Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Poecilotheria

Zamieszcza historie od: 28 listopada 2011 - 13:47
Ostatnio: 24 marca 2024 - 7:42
  • Historii na głównej: 29 z 41
  • Punktów za historie: 13302
  • Komentarzy: 1042
  • Punktów za komentarze: 8091
 
[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
27 maja 2017 o 12:09

http://drogipubliczne.eu/zajecie-pasa-drogowego Powiem tak - zależy to zapewne od miejscowego zarządu dróg, ale z moich doświadczeń wynika, że umieszczenie czegokolwiek na chodniku jest traktowane jako zajęcie pasa ruchu. Ja osobiście płaciłam za baner i daszek nad wejściem do sklepu. Uzyskałam też informację, że tzw. "potykacz" umieszczony na chodniku także zajmuje pas ruchu i choćbym wystawiała na godzinkę dziennie, to jak mnie kontrola złapie, będzie kara. Otwarte drzwi wystające na chodnik zdaje się bardziej blokują pas niż jakiś daszek... Zgłoś do zarządu dróg, oni im wytłumaczą finansowo, że nie wolno ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
23 marca 2017 o 11:21

@Mornigstar: Przedwczoraj w nocy. wchodzi facet, "lekko romiękczony". Ja - Dobry wieczór :) On - Wezwij mi taksówkę! (O nie, drogi panie, myślę sobie, tak rozmawiać nie będziemy, twoją służącą nie jestem) Ja - Nie prowadzimy takich usług. On - To nie wezwiesz?! (święte oburzenie, skrajne zdziwienie...) Ja - No nie. On - Ale ja jutro rano muszę być w pracy, muszę wrócić do domu (blablabla) i co ja mam teraz zrobić?! (Nauczyć się zwrotów grzecznościowych i że jak chcesz od kogoś przysługi to warto użyć magicznego słowa? Tak sobie pomyślałam :P) Powiedziałam tylko, że nie wiem i to nie moja sprawa. Żeby nie było - w zeszłym tygodniu pomagałam dziewczynie odzyskać telefon, który wypadł jej w taksówce, dzwoniąc na centralę. Tylko że ona wiedziała, jak poprosić kogoś o pomoc.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
19 marca 2017 o 11:31

@bazienka: No właśnie kurka, ja mieszkam na dziesiątym, mamy domofon na kody jak w historii, a jak wieczorem wychodzę z psem na spacer, to mimo kodów i tak biorę klucze, bo trochę się boję, że akurat domofon się zepsuje/nie będzie prądu/cokolwiek i nie będę mogła wejść i będę czekać do rana na jakiegoś sąsiada... A taki se idzie bez kluczy i nawet nie pomyśli, jak wejdzie do klatki, jak mu ktoś te drzwi zamknie. Na miejscu autorki, też bym im te drzwi zamykała za każdym razem jak zauważę, kilka razy poczekają pół godzinki czy godzinkę na wejście do domu, to się nauczą. Osobiście jak widzę, że drzwi otwarte (też mają samozamykacz, ale jak się otworzy na pełną szerokość, to dół drzwi zahacza o trochę wyższy w tym miejscu chodnik) to zamykam z wyjątkiem wielkich upałów (wtedy faktycznie straszny zaduch na klatce i każdy podmuch powietrza jest na miarę złota,) i jak widzę, że nasza pani sprzątająca tam ogarnia, jakieś środki czystości stoją itp. albo np. meble noszą itd. Wychodzę z założenia, że po to są zamykane drzwi, żeby były zamknięte :P

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
15 marca 2017 o 12:49

@netqa: Nasłuchasz się przy każdej okazji, że 'mały bobasek jest taki kuci kuci, jak możesz nie chcieć takiego', 'jak już będziesz miała dziecko, to zrozumiesz, że tego właśnie chcesz', 'jeszcze zmienisz zdanie', 'kto ci na starość szklankę wody poda' itp. itd. ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 marca 2017 o 11:08

@Czarnechmury: Ja na samo wspomnienie mam ciarki i robi mi się gorąco, teraz za Chiny bym nie weszła na ten most, a co dopiero mówić o bieganiu.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
5 marca 2017 o 10:43

@jeremyxfile: Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, jak to się mówi. Mój ojciec ma bardzo konserwatywne poglądy w tej kwestii, odkąd pamiętam, takie rzeczy były dla niego nie do pomyślenia. Tak się złożyło, że mój najlepszy przyjaciel jest gejem (poznałam go już jako dorosła osoba, moi rodzice osobiście nigdy go nie spotkali). Kiedy byłam w naprawdę trudnej sytuacji to właśnie ten przyjaciel mi bardzo pomógł (żeby nie wdawać się w szczegóły ujmę to metaforycznie: kiedy stałam nad przepaścią i właśnie miałam skoczyć, to właśnie ten przyjaciel szarpnął mnie do tyłu za kudły, opieprzył z góry na dół i pomógł się pozbierać do kupy). Cóż, kiedy ojciec usłyszał, że mam kumpla geja, zadowolony nie był (mało powiedziane). Kiedy jakiś czas później przemogłam się i opowiedziałam tacie o tym strasznym okresie, a także o tym, kto i jak mi tyłek uratował, nastawienie się zmieniło, na myśl, że gdyby nie ten "pedał", to możliwe, że już by córki nie miał. Kazał przekazać podziękowanie :) A teraz co jakiś czas pyta, co tam u przyjaciela słychać i wyraża zadowolenie, że dobrze się mu powodzi. Więc ten. Nigdy nie wiadomo.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 marca 2017 o 17:07

@Jorn: Powiem więcej, konie też mają różne charaktery i czasem się zdarzy, że jakiś złośliwy osobnik nadepnie specjalnie, jak mu się człowiek nie spodoba.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 marca 2017 o 10:21

@Candela: Tak to dokładnie wygląda, tylko most krótszy. Dokładnie ten: http://westernpomerania.com.pl/clients/_western/_upload/foto/1404764304.jpg Tylko z tej perspektywy nie widać, że pod podkładami nic nie ma.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 marca 2017 o 10:03

@Jorn: Spoko :)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
3 marca 2017 o 9:57

@katem: Też łaziłam po dachach. Wlazłam na dźwig kolejowy na wysokość jakichś 25-30 metrów po drabince bez żadnych zabezpieczeń. Chodziłam balansując po barierce mostu kilka metrów nad drogą. Z koleżanką robiłyśmy wyścigi, która szybciej przebiegnie po podkładach na moście kolejowym nad rzeką - jedno potknięcie = dziesięciometrowy lot z lądowaniem w rzece. Cud, że żyję(a gdyby moi rodzice się dowiedzieli, co robię, to by dopiero był cud, że żyję). ;) W tej historii bardziej się obawiałam o wiatę, bo to taka budka z jakiegoś plastiku, czy czegoś, aż się cała trzęsła :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 marca 2017 o 17:05

Ha, trafiłam losowaniem na akurat tę historię :) Więc dla ewentualnych ciekawskich wyjaśnienia i aktualizacja: Piesek, z powodu urazu mechanicznego, cierpiał na zapalenie tkanek miękkich w obrębie splotu nerwowego w okolicach kręgosłupa szyjnego/piersiowego,co powodowało opuchliznę, czego skutkiem by ucisk na splot nerwowy i przeszywający ból. Uraz powstał na skutek ADHD pieska, który pomimo swoich 11 lat, zachowuje się jak szczeniak, nie patrzy gdzie leci, zdarza mu się wpaść na drzewo... W każdym razie, jakby się ktoś martwił, co z pieskiem - informuję, że Tytus żyje, ma się dobrze, na nic obecnie nie cierpi. Przy okazji badań wyszła nietolerancja wapnia; obecnie łyka tabletki wapniowe, cud, że się przez całe życie nie połamał, bo poziom wapnia miał taki, jakbym go karmiła ziemniakami, a jak się go puści na chwilę na wolność... no, to by trzeba było zobaczyć na własne oczy, (jakbym miała opisać jednym słowem, to mi się nasuwa torpeda...). W każdym razie - kosztowało to Tytusa sporo stresu, a mnie prawie trzy tysiące, ale już jest wszystko OK, a Tytus nadal zadziwia wszystkich naokoło: ( - ile ma? - jedenaście. - misięcy? - Nie, lat. - O_o) tak to wygląda :P

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 lutego 2017 o 7:50

@LPP: Taa, bo ludzie czytają. Jak mieszkałam w mieszkaniu studenckim, to wywiesiłam instrukcję obsługi szczotki do kibla z obrazkami (sic!), a i tak zostawiali brązowe ścieżki... http://demotywatory.pl//uploads/201105/1306710173_by_Natyska_600.jpg

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
24 lutego 2017 o 21:26

A ja z moim stwierdziliśmy, że to przecież tłusty czwartek, a nie słodki i zamiast kupować pączki, zrobiliśmy swojskiego smalcu z, łącznie, prawie pięciu kilo słoniny boczku i podgardla. Do tego cebulka, trochę czosnku i jest :) Teraz rozdajemy znajomym ;P

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 lutego 2017 o 16:27

U mnie ostatnio tak: robiłam większe zakupy, dochodzę do warzyw, mam wziąć ziemniaki. W koszyku sporo rzeczy, które zostałyby przez kartofelki zgniecione, więc przykucam nad koszykiem i robię reorganizację ułożenia produktów, żeby pyry położyć na dnie, a inne rzeczy na nich. Wstaję, patrzę, a za mną się utworzyła kolejka, z pięć - sześć osób, bo akurat między moim tyłkiem, a stojącym po drugiej stronie alejki jakimś stojakiem, zabrakło z piętnaście centymetrów, żeby przejechać wózkiem. I właśnie facet z wózkiem z przodu wściekle warczy, że "w końcu kuffa!" No to mówię, że istnieje takie magiczne słowo przepraszam;) No ludzie, kilka dorosłych osób i nikt gęby otworzyć nie potrafi, jak jestem tyłem odwrócona i logiczne, że ich nie widzę? Dodam jeszcze, żeby nie było wątpliwości - akurat w tym markecie alejki są wąskie i mało kto się decyduje wjeżdżać tam wózkiem, bo zwyczajnie są problemy z przejazdem, nawet i bez Poecilotheriów kucających w alejkach ;) a człowiek z koszykiem spokojnie by za mną przeszedł.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
21 lutego 2017 o 15:32

@Morog: mnie bawi, jak ktoś pisze, że ZAWSZE sprząta po psie. Ja tam sprzątam jak nawali koło bloku, gdzieś na trawniku itp., jak wychodzimy na 15-20 min. koło domu. Natomiast na "prawdziwe" spacery chodzimy na taki kawał nieużytków zarośniętych krzakami, plus kawałek dalej zaczyna się puszcza. I jak tam gdzieś zrobi pod krzakiem, to ja nie będę w trawie po kolana szukać, gdzie też tam to dziesięciokilowe bydle nasrało, tym bardziej, że więcej tam leży kup sarenkowych i dzikowych, niż mój pies przez miesiąc zrobi ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 lutego 2017 o 23:15

@InuKimi: pewnie zrobił korektę ;) W którejś mojej historii jeden duży akapit podzielili na trzy mniejsze i jakieś jedno zdanie usunęli na początku. W sumie wsio mi to było, to się nie odzywam ;)

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 22) | raportuj
10 lutego 2017 o 15:12

@bazienka: "jesz trupa" hahah, dobre. Ode mnie by usłyszała, że nomnom, bardzo smaczny, chcesz kawałek? Mam też wizję, jak ją gonię wymachując plasterkiem szynki "no weź spróbuj, dobre!", a ona ucieka z wrzaskiem ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 lutego 2017 o 21:23

@katem: ach, ok, nic się nie stało w sumie :)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
8 lutego 2017 o 20:44

@katem: Ale wnosisz, że nie rozumiem, na podstawie tego, że zacytowałam opis z profilu Drilla nowemu użytkownikowi, który jeszcze sierżanta nie zna, po tym, że stwierdziłam, że jest nowy, czy po tym, że go pozdrowiłam? Bo dopiero teraz nie rozumiem...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 lutego 2017 o 14:27

@egow: Trochę późno odpowiadam, ale co tam. Właściciele mają to po prostu głęboko w zadzie, to nie oni mają problem. Podejrzewam też, że jak ktoś ma wielkie ciśnienie na kasę, to szkoda mu zamrozić 1000zł. No i jest jeszcze brak zaufania, zwyczajnie boją się zostawić pod opieką pracownika większą gotówkę. W małych punktach rzadko się zdarza, że kasjer na koniec zmiany ma 2000 utargu w ogóle, a im więcej kasy zostawisz, tym większe prawdopodobieństwo np. na sfingowanie napadu czy coś. Trochę irracjonalnie, ale jak jest duża rotacja i co miesiąc ktoś nowy pracuje, to strach, co może taka osoba wymyślić. W sieciówkach znowu procedury wymyśla oderwane od rzeczywistości kierownictwo, które tak naprawdę gie wie o pracy kasjera.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
8 lutego 2017 o 13:52

@wqdqfew: O, nowy jesteś, witamy na piekielnych :) "Jestem prawdopodobnie najgłupszym użytkownikiem tego portalu. Świadczą o tym moje wypowiedzi będące kompletnie od czapy i nie mające wiele wspólnego z historią. W wielu dziedzinach jestem skrajnym ignorantem, ale mimo tego zabieram głos w myśl zasady "nie znam się, to się wypowiem". Narzekam na dzisiejsze czasy, udowadniając, iż "dawniej było lepiej". Jestem również pieniaczem. Sprowadzam dyskusję na tematy polityczne, obwiniając rząd o wszystkie nieszczęścia w tym kraju. Wierzę fanatycznie nawet w najgłupsze teorie spiskowe. Z definicji najeżdżam na służbę zdrowia, prawników i nauczycieli, kierując się najgorszymi stereotypami nie mającymi ani krzty pokrycia w rzeczywistości. PS. I najważniejsze - profil to parodia trolli internetowych z polskich portali typu Onet." Drill_Sergeant "o sobie" ;) Pozdrawiam :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 lutego 2017 o 15:34

@vonKlauS: Pewnie stąd mu się to wzieło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Z%C5%82odzieje_zapalniczek ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
25 stycznia 2017 o 7:07

@Bryanka: Powiem tak: Ja niedawno wróciłam z odwiedzin w Irlandii Północnej u znajomych. Ja w Polsce prowadzę sklep ze wspólniczką, pół na pół. Od miesięcznego obrotu, zysk, po opłaceniu wszystkich mediów, zapłaceniu pracownikom (netto), kontrahentom itd. to jakieś 10%. Po zapłaceniu podatków i zusów zostaje nam po 2%. Gdybyśmy same nie pracowały każda na etat w tym sklepie, to byśmy nie zarabiały wcale praktycznie. Ja mieszkam u chłopaka w jego mieszkaniu, więc tu opłaty mam stosunkowo niewielkie, ale wspólniczka wynajmuje kawalerkę i na mieszkanie oddaje prawie pół swojej wypłaty. Znajomi w Irlandii - pracują sobie spokojnie na produkcji, najniższa krajowa. Wynajmują we dwóch piętrowy domek w szeregowcu, tak na oko z 70 metrów. Robiąc zakupy nie liczą każdego pensa, wiadomo, nie codziennie rano na śniadanie kawior, ale spokojnie kupują na co akurat mają ochotę, nie martwią się, że im coś zabraknie przed wypłatą. Spokojnie ich stać na wyjścia na miasto (choć to raczej domatorzy :)) i różne inne rzeczy. Jeden ma pokoik gdzie sobie tworzy własne laboratorium do rozmnażania roślin in vitro (już mu cośtam nawet rośnie na tych kuleczkach z pulpy komórkowej, jak u nich byłam, to akurat przyszedł mikroskop z kamerką...) a drugi własny pokój gier z konsolą, wielkim ekranem i poduchami na podłodze :) i jeszcze sobie odkładają... Zauważyłam też, że jakoś tak ogółem ludzie szczęśliwsi, prawie wszyscy uśmiechnięci, niemiła obsługa gdziekolwiek mi się nie trafiła itd. Aż mam doła jak u nas np. jadę autobusem i widzę tych smutnych ludzi i wrogie "co się k... gapisz" spojrzenia, gdy przypadkowo się spotka kogoś wzrokiem... :(

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
25 stycznia 2017 o 5:06

@egow: Maktalena dobrze prawi. Jak dobrze wiemy, największy nominał u nas to 200zł (w lutym mają wypuścić 500, to dopiero będzie!). I powiem tak - zdarzyło mi się rozmawiać z kilkoma osobami które pracują/pracowały jako kasjer, a także przeczytałam tutaj sporo historii na ten temat traktujących i co z tego wynika: przeciętnie kasjer na początek zmiany ma w kasetce do dyspozycji tak ze 200zł. 300zł to już dużo. Zdarza się, że 150, 100, albo i mniej. Często kasę zostawia poprzednia zmiana i zdarza się, że nie ma jak zostawić drobnych, bo powydawała, i weź tu wydaj resztę, jak masz w kasie setkę, pięćdziesiątkę, dwudziestkę, dziesiątkę i cztery piątki... A nawet jak ma w drobnych, to niech się na początku zmiany trafi dwóch pod rząd ze stówą i co, nie wyczaruje przecież. Pracodawcy nagminnie wychodzą z założenia, że to kasjera sprawa, skąd weźmie drobne i po prostu mają to głęboko w pewnym otworze, ot co. U mnie w sklepie jest w kasie 500 (mniej więcej 250 bilon i 250 banknoty 10 i 20zł) plus jeszcze zawsze kilka stów w dziesiątkach i dwudziestkach do rozmieniania, czasem 400, czasem i 1200. Sytuacje, że drobnych brakuje są ekstremalnie rzadkie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
25 stycznia 2017 o 4:32

@greggor: Fakt, że różnica spora, aczkolwiek akurat w tym konkretnym przypadku niezbyt istotna. A to z tego powodu, że kupując bilet nie kupuje się "towaru" tylko "usługę" (umożliwienia przez obiekt sportowy obejrzenia meczu na żywo) i jeśli mecz się odbywa, to usługa została poprawnie wykonana. Zatem jedynym przypadkiem, kiedy można by było zasadnie reklamować, byłby przypadek, kiedy mecz się nie odbył (zapewne w regulaminie mają określone, że tylko z winy organizatora itd.), a to pewnie raz, że rzadkie przypadki, a dwa, prawdopodobnie nie w kasie się je załatwia :) Więc wcale się autorowi nie dziwię, że może mylić te pojęcia :)

« poprzednia 1 24 5 6 7 8 9 10 11 12 13 1440 41 następna »