@Ata11: Jestem tego samego zdania. Zanim ruszysz ustaw nawigację, odpowiedz na smsy, wykonaj niezbędne telefony. A teraz pojawia się drugi problem - była tu kiedyś historia kolesia, który polował na parkingu na wolne miejsce i "mendzie", która nie odjeżdżała. I pod historią komentarze (co prawda w mniejszości, ale jednak) o takich właśnie "mendach" blokujących miejsca parkingowe ustawiając nawigację, telefonując, pisząc smsy... Bo ktoś tam słupkuje czekając na miejsce, a bezczelny kierowca pomimo siedzenia w samochodzie nie odjeżdża! Kiedyś sama zostałam objechana na parkingu pod Castoramą, bo wsiadłam do samochodu i przed ruszeniem wykonałam telefon. Baba czekała na moje miejsce i po ok. minucie zaczęła wściekle trąbić. Wysiadłam i pytam, w czym problem, a ona: a pani to musi na parkingu telefonować? I teraz nie wiem o co chodzi, mogę telefonować w Castoramie i miejsce i tak będzie zajęte, ale pewnie chodziło to, że mam sobie dzwonić już w drodze...
Grzebanie w bułkach to piekielność, ale bez przesady... Normalna osoba jest w stanie wyjąć sobie bułki pojedynczo bez dotykania reszty i w takim wypadku produkowanie kolejnych plastikowych śmieci jest piekielne. BTW jest taki genialny wynalazek jak szczypce. W Niemczech powszechne i moim zdaniem niezłe rozwiązanie. Plastikowych rękawiczek nie używam. Ale jak już jestem zmuszona wyjąć bułki ręką to też kupuje wszystkie, których dotknęłam.
Fantastyczna historia z mnóstwem zwrotów akcji... Pomijąc nudnawe już wspomnienia o biciu przez rodziców, to mamy jeszcze tych, którzy uważają, że ich opinia jest tak ważna, że aż muszą z niej robić osobną historię.
Ale wiesz, takie podejście ma sporo rodziców lub dziadków jedynaków. Jedynak ma być idealny, same piątki, wzorowe zachowanie, wszechstronnie utalentowany, prestiżowe studia, idealna żona albo mąż... Bo inaczej rodzice mają poczucie, że coś tracą. Znam co najmniej dwójkę jedynaków BARDZO skrzywdzonych taką presją rodziców - do tego stopnia, że jeden z nich mając 30 lat bał się powiedzieć rodzicom, że nie dostał podwyżki, o którą KAZALI mu w pracy poprosić. Pewnie problem występuje nie tylko u jedynaków, ale wydaje mi się, że na nich wywierana jest znacznie większa presja.
@Ophelie: Zgadzam się, że czasem może być to krępujące, mam zresztą koleżankę, której sama zwracam na to uwagę, że gdy jesteśmy na obiedzie czy kawie z trzecią osobą, która nie rozumie po polsku, to wypada mówić po niemiecku. Od lat nie dociera ;) Ale trzeba rozróżniać sytuację, gdy należy się do towarzystwa i chce się brać udział w rozmowie, a takie, gdy wymaganie rozmowy w zrozumiałym języku ma zaspokoić ciekawość obcej osoby. Niektórzy nie potrafią rozróżnić ;)
@Ophelie: Mam podobne doświadczenia, jak gdzieś rozmawiam z kimś po polsku, to często zdarza się, że jestem brana za Rosjankę. Zasadniczo w Niemczech każdy sobie gada po jakiemu chce i mało kto się czepia, ale chyba dlatego, że boi się konsekwencji, natomiast wielu kręci nosem, jeśli nie rozumieją, o czym jest mówione. Najlepszy przykład na dość pokrętną logikę lub, jak kto woli, brak konsekwencji. Mówię trochę po hiszpańsku i rosyjsku. Jak w pracy mamy gości Rosjan czy Hiszpanów to szefowi i kolegom bardzo na rękę, że mają osobę, która jako tako porozumie się w tych językach. Mamy też stałych gości, Polaków, którzy pracują w biurze obok i przychodzą 2-3 razy w tygodniu na lunch. Oczywiście rozmawiam z nimi po polsku. Po jakimś czasie zwrócono mi uwagę, że jest niegrzeczne wobec INNYCH GOŚCI, bo nie rozumieją, o czym rozmawiamy i myślą, że może o nich. No jeśli to nie jest paranoja i dyskryminacja to nie wiem, jak to nazwać.
