@elajna: O, kolejna, która nie umie czytaći dopisuje sobie do komentarza, co jej akurat pasuje. Poważne problemy masz pewnie z mózgiem, w to uwierzę. Przecież w historii wyraźnie widać, że autorka cynicznie nie chciała ustąpić kobiecie miejsca, bo chciała, żeby się przed.nią płaszczyć I prosić o ustąpienie miejsca, a nie bo się źle czuła. Puknij się w łeb zanim napiszesz kolejny debilny komentarz od czapy.
Prymitywne maniery to nie ustąpić starszej osobie miejsca. Serio, takie mamy teraz pokolenie, że wszystko wam trzeba mówić? A może lepiej jeszcze na fejsbuku napisać żeby dotarło?
@Indescriptible: Hah, też to pamiętam, raz z nerwów jako 8-letni dzieciak zapomniałam się przedstawić dzwoniąc do koleżanki. Mama koleżanki nie omieszkała zapytać, czy mnie nikt nie nauczył przedstawiać się przez telefon :P
Też uważam, że umiera jednak ta stara szkoła kultury telefonowania. Dla mnie naturalnym jest, że gdziekolwiek dzwonię najpierw przedstawiam się, a potem mówię z kim chciałabym rozmawiać lub w jakiej sprawie, jeśli nie wiem z kim muszę rozmawiać w tej sprawie. Przy ostatnich poszukiwaniach pracy zauważyłam, że nawet ludzie zajmujący się rekrutacją zapominają o tym dobrym nawyku i pierwsze to co, to pytają o nazwisko osoby, z którą rozmawiają. A już hitem był facet, który dzwonił do mnie, ja nie zdążyłam odebrać i oddzwaniając mówię: Dzień dobry, nazywam się X, dzwonił pan przed chwilą do mnie. Co facet na to: A w jakiej sprawie? Wygląda na to, że jak ktoś do ciebie dzwoni, to nie tylko masz od razu wiedzieć kto to, ale też w jakiej sprawie.
Zgadzam się z poprzednikiem. Empatia czy nie, ale nie powinno się z lokalu gastronomicznym przebywać nikomu, kto nie zostawia tam ani grosza. Ja nie mam problemu z tym, jak ktoś zamówi jedzenie, coś do picia, a po skończeniu sobie jeszcze posiedzi, ale przyjść, przynosił własne "wyposażenie" i panoszyć się jak panisko? My mieliśmy kiedyś takiego "klienta" - gość przychodził po pracy, prosił o szklankę wody z kranu i siedział tak z 15 minut. Spoko, nie ma problemu, nawet przepraszał, że nic nie zamawia, ale musi zawsze po pracy czekać, aż go kolega odbierze, a nie ma pieniędzy, żeby coś zamówić. No spoko, tylko pan po jakimś czasie zaczął się robić bezczelny, przynosił własne piwo, a moje prośby o nie picie go o u nas w lokalu ignorował albo twierdził, że on zaraz wychodzi, a nie może tak tylko o wodzie siedzieć. Skończyło się zakazem wstępu do lokalu. Od tej pory albo coś zamawiasz albo wychodzisz.
Wiesz, nie chcę Cię martwić, ale w takim razie może wcale nie wychodź z dzieckiem z domu, przecież możecie chorą osobę równie dobrze spotkać w kolejce w markecie, w tramwaju, na spacerze, nie mówiąc o tym, że u wielu osób choroba dopiero się rozwija i nawet nie wiedzą, że są chore, a mogą już zarażać. Pani faktycznie postąpiła lekkomyślnie, a Ty histeryzujesz.
Cała ta historia brzmi dla mnie bez sensu. Zapraszacie ciotkę, której nie lubicie, oferujecie jej nocleg w hotelu, mimo, że spokojnie mogłaby wrócić do domu taksówką, mówisz, że na weselu nie chodzi o pieniądze, ale wyliczasz, że ciotka dała tak mało. Raz po co zapraszacie taką osobę? Czy byście ją zaprosili czy nie i tak byłaby niezadowolona i obrażona. Po drugie, po co bierzecie na siebie takie koszta i oferujecie wszystkim nocleg w hotelu, skoro widać, że was potem boli, że wam się nie zwróciło w prezentach?
