@Ohboy: A nie, to wiadomo, że są też ludzie chorobliwie zazdrośni bez powodu. Ale jestem też przekonana, że w większości przypadków powód jednak jest. Zauważam też w tego typu historiach pewną prawidłowość, tak jak u autorki - ona postrzega swoje zachowanie jako kompletnie niewinne, bo nie ma złych intencji, ale równie dobrze tak mogłaby się zachowywać osoba, która byłaby de facto taka, jak wyobrażają sobie te kobiety. Ja takie znam, niestety. Zabawne kumpele, równe dziołchy, które cichaczem próbują się wepchać facetom koleżanek do łóżka.
Faktycznie partnerki Twoich kolegów są, jak na dorosłe kobiety, co najmniej histeryczne. Ale jak słyszę tego typu historie to zawsze myślę sobie, że jakieś podstawy do aż takiej podejrzliwości są. Pewnie nie po Twojej stronie, tylko stronie tych facetów. Może mieli już romanse z koleżankami z pracy? Zawsze też sobie myślę, że w takich neutralnych płciowo branżach, jeśli zespół jest ewidentnie jednopłciowy to coś jest na rzeczy. Znów wskazuje to na wcześniejsze flirty lub romanse w pracy, które "skisiły" atmosferę.
Reakcja na wiadomości ewidentnie dotyczące wyłącznie pracy oczywiście przesadzony. Ale po pierwsze - nie cierpię, gdy na grupie dotyczącej jakiegoś tematu (w tym wypadku pracy) ktoś ciągle wrzuca jakieś śmieci, memy, filmiki, kawały z brodą itd. Po drugie jestem zdania, że takie osoby to atencjusze - szukają poklasku i uwagi osób w grupie, w tym wypadku wyłącznie męskich kolegów z pracy. Nie nazwałabym Cię wywłoką, ale na miejscu partnerek Twoich kolegów pomyślałabym, że jesteś flirciarą szukającą uwagi zajętych facetów. Uroda nie ma tu nic do rzeczy. Poza tym umówmy się - gastro to branża sprzyjająca romansom w pracy, praca do późna, alkohol, stres...
@I_m_not_a_robot: Nooo, tylko ja bym jednak rozróżniła posiadanie maila od kont na portalach społecznościowych i smartfona. Adres mailowy to w sumie podstawa komunikacji drogą elektroniczną i ciężko się bez tego obyć, za to konta na portalach społecznościowych są znacznej większości społeczeństwa zbędne, podobnie jak smartfony. Czy ułatwiają życie i są "fajowskie"? No tak. Czy jest idiotą każdy, kto ich nie ma? No nie.
@rodzynek2: To racja, tylko, że nie jest napisane, że kobieta tego maila nie miała, wynika tyle, że nawet jeśli miała, to nie chciała korzystać. Jak ja byłam na uniwerku to każdy student z automatu dostawał swój adres e-mail na domenie uczelni, a 99% z niego nie korzystała...
@Habiel: Większość. I założę się, że WIĘKSZOŚĆ siedzi w domu. Ale są tacy, którzy nie mają pomocy i muszą wyjść. Owszem, są też tacy, którzy wychodzą sobie do sklepu, bo nudno w domu czy też jak sąsiadka moich rodziców, której zaproponowali wyprowadzanie psa, skoro sami ze swoimi i tak muszą wychodzić, a psiaki się lubią, ale odmówiła, bo by skisła w domu, a jednocześnie narzeka na to, że inni wychodzą i JĄ narażają.
Żeby było jasne - ja nie mówię o spacerach. Nie wszyscy wychodząc z bramy od razu wpada w tłum ludzi i ja nikogo za samotny spacer nie będę krytykować, bo sama go prawie codziennie uskuteczniam ;) Ja krytykują tylko hipokryzję pod tytułem: "Wszyscy mają siedzieć w domu, żebym ja mógł sobie spokojnie połazić" - niestety, częsta postawa.
