Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

krushyna

Zamieszcza historie od: 29 kwietnia 2011 - 10:53
Ostatnio: 6 października 2021 - 8:54
  • Historii na głównej: 30 z 36
  • Punktów za historie: 24164
  • Komentarzy: 318
  • Punktów za komentarze: 2132
 
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
29 stycznia 2013 o 11:46

@Bloodarver - jeśli skończyła 18 lat i się nie uczy? Trudno uzasadnić żądanie alimentów w przypadku młodej i (teoretycznie) zdolnej do pracy osoby...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
29 stycznia 2013 o 11:40

Tak jak już pisano - "wolny" oznacza (w sensie formalnym) nie pozostający w związku małżeńskim.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
29 stycznia 2013 o 11:37

Ad 1 - fakt, ale można to dosyć łatwo obejść. Trzeba tylko panować nad nerwami. Rozważałem kiedyś zmianę pracy i miałem kilka okazji (zrezygnowałem, bo nie pasowały mi warunki). Zasada 1 - w liście motywacyjnym dać do zrozumienia (z wyczuciem, bez przesady), że jesteś WSTĘPNIE zainteresowany/a pracą ale wcale nie gotowy/a do jej podjęcia za wszelką cenę. Zasada 2 - na pytanie (standardowe) "Dlaczego chce Pan/i u nas pracować" odpowiedzieć "Ja wcale jeszcze nie wiem, czy chcę. Rozważam to, państwa ogłoszenie mnie zainteresowało, ale decyzję podejmę dopiero po poznaniu większej ilości szczegółów". Oczywiście możliwe różne warianty ale generalna zasada ta sama. Polecam. W większości wypadków działa znakomicie. Prowadzący rekrutację nagle sam znajduje się w położeniu tego, który musi się trochę postarać i nabiera minimum szacunku do kandydata.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
29 stycznia 2013 o 11:30

Przypomniałeś mi stary dowcip. Podchodzi facet do dziewczyny: - Nie przespałaby się pani ze mną? - A w mordę pan kiedyś dostał? - Dostałem. Ale z paroma się też przespałem ;-)

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
29 stycznia 2013 o 11:18

67!

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
28 stycznia 2013 o 15:30

To jeszcze nic. Kiedy ja zadawałem egzamin na kategorię B w 1997 roku, byłem jedynym który zdał w grupie 20 osób. Niby nic ALE: 1. 18 osób odpadło na testach (rekordzista miał bodajże ponad 80% błędnych odpowiedzi) 2. Jedyny "współtowarzysz niedoli" z którym zacząłem egezamin praktyczny odpadł na jeździe tyłem po łuku. Czyli chyba najprostszym możliwym manewrze.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
28 stycznia 2013 o 13:27

@Merc - dla jednych niepojęte, dla innych "pojęte". Sam wątpię, czy zauważyłbym szybko niewielką różnicę. Ludzie mają różne podejście a obowiązek pilnowania właściwej kwoty wypłaty należy do pracodawcy a nie do pracownika (pracownik ma takie prawo, ale nie obowiązek).

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
28 stycznia 2013 o 10:13

@Rekin - właśnie dlatego, że psie zachowanie może być nieprzewidywalne, podałem 2 punkty, z których już jeden wystarcza do uznania konieczności stosowania kagańca. A nawet przepisy wymagają jego stosowania tylko w przypadku psów agresywnych. Pomijając już fakt, że moje "coś" potrafi zdjąć każdy kaganiec w minutę. Wracając do wcześniejszej dyskusji o kotach, które siedzą w piwnicy i nie wyskakują na ludzi - sam miałem szytą rękę po spotkaniu w mojej piwnicy z kotem sąsiadki.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
26 stycznia 2013 o 3:05

I dodatkowo - tak, znam małe psy, które z pewnością powinny chodzić w kagańcu. Dla mnie podstawą są dwa pytania: 1. Czy pies wykazuje jakiekolwiek oznaki agresji wobec ludzi? 2.Czy pies ( nawet łagodny) jest duży na tyle, by móc wyrządzić znaczącą krzywdę w krótkim czasie (t.j. zanim właściciel będzie mógł zareagować?)? Jeśli na KTÓREKOLWIEK Z TYCH PYTAŃ odpowiedź brzmi tak, kaganiec jest nieodzowny. Jeśli nie, wystarczy nadzór właściciela (oczywiście żaden pies nie może być pozostawiony bez kagańca i bez opieki).

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
26 stycznia 2013 o 2:44

@Rekin - pies powinien być pod stałym nadzorem. To bez wątpienia. Ale nie będę zakladał kagańca czemuś co omija każdego obcego człowieka 10 metrowym łukiem. Trudno. Miałem też dużego psa i kagańca używałem.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
25 stycznia 2013 o 13:01

@bromba 69 - o, i z Tobą mogę się w pełni zgodzić.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 14) | raportuj
25 stycznia 2013 o 12:57

@ross13 - dzięki, czekałem na taki komentarz. A widzialeś oko wydrapane przez kota? To mamy wszystkim kotom zakładać wełniane prezerwatywy na łapy? Kwestia oceny ryzyka i prawdopodobieństwa poważnego wypadku. Druga sprawa - to o czym piszesz nie zdarzyło się przypadkiem podczas zabawy w domu z własnym psem? To najczęstsze w podobnych wypadkach.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
25 stycznia 2013 o 7:13

Pełna zgoda, ale dodam coś odnośnie p.4: obowiązek myślenia dotyczy wszystkich(KROPKA). Np. właścicieli dzieci, którzy WBREW ostrzeżeniom właściciela psa zachęcają je do głaskania "piesiulka". Bo duży pies nawet w kagańcu i na smyczy może wyrządzić dziecku krzywdę.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
24 stycznia 2013 o 22:03

Ale bez użycia zębów ma mniejsze szanse na wyrządzenie poważnej szkody

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
24 stycznia 2013 o 21:30

OK, jasne. Dzięki za wyjaśnienie.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
24 stycznia 2013 o 21:14

@Goszka, w tym momencie trochę się pogubiłem. Pies był przywiązany w miejscu, gdzie nie miał szans dosięgnąć przechodzących ludzi? To nieco zmienia ocenę postępowania właściciela (choć przyznaję, NIE USPRAWIEDLIWIA GO CAŁKOWICIE).

