Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Poecilotheria

Zamieszcza historie od: 28 listopada 2011 - 13:47
Ostatnio: 24 marca 2024 - 7:42
  • Historii na głównej: 29 z 41
  • Punktów za historie: 13302
  • Komentarzy: 1042
  • Punktów za komentarze: 8092
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 sierpnia 2016 o 20:54

@Malibu: Coś Z tym mlekiem musi być. Mnie się niedobrze robi po kakao, ale tylko ciepłym. A zawsze lubiłam kakao :\

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
8 sierpnia 2016 o 20:40

Mnie na szczęście nigdy nic podobnego nie spotkało, a w młodości zdarzało mi się trochę jeździć stopem. Ale miałam taką swoją zasadę - zatrzymywałam tylko ciężarówki i samochody firmowe, z jakimś logo na boku (jak ktoś jest właśnie w pracy, to mniejsze prawdopodobieństwo, że mu głupoty w głowie, raczej nie ma czasu na zakopanie ciała, takie tam... a i chętniej się zatrzymują, bo autostopowicz to zawsze jakaś rozrywka w trasie), a zanim wsiadłam do samochodu zapamiętywałam rejestrację i to tak, żeby było dobrze widać, że się przyglądam :) Raz tylko trafiłam na świadka Jehowy, nawijał o Jezusie przez czterdzieści minut i dał mi trochę podpałki do pieca ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 sierpnia 2016 o 18:59

@Rak77: Ej, można używać całej laski wanilii. Ja wrzucałam laskę do butelki wódki i kisiłam to przez kilka miesięcy w rezultacie otrzymując waniliówkę, a znajomy kiedyś "robił" cukier waniliowy kisząc laskę z cukrem w wielkim słoju ;) Spotkałam się też z waniliowym serkiem, który w składzie miał "pokruszoną laskę wanilii".

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
3 sierpnia 2016 o 7:34

Ja zawsze sprawdzam paragony i akurat na Coccinellę nie narzekam. Mam pod blokiem, zakupy robię prawie codziennie i może z pięć razy w ciągu trzech lat się coś nie zgadzało i to pomyłki typu coś wbite dwa razy. Raz tylko stanęłam sobie po zakupach przy nieczynnej kasie i czytam paragon, a kasjer, który mnie kasował, się do mnie odwraca i z wielkim fochem i oburzeniem się pyta co mi nie pasuje. Już go tam później nie widziałam ;)

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
2 sierpnia 2016 o 8:31

Ja miałam tylko jedną szpitalną przygodę w życiu i oby tak pozostało. Zwichnęłam łokieć bo spadłam z konia. Nigdzie mnie przyjąć nie chcieli, bo z innego województwa byłam... W końcu, po dwóch godzinach jeżdżenia z miejsca na miejsce, jeden szpital mnie przygarnął, ale najpierw wysłali gdzieśtam po skierowanie na RTG, oczywiście kolejka, na izbie przyjęć kolejka. Dostałam opieprz, bo nie umiem się podpisać zwichniętą ręką... Uparli się nastawiać pod narkozą, chociaż przekonywałam, że przeżyję trochę bólu na żywca (w końcu zwiedziłam już pół Mazur z tą zwichniętą ręką radośnie sobie dyndającą), a nie uśmiecha mi się rzygać przez trzy dni (koleżanka tak miała po narkozie). Ale się uparli i co zrobisz? Oczywiście trzeba być na czczo, a ja po drodze piłam wodę, bo miałam piasek w ustach (i nie tylko, walnęłam z konia w piach), więc musiałam jeszcze kilka godzin czekać na zabieg. Myślicie, że ktoś pomógł mi się przebrać, umyć? Nie, przecież ze zwichniętą ręką, która boli przy każdym ruchu, można z łatwością samemu wyskoczyć z pełnego stroju jeździeckiego... Ewentualnych leków przeciwbólowych też szkoda było mi dawać, bo po co? No, ale przy narkozie było zabawnie, najpierw musieli mi nakłamać, że ta kroplówka to tylko sól fizjologiczna, bo chciałam im uciekać, później jak się wybudzałam opowiadałam lekarzowi że śniło mi się, że jeżdżę sobie konno i galopuję na pięknym ogierze przez łąki pola lasy.. ale musiał mieć ze mnie ubaw. Żadnych nieprzyjemnych skutków narkozy nie odczułam i tutaj też dałam pielęgniarkom w kość, bo strasznie nie chciało mi się leżeć w łóżku. Tak z godzinkę po wybudzeniu spotykam pigułę na korytarzu, a ta do mnie z przerażeniem: - A pani to gdzie...?! - Do toalety. - Pani! Pani nie wolno! Niech pani do łóżka wraca, ja pani kaczkę przyniosę! - Chyba pani ocipiała. I poszłam w swoją stronę. Tak długo je męczyłam, aż mnie puściły na fajkę. Po kolejnych pertraktacjach mogłam sobie pochodzić po sali, zamiast leżeć jak kołek, no bo co miały zrobić, do łóżka mnie przywiązać? :D Haha, ciężko ze mną miały, biedaczki.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 sierpnia 2016 o 7:37

@kojot_pedziwiatr: Ahahaha!:D Ale się uśmiałAM ;)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
1 sierpnia 2016 o 7:17

@metaniel: No faktycznie, pół metra to odległość z jakiej nikt nie poczuje dymu... Ja palę ponad 10 lat i jakoś nigdy nikt mnie nie opieprzył, że mu smrodzę. A często palę w miejscach publicznych. Wystarczy odejść na odpowiednią odległość (na pewno nie pół metra) i nikomu nie będzie przeszkadzać. A w tłumie to się nie pali wcale i nawet nie o dym chodzi, zwyczajnie można kogoś przypadkiem oparzyć.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 lipca 2016 o 5:54

@Meliana: Z upuszczonymi sztućcami to ja znam trochę inaczej - jak spadnie łyżka albo widelec to przyjdzie ktoś głodny (i tu odpowiednio: łyżka - kobieta, widelec - mężczyzna), a upuszczony nóż oznacza kłótnię - żeby jej uniknąć, przed podniesieniem należy nóż przydepnąć ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 lipca 2016 o 4:23

@Zmora: U mnie była kobyłka, do której trzeba było wskoczyć do boksu i jak najszybciej położyć siodło na grzbiecie, wtedy dopiero się zakładało ogłowie, tudzież wykonywało inne czynności, czyszczenie itd. W siodle grzeczna, baz siodła gryzie :P Co do końskich ancymonków, to był sobie kiedyś wałach, który, jak się mocno wychylił i wygiął, potrafił otworzyć sobie boks zamykany na zasuwę ze skoblem (będąc w środku oczywiście :P) i sobie wyłaził kiedy miał ochotę. Kłódka była niezbyt wygodnym rozwiązaniem, więc zaczęliśmy mu zawiązywać zasuwkę porządnym kawałkiem sznurka. Działało przez kilka dni. Któregoś razu przy porannym obrządku... Sznurek przegryziony. Boks otwarty. Wszystkie inne boksy też. Stajnia też otwarta (latem zakładało się taką bramę krzyżak, bo gorąco, na klucz nie było sensu zamykać, brama oczywiście na zasuwę...). Furtka na zewnątrz terenu też otwarta(zasuwa). Konie znalazły się kilka godzin później w pszenicy sąsiada. Zemsta za sznurek haha, haha... Sama bym nie uwierzyła, że to wszystko jego sprawka, ale kilka dni później konie sobie łaziły wokół stajni luzem, a kilka poszło do boksów na przygotowanie do jazdy. Na własne oczy widziałam, jak ten agent, jak gdyby nigdy nic, włazi sobie do stajni i wypuszcza kumpli z boksów.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lipca 2016 o 7:28

@InessaMaximova: Po pierwszych kilku zdaniach odpowiedzi chłopaka ograniczyły się do powtarzania "tak, wiemy" coraz bardziej warczącym tonem :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
21 lipca 2016 o 8:26

@Adriana: Też w taki sposób uczyłam niedawno psa chodzić na smyczy i efekty przyszły szybko, a ma dziesięć lat i przez całe życie biegał sobie luzem. Fakt, że często się zapomina, ale reaguje na upomnienie "nie ciągnij!" :) Nauczyłam go też chodzić przy nodze, teraz już sam wie, że w parku w krzakach może sobie latać jak chce (w zasięgu smyczy), a na chodniku, ulicy idzie koło nogi :) A co do historii: pies mi choruje i zdarzają mu się nagłe ataki silnego bólu (na szczęście już jest lepiej) Przedwczoraj zaskowyczał z bólu akurat jak się schylałam, żeby go pogłaskać i jakaś baba zaczęła się na mnie wydzierać, że uderzyłam psa (a nie zdążyłam go nawet dotknąć). Mówię jej, że pies chory i go boli tak po prostu, jednocześnie próbując uspokoić biedaka i pocieszyć, a baba dalej, że jak chory to trzeba leczyć, a w ogóle co to niby za choroba i tak dalej. Użeranie się z nią przejął mój chłopak i mówi, że tak, chodzimy codziennie na zastrzyki, a baba dalej, że o, to go boli to lepiej nie dotykać jak boli (no coś ty? naprawdę?) i może z nim nie wychodzić jak boli (no, postawię mu kuwetę, bo może raz na kilka dni ma taki atak, niech siedzi całymi dniami w domu) i tak dalej i tak dalej... Normalnie tak mnie zdenerwowała, że miałam ochotę ją zwyzywać i kazać się odpie... ehh, polazła w końcu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
20 lipca 2016 o 6:46

@Sharp_one: haha :) Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć ocenę tego komentarza ;)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
18 lipca 2016 o 8:27

Prowizja jest indywidualnie ustalana z użytkownikiem terminala, choć wiadomo, że jakaś sieciówka to może sobie negocjować warunki, a mały sklepik nic do gadania nie ma, jak się warunki nie podobają, to... ;) Ale nie są to kwoty typu 50 gr + prowizja. Raczej 5-10 gr + prowizja 0,2 - 0,5 %. ja osobiście przy płatności kartą tracę tylko na biletach komunikacji, na których mam magiczne 3% marży... Dochodzi jeszcze opłata za "wynajem" terminala, jakoś pięćdziesiąt parę zł miesięcznie. Jeszcze kilka lat temu opłaty były dużo wyższe i pewnie wielu przedsiębiorców wciąż ma gdzieś z tyłu głowy wbite, że poniżej 10/15/20 złotych to się nie opłaca i stąd te limity ;) Dodam jeszcze, że: - Nie wszyscy operatorzy terminali w regulaminie zabraniają narzucania limitów - Ja mam na terminalu limit 1 zł, z góry narzucony przez operatora, niższej kwoty terminal nie przyjmuje, wyrzuca komunikat "za mała kwota" Więc ten :)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
13 lipca 2016 o 10:31

@Fisstech: Ja bym jeszcze dodała (a w zasadzie najbardziej do tego bym się przyczepiła), że zapraszanie na rozmowę do innego województwa, dzień wcześniej późnym wieczorem, jest, delikatnie mówiąc, niepoważne. Zaprosiliby nawet te trzy dnie wcześniej, to już by był czas, żeby dograć szczegóły. A tak to co? Masz jechać, tracić czas i pieniądze, a nawet nie wiadomo, czy ktoś będzie miał chwilę, żeby z Tobą porozmawiać. Bo że chcieli pokryć koszty to nie wierzę, od razu by o tym napisali. Jak wyżej napisałam - niepoważne, to bardzo delikatne określenie na takie zachowanie. I w sumie dobrze, bo podjęcie współpracy mogłoby się okazać workiem piekielności :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
11 lipca 2016 o 10:15

@katem: Mi się przypomina jak kiedyś jednorazowo myłam okna u starszej pani. Z polecenia znajomych znajomych, pani Helence zachorował chłopaczek, który sprzątał u niej od kilku lat. Mieszkanie duże, w kamienicy, wysokie okna, sięgające prawie do sufitu na wysokości gdzieś 3,5 m. Na dole jeszcze jako tako, ale wyżej, tam gdzie babcia zobaczyć nie mogła, syf kiła i mogiła. Szyby przetarte, ale ramy zapyziałe, w kątach pełno brudu, na klamkach skorupa, którą można by szpachelką skrobać... Szorowanie tego zajęło m i prawie cały dzień. pani Helenka nie była zadowolona, bo "Tomuś to zawsze w dwie godzinki wszystko zrobi", a argument, że Tomuś robi po łebkach i właśnie dlatego tyle czasu mi zajęło szorowanie nagromadzonego w wyższej części brudu nie dotarł... Stawka była od zadania, nie na godzinę jakby co. Więc to różnie bywa.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 12) | raportuj
10 lipca 2016 o 19:01

"I niech ktoś mi teraz powie że polski pracodawca chce tak bardzo dobrze i godnie płacić pracownikom, tylko mu urzędy nie pozwalają." Widzisz, sęk w tym, że to co opisujesz, to jest robienie w bambuko i pracowników i państwa. Jeśli pracodawca chce UCZCIWIE I ZGODNIE Z PRAWEM prowadzić biznes, to podatki i wszelki inne opłaty potrafią stłamsić, szczególnie małą firmę z kilkoma pracownikami. Tak, jestem pracodawcą...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 lipca 2016 o 18:17

@hotchilli: Wszystko będzie dobrze, już widać ogromną poprawę:)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
2 lipca 2016 o 18:05

@wiera: http://www.staropolska.pl/slownik/info.php?litera=M&id=3454 hehe

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
1 lipca 2016 o 22:47

@themistborn: Ja wczoraj skończyłam pracę o 22 i po pracy dołączyłam do mojego w lokalu, gdzie był na meczu ze znajomymi. wszystko fajnie pięknie, super atmosfera, tylko... No cóż, zapamiętałam jedną sportowo-patriotyczną przyśpiewkę kibiców: "Ronaldo tu, Ronaldo tam, Ronaldo ch*ja zrobi nam". Były też jakieś teksty o pedałach, ale tych nie pomnę. No brawo.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
26 czerwca 2016 o 12:17

@ZaZuZa: Ja bym mu jednak dała to żarcie. Prosto na łeb, po ciuchach i gorącego kotleta w gacie. I keczup. Dużo keczupu...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
19 czerwca 2016 o 4:17

@maat_: Mam tak samo, też się nie interesuję, a pracuję w sklepie monopolowym, więc kibiców przychodzi do mnie wielu, po zaopatrzenie ;) Jak ktoś do mnie zagada, to wypalam: "Paaanie, ja to ze sportów co najwyżej uprawiam podnoszenie ciężarów. Wie pan, skrzynki z piwem, zgrzewki, kartony...". Żaden jeszcze do mnie pretensji nie miał ;)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
16 czerwca 2016 o 1:12

@sussana: To takie małe światy... Albo jak się mówi że światek przestępczy :P

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
16 czerwca 2016 o 1:06

@WreDDu: Mam tę samą metodę. Najczęściej na przystanku końcowym, gdzie wysiadam, spotykam grupki pchające się zanim ludzie wysiądą. Łokcie na boki i idę :D Kilka razy ktoś za mną wołał, że co się pcham, ale z reguły już jestem wtedy daleko, bo mogę wyglądać niepozornie, ale siłę mam:) Raz tylko odkrzyknęłam, że trzeba było wypuścić wysiadających, to by nikt się nie pchał.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
8 czerwca 2016 o 19:18

Pewnego razu zakupy zrobił u mnie pan. Po zakończonej transakcji zrobiłam krok w tył od lady, żeby pan mógł spokojnie spakować i pozbierać swoje manatki, żeby nad nim nie stać. Pan się wychylił przez ladę, jak się po chwili okazało, żeby obejrzeć sobie moje stopy... A że był to środek lata, popylałam w japonkach. Dokładnego monologu, jaki usłyszałam nie przytoczę, bo nie pamiętam każdego słowa, ale sens zachowany: "Noo, paczcie, takie nóżki wypielęgnowane, pazur pomalowany, pedikiury jakieś... Nooo, tera to wszystkie nogi ładne pokazują, a zimą to co, pewno się nawet ogolić nie chce? Coo, zimą to żadna nawet pumeksem pięty nie wyszoruje, bo po co? A na wiosnę to zaraz na pedikiury lecą i kremy i wszystko. A zimą...?" i tak w ten deseń... moja mina musiała być bardzo znacząca, bo koleś w pewnym momencie zamilkł, zmieszał się i poszedł. Można się teraz pobawić w zgadywankę, jakiego rodzaju świr to był;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 czerwca 2016 o 16:17

@jelonek: Dodałabym jeszcze, że kolejki pod prysznic łatwo można ominąć. Tylko trzeba wstać o piątej rano ;) Aczkolwiek muszę powiedzieć, że atmosfera na Woodzie z roku na rok pada coraz niżej. Coraz więcej pojawia się tam ludzi, którzy przyjechali żeby się napierdzielić i poleżeć w krzakach, no i mamy co mamy. W zeszłym roku widziałam i słyszałam sporo chamstwa, co jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia. Np. normalne, że w takim tłumie ludzie się potrącają. Zawsze wszyscy na luzie, kulturka, "przepraszam", "nic się nie stało" itd. W zeszłym roku normalnym było usłyszeć "gdzie leziesz h*ju" czy "co się k*rwa pchasz"... :(

« poprzednia 1 27 8 9 10 11 12 13 14 15 16 1740 41 następna »