Profil użytkownika
krushyna ♂
Zamieszcza historie od: | 29 kwietnia 2011 - 10:53 |
Ostatnio: | 6 października 2021 - 8:54 |
- Historii na głównej: 30 z 36
- Punktów za historie: 24154
- Komentarzy: 318
- Punktów za komentarze: 2132
Zamieszcza historie od: | 29 kwietnia 2011 - 10:53 |
Ostatnio: | 6 października 2021 - 8:54 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Gramatyka boli? Pierwsze zdanie zgrzyta. Historia czytala historie i cos sobie przypomniala? Za tresc plusik.
Ba, po minie pracownika widać było, że mówiąc to sam czuje zażenowanie... Ale cóż, prikaz taki.
Uprzedzam - nie odpowiadam za skutki ;-)
@theg - cieszę się, że Cię zaciekawiło. Taka specyfika. Ogólnie - nie szukamy klientów dla serwisu. Nie odmawiamy klientom, którzy sami się zgłaszają (mamy pod tym względem dobrą opinię na rynku) ale sami praktycznie nie dążymy do zwiększania ilości zamówień na usługi serwisowe (z małymi wyjątkami podyktowanymi specyficzną sytuacją).
Fanka KSU?
No i jeszcze jedno uzupełnienie - zauważ proszę, że we wspomnianej przez Ciebie historii ani razu nawet nie zbliżyłem się do sugestii, że serwis dopuścił się oszustwa. Taka drobna różnica. Ale dzięki za staranne śledzenie moich historii ;-)
Może by się i tak stało, chociaż to właśnie nasza pierwotna propozycja opierała się na rozliczeniu godzinowym a klient żądał konkretnej oferty z ostateczną ceną. Zauważ do tego, że kalkulując w ten sposób my też ponosimy ryzyko i jeżeli "utkwimy" tam na 2 dni to nikt się nad nami nie "ulituje". A uwierz mi, że tak się zdarza. To nie jest uzupełnienie płynu w spryskiwaczach, gdzie można łatwo określić koszty. Dodatkowo, w normalnej sytuacji sugerowałbym klientowi kontakt z kierownictwem i próbę negocjacji. Ale skoro zaczyna od "oszustwa"... Co więcej - najbardziej rozbawiło mnie narzekanie na stawkę kilometrową oraz pretensje, że za daleko mamy siedzibę.
No właśnie sam się zastanawiałem czy ją opisać. Faktycznie, bardziej to zgrzyt niż piekielność. Przekonałem się jednak, że nie zawsze można liczyć na własną ocenę - historie, które uważałem za ciekawe przechodziły nieraz bez echa, a takie, które wydawały mi się banalne, spotykały się z uznaniem. Stąd zamieszczenie i tej.
A zatem gdyby uzupełnienie płynu było elementem przeglądu, byłoby również objęte specyfikacją. Dla klienta efekt ten sam. Uprzedzając wątpliwości - nawet jeśli nie jest bezpośrednio ujęty w procedurach opracowanych przez producenta, każda tego typu baza ma pojęcie "czynności dodatkowe" z możliwością edycji.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2013 o 10:53
@prasbs - ale gdyby to chociaż naprawdę tak działało jak we wspomnianym przez Ciebie poście. W praktyce na fakturze widnieje: "przegląd rozszerzony - złotych XXX" oraz "uzupełnienie płynu do spryskiwaczy - złotych 8". I tak g* jest za przeproszeniem udokumentowane.
Nie wiem czy się "narazisz". Po prostu każdy ma prawo do własnego zdania. Ja widzę to tak - skoro zostawiam samochód na "duży" przegląd w ramach którego wymieniane i/lub uzupełniane są PRAWIE wszystkie materiały eksploatacyjne (także te znacznie droższe) to chciałbym, żeby zniknęło to niepotrzebne i nieuzasadnione "PRAWIE". Lepiej wkalkulować to w cenę (i tak nie była w rzeczywistości "okrągła") niż psuć ogólne wrażenie. A "profesjonalizm" tej usługi to temat na oddzielną historię. Dość, że po przeglądzie samochód i tak trafił do "pana Miecia", żeby można nim było dalej jeździć.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2013 o 9:15
A skad wezmie Lumie, zeby ja zwrocic?
mam wątpliwości co do szczególnie wielkiej winy operatora. Wszyscy operatorzy korzystają z usług przedstawicieli, prowadzących własną działalność (no chyba, że się mylę).
