Profil użytkownika
Miniaturowa
Zamieszcza historie od: | 20 kwietnia 2011 - 8:57 |
Ostatnio: | 10 lutego 2013 - 21:20 |
- Historii na głównej: 26 z 43
- Punktów za historie: 18682
- Komentarzy: 412
- Punktów za komentarze: 2639
Zamieszcza historie od: | 20 kwietnia 2011 - 8:57 |
Ostatnio: | 10 lutego 2013 - 21:20 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Arya, co innego jak choruje człowiek dorosły, co innego dziecko. Moja mama w zeszłym roku nabawiła się alergii na koty, a posiada dwa. Trudno, ma permanentny katar i choć ją to męczy, to nie ma opcji, by zwierzaki oddać. Z drugiej strony jak mój brat był mały, to pewien lekarz postawił diagnozę (jak się potem okazało mylną), że koszmarne, swędzące wysypki są spowodowane przez kota. Mój mąż, również jako dziecko, zaczął koszmarnie chorować, gdy jego rodzice przygarnęli psa. Tutaj alergia została prawidłowo zdiagnozowana i niestety u nas w domu nigdy nie będzie futrzastych zwierzaków. Zarówno mój kot, jak pies mojego męża zostały oddane zaufanym ludziom, wiem, że żyły długo i szczęśliwie. Nie widzę nic nagannego w postępowaniu naszych rodziców. Będąc na miejscu rodzica narażałabyś zdrowie swojego dziecka? Zwierzę, mimo wszystko, jest mniej ważne, choć bezwzględnie zasługuje na zapewnienie godnych warunków.
ross w CSI pojawiło się kilka popularnych legend miejskich. Chociażby ta o porywaniu dzieci w centrach handlowych i zmianie ich wyglądu w ubikacji. Chyba nawet na Atrapie pod opisem tej legendy podawałam kiedyś dokładne namiary na ten odcinek.
Ja w swojej karierze studenckiej kilka razy zostałam na poprawie przywitana "Ale co pani tu robi? Pani ma zdane!". Na szczęście nigdy na egzaminie, ale na kolokwiach i zaliczeniówkach. Nauczyło mnie to żądać okazania pracy, gdy wiedziałam, że napisałam dobrze, a ocena była negatywna:).
Właśnie! Moja babcia zniszczyła w ten sposób część starej porcelany. Raz włożyła do zmywarki i niestety złoty wzorek zszedł. Na szczęście niewielka część kompletu w ten sposób uległa zniszczeniu, ale strata i tak duża i ciężka do zrekompensowania, więc wcale się nie dziwię Safonie, że się zdenerwowała.
Byłam świadkiem sytuacji, gdy kontroler tak zrobił, wiec chyba może. Po chwili zabawy w "a może to ten" powiedział, że jeśli kolejny bilet nie będzie tym właściwym, to uznaje, że pasażer ważnego nie posiada i wystawi mandat. I uważam, że zrobił słusznie.
Stałam kiedyś sobie w kolejce do takiej kasy. Stali ludzie pełnosprawni, nie w ciąży, ja w ciąży, ale się o ustąpienie nie dopominałam, bo dobrze się czułam. Stanęłam, bo kolejka była najkrótsza. Za chwilę podjechała pani na wózku inwalidzkim, pchana przez drugą osobę. Najpierw krzyknęła "przepraszam" - słusznie, nie każdy ogląda się za siebie stojąc w kolejce, ludzie zaczęli się się bez szemrania odsuwać, by mogła przejechać. Sympatyczna pani niepełnosprawna skwitowała to "no szybciej urwa!". Z jednej strony jej się należy i nikt tego nie negował, ale nie można kulturalniej?
Spotkała mnie poniekąd podobna sytuacja. Też potrzebowałam igły do przekłucia ucha, grzecznie zapytałam i zobaczyłam popłoch w oczach aptekarki "My tu nie trzymamy igieł! Nie mamy żadnych igieł ani strzykawek, proszę już wyjść!". Skołowana grzecznie wyszłam, też wyglądałam bardzo przeciętnie, może trochę przemęczona byłam, bo jeśli dobrze pamiętam to było gdzieś w okolicach sesji.
boomfloom w pełni się zgadzam z tym kontaktem z obcokrajowcem! Pamiętam jak za granicą moja koleżanka postanowiła zapytać o drogę. Upewniła się, że wie jak, powtórzyła pięć razy, podeszła do jakiejś pani zaczęła ładnie "Excuse me..." i tu stres zrobił swoje i dokończyła po polsku "jak dojść tu?" - pokazując na mapę. Mimo wszystko pani zrozumiała, okazała się życzliwa i pomogła znaleźć drogę:).
Pewna pani doktor z mojego wydziału opowiadała, że to, czy jej mąż rzeczywiście posiada doktorat, którym chwalił się w CV sprawdzono dopiero w jego piątym miejscu pracy i dopiero gdy awansował na wysokie stanowisko. Wcześniej nikt o to nie pytał.
Stary kawał, tak stary, że... Mój dziadek jest dentystą, w zawodzie pracował prawie 50 lat, zawsze rozmawiał z pacjentami na fotelu, ale z rozumieniem normalnej mowy nigdy nie miał problemu.
Nie dotyczy to raczej tej sytuacji, ale tak na przyszłość: to, że u Ciebie jest sucho, to niestety nie znaczy, że nikogo nie zalewasz. Mnie niedawno sąsiedzi zalali, u nich sucho, a mi z sufitu kapie. Puściła jakaś uszczelka pod wanną, a że wanna obudowana to woda nie wydostawała się na łazienkę.
Ja jutro idę odebrać awizo i zastanawiam się czym mnie znowu poczta zaskoczy. Na awizie napisane jest ogromnymi literami "DUŻA". Rozumiem, że jest to powód, dla którego listonosz nawet przesyłki nie odebrał z poczty tylko od razu wypisał awizo. Tylko, że ta DUŻA przesyłka to apaszka zamówiona na allegro. Chyba wezmę ze sobą taczki...
Moi dziadkowie lat 80+ mają owczarka niemieckiego właśnie. Pies znajda, przygarnięty z lasu. Ułożony świetnie, w sumie już taki był jak go dziadkowie znaleźli, ale wcześniej niejednego trudnego psa wychowali. Pies ma odpowiednio dużo ruchu, dziadkowie mają duży dom i działkę 60 arów. Jak wychodzą z psem na spacer to po nim sprzątają... Nie widzę nic oburzającego w tym, że jako starsze osoby posiadają takiego psa. Dla kontrastu u mnie na osiedlu chłopak chyba szesnastoletni dostał od mamy w prezencie na urodziny ślicznego owczarka niemieckiego. Tak agresywnego psa tej rasy nie widziałam nigdy, bo chłopak całkowicie nieodpowiedzialny, wychował sobie psa do siania postrachu. Dodatkowo pies jest trzymany w bloku i na długie spacery nie ma co liczyć. Najważniejszy nie jest wiek właściciela, tylko mądre podejście do zwierzęcia.
Mi na razie w ciąży ustąpiono miejsca w autobusie raz. Nie mam do nikogo pretensji, jak tego nie zrobi, ale nie ukrywam, że jest to dla mnie spore ułatwienie. Bo, w moim przypadku trochę chodzi o te dodatkowe kilogramy, a dokładniej inny rozkład masy. Zawsze miałam słaby kręgosłup, wystający brzuch mu nie pomaga, chodzić mogę bez problemu, ale już po 10 minutach stania odczuwam znaczny ból. A co do pracujących prababek, to siostra mojej prababci urodziła w polu, podczas żniw. Ani ona, ani dziecko nie przeżyło.
