty na to? OliwaDoOgnia, jak dla mnie jesteś obrzydliwy ze swoimi "marzeniami" o gwałcie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
15 października 2011 o 14:21

Ja również miałam skojarzenie z filmem "Tytus Andronikus". I wcale nie uważam tego za fake, tak jak ptaszyca. Kiedy byłam młodsza i miałam całkiem małe rodzeństwo mięliśmy niedużego pieska. Mieszkaliśmy wtedy w mieszkaniu, pies był szczekliwy i nadpobudliwy, więc Mama stwierdziła, że może na wsi, gdzie będzie mógł się wybiegać i wyszaleć będzie mu lepiej. Został wywieziony i byliśmy przekonani, że u rodziny żyje mu się lepiej. Jak się okazało, stryj mojej Mamy utopił go zaraz po kilku dniach. Nie, żeby mu przeszkadzał, po prostu tak zrozumiał naszą intencję. Na szczęście nie sporządził z niego dania, ale i tak ta historia wstrząsnęła dziećmi, które cieszyły się na odwiedziny u pieska i ze smutkiem stwierdziły, że go nie ma :(

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
14 października 2011 o 16:03

Dlatego właśnie nigdy złotówki nie dam na żaden kościół. Nie jestem bez serca - jeśli wygram przy najbliższej kumulacji, nakupię dużo ubrań, butów, zeszytów, książek, garnków, talerzy, wszystkiego, co w domu jest potrzebne i zaniosę do Caritasu, albo innej instytucji pomagającej ubogim rodzinom. Ale pieniędzy nie dam.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
14 października 2011 o 15:57

Mój były chłopak przyprawiał mnie z początku o stan lekkiej irytacji, kiedy podczas spotkania ze znajomymi poświęcał jakiejś koleżance większą uwagę. Ale z czasem przejaśniło się w mojej główce, że on po prostu jest grzeczny. Kiedy rozwijał się jakiś interesujący dla niego temat, to chętnie kontynuował rozmowę, a że jest dobrze wychowany to zawsze z rozmówcą utrzymywał kontakt wzrokowy, coby dać do zrozumienia, że skupia się na wypowiedzi drugiej osoby. Czasem też na spacerze mówił "popatrz na tą dziewczynę, czy to taki płaszcz chcesz sobie kupić?", ja podążałam za jego wzrokiem i nie widziałam w tym nic złego. Bo miałam pewność, że jest ze mną i żadne "brudne" myśli mu nie przychodzą do głowy, kiedy ogląda się za innymi laskami. @Tarija miałaś po prostu cholernego pecha, że trafiłaś na zazdrosną laskę, która nie może być pewna wierności swojego męża. PS. Fakt, że tamten chłopak jest już "były" nie wynika z powodu innej kobiety :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
14 października 2011 o 1:49

@Kuntakinte Homofobia: przedrostek homo- "taki sam, podobny, analogicznej budowy, jednakowy, tożsamy, podobny" i sufiks -fob "w złożeniach: osoba odczuwająca uprzedzenie, niechęć, stany lęku u neuropatów, strach". Mhm. Zasadniczo nie boję się ludzi takich samych jak ja, więc homofobem najwyraźniej nie jestem :D Informacja dla homoseksualistów: skonstruowanie przez was tego pojęcia, jako "postawy antyspołecznej charakteryzującej się uprzedzeniem, nienawiścią, i wrogością wobec przedstawicieli mniejszości seksualnych" było największym bublem w historii języka nowożytnego :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 października 2011 o 1:35

@riannon należałoby dodać, że należy walczyć o swoją diagnozę, jeśli się ma konkretnie sprecyzowane objawy... Zarówno Twój tato, jak i bohater historii słusznie dopominali się o dodatkowe badania. Ale wierz mi, znam wielu lekarzy, którzy raz na jakiś czas natrafiają na hipochondrycznie nastawionych pacjentów, który choroby sobie wyszukują "na siłę". Aha, gratuluję również trafnej diagnozy z Twojej strony. Mnie się to nigdy nie przytrafiło w odniesieniu do bliskich, ale dwukrotnie podałam rozwiązanie przed wspomnianym powyżej dr House'm :) Niby nic, a cieszy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 października 2011 o 1:23

@Birdek w tym konkretnym zdaniu postawiłabym przecinek w innym miejscu, mianowicie przed "a że", bo to jest jedno wyrażenie - czyli de facto zdanie jest napisane poprawnie pod kątem interpunkcji (ale nie stylistyki niestety). W przypadku "a" NIE zawsze stawiamy przecinek (np. między młotem a kowadłem). Co do spacji zgadzam się całkowicie. Jeśli zaś ktoś chce mieć ściągę ze stawiania przecinków - służę: "że, aby, jeśli, iż, bo, albowiem, więc, ponieważ, jeżeli, ale, lecz, kiedy, który, gdyż, dlatego".

