Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Werbena

Zamieszcza historie od: 20 lutego 2011 - 23:23
Ostatnio: 27 stycznia 2014 - 15:24
O sobie:

Z wykształcenia kopaczka dołów i wieśniakolożka, z zawodu wróżka, z charakteru paskuda, jędza i stworzenie aspołeczne. Ruda, podła, cyniczna.

  • Historii na głównej: 42 z 50
  • Punktów za historie: 49256
  • Komentarzy: 335
  • Punktów za komentarze: 4379
 
[historia]
Ocena: 30 (Głosów: 44) | raportuj
22 lipca 2012 o 23:04

@kefir Dzięki za informacje, już nigdy nie będę mogła oglądać prognoz pogody tak, jak dawniej. Co za cios. Edit: oświeć mnie, od kiedy mam "jakieś specjalne zdolności", bo za Chiny nie mogę sobie przypomnieć, kiedy je odkryłam, a co dopiero momentu, kiedy się tym chwaliłam...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2012 o 23:05

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 26) | raportuj
22 lipca 2012 o 20:32

Przy poprawnej interpunkcji nie wytrzymałam i zaczęłam śmiać się nie tylko w duchu, ale dobrze wiedzieć, że oprócz męskości przymawiasz sobie jeszcze inne rzeczy.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2012 o 20:33

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 lipca 2012 o 17:52

Cóż, po owocach ich poznacie. ;) Zły to ogrodnik, który dozwala kalekiemu szczepowi owocować.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 19) | raportuj
22 lipca 2012 o 12:36

Szukałam potrącenia na pasach we wszystkich wyroczniach karcianych, których używałam w pracy. W żadnej nie znalazłam. :P O niejednoznaczności zjawisk kwantowych i podobnych w ogóle nie mówimy klientom, jakoś do tej pory nikt nie zgłaszał zapotrzebowania na uwzględnienie takich elementów w przepowiedniach.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 lipca 2012 o 12:09

@rekin_dziewicojad Nie, kule to zbyt nietrwała amunicja, po kilku celnych trafieniach w czerep mogą się porysować. Ale chętnie wezmę noże z obsydianu i pościgam się we wróżeniu z wnętrzności. ]:->

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 23) | raportuj
22 lipca 2012 o 12:06

Wynika z tego, że wierzysz we wszystko, co przeczytasz.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
22 lipca 2012 o 0:35

Wiedziałam, wiedziałam, że to konkurencja! :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
21 lipca 2012 o 14:15

@scr Kuzynka napisała świetną pracę magisterską właśnie o wiki (i innych popularnych sieciowych zasobach informacji), podstawą była wiki, ale gratuluję przekonania o słuszności swoich twierdzeń.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 24) | raportuj
21 lipca 2012 o 12:19

Szkodliwość społeczna tego, że się nazwy na paragonie z osiedlaka nie zgadzają jest z pewnością taka sama, jak nepotyzm w najwyższych strukturach władzy. Toż to oczywisty i podstawowy aksjomat, w obu przypadkach takie samo łotrostwo i złodziejstwo.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lipca 2012 o 12:17

Po I roku byłam na włóczędze ze znajomymi, koleżankę ugryzła żmija. Wtedy na psychologię obowiązywały stare, dobre testy z biologii, więc żmiję zygzakowatą każdy rozpoznał, jak działają toksyny na układ nerwowy, też pamiętaliśmy, dziewczyna po kilku minutach odleciała. Opaskę zrobiliśmy z paska, dziewczynę owiniętą bluzami i zapakowaną w śpiwór nieśliśmy na noszach z gałęzi, języków mało sobie nie odgryźliśmy z tego pośpiechu, do miasteczka 12 kilometrów. Dobiegamy do ambulatorium, a tam pielęgniarka do nas, że oni surowicy od kilkunastu lat nie mają, mamy jechać do miasta wojewódzkiego.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
21 lipca 2012 o 1:01

Tutaj też się uśmiałam. Uważam się za wykształconą, szanować też się szanuję, a jednak Wikipedii szczerze nie odradzam jako źródła informacji. Z bardzo prostego powodu - mam świadomość tego, że informacja jest zasobem zróżnicowanym w formie, treści i funkcji, szczerze doradzam jedynie krytyczne i heurystyczne podejście do jej źródeł. W tym - właśnie - Wikipedii.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
21 lipca 2012 o 0:58