Ja się przejechałam na mieszkaniu z dziewczyną, z którą trzy lata siedziałam w ławce w liceum. Nawet takie codzienne spotkania nie zagwarantowały mi znajomości jej charakteru. Moja dobra koleżanka mieszkała ze swoją kuzynką i też się strasznie umęczyła, mało kto z moich znajomych nie przejechał się na mieszkaniu z osobą, którą pozornie znał.
Ja mama taką łazienkę, że trzeba się przyjrzeć żeby zobaczyć czy się w środku świeci i jeśli nie jest zamknięte na zamek to można wejść komuś przypadkiem. A już przypadkiem zamka komuś nożem nie otworzysz.
Dużo zależy od rejonu. Ja nigdy nie miałam problemu z kurierem przy zamówieniach na adres akademika, w tym tygodniu niesławna Siódemka dostarczyła wzorowo dwie paczki, ale z pocztą zawsze coś jest nie tak. Listonosz pracuje za karę, skargi nic nie dają, w tym roku zgubili już moje dwie przesyłki zwykłe i prawdopodobnie jedną poleconą (sprawa w toku).
Ja od policji za wygrany konkurs "Bezpieczne wakacje" dostałam puzzle. 1000 kawałków, z "Władcy Pierścieni". Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że są to orki w lesie. 1000 puzzli, z czego każdy jest albo czarny, albo brązowy, albo zgniłozielony. Rzeczywiście policja zafundowała mi bezpieczne wakacje, bo kiedyś spędziłam dwa tygodnie próbując to cholerstwo ułożyć i się nie udało.
Tak jest w Krakowie od zeszłego lata, ale nie znaczy to, że wszędzie takie zasady obowiązują. W Krakowie obecnie bilet 30 minutowy i jedno przejazdowy to to samo, co jest wyraźnie na bilecie zaznaczone. Na 15 minutowym już coś takiego nie działa.
Nie wiek jest wyznacznikiem, a zdrowie. Dlatego powiedzmy po 60 powinno się co dwa lata powiedzmy gruntownie badać osoby, które chcą dalej kierować samochodem. Mój dziadek ma 82 lata i wciąż dobrze sobie radzi za kierownicą, za to drugi już w wieku około 70 lat stwarzał zagrożenie na drodze. Na szczęście, udało się wytłumaczyć mu, że lepiej będzie jak ktoś go będzie woził, ale było ciężko.
Znam podobną blondynkę:). Dziewczyna jechała późnym wieczorem do swojego chłopaka i musiała przejść sama przez przejście podziemne znane z tego, że w zęby tam łatwo dostać. Pytam czy się nie boi, mówi, że nie, bo ma nóż do obrony. No dobra, pokaż. Tutaj następują trzy minuty grzebania w torebce, jest wygrzebała piórnik, kolejne minuta grzebania w piórniku i dziewczyna wyciągnęła nożyk do papieru:). Potencjalni napastnicy na pewno byliby na tyle wyrozumiali, by poczekać aż znajdzie to narzędzie zagłady:).
Ja słyszałam raczej o płaceniu przed egzaminem. Dwie moje znajome mimo wręczenia łapówki oblały. To jest dopiero mistrzostwo kierownicy.
Podobno problem jest szczególnie z okularami, w których nauszniki są jakoś trochę inaczej zamontowane. Jak? Wytłumaczyć nie umiem, ale od kiedy zmieniłam oprawki to rzeczywiście są problemy, podobno wynikające z tego nieszczęsnego zdejmowania jedną ręką, a przestawić się jest mi trudno. Jaki problem? Wypadające szkła oraz wyginanie się nauszników. Nie straszne, jak to napisała autorka historii, ale takie, które powoduje słabe trzymanie się okularów na nosie i nie raz jak się schylę, to muszę łapać je w locie.
I w którymś tłumaczeniu "Brzydkiego kaczątka" na samym początku występuje! W dzieciństwie miałam kasetę z tą bajką czytaną przez jakąś aktorkę chyba i w głowie od razu usłyszałam to zdanie czytane jej głosem:).
Czytałam na portalu o legendach miejskich.. Z tą różnicą, że w kopercie była walentynka.