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 14 października 2011 o 1:28

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 października 2011 o 1:17

Mojej "zielonej" w tym temacie Cioci pomogły kobiety, z którymi leżała na oddziale. Otóż rok był 1984 i o żadnej szkole rodzenia nie było mowy. Jako że Ciocia miała wtedy 36 lat nikt nie pomyślał nawet, że to jej pierwsze dziecko! Położono ją na sali z równolatkami, przeważnie już matkami kilkorga dzieci i dopiero te kobiety, usłyszawszy przerażone wyznanie Cioci, że jeszcze nie rodziła, podpowiedziały jej to i owo, więc mogła się trochę uspokoić. Nie wiadomo na ile "fachowe" rady dotyczące oddychania i innych pomogły - fakt faktem Ciocia nie była już tak przerażona jak na początku :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 października 2011 o 0:57

Używamy w gabinecie Scandonest (tzw. znieczulenie "czyste", bo nie zawiera adrenaliny), Septanest 1:100000 oraz 1:200000. Ten drugi produkt zawiera różne stężenia adrenaliny i różny jest czas jego działania. Lignocainę widziałam tylko w gabinecie chirurgicznym i nie przyglądałam się za bardzo, więc pewnie masz rację i jest tylko jedna dawka. W gabinecie stomatologicznym w którym pracuję nie używamy lignocainy innej, jak tylko w spray'u, ale oboje wiemy, że to tylko takie "psychologiczne" zagranie, bo przecież tak naprawdę to prawie nic nie zmienia i podanie znieczulenia miejscowego czy obwodowego jest zawsze odczuwalne.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 14 października 2011 o 1:00

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 października 2011 o 0:18

Matko Boska, spadłam z krzesła. @wikien nie rób tego nigdy więcej! Dość mi było czytać o tych paskudztwach!

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 października 2011 o 0:18

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
14 października 2011 o 0:06

duRin90 Blomster er veldig jenteaktig. I tyle w tym temacie ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 października 2011 o 21:35

Chyba "macającego", ale w sumie ciekawe co na to klienci :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 października 2011 o 21:32

OLPP to Operator Logistyczny Paliw Płynnych, więc trzeba zmodyfikować skrót, żeby nie było pomyłki. Co do mówienia "na pole" to u nas w Tarnowie też tego zwrotu się używa. Ja jestem oryginałem, bo zawsze mówię "na zewnątrz" :) A do historii parę słów o własnych przeżyciach. Moja bardzo bliska przyjaciółka nie mogła wyciągnąć narzeczonego na zakupy jubilerskie, więc zabrała mnie. I rzeczywiście, w większości salonów nie potraktowano nas poważnie. Koniec końców kupiła obrączki sama.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
12 października 2011 o 21:00

Fakt, nie każdy ochroniarz ma albo miał aspiracje dostać się do policji. Znam jednego, który poszedł do szkoły dla ochroniarzy dlatego, że jest wielki i lubi sztuki walki - studiuje na AWF, robiąc jako ochroniarz zarabia na czesne. Znam również takich, którym po prostu tak w życiu wyszło... niektórzy z nich są piekielni, ale na szczęście nie miałam takiej z nimi przeprawy jak autor.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
12 października 2011 o 0:18

Oj, widzisz, nie wiedziałam, że są tacy ludzie na świecie, co się tak potrafią dobrem za złe odwdzięczyć :) A i ja dorzucę podobną sytuację. Często pod oknem słyszałam narzekania mojej sąsiadki (taki łagodniejszy moher - nie straszy ekskomuniką - ale pyskaty), że nic a nic nie pomagam w ogródkach (takie niewielkie zieleńce pod oknami). Nadawała do każdego, kto chciał słuchać (do tych co nie chcieli też), więc byłam na cenzurowanym. Pewnego dnia moja Mamusia podarowała mi kilka krzaczków z jej ogrodu, ze smutkiem informując, że tam gdzie rosły będzie kostka brukowa. No to ja zawołałam kolegę i wkopujemy te krzaczorki przed moim oknem. Po chwili kolega zaczyna narzekać, bo ciężko, gorąco i komary tną niemiłosiernie. Na co ja (dość głośno), że koniecznie musimy to zrobić, bo mnie już serce pękało, taki niezadbany ten kawałek ziemi, że jak to sąsiadkom zostawiać, przecież one stare i nie będą krzaków sadzić, że dawno bym to zrobiła, ale pracując codziennie nie było kiedy, że to pierwsza wolna sobota w tym miesiącu, a w niedziele robić nie wypada. Oczywiście moher wszystko słyszał i teraz pali buraka ilekroć mnie widzi. Ale na "dzień dobry" zaczął odpowiadać :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
12 października 2011 o 0:07

Ja za to we wakacje mam "zaszczyt" oglądania, jak kilkuletni chłopczyk sąsiadów obsikuje ogrodzenie dzielące nasze podwórka. Nie wiem kto go nauczył, że lepiej się wyszczać na zewnątrz (choć do domu ma 10 m), ale przynajmniej odwraca się tyłem. Do nich tyłem, do mnie niestety nie...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 października 2011 o 23:46

@freddie Naprawdę uważasz, że wpłacający kasę na czyjeś konto powinien być anonimowy? Żartujesz chyba. Jak wpłacę Ci na konto sto tysięcy anonimowo to jak się z tego wytłumaczysz przed fiskusem? Mogłabym je równie dobrze przynieść z obrabowanego sklepu czy innego banku, zarobić na nielegalnym handlu, po prostu chcieć je "wyprać". Wiesz co to zeznanie podatkowe? Jasny gwint, w jakim Ty świecie żyjesz?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 października 2011 o 23:31

Myślę, że piekielnym był fakt wyciągnięcia autora z wyrka, coby naprawił usterkę spowodowaną ciekawością młodego. Ja pamiętam swoją irytację, jak zostałam wezwana do firmy w pilnej sprawie, gdy tymczasem w domu miałam gości. Okazało się, że kobieta która pracuje na II zmianę nabiła na kasę 8040 zł, zamiast kolejno 80 i 40 zł. Jako że nie jest całkiem rozgarnięta, wydrukowała paragon i wezwała mnie, żebym to "odkręciła". Tłumaczenie, że nie da się "odkręcić" i trzeba wystawić dokument o anulacji paragonu zajęło dostatecznie dużo czasu, bym do dziś miała ciśnienie, jak o tym pomyślę. Dlatego wyraźnie dostrzegam piekielność sytuacji - była niepotrzebna i wynikała z głupoty drugiego człowieka.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
11 października 2011 o 23:21

Fakt, że wygrałeś w sądzie podnosi na duchu :) Ale piekielnej przeprawy przez cały ten cyrk nie zazdroszczę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 października 2011 o 21:29

@wallian to co piszesz nie ma sensu. Przecież niektóre obsadzone drzewami drogi powstały zanim ktoś zaczął wogóle myśleć o silniku. Miło było sobie jechać dorożką z konikiem taką trasą. A teraz wycinają, bo jak się okazuje drogi są często za wąskie dla dzisiejszego ruchu drogowego. Niemniej jednak zgadzam się, że niektóre drzewa zagrażają bezpieczeństwu i że szczytem idiotyzmu było postawienie na miejscu wyciętego drzewa posągu! To tak jakby dziecku odebrać zapalniczkę i dać w zamian zapałki do zabawy. Ryzyko wciąż istnieje.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
8 października 2011 o 16:42

Miałam podobną sytuację - też nie wiedziałam z kim mam do czynienia :) Otóż czasem się zdarza u nas potworny "młyn", dużo ludzi, telefonów i papierków do wypisania. Przyszła drobna kobietka i pyta o szefową, więc mówię, coby usiadła i poczekała. W tak zwanym międzyczasie obsługuję wszystkich jak wściekła, dwoję się i troję, ale na babeczkę nie zwracam uwagi. W sumie ogarnęłam cały ten chaos, wszyscy obsłużeni poszli do domów. Co się okazało? Pani była z firmy, która zastanawiała się czy przedłużą z nami umowę o usługi medyczne. Dostałam burę, że nie dopytałam i w socjalu pani kawką nie uraczyłam. Przez tydzień w myślach żegnałam się z robotą. Ale jak się okazało pani bardzo spodobał się fakt, że zajmujemy się wszystkimi bez wyjątku i nie tracimy czas na kawki i inne duperele. Szczęśliwym trafem też przysłużyłam się firmie. Umowa przedłużona :)

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
8 października 2011 o 16:31

Przecież jak nie chciała płacić, to mogła chociaż zaproponować jakąś pomoc, usługę dla Ciebie. Moja Mama zawsze płaci swojej sekretarce za szycie (np. ostatnio obszyła nam zasłony), bo wie, że dziewczyna jest w pracy osiem godzin, ma dzieci i dom na głowie, więc jak coś komuś szyje, to nie za darmo. Ale raz się zdarzyło, że Mama wymieniała oświetlenie i sekretarce spodobał się zdejmowany żyrandol. Dostała go w prezencie, bo i tak nie było gdzie go u nas przywiesić. Kiedy następnym razem Mama składała u niej zamówienie okazało się, że śliczne poszewki na poduszki ma uszyte gratis :) Można? Można.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
8 października 2011 o 16:24

Ja również mam pamiątki po Dziadkach, zabezpieczone i schowane. Pamiętam jak sprzątaliśmy mieszkanie po śmierci Dziadzia (Babcia odeszła wcześniej) i jakiego wrzasku narobiła moja Mama, kiedy pomagająca nam osoba chciała wyrzucić zielnik właśnie, który zrobiła moja Babcia (była nauczycielką biologii i pasjonatką). Kobita argumentowała, że to "stare śmieci" i "na co to komu". Ludzie są bezmyślni.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »