Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crannberry

Zamieszcza historie od: 21 czerwca 2018 - 18:11
Ostatnio: 16 maja 2024 - 21:45
  • Historii na głównej: 111 z 111
  • Punktów za historie: 18086
  • Komentarzy: 2283
  • Punktów za komentarze: 17860
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 września 2020 o 23:03

@digi51: a czy mięso serwowane w restauracjach (takich szanujących się, nie podrzędnych spelunach ;) ) nie jest badane na tę okoliczność?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 września 2020 o 21:31

Z innej beczki. Mnie nurtuje kwestia zakazu jedzenia surowego mięsa i ryb (np tatara, carpaccio czy sushi). Czy jest jakaś konkretna, udowodniona naukowo biologiczna przyczyna, czy też jest to takie samo pitolenie jak z zakazem malowania paznokci, farbowania włosów czy depilacji woskiem?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 września 2020 o 14:06

Czy może mnie ktoś oświecić, co to jest „nom”?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 września 2020 o 15:05

@yourspecialitsupport: to możesz olać temat :) Szczerze mówiąc, gdybym ja teraz nie zmieniła nazwiska (oraz polski akt nie bylby mi potrzebny żeby zgłosić małżeństwo w Niemczech, bo to się wiąże w naszym przypadku z konkretnymi profitami), to tez nie zawracałbym sobie głowy.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
17 września 2020 o 14:47

@yourspecialitsupport: doczytałam się: obowiązku jako takiego nie ma, z tym że jeśli podczas ślubu (lub rozwodu) zmieniasz nazwisko, to rejestracja tego faktu w polskich księgach jest warunkiem możliwości wymiany dokumentów.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
17 września 2020 o 11:37

@pasjonatpl: absolutnie nie krytykuję Unii jako takiej, uważam, że przystąpienie do UE jest najlepszym, co nas w ostatnich latach spotkało. Z tym że uważam, że kwestia przepisów USC oraz dokumentów jest poważnym niedopatrzeniem. Mamy swobodę przemieszczania się i osiedlania i ludzie z niej korzystają. Wyjeżdżają za granicę, tam zakładają rodziny, rodzą dzieci, rozwodzą się czy umierają. To wszystko wiąże się z dokumentami. I nienormalnym jest zmuszanie obywatela do wielomiesięcznego biegania tam i z powrotem za jednym świstkiem, bo jeden kraj unijny wystawia dokumenty na formularzu, którego inny kraj unijny nie akceptuje. Tzw formularze międzynarodowe tez gucio dają, bo one tez są odrzucane. Do tego dochodzi polska piekielnosc, gdzie nie można jednego przepisu sformułować w ten sposób, żeby miał ręce i nogi, i jednoznaczną interpretację, która nie zależałaby od aktualnego humoru biurwy w urzędzie

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
17 września 2020 o 10:22

@AndrzejN: wszystko się zgadza. Z tym że mieszkając poza Szwecją, można spokojnie uzyskać te dokumenty dzwoniąc lub pisząc mail do Skatteverket. Bez pośrednictwa konsulatu i żadnych opłat. Jeśli nie zna się szwedzkiego, można się z nimi bez najmniejszego problemu porozumieć po angielsku

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 września 2020 o 21:10

@Lobo86: a gdyby tak myśliwy zastrzelił grzybiarza, bo ten wszedł na jego teren łowiecki? ;)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
16 września 2020 o 20:42

@Jorn: No dobra, może nie śledzę aż tak dokładnie ;) Pamiętam, że temat bananów był wałkowany w okolicach mojego pierwszego ślubu, kiedy tez miałam korowód z umiejscowieniem. Wtedy szło bodajże o kolor pieczątki użyty przez irlandzki USC. Używali tylko czarnego tuszu, a polski USC życzył sobie niebieski albo na odwrót. W każdym razie trzeba było szarpać się o takie pierdoły

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
16 września 2020 o 15:39

@weron: strasznie przykre jest to, że do krajów, gdzie przez kilkaset lat budowany był system opierający się na zaufaniu między państwem a obywatelem, nazjezdzalo się cwaniaczków z krajów o mentalności trzeciego świata, którzy to budowane latami zaufanie rozpie*rzają w drobny mak, próbując być w swoim prymitywnym mniemaniu sprytni

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 września 2020 o 14:46

@digi51: dlatego napisałam „niektóre”. Jedne kolegia są dobre i poziomem w niczym nie ustępują uniwersytetom, a w innych na dobrą sprawę po prostu kupujesz sobie dyplom. Co do pań w konsulacie, to fakt, jedne są do rany przyłóż, a inne siedzą tam chyba za karę

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
16 września 2020 o 14:27

Przypomina mi się, jak już wiele wiele lat temu w Irlandii sprzedałam stary samochód. Z tego, co pamietam, procedura polegała na tym, że ja daję kupującemu dowód rejestracyjny, a on wysyła go do odpowiedniej instytucji w celu przerejestrowania pojazdu na siebie (tablic się nie wymienia). Pan ewidentnie postanowił przycwaniaczyć i go nie przerejestrował. Dowiedziałam się stąd, że przyszły mi wezwania do zapłaty razem z karą za zwłokę za przejazdy przez bramkę na obwodnicy (płatne wówczas 3 euro za każdy przejazd). Pan niedługo po kupnie samochodu złośliwie jeździł tam kilkanaście razy dziennie tam i z powrotem przez kilka dni, nabijając prawie 200€, których oczywiście nie zapłacił. Sprawę udało mi się bez problemu odkręcić, a on z tego co pamietam dostał karę. Zastanawiam się, o co takim ludziom chodzi i co chcą ugrać

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
16 września 2020 o 12:08

@janhalb: Załatwiałam parę miesięcy temu jakąś sprawę w polskim konsulacie. Pani kazała mi przysłać pewne dokumenty mailem. Mail napisałam tak, jak mnie zawsze uczono pisać oficjalne listy, czyli "Szanowna Pani, w nawiązaniu do rozmowy telefonicznej i tak dalej, zwracam się z prośbą, i tak dalej i tak dalej, z poważaniem, i tak dalej". Spytałam jeszcze o jakąś rzecz, już nie pamiętam co (chyba czy trzeba dosłać pocztą oryginały). Odpowiedź pani z konsulatu: "nietrzeba (napisane łącznie) pzdr" No kurczę, takiego potworka nie wysłałabym nawet kumpeli, z którą umawiam się na kawę, a co dopiero w sytuacji służbowej, zwłaszcza będąc pracownikiem placówki dyplomatycznej reprezentującej moje państwo. Może jestem "zarozumiałą paniusią ę ą z kijem w tyłku", ale od pracownika danej instytucji oczekuję profesjonalizmu, poszanowania zasad pisowni języka kraju, który się reprezentuje oraz takiego samego szacunku, jaki ja okazałam jej, zwłaszcza, że (niech się posłużę wyświechtanym argumentem) jej stanowisko finansowane jest m.in z moich podatków.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
16 września 2020 o 11:47

@digi51: a ja słyszałam. Nawet dwie sytuacje :) Na moich studiach (filologia angielska) po drugim roku podzielono nas na 3 specjalizacje: kultura i literatura obszarów anglojęzycznych, tłumaczeniowa oraz językoznawstwo i metodyka nauczania języka. Ta trzecia specjalizacja nosiła właśnie nazwę "język angielski", a wykładowcy prowadzący zajęcia zatrudnieni byli w Instytucie Języka Angielskiego. Inna sytuacja to niektóre koledże językowe z racji okrojonego programu nie mogą używać terminu "filologia", więc studia mają nazwę właśnie język angielski, językj niemiecki itd.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
14 września 2020 o 13:33

Najbardziej piekielne w tej całej hitorii jest zaglądanie innym ludziom do łóżka i dyktowanie im, ile wolno im mieć dzieci oraz kiedy wolno im je mieć. Fakt, ze ewidentnie nie lubisz wybranki swojego brata nie upoważnia Cię do odmawiania kurierom oraz pracownikom Żabki prawa do zakładnia rodziny

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
14 września 2020 o 11:16

@nursetka: mistrostwo odwracania kota ogonem. Poinformowanie współmałżonka, że się na kilka godzin wychodzi z domu to jest elementarna przyzwoitośc i kultura oobista, i nie ma nic wspólnego z jakims "pytaniem jaśnie państwa o zgodę". Jeśli odiwedza mnie moja rodina i chcę gdzieś z nimi wyjść, to nie tylko poinformuję swojego męża dokąd wychodzimy i kiedy może się nas spodziewać z powrotem, ale jeszcze zaproponuję mu przyłączenie się do nas, nawet jeśli wiem, że odmówi, bo jest zajęty czymś innym. Choćby wyłącznie po to, żeby nie dawać komuś poczucia wykluczenia. Jeśli jedziesz w gości do domu, w którym mieszka większa rodzina, to nawet jeśli odwiedzasz tam jedną osobę, elementarne dobre wychowanie nakazuje przywitac się i pożegnać ze wszystkimi domownikami, a nie z wybranymi, a innych mieć ostentacyjnie w dupie (i też nikt tutaj nie mówi o "kłanianiu sie w pas jaśnie pani hrabinie" tylko o zwykłym "dzień dobry". Kolejna rzecz, jeśli podczas swojej wizyty szwagierka śpi w części domu, w której miszka autorka i to autorka musi zorganzować jej nocleg, to również wypada chociaż poinformować o terminie wizyty, a nie zwalać się "z partyzanta". Nie wiem, jaki jest status prawny autorki w tym domu, czy sa z mężem współwłaścicielami, czy mieszkają kątem, ale nawet jeśli to drugie, to jeśli nie pasuje nam, żeby ktoś "obcy" u nas mieszkał, to się na to po prostu nie zgadzamy. A jeśli sie zgodziliśmy, to traktujemy go jak domownika, a nie dziewke służebną, badź podwórkowego Burka, którego możemy kopnąć, kiedy nam pasuje, bo to nasz dom, a on jest obcy. Piszę to z perspektywy osoby, którą przed laty rodzina byłego męża zaprosiła na święta, po czym odmówiła miejsca przy stole w Boże Narodzenie, "bo to rodzinne święta, a żona to nie rodzina, tylko obca", a mąż usprawiedliwiał to słowami, że "ich dom, ich zasady". Wiać od takich ludzi jak najdalej!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 10) | raportuj
13 września 2020 o 18:51

@maat_: druga strona medalu jest zawsze. Tylko czasami polega na: „przybłęda i wywłoka ukradła mi ukochanego synka”

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
13 września 2020 o 17:39

@Tolek: podpisuję się obiema rękami. Jeśli rodzinka męża traktuje autorkę jak ścierę i doprowadza ją do takiego stanu, że ona dwóch zdań nie jest w stanie poprawnie sklecić (po chaotycznym stylu, w jakim historia jest napisana wnioskuję, że pisała ją w stanie silnego wzburzenia) a on temu przyklaskuje, to moim skromnym zdaniem to małżeństwo na dłuższą metę nie ma szans. Z czasem będzie tylko gorzej, zwłaszcza, że autorka nie jest tam u siebie. Zabieralabym się stamtąd, póki jestem w takim wieku, że jeszcze mogę ułożyć sobie życie, a mąż-pierdoła niech sypia z siostrą

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 września 2020 o 12:41

@Samoyed: @singri: Obejrzyjcie sobie film „Keep the lights on” (nie wiem, jak brzmi polski tytuł). Obyczajowy o związku duńskiego artysty z amerykańskim prawnikiem, mającym problemy z narkotykami. Sam film bardzo dobry, a sceny seksu działają na wyobraźnię ;)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
10 września 2020 o 10:25

@Samoyed: do tego dochodzi jeszcze podatek od spadku, który dziedziczący partner będzie musiał zapłacić, z racji bycia wg prawa „osobą obcą” oraz zachowek, o który może wystąpić rodzina zmarłego (o ile, tak jak piszesz, nie podważy w ogóle testamentu)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
8 września 2020 o 15:21

@marcelka: a już w ogóle gwarancją dozgonnego szczęścia jest zawarcie małżeństwa zanim zdążysz tę drugą osobę poznać chociaż trochę. Bo co może pójść nie tak?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 września 2020 o 19:31

@digi51: W samym Monachium jest tragedia, ale dużo lepiej jest nawet nie Dachau, a już w Vaterstetten - dzieciate koleżanki mówią, że w porównaniu z Monachium to niebo a ziemia. Ja ogólnie sobie bardzo chwalę mieszkanie na przedmieściach bo i powietrze lepsze, a że podpadam pod Landkreis Ebersberg, nie dotyczą mnie monachijskie kolejki. W urzędach załatwiam każda sprawę od ręki, bez czekania, Wręcz się cieszą, że widza człowieka, a zwrot podarku przychodzi nawet po 3 tygodniach :) Minus jest taki, że między 2 w nocy a 5 rano nie ma komunikacji publicznej, więc balety na mieście trzeba wcześnie kończyć.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 września 2020 o 18:21

@mofayar: moje dzieciństwo to czasy kartek i kolejek, a w szkole tarcz i fartuszków ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
6 września 2020 o 14:51

@JanMariaWyborow: tu gdzie mieszkam, jest taka dysproporcja między liczbą dzieci a wolnych miejsc w przedszkolach, że jednym z kryteriów jest, że obydwoje rodzice muszą pracować na pełny etat, co najmniej 40 godzin tygodniowo (czyli 8-17 lub 9-18 plus dojazd). Jeśli jedno pracuje w mniejszym wymiarze godzin, nie ma szans na miejsce w przedszkolu. Problem tylko w tym, że przedszkola czynne są w godzinach 8-15 lub 8-16, czasem zdarzy się jakieś czynne do 16:30. Niektóre życzą sobie, żeby dziecko odbierać również na czas przerwy obiadowej (12-14). Czyli i tak, musisz zaangażować dziadków (jeśli masz) lub zatrudnić opiekunkę. To w takim razie na uj płacić jeszcze za przedszkole?

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
6 września 2020 o 14:45

@nursetka: w połowie lat 80, kiedy odmówiono mi miejsca w kolejnym przedszkolu, gdyż nie byliśmy ani rodziną wielodzietną, ani patologiczną, w dodatku obydwoje rodzice pracowali i to o zgrozo naukowo (czyt. „Wróg klasowy”), na argumenty pani dyrektor moja mama w akcie desperacji spytała „czy jeśli mąż rzuci pracę i przez tydzień będzie się upijał, i narąbany leżał w rowie pod pani przedszkolem, to wtedy córka dostanie miejsce?”. Odpowiedz pani dyrektor: „Tak, wtedy jest większa szansa”

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 września 2020 o 14:46

« poprzednia 1 262 63 64 65 66 67 68 69 70 71 7290 91 następna »