A ja się akurat zgodzę, przynajmniej w pewnym stopniu. Niektórzy wykazują się obecnie niesamowitą hipokryzją wpisami na fb itd. Atakują ludzi wychodzących z domu, najbardziej ludzi starszych, zapominają jednak, że ci ludzie często nie mają komputera i internetu i nie zamówią sobie zakupów z Tesco czy Leclerca, czasem nie mają też nikogo do pomocy i, niespodzianka, nie mają też dostępu do grup pomocowych na fb. Sami z kolei uważają, że to, że oni chodzą na zakupy jest ok, hehe, bo oni przecież są młodzi, zdrowi, piękni i bogaci, więc nic im nie grozi. A ja myślę, że wszystko z głową! Zachowywać odstępy, higienę i nie szwędać się w bardziej zaludnionych miejscach bez sensu. Z tymi zamówieniami online, no cóż, ciężka kwestia, bo każde spotkanie z kurierem to jednak ryzyko, z drugiej jak się spędza więcej czasu w domu, to nagle wychodzą nowe potrzeby. Amazonowi czy Zalando plajta raczej nie grozi. Ja zamawiam raczej na eBayu od mniejszych przedsębiorców, ale tu znowu problem jest taki, że oni mają problem z dostawami - kupuję, a potem dostaję info, że transakcja anulowana, bo towaru nie ma na stanie.
@rodzynek2: W normalnych okolicznościach. A te takie nie są. Wiele osób zatrudnionych w prywatnych firmach pracuje obecnie na prywatnym sprzęcie, bo woli eksploatować prywatny sprzęt niż zostać za chwilę bez pracy. Nauczycielom to nie grozi, więc niektórzy nadal uskuteczniają swoją postawę pana na włościach rozkazującego parobkom.
Aż słabo się robi, że nawet w takich okolicznościach niektórzy nie potrafią wykazać się odrobiną elastyczności i ma być tak jak oni sobie wymyślili, bo tak. Nauczyciele chyba też czasem zapominają, że nie są nikim innym jak usługodawcą opłacanym z budżetówki i wypadałoby "klientowi" czasem wyjść trochę na przeciw.
@Ohboy: Ja jednak odebrałam to tak, że autor ma pretensje, że polonia zamiast ją normalnie poinformować, zaczęła od razu z grubej rury, bardziej by mi to pasowało to środowiska polonijnego niż spokojne przyglądanie się zbiórce na oszusta. Jak obserwuję czasem jakieś strony polonijne na fb, to klękajcie narody, z jednego zdania robi gównoburza na 200-300 komentarzy, także... Szkoda, że brak precyzji w opisie autora.
@Armagedon: myślę, że jednak wirusowi jest serdecznie wszystko jedno czy zostanie wychuchany z balkonu czy kilka metrów niżej z ławeczki. Chyba, że na balkon też nie wolno wychodzić. I okna pewnie też nie powinno się otwierać. Są ploty, owszem nie powinno się spotykać i w ogóle nie powinno się zbliżać do nikogo poza domownikami. Ale o czym jest mowa w historii? W największej mierze o czynnościach, które niekoniecznie wskazują na wchodzenie w interakcję z kimkolwiek, z kim się nie mieszka. Ja też nie wiem, jaka jest bezpieczna odległość - zaleca się dystans 1,5m. Ja wychodząc na spacer w większości zachowuje dystans co najmniej 4-5m od innych ludzi i staram się chodzić tam, gdzie jest ich jaknajmniej. Bliższy dystans dzielimjie od sąsiadki, jak sobie obie wyjdziemy na balkon. Jeśli wychodzenie na spacer bez zbliżania się do innych przyczynia się do rozprzestrzeniania się wirusa to tak samo przyczynia się do niego wychylanie się z okna albo stanie na balkonie - więc gnijmy wszyscy w szczelnie zamkniętych mieszkaniach. No chyba, że masz psa. Hehe.
@Armagedon: moi rodzice też mają stare psy, z którymi muszą wychodzić i też z racji wieku i schorzeń są w grupie ryzyka, ale jakoś mają na tyle godności i empatii, żeby spacerując z tymi starymi psami w promykach słońca nie wygrażać pieścią innym, którzy wyszli poodychać świeżym powietrzem. święte pieski mogą wychodzić, ale "gówniaki" mają gnić w domu? Lol, nie. Spacery w gronie domowników w bezpiecznej odległości od innych nie są ani zabronione ani nie przyczyniają się do rozprzestrzeniania się wirusa.
@Meliana: Swoją drogą ciekawe, jak rozróżni tych, którzy zarazili się w sklepie, robiąc niezbędne zakupy od tych, którzy zarazili się plotkując na ławeczce pod blokiem, skoro nie ma zamiaru brać udziału w leczeniu "ignorantów".
@Iras: otóż to, ja też sobie wychodzę na spacer z dzieckiem, w weekend z moim partnerem, nie zbliżamy się do innych, mamy przy sobie nawet płyn do dezynfekcji jakby trzeba było czegoś dotknąć. Straszna zbrodnia, lepiej zamknąć się w domu i jeszcze okna nie otwierać, żeby nie oddychać tym samym powietrzem, co autor, który wychodząc z psem bardzo się boi.
@Ohboy: masy tak, dlatego napisałam, że gorsze od wyjścia na spacer jest łażenie po hipermarketach jak po galerii handlowej. Niby na zakupy wolno wychodzić, a ludzie wykorzystują to i chodzą prawie codziennie po tych sklepach, gdzie można się obkupić w jakieś pierdoły. W Niemczech wolno wychodzić na spacer samemu lub w gronie domowników. Wiadomo, że zawsze znajdzie się jakiś idiota, który umówi się ze znajomymi i będzie udawał, że to domownicy, ale jeździ policja i to kontroluje i tak jak już wspomniałam - bardziej wk...rwia mnie jak widzę, że ktoś się rozwala na całym chodniku i mija się z innymi na centymetry.
@bazienka: ale co ty z tym tarzaniem? Nie wszytskie psy lubią się tarzać, a jeśli mają takie zapędy to wystarczy trzymać na smyczy, a mniejsze psy zwyczajnie umyć. Tak samo można się od tego zarazić jak od dotknięcia klamki i przeniesienia wirusa ręką do oka, nosa czy ust.
@bazienka: Na psie wirus może wejść do mieszkania tak samo jak na ludzkich włosach, skórze i ubraniu. Owszem, warto nieco bardziej niż zadbać o higienę i psa i domowników w kontaktach z psem, ale szczerze wątpię, aby obecność psa w domu bardzo windowała ryzyko zarażenia się koroną. No chyba, że nie-psiarze myją się po każdym wyjściu od stóp do głów (łącznie z włosami) i piorą wszystkie ciuchy.
@Ohboy: Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego potępia się osoby wychodzące na spacer (nawet długi) np. do lasu z rodziną? Przecież raczej ani niczego nie dotykają ani na nikogo nie plują, a "syfa" z powietrza to można złapać też na balkonie. Mi się wydaje, że nawet dla zdrowia psychicznego dobrze jest jednak wyjść z domu, tylko oczywiście w miarę możliwości omijając innych i dbając należycie o higienę po powrocie do domu. Już bardziej niebezpieczne są takie sklepy jak Tesco czy Kaufland, do których ludzie robią sobie półdniowe wycieczki, jak do centrum handlowego.
Generalnie w temacie 500+, laptopów, tabletów itd... To, że rodzina z 5 dzieci nie ma wystarczającej liczby urządzeń dla każdego dzieciaka to jest dla mnie bardziej niż oczywiste. Uważacie, że każde dziecko powinno mieć własnego smartfona, tablet czy laptopa? No, jasne, już wyobrażam sobie to bóldupienie, że 500+ wydają na pierdoły. Ale, że okoliczności są jakie są, to nagle hurr durr, dlaczego dzieci nie mają swoich komputerów, pińcet plus dostali! Ok, można powiedzieć, że powinni mieć coś odłożone, ale myślę, że w obecnej sytuacji, gdy wiele osób straci pracę to wolą jednak mieć, co do gara włożyć niż dzieciom tablety kupować, nawet jeśli mają być do nauki. I nie mówię tu o rodzinach o dobrym statusie materialnym, dla których wydanie powiedzmy 1000zł na nowy sprzęt nie jest problemem, tylko raczej o tych, dla których już ten jeden jedyny komputer w domu był sporym wydatkiem.
Przepraszam, nie rozumiem.
@Ohboy: A nie, to wiadomo, że są też ludzie chorobliwie zazdrośni bez powodu. Ale jestem też przekonana, że w większości przypadków powód jednak jest. Zauważam też w tego typu historiach pewną prawidłowość, tak jak u autorki - ona postrzega swoje zachowanie jako kompletnie niewinne, bo nie ma złych intencji, ale równie dobrze tak mogłaby się zachowywać osoba, która byłaby de facto taka, jak wyobrażają sobie te kobiety. Ja takie znam, niestety. Zabawne kumpele, równe dziołchy, które cichaczem próbują się wepchać facetom koleżanek do łóżka.
Faktycznie partnerki Twoich kolegów są, jak na dorosłe kobiety, co najmniej histeryczne. Ale jak słyszę tego typu historie to zawsze myślę sobie, że jakieś podstawy do aż takiej podejrzliwości są. Pewnie nie po Twojej stronie, tylko stronie tych facetów. Może mieli już romanse z koleżankami z pracy? Zawsze też sobie myślę, że w takich neutralnych płciowo branżach, jeśli zespół jest ewidentnie jednopłciowy to coś jest na rzeczy. Znów wskazuje to na wcześniejsze flirty lub romanse w pracy, które "skisiły" atmosferę. Reakcja na wiadomości ewidentnie dotyczące wyłącznie pracy oczywiście przesadzony. Ale po pierwsze - nie cierpię, gdy na grupie dotyczącej jakiegoś tematu (w tym wypadku pracy) ktoś ciągle wrzuca jakieś śmieci, memy, filmiki, kawały z brodą itd. Po drugie jestem zdania, że takie osoby to atencjusze - szukają poklasku i uwagi osób w grupie, w tym wypadku wyłącznie męskich kolegów z pracy. Nie nazwałabym Cię wywłoką, ale na miejscu partnerek Twoich kolegów pomyślałabym, że jesteś flirciarą szukającą uwagi zajętych facetów. Uroda nie ma tu nic do rzeczy. Poza tym umówmy się - gastro to branża sprzyjająca romansom w pracy, praca do późna, alkohol, stres...
@I_m_not_a_robot: Nooo, tylko ja bym jednak rozróżniła posiadanie maila od kont na portalach społecznościowych i smartfona. Adres mailowy to w sumie podstawa komunikacji drogą elektroniczną i ciężko się bez tego obyć, za to konta na portalach społecznościowych są znacznej większości społeczeństwa zbędne, podobnie jak smartfony. Czy ułatwiają życie i są "fajowskie"? No tak. Czy jest idiotą każdy, kto ich nie ma? No nie.
Może ryja darłaś na pół osiedla?
@rodzynek2: To racja, tylko, że nie jest napisane, że kobieta tego maila nie miała, wynika tyle, że nawet jeśli miała, to nie chciała korzystać. Jak ja byłam na uniwerku to każdy student z automatu dostawał swój adres e-mail na domenie uczelni, a 99% z niego nie korzystała...
@Habiel: Większość. I założę się, że WIĘKSZOŚĆ siedzi w domu. Ale są tacy, którzy nie mają pomocy i muszą wyjść. Owszem, są też tacy, którzy wychodzą sobie do sklepu, bo nudno w domu czy też jak sąsiadka moich rodziców, której zaproponowali wyprowadzanie psa, skoro sami ze swoimi i tak muszą wychodzić, a psiaki się lubią, ale odmówiła, bo by skisła w domu, a jednocześnie narzeka na to, że inni wychodzą i JĄ narażają. Żeby było jasne - ja nie mówię o spacerach. Nie wszyscy wychodząc z bramy od razu wpada w tłum ludzi i ja nikogo za samotny spacer nie będę krytykować, bo sama go prawie codziennie uskuteczniam ;) Ja krytykują tylko hipokryzję pod tytułem: "Wszyscy mają siedzieć w domu, żebym ja mógł sobie spokojnie połazić" - niestety, częsta postawa.