A wiesz, że z doświadczeń większości badaczy nad przestrzenią publiczną i komunikacją wynika, że każdy ich wymiar rządzi się odmiennymi prawami? :>

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2012 o 0:59

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 24) | raportuj
21 lipca 2012 o 0:33

No, uśmiałam się. Serdecznie i zdrowo. Myślałam, że to ja robię za portalową wróżkę, ale widocznie mam kolegę po fachu, skoro tak doskonale wie, dlaczego dostaje negatywny odzew po swoich wypowiedziach. Najwyraźniej bliżej nieokreśleni "GÓWNIARZE" regularnie składają mu raporty z przyczyn swojego postępowania i tam zdradzają, że powód to li tylko zawód. Żeby daleko nie szukać, ja minusuję go za uderzający prymitywizm wypowiedzi i wyzierających spod nich poglądów, ale przecież mogę być w swojej motywacji odosobniona. Wygląda na to, że wieszcze talenty pozwalają mu porównać stan jego wiedzy z wiedzą "GÓWNIARZY". A może sami mu się z niego opowiedzieli? Niezależnie od tego, zazdroszczę umiejętności! Po 8 latach w zawodzie nie nabrałam takiej wprawy, a tutaj widzę, że amator przejawia prawdziwy talent. W branży przepowiadaczy kariera murowana. "Nie pouczajcie mnie" - to brzmi tak dumnie. On ma przecież większą wiedzę na wiele tematów. Racja, pan lekarz skończył przecież studia. O ile się zorientowałam w wypowiedziach, jedne. Ja skończyłam troje, czy na tej podstawie mogę sobie uzurpować prawo do pouczania? Na przykład w kwestiach zasad konwersacyjnych, wiedzy wynoszonej, jeżeli dobrze pamiętam, z podstawówki? Albo przyrzeczenia lekarskiego, w którym to mowa - o ironio! - o godności, honorze i szlachetnych tradycjach? Pozostaje zaklaskać, a potem odwrócić się od komputera i wrócić do szydełkowania.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 lipca 2012 o 17:52

Czyżby? Gość, który próbował mnie leczyć antybiotykami, na które jestem uczulona, taką terapię zaordynował kilku innym osobom, jedna pożegnała się z samodzielnością ruchową - było dochodzenie, był proces, efekt: bratankowi profesora chirurgii naczyniowej i synowi krajowego konsultanta w innej specjalności nie można tak przekreślać kariery, informacje od rodziny mogły nie być wiarygodne, zresztą, nie było możliwości przeprowadzenia testów alergologicznych, więc lekarz działał w dobrej wierze i nie można go winić.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 25) | raportuj
20 lipca 2012 o 17:19

To jestem w sobie wyobrazić, złamań palców u stóp nawet nie czułam, dopiero na prześwietleniu przed szkołą baletową wyszło, że w ogóle były. Kiedyś, po bardzo ciężkim treningu w plenerze, kiedy zamiast potu wydzielaliśmy wszyscy czystą adrenalinę nie zauważyłam, że mam rozcięcie na biodrze - dopiero pod prysznicem się zorientowałam, ale szycie też nie było szczególnie bolesne. Ale to u dorosłych - nie wiesz, co wcześniej człowiek przeszedł, może ma upośledzone synapsy, może jest po szkoleniu shaolin, może jest byłym komandosem. U dziecka takiego zamarcia zrozumieć nie potrafię, przecież przynajmniej kręciłoby się w fotelu, nogi mogą ścierpnąć od siedzenia w bezruchu.

[historia]
Ocena: 45 (Głosów: 49) | raportuj
20 lipca 2012 o 0:23

Ty się ciesz, że płakał... do nas kiedyś przyszła matka z dzieckiem, które przesiedziało w fotelu prawie 2 godziny, sztywne jak kawałek drewna, nieme, niemal nieoddychające i ani razu nie mrugnęło. Normalnie kukła, aż zaczęłam się zastanawiać, czy mamusia czymś jej nie szprycuje, bo w trakcie rozmowy wyszło, że mała miała gorączkę. Wytresowana tak, że mnie zmroziło.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 28) | raportuj
20 lipca 2012 o 0:16

Ciepła woda z solą kuchenną i odrobiną spirytusu. Albo sok z rabarbaru, ale kot może ciężko to przeżyć.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 lipca 2012 o 0:17

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 17) | raportuj
20 lipca 2012 o 0:03

E, "kupił" to inny poziom, skoro kupił, to można co najwyżej stać w kolejce z najlepszą kumpelą i wyzywać od grubych zdzir, które w te spodnie i tak nie wejdą albo - w przełożeniu na książki - "kto wpuszcza analfabetów do księgarni", bo żółć trzeba wylać (oj, kiedyś jedna #$%^& pociągnęła mnie za włosy tak, że upadłam i wyrwała z ręki kaszmirowy sweter przeceniony o 75%, myślałam, że wyrwę jej wątrobę zębami). Walki są tylko na poziomie polowania na okaz i doniesienia bezpiecznie do kasy (dlatego m.in. mam wyszkoloną umiejętność chronienia koszyka w sklepach), bo w dniu dostawy do dobrego ciuchlandu nie ma pardonu, co upolujesz, jest twoje. Podobnie na wyprzedaży, obejrzyj sobie nagrania z Harrodsa. Ścisk, zgiełk, przemoc, agresja wszelkiego rodzaju - ale to rozumiem, wyprzedaż towarów luksusowych to często okazja życia, żeby kupić coś trwałego, dobrego i pochodzącego z Legendarnych Wyższych Sfer (w tych spodniach, które kosztowały mnie dwa dni z żywokostem na twarzy chodzę do dziś, mimo stu tysięcy prań nie widać, żeby były jakoś specjalnie sfatygowane). To konkurencja praw "ja pierwsza zobaczyłam, ja pierwsza dotknęłam, ja pierwsza mierzyłam!". Kobieta naturalnie pożąda takich rzeczy, jak markowe ubrania, biżuteria i perfumy, a że w normalnym świecie może zarobić na nie albo raz na 25 lat, albo poza prawem, to wyprzedaże stają się okazją do nachapania się na zapas. Nie mój rozmiar? Nie mój kolor? Nieważne, kupuję, bo tanio! Ogłupienie wyprzedażowe były przedmiotem doktoratu mojej koleżanki. :D W niektórych przypadkach udane polowanie zapewnia doznania porównywalne z przeciętnym małżeńskim seksem.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 21) | raportuj
19 lipca 2012 o 23:43

Ale to akurat jest standard, sama walczyłam w lumpeksach o co lepsze sztuki i nieraz wracało się z polowania ze śliwą pod okiem za studenckich czasów (ale metkowane spodnie od Versace za 40 zł były tego warte), więc zupełnie nie rozumiem bulwersu i zdziwienia. ;]

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 20) | raportuj
19 lipca 2012 o 23:35

Naprawdę nie rozumiecie, że dla nas to nie jest żadna obniżka, ale możliwość kupienia czegoś w normalnej, ludzkiej cenie, dopłacając do metki tyle, że jeszcze można to przełknąć? Przecież doskonale wiemy, ile naprawdę warte są takie buty, płaszcze i perfumy, rozpoznawanie wartości wytwórczej mamy zakodowane genetycznie, po prostu chcemy przez chwilę poczuć się jak te kobiety, które stać na kupowanie tam z byle okazji. A poza tym, 100 za buty od projektanta to naprawdę darmo! Edit: bo cała prawda wygląda właśnie tak. http://chatolandia.pl/2012/06/15/kiedys/kiedys/

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2012 o 23:37

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 28) | raportuj
18 lipca 2012 o 23:22

A byłeś z tym już u Drzyzgi? ;>

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 28) | raportuj
18 lipca 2012 o 23:20

@Fomalhaut Jassssssne. Może frytki do tego? Choć z leczeniem raka akurat trafiłeś, ale to raczej skill pasywny. Swoją drogą, czasami słucham tego, co pieprzą w tych wszystkich ezoprogramach i mam wrażenie, że pokazujących się tam ludzi ktoś zaznajamiał z metodyką i etyką zawodową metodą odgórną, waląc książkami w łeb tak długo, aż mózg wyleciał drugą stroną, więc nie dziwię się fatalnemu pijarowi mojej branży.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
12 lipca 2012 o 12:36

@ bukimi Ten zapis regulaminu w sądzie nie obroni się w całości, to raz. Dwa, powtarzasz półprawdę. Są dwa rodzaje praw autorskich - osobiste i majątkowe. Zapis regulaminu wymusza udzielenie licencji, czyli dotyczy autorskich praw majątkowych. ALE z mocy ustawy osobiste prawa autorskie mają charakter niezbywalny i niezrzekalny. Nie można ich ograniczyć w drodze licencji. Twórcy nie można pozbawić nadzoru nad sposobem wykorzystania utworu. Ma prawo do nienaruszalności treści i formy utworu oraz rzetelności jego wykorzystania. I do paru innych rzeczy, których żaden regulamin nie może go pozbawić. Jestem niezwykle wręcz ciekawa, ilu autorów zgodziło się na nieoznaczanie swoich utworów pseudonimem/imieniem i nazwiskiem w tej uroczej publikacji: http://mak.bn.org.pl/cgi-bin/makwww.exe?BM=23&IM=03&WI=PIEKIELNIbPL&NU=01&DD=1 Jestem ciekawa, ponieważ ŻADNEGO podpisu tam nie znalazłam. Trzy, żadna licencja nie może obejmować praw do utworów, których nie ma i nie są "zamówione", czyli wymienione i opisane w umowie o sporządzenie dzieła. Dlatego piekielni przejmują prawa tylko do tych rzeczy, które się tutaj opublikuje, ale tylko w momencie, w którym klikniemy "dodaj" pod historią. Cztery, jeżeli pojawi się jakiekolwiek nowe, nieznane pole eksploatacji - nawet godzinę po opublikowaniu - wara im od historii, ponieważ ustawa jasno stwierdza, że licencja nie obejmuje pól eksploatacji nieznanych w momencie jej udzielenia. Pięć, wszyscy autorzy wciąż są jedynymi posiadaczami prawa do wydawania zezwolenia na wykonywanie zależnego prawa autorskiego. Sześć, piekielni nie mogą dokonywać zmian w utworach bez porozumienia z twórcą. Przeróbki nieuzgodnione naruszają prawa osobiste do nienaruszalności treści i formy. Siedem, twórcy mają prawo do odstąpienia od umowy ze względu na swoje istotne interesy twórcze. Jeżeli wykorzystuje się czyjś utwór z pominięciem prawa autora do oznaczenia autorstwa, to - jak wynika z orzecznictwa - jest to naruszenie istotnych interesów twórcy, więc każdy, kogo opublikowano w linkowanej wyżej książeczce, a nie zawarł odrębnego porozumienia na nieoznaczenie autorstwa swojej historii może od tej umowy odstąpić i tym samym pozbawić właścicieli piekielnych do rozporządzania swoimi historiami. Osiem - i to jest wyjątkowo ważne - licencja jest niewyłączna. Czyli w każdej chwili mogę sprzedać prawa do moich historii innym podmiotom. Dziewięć - jeszcze w 2010 roku takie zawarcie umowy, jak dzieje się to teraz (nie oszukujmy się, 99% ludzi nie przeczytało regulaminu) było pozbawione wiążącej mocy prawnej, ponieważ nie wymagało użycia bezpiecznego podpisu elektronicznego. Jak jest teraz, nie daję głowy, ale podejrzewam, że moc prawna takiej umowy licencyjnej jest cokolwiek wątpliwa. Dziesięć - licencję możemy w każdej chwili wypowiedzieć, w tym wypadku na rok naprzód. Jedenaście - właściciel kpi w żywe oczy, mówiąc o tym, że ma prawdo do jednostronnej zmiany postanowień regulaminu w każdej chwili. Operacje związane z prawami autorskimi (np. rozszerzenie licencji na pole eksploatacji nieznane w chwili zawarcia umowy) wymagają zgody twórcy. Publikując tutaj, nie oddajemy historii właścicielom z pełnym dobrodziejstwem inwentarza. :>

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2012 o 12:41

[historia]
Ocena: 37 (Głosów: 37) | raportuj
2 lipca 2012 o 17:51

Gdyby wszystko na świecie szło zgodnie z prawem, zasadami, zdrowym rozsądkiem i oczekiwaniami, to na tej stronie byłby pustki.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
2 lipca 2012 o 14:42

Etnologię. :P Przedmiot nazywał się jakoś inaczej (elementy organizacji instytucji muzealnych czy coś takiego), już mi się nie chce szukać indeksu, ale generalnie chodziło właśnie o to.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1012 13 następna »