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
24 stycznia 2013 o 20:28

Dlatego warto nagrywać takie rozmowy i zgadzać się na przesłanie wszystkiego ZA DARMO. W razie późniejszych żądań - mamy dowód, że nie wyrażaliśmy zgody na zapłatę.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
24 stycznia 2013 o 20:23

@shala - formalnie, oczywiście tak. Jednak czasem próbuję wierzyć w rozsądek... Odpowiadając dosłownie na Twoje pytanie - tak, JEŚLI ugryzie, to bezsprzecznie odpowiada za to właściciel. Do łba mi nie przyjdzie to negować. Tylko pamiętajmy też o ocenie ryzyka. Jeśli najłagodniejszemu nawet 40-kilowemu pieskowi coś "odbije" to może spowodować poważne obrażenia a nawet śmierć. 4-kilowe "coś", (oczywiście szczepione) męczące się normalnie przez pół godziny z kawałkiem gotowanego mięsa, spowoduje najwyżej drobne skaleczenie albo siniaka. Właściciel oczywiście poniesie odpowiedzialność. Ale jednak współmierną do skutków.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 26) | raportuj
24 stycznia 2013 o 19:59

Na pewno podpadnę, ale NIEKTÓRE wyroby psopodobne, ważące jakieś 4 kg i bojące się własnego cienia to jednak niekoniecznie (z logicznego a nie formalnego punktu widzenia). Wiem, że są takie "pchły" z zadziornym charakterkiem, ale nie o nich piszę. Sam mam stworzenie (psem tego nie nazwę) które uwielbia gonić koty. Dopóki uciekają. Kiedy kot się zatrzyma (albo co gorsza obróci) mój brytan z przeraźliwym piskiem ucieka na ręce. Nawet okoliczni właściciele kotów już dawno się z tego śmieją i jakoś nie mają pretensji. A koty przestały reagować. Goni nas? Nie szkodzi, jak dogoni to ucieknie... A ciężkie przypadki kynofobii wymagają po prostu terapii. Czy z powodu czyjejś klaustrofobii buduje się windy wielkości sali balowej? Albo z powodu agorafobii zabudowuje wszystkie rozległe przestrzenie?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
24 stycznia 2013 o 18:40

@Blair - zarówno małżeństwa jak i konkubinaty bywają udane i nieudane. Szczerze mówiąc nie rozumiem i nie widzę sensu w formalnym zawieraniu małżeństwa (z wyjątkiem powodów opisanych na końcu komentarza). Jeśli ktoś zawiera małżeństwo ze względów religijnych - szanuję jego/jej decyzję (nawet jeśli sam bym takiej nie podjął). Odrębną kwestią jest brak w naszym kraju odpowiednich uregulowań prawnych dla konkubinatów (wspólnota majątkowa, decydowanie o leczeniu itp.)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
24 stycznia 2013 o 17:57

Aż żal, że nie można legalnie rozjechać...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
24 stycznia 2013 o 17:49

@Blair - wybacz, ale Twoja wypowiedź wydaje mi się idealistyczno-naiwna. Rozwody nie "zdarzają się" tylko są relatywnie bardzo częste (nawet ponad 1/4 liczby nowo zawieranych małżeństw). Zawarcie tej umowy oznacza co najwyżej "w tej chwili jestem pewny/pewna, że tego chcę". Uważam to wręcz za pewną butę i nieodpowiedzialność. Jak można przewidzieć co zdarzy się za kilka/kilkanaście lat?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
24 stycznia 2013 o 17:19

@anaszka - no co ty nie powiesz? Naprawdę? ;-)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
24 stycznia 2013 o 14:02

Złościsz się na kogoś, kto kpi z jakiejś marki a sam robisz to samo...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
24 stycznia 2013 o 13:28

@Zaszczurzony - masz wiele racji, ale powtórzę swój stary komentarz odnośnie wzywania pogotowia, kiedy można tego uniknąć: Kiedy po wypadku rowerowym z pokiereszowaną połową twarzy (pełną żwiru), rozciętym łukiem brwiowym i wstrząsem mózgu (sądząc po objawach - wymioty, silne zawroty głowy itp) dotarłem jakoś o własnych siłach do szpitala, usadzono mnie w kolejkę pomiędzy planowymi pacjentami. Po 3 godzinach bez przejawów najmniejszego zainteresowania zrezygnowałem i powlokłem się do domu. Sam wydłubywałem żwir z twarzy, wyjąc z bólu przy dezynfekcji. 3 dni leżałem w łóżku z wielkim trudem wstając zanim się jako tako pozbierałem. Niestety, tak kretyńskie podejście wymusza wzywanie karetek nawet, kiedy można tego uniknąć. P.S. Pacjentów przywiezionych karetkami (nawet przytomnych i chodzących "od ręki" wprowadzano na oddział.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1012 13 następna »