Profil użytkownika
marchewka
Zamieszcza historie od: | 18 maja 2011 - 14:27 |
Ostatnio: | 16 września 2018 - 20:30 |
O sobie: |
W trzech słowach: rude, wredne, wkurzające. Aktualnie Wrocławianka. |
- Historii na głównej: 21 z 36
- Punktów za historie: 14882
- Komentarzy: 681
- Punktów za komentarze: 4135
Ups ;)
Idąc tokiem myślenia tego pana, skoro ja planuję zajść w ciążę za jakieś pięć lat, już teraz zacznę korzystać z kasy dla ciężarnych - bo przecież za kilka lat będę w ciąży.
Nie wiem, trudno mi określić, czy to ekscytacja, przerażenie, czy nie wiem, co jeszcze innego, ale jakby z tymi trzęsącymi rękami próbował mi zastrzyk zaaplikować, z pewnością bym protestowała. A włosy rude-farbowane - niestety, nie mam przyjemności naturalnych rudych posiadać.
Głupich nie sieją - sami się rodzą -.-'
Jeden - zero :D
Kwestia tego, że nie każdy jest nieupierdliwy. "Nie, dziękuję" nie tylko nie starcza, a co więcej- w mniej więcej połowie przypadków nakręca. Czasami naprawdę mam ochotę co niektórym te gazetki wcisnąć tam, gdzie plecy swą szlachetną nazwę tracą. Nie generalizuję, że to tylko Świadkowie Jehowy, bo czasami wśród katolików czasami są tacy, których chętnie bym krzyżem po krzyżu potraktowała. Nie lubię, jak ktoś nie szanuje faktu mojego punktu widzenia na wiarę, a jak mi próbuje swoją wiarę wciskać na siłę, to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera.
Hej, przecież to była pora obiadu - a że dla dla Twojego futrzaka, to już niedopowiedziany szczegół ;)
Dobry sposób na świadków Jehowy. Zazwyczaj, kiedy leci w moim kierunku pytanie "Czy wierzy pani, że bóg...", nawet nie daję dokończyć i tekstem "Nie wierzę w boga" skutecznie ucinam rozmowę. W dziewięćdziesięciu procentach nikomu nie chce się ze mną kłócić.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2011 o 23:37
A ja dorzucę od siebie - studenci angielskiego mają nie lepiej. Odkąd studiuję angielski, połowa kuzynostwa nagle potrzebowała korepetycji i pomocy przy zadaniach domowych (oczywiście za darmo). Raz, drugi było ok, później przegięli ostro, kiedy ja zostałam - za przeproszeniem - zje.bana (inaczej się tego nie da nazwać) za to, że jedno z kuzyniątek nie zdało testu na piątkę. "A przecież miałam go przygotować" (oczywiście za darmo, bo uczenie nie do końca inteligentnych dzieci to dla mnie przyjemność) Krótka rozmowa, że godzina korepetycji kosztuje 40zł i tyle się od tej pory należy... i nagle żadne z kuzyniątek nie potrzebuje ani pomocy w zadaniach domowych, ani - tym bardziej - korepetycji.
Nikt nic nie wspominał o praktykantach. jeśli już, to stawiałabym na tego, który strzykawki przygotowywał - albo miał delirium jakieś, albo wczesne stadium parkinsona, albo był tak zdenerwowany, bo łapki mu się niemiłosiernie trzęsły. /Taaak, zdjęcie moje własne, prywatne. Dziękuję, uznam za komplement :)
Z tego, co się orientuję, to wycięcie trzustki wraz z nowotworem, jeśli nie dał on jeszcze przerzutów, jest wyjściem.
Wiesz, ja z góry nie chciałam wzywać pogotowia, bo mam na uwadze, że karetka może być potrzeba gdzieś indziej, przy ważniejszej sprawie. Ale wezwali, mówi się trudno. A co do patrzenia - nie przywykłam do zbiorowego oglądania mojego tyłka ;)
Ja POMIMO brania tabletek antykoncepcyjnych od dwóch lat, mam z tym takie problemy, więc cieszę się, że - odpukać w niemalowane - Ketonal działa.
Nie, nie widzieliśmy. Okazało się po czasie. Lekarz powiedział nam, że to guz niezłośliwy i niewarto go wycinać, nie mieliśmy pojęcia JAK zostało to stwierdzone. Dopiero w szpitalu wojewódzkim powiedzieli nam, na jakiej podstawie nasi drodzy lekarze diagnozę postawili.
Wierz mi, że niespecjalnie ktokolwiek miał siłę i ochotę urządzać komukolwiek piekło.
Dobrze wiedzieć, bo ja często wysyłam narzeczonego z moją kartą na zakupy, jak mi się nie chce tyłka z mieszkania ruszać ;)
Nie kończ każdego zdania wielokropkiem, bo można zwariować, czytając to -.-'
Padalcu, Szkodnik jest kobietą ;)
Ja próbuję oddać krew odkąd skończyłam 18 lat (czyli już prawie trzy lata). Niestety, niskie ciśnienie skutecznie mi to uniemożliwia.
I jeszcze wyprosili piekielną z autobusu i w ogóle... -.-'
Biorąc pod uwagę fakt, jaki teraz jest bałagan na Dworcu Głównym we Wro, nie dziwię im się, że wsiedli nie w ten pociąg, w który powinni. Ja już mam dość tego nieogarnięcia i zaczęłam jeździć z Nadodrza, bo mi jest i tak po drodze, a przynajmniej mam pewność, ze mnie nie wywiezie na drugi koniec kraju.
Po prostu wychodzę z założenia, że sam pomysł tej strony jest taki, że piszemy tu historie prawdziwe. Idąc tą drogą: po co te ciągłe dopiski "historia w 100% prawdziwa"? Rozumiem, że niektóre są nieprawdopodobne, ale umieszczanie historii na tym portalu chyba jest równoznaczne z tym, że się ona wydarzyła, bo bajkopisarze to chyba nie tutaj.
Taaa... Gdzie nie spojrzysz, tam "coś się dzieje". Nawet wśród wykładowców na uczelni. Niedługo jak zdarzy mi się wymiotować, to będzie to chyba wstęga z napisem "wiedz, że coś się dzieje" -.-'
Może jestem przewrażliwiona, ale jak widzę na początku historii tekst "historia w 100% prawdziwa", to automatycznie przestaję w nią wierzyć. Jakoś wszyscy piszą tu swoje historie i nie muszą uściślać, jakie to one autentyczne są.
Kochana kobieta ;)