A ja się akurat zgodzę, przynajmniej w pewnym stopniu. Niektórzy wykazują się obecnie niesamowitą hipokryzją wpisami na fb itd. Atakują ludzi wychodzących z domu, najbardziej ludzi starszych, zapominają jednak, że ci ludzie często nie mają komputera i internetu i nie zamówią sobie zakupów z Tesco czy Leclerca, czasem nie mają też nikogo do pomocy i, niespodzianka, nie mają też dostępu do grup pomocowych na fb. Sami z kolei uważają, że to, że oni chodzą na zakupy jest ok, hehe, bo oni przecież są młodzi, zdrowi, piękni i bogaci, więc nic im nie grozi. A ja myślę, że wszystko z głową! Zachowywać odstępy, higienę i nie szwędać się w bardziej zaludnionych miejscach bez sensu. Z tymi zamówieniami online, no cóż, ciężka kwestia, bo każde spotkanie z kurierem to jednak ryzyko, z drugiej jak się spędza więcej czasu w domu, to nagle wychodzą nowe potrzeby. Amazonowi czy Zalando plajta raczej nie grozi. Ja zamawiam raczej na eBayu od mniejszych przedsębiorców, ale tu znowu problem jest taki, że oni mają problem z dostawami - kupuję, a potem dostaję info, że transakcja anulowana, bo towaru nie ma na stanie.
@rodzynek2: W normalnych okolicznościach. A te takie nie są. Wiele osób zatrudnionych w prywatnych firmach pracuje obecnie na prywatnym sprzęcie, bo woli eksploatować prywatny sprzęt niż zostać za chwilę bez pracy. Nauczycielom to nie grozi, więc niektórzy nadal uskuteczniają swoją postawę pana na włościach rozkazującego parobkom.
Aż słabo się robi, że nawet w takich okolicznościach niektórzy nie potrafią wykazać się odrobiną elastyczności i ma być tak jak oni sobie wymyślili, bo tak. Nauczyciele chyba też czasem zapominają, że nie są nikim innym jak usługodawcą opłacanym z budżetówki i wypadałoby "klientowi" czasem wyjść trochę na przeciw.
@Ohboy: Ja jednak odebrałam to tak, że autor ma pretensje, że polonia zamiast ją normalnie poinformować, zaczęła od razu z grubej rury, bardziej by mi to pasowało to środowiska polonijnego niż spokojne przyglądanie się zbiórce na oszusta. Jak obserwuję czasem jakieś strony polonijne na fb, to klękajcie narody, z jednego zdania robi gównoburza na 200-300 komentarzy, także... Szkoda, że brak precyzji w opisie autora.
Skoro pisali jej niemiłe wiadomości, że ponga oszustowi to chyba raczej jej poinformowali.
@Armagedon: myślę, że jednak wirusowi jest serdecznie wszystko jedno czy zostanie wychuchany z balkonu czy kilka metrów niżej z ławeczki. Chyba, że na balkon też nie wolno wychodzić. I okna pewnie też nie powinno się otwierać. Są ploty, owszem nie powinno się spotykać i w ogóle nie powinno się zbliżać do nikogo poza domownikami. Ale o czym jest mowa w historii? W największej mierze o czynnościach, które niekoniecznie wskazują na wchodzenie w interakcję z kimkolwiek, z kim się nie mieszka. Ja też nie wiem, jaka jest bezpieczna odległość - zaleca się dystans 1,5m. Ja wychodząc na spacer w większości zachowuje dystans co najmniej 4-5m od innych ludzi i staram się chodzić tam, gdzie jest ich jaknajmniej. Bliższy dystans dzielimjie od sąsiadki, jak sobie obie wyjdziemy na balkon. Jeśli wychodzenie na spacer bez zbliżania się do innych przyczynia się do rozprzestrzeniania się wirusa to tak samo przyczynia się do niego wychylanie się z okna albo stanie na balkonie - więc gnijmy wszyscy w szczelnie zamkniętych mieszkaniach. No chyba, że masz psa. Hehe.
@Armagedon: moi rodzice też mają stare psy, z którymi muszą wychodzić i też z racji wieku i schorzeń są w grupie ryzyka, ale jakoś mają na tyle godności i empatii, żeby spacerując z tymi starymi psami w promykach słońca nie wygrażać pieścią innym, którzy wyszli poodychać świeżym powietrzem. święte pieski mogą wychodzić, ale "gówniaki" mają gnić w domu? Lol, nie. Spacery w gronie domowników w bezpiecznej odległości od innych nie są ani zabronione ani nie przyczyniają się do rozprzestrzeniania się wirusa.
@Meliana: Swoją drogą ciekawe, jak rozróżni tych, którzy zarazili się w sklepie, robiąc niezbędne zakupy od tych, którzy zarazili się plotkując na ławeczce pod blokiem, skoro nie ma zamiaru brać udziału w leczeniu "ignorantów".
Daj dobry przykład i naucz psa robić do kuwety, zamiast łazić po dworze i pluć swoimi zarazkami.
@Iras: otóż to, ja też sobie wychodzę na spacer z dzieckiem, w weekend z moim partnerem, nie zbliżamy się do innych, mamy przy sobie nawet płyn do dezynfekcji jakby trzeba było czegoś dotknąć. Straszna zbrodnia, lepiej zamknąć się w domu i jeszcze okna nie otwierać, żeby nie oddychać tym samym powietrzem, co autor, który wychodząc z psem bardzo się boi.
@Ohboy: masy tak, dlatego napisałam, że gorsze od wyjścia na spacer jest łażenie po hipermarketach jak po galerii handlowej. Niby na zakupy wolno wychodzić, a ludzie wykorzystują to i chodzą prawie codziennie po tych sklepach, gdzie można się obkupić w jakieś pierdoły. W Niemczech wolno wychodzić na spacer samemu lub w gronie domowników. Wiadomo, że zawsze znajdzie się jakiś idiota, który umówi się ze znajomymi i będzie udawał, że to domownicy, ale jeździ policja i to kontroluje i tak jak już wspomniałam - bardziej wk...rwia mnie jak widzę, że ktoś się rozwala na całym chodniku i mija się z innymi na centymetry.
@Kuba1905: Współczuję znajomych, jeśli tak uważasz.
@bazienka: ale co ty z tym tarzaniem? Nie wszytskie psy lubią się tarzać, a jeśli mają takie zapędy to wystarczy trzymać na smyczy, a mniejsze psy zwyczajnie umyć. Tak samo można się od tego zarazić jak od dotknięcia klamki i przeniesienia wirusa ręką do oka, nosa czy ust.
@bazienka: Na psie wirus może wejść do mieszkania tak samo jak na ludzkich włosach, skórze i ubraniu. Owszem, warto nieco bardziej niż zadbać o higienę i psa i domowników w kontaktach z psem, ale szczerze wątpię, aby obecność psa w domu bardzo windowała ryzyko zarażenia się koroną. No chyba, że nie-psiarze myją się po każdym wyjściu od stóp do głów (łącznie z włosami) i piorą wszystkie ciuchy.
@bazienka: Na ziemię. Żeby się koroną od takiego zarazić musiałabyś tę ziemię wylizać.
@Ohboy: Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego potępia się osoby wychodzące na spacer (nawet długi) np. do lasu z rodziną? Przecież raczej ani niczego nie dotykają ani na nikogo nie plują, a "syfa" z powietrza to można złapać też na balkonie. Mi się wydaje, że nawet dla zdrowia psychicznego dobrze jest jednak wyjść z domu, tylko oczywiście w miarę możliwości omijając innych i dbając należycie o higienę po powrocie do domu. Już bardziej niebezpieczne są takie sklepy jak Tesco czy Kaufland, do których ludzie robią sobie półdniowe wycieczki, jak do centrum handlowego.
Generalnie w temacie 500+, laptopów, tabletów itd... To, że rodzina z 5 dzieci nie ma wystarczającej liczby urządzeń dla każdego dzieciaka to jest dla mnie bardziej niż oczywiste. Uważacie, że każde dziecko powinno mieć własnego smartfona, tablet czy laptopa? No, jasne, już wyobrażam sobie to bóldupienie, że 500+ wydają na pierdoły. Ale, że okoliczności są jakie są, to nagle hurr durr, dlaczego dzieci nie mają swoich komputerów, pińcet plus dostali! Ok, można powiedzieć, że powinni mieć coś odłożone, ale myślę, że w obecnej sytuacji, gdy wiele osób straci pracę to wolą jednak mieć, co do gara włożyć niż dzieciom tablety kupować, nawet jeśli mają być do nauki. I nie mówię tu o rodzinach o dobrym statusie materialnym, dla których wydanie powiedzmy 1000zł na nowy sprzęt nie jest problemem, tylko raczej o tych, dla których już ten jeden jedyny komputer w domu był sporym wydatkiem.
@Armagedon: zjedli.