Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lapidynka

Zamieszcza historie od: 16 stycznia 2013 - 11:13
Ostatnio: 6 października 2014 - 14:04
  • Historii na głównej: 26 z 34
  • Punktów za historie: 25844
  • Komentarzy: 366
  • Punktów za komentarze: 3955
 
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
11 lutego 2013 o 21:25

Tak to możemy rozmawiać. :) Do następnego, Mijanou. :)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
11 lutego 2013 o 21:05

Ech, Mijanou... Zgadza się, dyskusję o jarmarcznych krzykaczach rozpoczęłam ja, jak również osobiście ją zakończyłam. Ten temat uznaję za zamknięty, chyba, że masz jeszcze jakieś zażalenia. Dyskusja, która powstała przed kilkoma godzinami, a która w tej chwili się zakończy, została rozpoczęta przez Ciebie (z resztą w bardzo prymitywny sposób). W jakim celu? Podejrzewam, że sama tego nie wiesz. Kończymy tę dyskusję między innymi dlatego, że nie jest ona w żadnym stopniu produktywna, do niczego nie prowadzi. Z chęcią jednak podejmę wymianę zdań z Tobą w momencie, w którym nauczysz się faktyczną dyskusję - kulturalnie i bez zbędnych uszczypliwości - prowadzić. Życzę spokojnego wieczoru.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
11 lutego 2013 o 19:21

Kto jest teraz złośliwy? Cóż, zapewne ten, który prowokuje. :) Zaczepiasz, podczas gdy ja zakończyłam naszą wcześniejszą dyskusję - w związku z tym doszłam do wniosku, że zabolała Cię moja uwaga. Ktoś, kto posiada dystans do siebie (swoją drogą - do społeczności internetowych również, a może zwłaszcza), zwyczajnie przyjmuje - bądź nie - czyjąś krytykę i idzie dalej, nie rozpamiętując, nie będąc uszczypliwym, mając może nawet nieco w poważaniu. Mówiąc oględnie - nie wywołuje się wilka z lasu, chyba, że chce się mieć nieco przetargany grzbiet. Dla Twojej wiadomości: cierpliwość posiadam większą niż chęć dogryzienia komukolwiek. Ot, nie odczuwam z tego tytułu satysfakcji. Mimo to lojalnie uprzedzam, Mijanou - potrafię być bardzo złośliwa i nieuprzejma. Wobec powyższego prosiłabym o zaprzestanie zaczepiania mnie, jeżeli nie masz mnie konkretnie nic konstruktywnego do przekazania (nie bądź dziecinna :) ). Mój nick to nie wycieraczka dla Ciebie.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
11 lutego 2013 o 15:55

@ mijanou :) rozumiem, że wtrącenie mojej skromnej osoby do Twojej wypowiedzi jest formą skargi i/lub poczucia krzywdy? Nie przejmuj się mną aż tak bardzo. Szkoda byłoby mi, gdybyś wpadła w niepotrzebne kompleksy. :)

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 23) | raportuj
11 lutego 2013 o 11:00

@mijanou, Ty naprawdę nie rozumiesz mojego przekazu. Pisząc o wrażeniu, jakobyś była krzykaczką na jarmarku, miałam na myśli ni więcej, ni mniej, jak odpowiadanie niemal każdej komentującej osobie, wyrażając po raz kolejny tą samą opinię. Nigdzie w moich komentarzach nie odniosłam się do wymiany zdań pomiędzy Nie_dziwną_lecz_oryginalną a Tobą, więc nie wiem, skąd (po raz kolejny z resztą) nawiązanie do Waszej dyskusji. Ponadto: nie nazwałam Cię trollem, nie porównałam Cię do niego, nie chciałam też sprawić Ci przykrości. Z resztą w żadnym z moich komentarzy nie odnoszę się wobec Ciebie agresywnie (w przeciwieństwie do Ciebie). Na tym zakończę naszą rozmowę. Wszystko, co chciałam wyjaśnić - wyjaśniłam, więcej razy powtarzać tego samego nie będę. :) Życzę Ci miłego dnia i więcej dystansu do siebie, Mijanou.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 23) | raportuj
11 lutego 2013 o 10:28

@mijanou, mogłabym zacząć od tłumaczenia po raz kolejny tego, co zawarłam w moim poprzednim komentarzu kierowanym do Ciebie, jednak odpuszczę sobie głównie dlatego, że ten, kto zrozumieć nie chce i tak nie zrozumie. Kolejna kwestia: Napisałam co mnie boli zaznaczając przy tym, że nie kieruje mną złośliwość, bądź niechęć do Ciebie. Nie rozumiem więc, skąd opinia, że Cię 'znielubiłam'. Rozumiem też, że nie rozróżniasz konstruktywnej krytyki od zwykłego obrzucania się błotem. Szkoda. Swoją drogą - sarkazm był zbędny. Po raz kolejny - Pozdrawiam.

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 36) | raportuj
11 lutego 2013 o 10:17

@mijanou, nie gniewaj się (wszak nie mam zamiaru być wobec Ciebie złośliwa), jednak czytając Twoje komentarze tu, pod tym postem, mam wrażenie, jakobyś była taką krzykaczką na jarmarku. Już nie ma znaczenia, czy się z Tobą zgadzam, bądź nie - kwestia dotyczy wyłącznie natłoku komentarzy, a w nich ta sama, powtórzona na miliony różnych sposobów opinia. Nie można raz, dosadnie? Pozdrawiam.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
11 lutego 2013 o 8:44

Ja ze swojej strony gratuluję cierpliwości. Chyba bym tą babę po prostu uderzyła.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 lutego 2013 o 8:40

@lillithh dokładnie o tym samym pomyślałam. :) @elzazula do nauki języka przekonywać Cię nie będę, jednak przebywając w danym kraju warto byłoby chociaż kilka zwrotów umieć. Myślę też, że w przypadku takim, jak opisałaś, można poświęcić pół dnia na zabawę ze słownikiem, by móc na zasadzie 'Kali chcieć japko' wyjaśnić, o co chodzi. Co byś w końcu zrobiła, gdybyś nie otrzymała pomocy od znajomej z pracy? Oburzała się na to, że w danym kraju ludzie nie znają angielskiego? :) Teoretycznie nie muszą - to nie jest ich język urzędowy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lutego 2013 o 8:30

Od razu przypomina mi się moja rusycystka. Byliśmy jej ostatnim rocznikiem, toteż pozwalała sobie na bardzo wiele. Żeby było śmieszniej nazywała się pani Balszoj (большой). :) Ot, małą niezgodność, drobny paradoks ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 lutego 2013 o 19:13

bonsai, w naszej włocławskiej umieralni jest (niestety) trochę inaczej... Jakiś czas temu był i przypadek tego, że nie przyjęto faceta na oddział (bodaj brak ubezpieczenia), a ten, krótko po wyjściu poza teren szpitala padł jak długi i zmarł. Nikt mu nie pomógł, odesłano go po prostu z kwitkiem. Mnie się wydaje, że ludziom, którzy włocławską placówką zarządzają, to nawet na w miarę poprawnych statystykach nie zależy, a co dopiero na ludzkim zdrowiu i życiu...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 lutego 2013 o 19:04

Jorn, Włocławek to i moje miejsce urodzenia, spędziłam tam masę czasu, rodzina (mama, siostra) żyją tam do dziś dnia. Powiem tak: to co widnieje na stronie internetowej szpitala we Włocławku to jedno, a to, jak jest w rzeczywistości to drugie. O Oddziale Chirurgii Dzięcej głośno było już dawno ( http://www.ddwloclawek.pl/pl/11_wiadomosci/3335_oddzial_chirurgii_dzieciecej_szpitala_wojewodzkiego_do_likwidacji.html ), wiele pielęgniarek zostało albo częściowo poprzenoszone na inne oddziały, lub pozwalniane. Wiem, bo jedną z nich jest przyjaciółka mojej mamy. Możesz na chłopaku psy wieszać (mam na myśli Autora), ale zanim okrzykniesz historię fejkiem, to chociaż postaraj się pogrzebać głębiej.... :)))

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
8 lutego 2013 o 7:08

dominika92 dzięki. :) Na moją obronę mogę tylko stwierdzić, że kiedy pisałam komentarz, nie towarzyszyła mi jeszcze kawa.... :) Autorkę przepraszam. ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
8 lutego 2013 o 6:45

@RedKate tak budującego tekstu dawno nie czytałam. :) Pozdrawiam!

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 12) | raportuj
8 lutego 2013 o 6:34

@Fomalhaut żart mógłby być śmieszny, gdyby nie to, że jest cholernie nie na miejscu. Idź być kretynem gdzie indziej.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
7 lutego 2013 o 18:30

O! Mowa o 'moim' Włocławku i 'naszej' umieralni (bo szpitalem tego nie nazwę). Pozdrawiam Autora. Uciekaj z tego miejsca jak najdalej się da!

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2013 o 18:31

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
7 lutego 2013 o 18:16

@timo dzięki za info. O tym nie wiedziałam, nie zainteresowałam się opcją taką, jak kurier wcale. Według tego, co mówisz, warto było - ale cóż, mądry człowiek po szkodzie...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
7 lutego 2013 o 12:11

ale żeś poleciła, mijanou... :)

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
7 lutego 2013 o 8:54

@Vatashi Dokładnie, ludzie powinni decydować o tym, co jedzą. Problem polega na tym, że połowa tych ludzi pewnie nie miała pojęcia o tym, że mięso nie było badane i nie wiedzieli też, czy jest zdrowe... czyli ukłon w stronę błogiej niewiedzy. Jeżeli zaś wiedzieli i jedli niebadane mięso, nakładali na siebie ryzyko choroby. Być może kierowali się tym samym, co zdążyłeś napisać, czyli (cyt.) '[...]a skoro pan Krzyś miał sporo klientów i nikt sie nie potruł to najwyraźniej coś w tym jest.'. Mnie osobiście to nie przekonuje. Bo mogło być tak, że sto świń było zdrowych, ale sto pierwsza już nie, a wówczas będzie płacz i zgrzytanie zębów. Ci, którzy ryzykowali zdrowiem/życiem swoim i swoich rodzin, będą biegali po lekarzach wyłącznie ze swojej winy. Podejrzewam, że nie przekonam Cię, zwłaszcza, że - jak twierdzisz - prześledziłeś całą dyskusję. :) Pozdrawiam Cię serdecznie!

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2013 o 8:54

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
7 lutego 2013 o 8:39

Obiecuję dać znać. Myślę, że dyskusja z teściową do łagodnych należeć nie będzie. Co do nagrywania to właśnie tak zrobię. A nuż, może na coś nagranie się przyda, chociaż na odzyskanie roweru już nie liczę. Nie zmienia to faktu, że rekompensata finansowa ulotniłaby kluczowy problem - ot, kupiłabym rower ponownie. Zobaczymy jak będzie. Póki co poinformowałam teściową o mojej wizycie w SOBOTĘ, a przyjadę w piątek, coby 'przypadkiem' nie zdążyła się ulotnić.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 16) | raportuj
7 lutego 2013 o 8:30

@excubitor W żadnym miejscu historii nie jest zawarte info o tym, że NIE MA firmy kurierskiej, która mogłaby dostarczyć zakupiony rower. Dlaczego nie zdecydowałam się na przesyłkę kurierską wprost do mojego domu? Dlatego, że wystarczająco wiele opinii czytałam/słyszałam o 'zagubionych' przesyłkach nawet wśród renomowanych firm. Często bywa i tak, że do granicy przesyłkę kurierską śledzisz praktycznie na każdym kroku, a tuż po przekroczeniu granicy przesyłka magicznie znika. Mam nadzieję, że przy powyższej argumentacji zrozumiesz moją decyzję. Naprawdę szkoda byłoby mi wyrzucić w błoto 3000,- (Przykre w tym wszystkim jest to, że właściwie moja teściowa pobiła wszystkie niekompetentnie wykonane usługi kurierskie i to w taki głupi sposób...). Pozdrawiam!

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
6 lutego 2013 o 9:25

Kayetanna, włosy, które masz na głowie też są martwe. :) Żywa jest tylko cebulka włosa, reszta to zrogowaciały twór naskórka. Ot, wsio. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
6 lutego 2013 o 9:03

Czytając Twoją historię przypomniała mi się afera z moją studniówką. Większość mogłabym przełożyć z Twojego opisu, więc się wstrzymam. Cena od pary była bardzo wysoka, miejsce mega ekskluzywne, kreacje jak na galę oskarową. Po podliczeniu wszystkich kosztów, które miałyby dotyczyć mojej studniówki, rodzice doszli do wniosku, że trzeba będzie wziąć kredyt (nie pochodzę ze zbyt zamożnej rodziny) - chcieli w ten sposób zrekompensować mi dobre wyniki w nauce. Odetchnęli jednak z ulgą, gdy stwiedziłam, że na studniówkę wcale się nie wybieram. Ot, źle się czuję na imprezach rodem z Cannes, a jeżeli jeszcze mam za to płacić, to już całkiem zamieniam się w jedno wielkie 'NIE'. Z relacji 'normalnych' znajomych, którzy zdecydowali się na studniówkę pójść wynikało, że cała impreza była po prostu zburaczała - w związku z tym po raz kolejny pogratulowałam sobie słusznej decyzji. :)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
6 lutego 2013 o 8:41

Nie mam pojęcia, kto minusuje Twoją historię. Czy ludzie serio myślą, że takie akcje to spełnienie marzeń każdego konsumenta? W grę wchodzą jeszcze fanatyczni pracownicy Netii. ;) O ile tacy istnieją w ogóle...

« poprzednia 1 26 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna »