Profil użytkownika
Strzyga
Zamieszcza historie od: | 22 marca 2011 - 10:22 |
Ostatnio: | 15 września 2017 - 14:17 |
O sobie: |
Nie lubię ludzi. |
- Historii na głównej: 51 z 54
- Punktów za historie: 41746
- Komentarzy: 180
- Punktów za komentarze: 1585
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »
A to może powiedz mi jak się dowiedzieć, o czym jest historia bez czytania jej.
A ja zawsze uważam za cholernie krępujące, kiedy ludzie piszą tutaj takie intymne, rodzinne historie.
Ostatnie zdanie mnie rozwaliło :D Nie ma to jak młodzieżowa egzaltacja.
Pardon, ale rzeczywiście potwornie chaotycznie opisane.
A ja właśnie przejrzałam topkę i znalazłam pierwszą historię o Mariolce. Powinni przemianować tę stronę na mariolka.pl
Grube :D
Wszystko prawda z wyjątkiem POLONISTÓW - czy naprawdę żyjemy w czasach, w których nie można zwrócić uwagi na podstawowe błędy językowe i merytoryczne, bo zaraz dostanie się zjebkę od flejtuchów?
*klask klask* Tak jest.
Co za potworna grafomania...
Mnie się czasem zdarza do nich wymamrotać "Które gotowe - ręka w górę!" :D
Pardon, ale żona nie ma chyba pięciu lat, żeby nie umieć myśleć samodzielnie...
Było powiedzieć, że zanim wytną tarczycę, trzeba mieć serię zastrzyków z mózgu.
Plus za mistrzowsko sarkastyczną odpowiedź na ironię :)
Musiałam dwa razy przeczytać, bo za pierwszym nie dotarł do mnie rozmiar tego debilizmu.
Mnie też się przez chwilę smutno zrobiło, że nie doceniono grozy i zminusowano na śmierć.
Pardon, ale pretensje możesz mieć do siebie. Żaden normalny bank nie da kredytu związkowi nie mając gwarancji, że ten związek przetrwa. Zwolennicy życia bez ślubu mogą mówić co chcą, ale już sam fakt przystąpienia do tej (dla niektórych) "ceremonii bez znaczenia" jest symbolem tego, że para bierze swoją wspólną przyszłość na serio - bo zdobyli się na jakiś wysiłek przypieczętowania swojego związku.
Śmiechłam. Jak chociaż do jednego niespełnionego pisarza to dotrze, to warto było.
Ja też się raczej nie rzucam, jeśli ktoś mnie podsiądzie i muszę usiąść gdzieś indziej. Jednak większość ludzi ma swoje ulubione miejsca. Jedni wolą przy schodach bliżej ekranu, inni (jak ja) na samej górze pod ścianą. Raz w życiu musiałam usiąść na dole sali, bo na górze nie było miejsca, i cały seans skopany, bo mnie do szału doprowadzały te tłumy chrzęszczące popcornem za moimi plecami. Dlatego miejscówki są (w teorii) dobrym pomysłem, bo o ile tylko zdążysz, będziesz siedział dokładnie tam, gdzie chcesz.
Mam taką manierę (sarkastycznego) spieszczania. Wiem, że niektórych denerwuje, więc ograniczam, kiedy się da, ale czasem się wypsnie :)
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10620 Niechlujstwo językowe jest niechlujstwem językowym. Znajdź mi polonistyczny autorytet większy od tego w linku, to odszczekam.
Z jednej strony z całego serdusia współczuję, ale z drugiej... muszę to powiedzieć... kocham twoje opowieści o pacanach na Allegro! :D
Tak jest. Raz, że miało być na krótko, a dwa - współlokatorzy i pijawka są z innej uczelni, a znają się od lat. Myślę, że D1 i jej facetowi głupio było od dobrego kumpla od razu z grubej rury chcieć pieniędzy.
Zrozumiałe. Poprawisz? :)
Nie dobytek, a przybytek. Zanim ktoś zacznie o niespełnionych polonistach - warto czasem sprawdzić znaczenie jakiegoś słowa, żeby się nie ośmieszyć, a uprzejme zwrócenie uwagi na lapsus nie ma nic wspólnego z ambicjami :)
Ja bym chciała wiedzieć, co za padalce uważają, że ta historia jest słaba...