Niby tak. Ale na fakturze wymieniono "uzupełnienie płynu". Gdyby zamarzł to i tak jest wytłumaczenie. Pomijając już fakt, że był to środek lata ;-)
Nie dziwi mnie, że znalazła się na fakturze. Dziwi mnie, że wyceniając "duży" przegląd firma nie uznała, że warto dorzucić klientowi płyn do spryskiwaczy (skoro w cenie znalazły się filtry, oleje, uszczelki itp to czemu nie coś, za co serwis płaci dostawcy 1zł/litr). O fakturze pisałem niejako dodatkowo... Chodzi mi o samą zasadę.
Ano tak. Potem się dziwią, że starsze samochody nie jeżdżą do ASO. Tak jak pisałem - nie kwestionuję faktu, że mieli prawo to zrobić. Po prostu śmieszy mnie taka małostkowość.
Fakt. To mało. Ale większość naszych klientów jest rozrzucona po całej Polsce i przeważnie i tak koszty dojazdu przekraczają koszty usługi. Nieraz wielokrotnie. Ogólnie, firma zarabia przede wszystkim na sprzedaży i montażu urządzeń. Serwis kalkulowany jest niemal na granicy opłacalności. Czasem udaje się za jednym wyjazdem załatwić kilku klientów, to trochę pomaga, chociaż jest wielu "wynalazców", którzy dogadują się z innym klientem w pobliżu i chcą płacić za dojazd po połowie. Niby racja, ale często jest tak, że jednego klienta można obsłużyć (z dojazdem) jednego dnia. Jak jest ich dwóch, dochodzą koszty noclegu, więc i tak musimy liczyć pełen dojazd od każdego z nich, co spotyka się z oburzeniem. Takie realia.
Niby może. Ale będzie jej słowo kontra słowo oszustki. Niestety - marne szanse.
Zwyczajnie. Zostal wywalony z taksowki i sobie poszedl. Na temat ewentualnego dochodzenia roszczen masz tu sporo komentarzy. Za kilka zlotych nie warto. Nie wiem i nie chce wiedziec, a tym bardziej tu pisac, czy dostal po ryju.
Ano taka prawda...
@TaxiGirl - dokładnie to samo już wcześniej tłumaczyłem. Nace olał argumenty i stwierdził, że jestem pazernym, niewychowywanym bydlakiem (taki mniej więcej był wydźwięk). Ale nic to - pochylmy karki przed nowym wcieleniem Matki Teresy, zwanym jako Nace Wspaniałomyślny, Który Każdego Obcego Na Drugi Koniec Świata Gratis Dostarczy!
Zagadnienie z mechaniki teoretycznej opierające się pochodnej wektora jednostkowego w ruchomym układzie współrzędnych. Jednak znacznie bardziej rozbudowane.
Niepokoją mnie trochę te zdrobnienia, które konsekwentnie stosujesz wobec mojej osoby... ;-) Sposoby były i doskonale o tym wiem. Ale nie o tym traktuje ta historia...
Nie zrozumiałeś istoty historii. Może nietrafnie ją opisałem. Ale nieważne. Dla mnie sprawa była po prostu nieco zabawno-piekielna. Stąd historia. Nie chodziło o jakieś szczególne poczucie krzywdy.
Czy ja coś wypłakuję? Studia skończyłem, sprawę uznałem za zabawną. I to nie tyle z powodu oblania egzaminu tylko troszkę dziwnego podejścia prowadzącej, która tak naprawdę uznała, że skoro poszła mi na rękę to muszę umieć na 5. W efekcie zresztą miałem z jej przedmiotu to 5 (we wrześniu) jako jeden z 2 osób na roku. Chociaż akurat tak bardzo mi na tym nie zależało...