@vonflausching Nie napisałaś "trochę głupio" tylko, że bohaterka historii jest trochę głupia, tylko dlatego, że podjęła decyzję, która Tobie na pierwszy rzut oka wydaje się nieopłacalna. Może być milion powodów, dla których ta decyzja była w tej sytuacji lepsza niż kontynuowanie zatrudnienia, co nie oznacza zaraz nieznajomości swoich praw.
@vonflauschig: Widocznie miała swoje powody (nie wiem jakie), natomiast nie pisałabym o kimś, że jest głupi, tylko dlatego, że twoim zdaniem lepiej byłoby podjąć inną decyzję. Jeśli nie znasz dokładnej sytuacji powstrzymaj się od wyzywania obcych ludzi od głupków.
@InessaMaximova: Między nauczycielami są różne układy. Zakładam, że wychowawczyni nie nauczała historii, bo wtedy jedynym wyjaśnieniem jest choroba psychiczna. Może nie wiedziała, że w ten dzień jest sprawdzian, a jak się dowiedziała to nie chciała się ścierać z nauczycielem historii? U mnie w gimnazjum moja wychowawczyni kumplowała się z historyczką - wszelkie wyjścia planowała na dni, w które mieliśmy historię, żeby koleżanka mogła iść godzinę wcześniej do domu ;)
@HermionaGranger: A gdyby ktoś Cię nazwał kasjerką i popatrzył w pogardą to czułabyś się lepiej? To sposób w jaki klientka wygłosiła swoje zadowolenie był decydujący czy użyte porównanie do pomywaczki? Bo Twoje zrównanie nazwania Cię pomywaczką z obrażaniem Cię sugeruje, że jednak to drugie.
Co to za komentarz na koniec? Jakby usunęła ciążę to lepiej? Co ma jednego do drugiego?
@menevagoriel: nie mogą. Juź nie mówiąc o tym jak odstręczająco wygląda do połowy wypita cola wśród produktów na sprzedaź
Sam powinieneś obić mu ryj, a nie chwalić, źe Twoja żona by mu natłukła.
Czesc PolskiChorwat
@elajna: O, kolejna, która nie umie czytaći dopisuje sobie do komentarza, co jej akurat pasuje. Poważne problemy masz pewnie z mózgiem, w to uwierzę. Przecież w historii wyraźnie widać, że autorka cynicznie nie chciała ustąpić kobiecie miejsca, bo chciała, żeby się przed.nią płaszczyć I prosić o ustąpienie miejsca, a nie bo się źle czuła. Puknij się w łeb zanim napiszesz kolejny debilny komentarz od czapy.
@Grejfrutowa: gdzie?
@Rak77: co to jest wek inwalidzki I gdzie niby mowa o nim w historii?
Prymitywne maniery to nie ustąpić starszej osobie miejsca. Serio, takie mamy teraz pokolenie, że wszystko wam trzeba mówić? A może lepiej jeszcze na fejsbuku napisać żeby dotarło?
@Rammsteinowa: dla mnie też nie do końca
@Indescriptible: Hah, też to pamiętam, raz z nerwów jako 8-letni dzieciak zapomniałam się przedstawić dzwoniąc do koleżanki. Mama koleżanki nie omieszkała zapytać, czy mnie nikt nie nauczył przedstawiać się przez telefon :P
Też uważam, że umiera jednak ta stara szkoła kultury telefonowania. Dla mnie naturalnym jest, że gdziekolwiek dzwonię najpierw przedstawiam się, a potem mówię z kim chciałabym rozmawiać lub w jakiej sprawie, jeśli nie wiem z kim muszę rozmawiać w tej sprawie. Przy ostatnich poszukiwaniach pracy zauważyłam, że nawet ludzie zajmujący się rekrutacją zapominają o tym dobrym nawyku i pierwsze to co, to pytają o nazwisko osoby, z którą rozmawiają. A już hitem był facet, który dzwonił do mnie, ja nie zdążyłam odebrać i oddzwaniając mówię: Dzień dobry, nazywam się X, dzwonił pan przed chwilą do mnie. Co facet na to: A w jakiej sprawie? Wygląda na to, że jak ktoś do ciebie dzwoni, to nie tylko masz od razu wiedzieć kto to, ale też w jakiej sprawie.
@bloodcarver: Niby racja, chyba, że Hania zastrzegła, że z pewnymi ludźmi rozmawiać nie chce.
@Phones: mesiaste miał chyba na myśli znajomych określonych w historii jako "ludzie"
@GlaNiK: Strona niemiecka, nie wiem skąd pomysł, że wystawiłam ogłoszenie na polskiej stronie, skoro mieszkam w Niemczech...
@este1: Hah, nawet niedaleko - Monachium :)
@kitusiek: Dawaj adres, już jadę :)
Zgadzam się z poprzednikiem. Empatia czy nie, ale nie powinno się z lokalu gastronomicznym przebywać nikomu, kto nie zostawia tam ani grosza. Ja nie mam problemu z tym, jak ktoś zamówi jedzenie, coś do picia, a po skończeniu sobie jeszcze posiedzi, ale przyjść, przynosił własne "wyposażenie" i panoszyć się jak panisko? My mieliśmy kiedyś takiego "klienta" - gość przychodził po pracy, prosił o szklankę wody z kranu i siedział tak z 15 minut. Spoko, nie ma problemu, nawet przepraszał, że nic nie zamawia, ale musi zawsze po pracy czekać, aż go kolega odbierze, a nie ma pieniędzy, żeby coś zamówić. No spoko, tylko pan po jakimś czasie zaczął się robić bezczelny, przynosił własne piwo, a moje prośby o nie picie go o u nas w lokalu ignorował albo twierdził, że on zaraz wychodzi, a nie może tak tylko o wodzie siedzieć. Skończyło się zakazem wstępu do lokalu. Od tej pory albo coś zamawiasz albo wychodzisz.
Wiesz, nie chcę Cię martwić, ale w takim razie może wcale nie wychodź z dzieckiem z domu, przecież możecie chorą osobę równie dobrze spotkać w kolejce w markecie, w tramwaju, na spacerze, nie mówiąc o tym, że u wielu osób choroba dopiero się rozwija i nawet nie wiedzą, że są chore, a mogą już zarażać. Pani faktycznie postąpiła lekkomyślnie, a Ty histeryzujesz.
Myślę, że pani robiła sobie żarty, a ty bierzesz to do siebie, bo...? Hormony? :)
Cała ta historia brzmi dla mnie bez sensu. Zapraszacie ciotkę, której nie lubicie, oferujecie jej nocleg w hotelu, mimo, że spokojnie mogłaby wrócić do domu taksówką, mówisz, że na weselu nie chodzi o pieniądze, ale wyliczasz, że ciotka dała tak mało. Raz po co zapraszacie taką osobę? Czy byście ją zaprosili czy nie i tak byłaby niezadowolona i obrażona. Po drugie, po co bierzecie na siebie takie koszta i oferujecie wszystkim nocleg w hotelu, skoro widać, że was potem boli, że wam się nie zwróciło w prezentach?
@vonflausching Nie napisałaś "trochę głupio" tylko, że bohaterka historii jest trochę głupia, tylko dlatego, że podjęła decyzję, która Tobie na pierwszy rzut oka wydaje się nieopłacalna. Może być milion powodów, dla których ta decyzja była w tej sytuacji lepsza niż kontynuowanie zatrudnienia, co nie oznacza zaraz nieznajomości swoich praw.
@vonflauschig: Widocznie miała swoje powody (nie wiem jakie), natomiast nie pisałabym o kimś, że jest głupi, tylko dlatego, że twoim zdaniem lepiej byłoby podjąć inną decyzję. Jeśli nie znasz dokładnej sytuacji powstrzymaj się od wyzywania obcych ludzi od głupków.
@Isegrim6: Ciężko wykopać z cięciem na kasę pracownika, który sam się zwalnia bez okresu wypowiedzenia.
@InessaMaximova: Między nauczycielami są różne układy. Zakładam, że wychowawczyni nie nauczała historii, bo wtedy jedynym wyjaśnieniem jest choroba psychiczna. Może nie wiedziała, że w ten dzień jest sprawdzian, a jak się dowiedziała to nie chciała się ścierać z nauczycielem historii? U mnie w gimnazjum moja wychowawczyni kumplowała się z historyczką - wszelkie wyjścia planowała na dni, w które mieliśmy historię, żeby koleżanka mogła iść godzinę wcześniej do domu ;)
@HermionaGranger: A gdyby ktoś Cię nazwał kasjerką i popatrzył w pogardą to czułabyś się lepiej? To sposób w jaki klientka wygłosiła swoje zadowolenie był decydujący czy użyte porównanie do pomywaczki? Bo Twoje zrównanie nazwania Cię pomywaczką z obrażaniem Cię sugeruje, że jednak to drugie.