@kot022: no i co ze tego, że nazwałam cię szczurem, przecież takie pieszczotliwe nazwy to twoim zdaniem stwierdzanie faktów, a nie wyzwiska, więc, gdzie tu brak kultury?
@kot022: o, wow, odkryłeś błąd autokorekty w moim poście i musiałeś go wytknąć, szkoda, że sam przy tym zrobiłeś błąd. No ok, przecież mówię, zmiotłeś wszystkich siłą argumentu i kulturą, niestety to wieśniackie towarzystwo cię nie doceniło :(
@kot022: I całe szczęście, że twoją matką nie jestem, bo wstyd mi by było, że takie coś na mojej piersi wyrosło. Wypowiadasz się o wszystkich na około w sposób arogancki i bezczelny, w żenujący sposób próbujesz sugerować, że skoro wytknęłam Ci, że brak znajomości stylu jazdy w innych krajach to mam jakiś niższy status społeczny niż ty. Wydaje ci się, że jesteś jedynym kierowcą w Polsce, który u mnie jeździć, a wszyscy na około to debile. Wytrzyj mleko spod nosa i pojeździj chociaż rok, a nie podniecaj się samochodzikiem, którym raz w tygodniu na uniwerek jeździsz.
@kot022: Nie rób z siebie debila, synku. "rozumiem, że masz smutne życie albo klepiesz biedę" "i to nie jest przytyk" - jasne, że nie, wcale, bo wcale Cię nie boli, że cały internet nie przyklasnął biednemu chłopczykowi, któremu się wydaje, że jest panem szos, bo wow, ma prawo i jazdy i samochód, a na dodatek zwiedził kawałek świata. Ogarnij się, chłopie. Stylu jazdy innych kierowców nie ocenisz z fotelu pasażera, szczególnie nie będąc na co dzień kierowcą. Trochę pokory i zaparz sobie meliskę zanim następnym razem do samochodu wsiądziesz.
@BiAnQ: no, tak było, bo autor to wzór kultury nazywając wszystkich naokoło od małp, starych dziadów i zakazanych mord. To chamstwo tę kulturę wysoką minusuje.
@Kitty24: Znasz w ogóle znaczenie słów "trauma" i "traumatyczne"? Bo trochę się już mi się robi, jak widzę, że każde niemiłe przeżycie z dzieciństwa urasta do rangi "traumy"
@Kitty24: Sama jesteś spaczona, klapsy dostawało od czasu do czasu 90% mojego pokolenia, wątpię, aby wszyscy uznawali, że byli bici w dzieciństwie albo, że rodzice się nad nimi znęcali i z pewnością większość nie ma potrzeby wychlipywania się w internecie to tym, jak bardzo klaps za jedynkę 20 lat sprawił, że są życiowymi nieudacznikami, jak ostatnio modne na tym portalu.
@czekotubka: Tak zrobiłam z poprzednimi 44839839 historiami o biciu przez rodziców, za entym razem już trudno się powstrzymać od pytania co ma na celu wrzucanie tu setnej historii na to samo kopyto, jak na jakąś grupę wsparcia. Jedyne wytłumaczenie to dla mnie, że są jakieś zawody, kto dostawał mocniej i częściej O_o
@marcelka: Choćby praca była życiową pasją, to poświęcanie jej (albo nieodpłatnej pasji) całego czasu poza snem jest nienormalne i niezdrowe, a tym bardziej niefajne jeśli ma się partnera czy rodzinę, a jeśli jest ucieczką od problemów w związku to jest tym bardziej perfidne wobec drugiej osoby. Nie wyobrażam sobie zdrowego poświęcania całego wolnego czasu jednemu zajęciu, trzeba mieć jakieś odskocznie i przerwy, choćby po to, aby zachować trzeźwe spojrzenie i efektywność pracy.
@Ata11: Jestem tego samego zdania. Zanim ruszysz ustaw nawigację, odpowiedz na smsy, wykonaj niezbędne telefony. A teraz pojawia się drugi problem - była tu kiedyś historia kolesia, który polował na parkingu na wolne miejsce i "mendzie", która nie odjeżdżała. I pod historią komentarze (co prawda w mniejszości, ale jednak) o takich właśnie "mendach" blokujących miejsca parkingowe ustawiając nawigację, telefonując, pisząc smsy... Bo ktoś tam słupkuje czekając na miejsce, a bezczelny kierowca pomimo siedzenia w samochodzie nie odjeżdża! Kiedyś sama zostałam objechana na parkingu pod Castoramą, bo wsiadłam do samochodu i przed ruszeniem wykonałam telefon. Baba czekała na moje miejsce i po ok. minucie zaczęła wściekle trąbić. Wysiadłam i pytam, w czym problem, a ona: a pani to musi na parkingu telefonować? I teraz nie wiem o co chodzi, mogę telefonować w Castoramie i miejsce i tak będzie zajęte, ale pewnie chodziło to, że mam sobie dzwonić już w drodze...
Grzebanie w bułkach to piekielność, ale bez przesady... Normalna osoba jest w stanie wyjąć sobie bułki pojedynczo bez dotykania reszty i w takim wypadku produkowanie kolejnych plastikowych śmieci jest piekielne. BTW jest taki genialny wynalazek jak szczypce. W Niemczech powszechne i moim zdaniem niezłe rozwiązanie. Plastikowych rękawiczek nie używam. Ale jak już jestem zmuszona wyjąć bułki ręką to też kupuje wszystkie, których dotknęłam.
Fantastyczna historia z mnóstwem zwrotów akcji... Pomijąc nudnawe już wspomnienia o biciu przez rodziców, to mamy jeszcze tych, którzy uważają, że ich opinia jest tak ważna, że aż muszą z niej robić osobną historię.
@singri: Mi chodziło o to, co powiedziała o Twojej córce - trzeba zadbać, bo jedynaczka, a jakby miała rodzeństwo to można mieć w 4 literach?
Ale wiesz, takie podejście ma sporo rodziców lub dziadków jedynaków. Jedynak ma być idealny, same piątki, wzorowe zachowanie, wszechstronnie utalentowany, prestiżowe studia, idealna żona albo mąż... Bo inaczej rodzice mają poczucie, że coś tracą. Znam co najmniej dwójkę jedynaków BARDZO skrzywdzonych taką presją rodziców - do tego stopnia, że jeden z nich mając 30 lat bał się powiedzieć rodzicom, że nie dostał podwyżki, o którą KAZALI mu w pracy poprosić. Pewnie problem występuje nie tylko u jedynaków, ale wydaje mi się, że na nich wywierana jest znacznie większa presja.
@Ophelie: Zgadzam się, że czasem może być to krępujące, mam zresztą koleżankę, której sama zwracam na to uwagę, że gdy jesteśmy na obiedzie czy kawie z trzecią osobą, która nie rozumie po polsku, to wypada mówić po niemiecku. Od lat nie dociera ;) Ale trzeba rozróżniać sytuację, gdy należy się do towarzystwa i chce się brać udział w rozmowie, a takie, gdy wymaganie rozmowy w zrozumiałym języku ma zaspokoić ciekawość obcej osoby. Niektórzy nie potrafią rozróżnić ;)
@Ophelie: Mam podobne doświadczenia, jak gdzieś rozmawiam z kimś po polsku, to często zdarza się, że jestem brana za Rosjankę. Zasadniczo w Niemczech każdy sobie gada po jakiemu chce i mało kto się czepia, ale chyba dlatego, że boi się konsekwencji, natomiast wielu kręci nosem, jeśli nie rozumieją, o czym jest mówione. Najlepszy przykład na dość pokrętną logikę lub, jak kto woli, brak konsekwencji. Mówię trochę po hiszpańsku i rosyjsku. Jak w pracy mamy gości Rosjan czy Hiszpanów to szefowi i kolegom bardzo na rękę, że mają osobę, która jako tako porozumie się w tych językach. Mamy też stałych gości, Polaków, którzy pracują w biurze obok i przychodzą 2-3 razy w tygodniu na lunch. Oczywiście rozmawiam z nimi po polsku. Po jakimś czasie zwrócono mi uwagę, że jest niegrzeczne wobec INNYCH GOŚCI, bo nie rozumieją, o czym rozmawiamy i myślą, że może o nich. No jeśli to nie jest paranoja i dyskryminacja to nie wiem, jak to nazwać.
@kot022: Papa, misiu, możesz już zadzwonić do mamy na skargę :)
@kot022: no i co ze tego, że nazwałam cię szczurem, przecież takie pieszczotliwe nazwy to twoim zdaniem stwierdzanie faktów, a nie wyzwiska, więc, gdzie tu brak kultury?
@kot022: o, wow, odkryłeś błąd autokorekty w moim poście i musiałeś go wytknąć, szkoda, że sam przy tym zrobiłeś błąd. No ok, przecież mówię, zmiotłeś wszystkich siłą argumentu i kulturą, niestety to wieśniackie towarzystwo cię nie doceniło :(
@kot022: nic mi nie poszło, za to ty zamiotłeś wszystkich do konta, kozaku :)
@kot022: mama jest pewnie z ciebie dumna, co? :)
@kot022: ojej, a ty sprzęgła nie spał następnym razem jak odkryjesz, że cały ruch miejski nie kręci się wokół ciebie.
@kot022: I całe szczęście, że twoją matką nie jestem, bo wstyd mi by było, że takie coś na mojej piersi wyrosło. Wypowiadasz się o wszystkich na około w sposób arogancki i bezczelny, w żenujący sposób próbujesz sugerować, że skoro wytknęłam Ci, że brak znajomości stylu jazdy w innych krajach to mam jakiś niższy status społeczny niż ty. Wydaje ci się, że jesteś jedynym kierowcą w Polsce, który u mnie jeździć, a wszyscy na około to debile. Wytrzyj mleko spod nosa i pojeździj chociaż rok, a nie podniecaj się samochodzikiem, którym raz w tygodniu na uniwerek jeździsz.
@kot022: A ty jesteś aroganckim, małym szczurem, którego na pewno bym na drodze nie chciała spotkać - to nie wyzwisko, to stwierdzenie faktu :)
@kot022: Nie rób z siebie debila, synku. "rozumiem, że masz smutne życie albo klepiesz biedę" "i to nie jest przytyk" - jasne, że nie, wcale, bo wcale Cię nie boli, że cały internet nie przyklasnął biednemu chłopczykowi, któremu się wydaje, że jest panem szos, bo wow, ma prawo i jazdy i samochód, a na dodatek zwiedził kawałek świata. Ogarnij się, chłopie. Stylu jazdy innych kierowców nie ocenisz z fotelu pasażera, szczególnie nie będąc na co dzień kierowcą. Trochę pokory i zaparz sobie meliskę zanim następnym razem do samochodu wsiądziesz.
@BiAnQ: no, tak było, bo autor to wzór kultury nazywając wszystkich naokoło od małp, starych dziadów i zakazanych mord. To chamstwo tę kulturę wysoką minusuje.
Prawko od pół roku, a już tyle krajów zjeździłeś samochodem, że wiesz, że to chamstwo to tylko w Polsce... doprawdy, gratuluję.
@Kitty24: Znasz w ogóle znaczenie słów "trauma" i "traumatyczne"? Bo trochę się już mi się robi, jak widzę, że każde niemiłe przeżycie z dzieciństwa urasta do rangi "traumy"
@honey515: Może, ale tak jak napisałam - to chyba nie do końca ten portal.
@Kitty24: Sama jesteś spaczona, klapsy dostawało od czasu do czasu 90% mojego pokolenia, wątpię, aby wszyscy uznawali, że byli bici w dzieciństwie albo, że rodzice się nad nimi znęcali i z pewnością większość nie ma potrzeby wychlipywania się w internecie to tym, jak bardzo klaps za jedynkę 20 lat sprawił, że są życiowymi nieudacznikami, jak ostatnio modne na tym portalu.
@czekotubka: Tak zrobiłam z poprzednimi 44839839 historiami o biciu przez rodziców, za entym razem już trudno się powstrzymać od pytania co ma na celu wrzucanie tu setnej historii na to samo kopyto, jak na jakąś grupę wsparcia. Jedyne wytłumaczenie to dla mnie, że są jakieś zawody, kto dostawał mocniej i częściej O_o
Nie rozumiem, teraz każdy będzie pisał czym i jak często dostawał od rodziców? Jakieś zawody ogłoszono?
@marcelka: Choćby praca była życiową pasją, to poświęcanie jej (albo nieodpłatnej pasji) całego czasu poza snem jest nienormalne i niezdrowe, a tym bardziej niefajne jeśli ma się partnera czy rodzinę, a jeśli jest ucieczką od problemów w związku to jest tym bardziej perfidne wobec drugiej osoby. Nie wyobrażam sobie zdrowego poświęcania całego wolnego czasu jednemu zajęciu, trzeba mieć jakieś odskocznie i przerwy, choćby po to, aby zachować trzeźwe spojrzenie i efektywność pracy.
@iks: ok, to jak Twoim zdaniem wygląda nie-paranoiczna kontrola partnera, której się ufa w związku?