Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

smal

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2012 - 11:43
Ostatnio: 19 grudnia 2023 - 15:25
O sobie:

Piszę bo lubię.
Trochę pożyłem, trochę widziałem.
Parę razy mnie życie kopnęło w tyłek, a czasem dało buziaka.
Krytyki się nie boję (choć cnotliwy nie jestem)
Walcie mi prawdą po ślipiach, nie skoczę z tego powodu z mostu.
A jeśli moja historia się komuś spodoba - piszcie peany na moją cześć. Będę tym zachwycony.

Jestem szczęśliwy - wreszcie mam swego osobistego hejtera.
Mówią, że jeśli nie masz hejtera, nie istniejesz.

  • Historii na głównej: 16 z 19
  • Punktów za historie: 15934
  • Komentarzy: 276
  • Punktów za komentarze: 7390
 
[historia]
Ocena: 106 (Głosów: 110) | raportuj
16 czerwca 2013 o 11:20

Poddałaś mi fantastyczny pomysł. W ten sposób, mógłbym "kupić" : - Żonie futro, - Dziecku sqada. - Sobie Bentleya I jeszcze by zostało mi trochę grosza na małe piwko.

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 29) | raportuj
13 czerwca 2013 o 14:27

Niestety, serca z kamienia - nie naprawią nawet najlepsi kardiolodzy. Największe nawet dofinansowanie - również nic tu nie pomoże.

[historia]
Ocena: 83 (Głosów: 91) | raportuj
12 czerwca 2013 o 16:54

To bardzo dobrze, że szanujesz Romów pracujących i płacących podatki. Podobno gdzieś pod Łodzią mieszka taka jedna rodzina, ale to jest wiadomość niesprawdzona. Mój sąsiad twierdzi, że słyszał to od szwagra, że mówiła mu ciotka, która usłyszała to w pociągu, ale nie pamięta na jakiej trasie.

[historia]
Ocena: 51 (Głosów: 57) | raportuj
11 czerwca 2013 o 11:35

W zamierzchłych czasach, byłem w wojsku (z poboru). Może po dwóch-trzech tygodniach pobytu, wysłano mnie na służbę na tzw. Biuro Przepustek, jako pomocnika sierżanta, do otwierania bramy. Po pewnym czasie, sierżant zwraca się do mnie: - Ja muszę iść na stronę, a ty pilnuj wejścia, a jak wpuścisz kogoś bez przepustki to........ !!!!!!! Słowo sierżanta - święte. W pewnym momencie, przez furtkę chciał przejść gościu w garniturze. - Poproszę o przepustkę, mówię. - Nie mam, bo zostawiłem w mundurze, jestem pułkownik Jakiśtam ze Sztabu Dywizji. - Przykro mi, ale bez przepustki nie wpuszczę. No i zaczęła się dyskusja. Pułkownik się drze. Ja cały w dygocie, ale mimo wszystko - bardziej bałem się sierżanta - niż wrzeszczącego pułkownika. Wrzaski usłyszał sierżant i wybiegł z kibla ze spodniami w garści. " Zabierzcie stąd tego idiotę" - usłyszałem od pułkownika. Zostałem zdjęty ze służby. Pochwały, ani nagany nie usłyszałem.

[historia]
Ocena: 34 (Głosów: 38) | raportuj
31 maja 2013 o 18:34

Jest taka anegdota, oddająca mentalność Gruzinów: Przylecieli turyści do Tbilisi i wzięli taksówkę do miasta. Jadą ponad setką, kierowca nie zwraca uwagi na czerwone światła. Turyści biali ze strachu, skuleni siedzą i nieśmiało zwracają uwagę kierowcy: - Panie, ale czerwone świała.... - Wiem, ale ja się nie boję bo jestem dżygit. W pewnym momencie na skrzyżowaniu pokazało się zielone światło. Kierowca z piskiem opon zahamował, aż autem zarzuciło. - A dlaczego teraz, na zielonym pan hamuje? - Jestem dżygit, ale nie samobójca, a co się stanie, jeśli poprzeczną ulicą będzie jechał inny dżygit ?!

[historia]
Ocena: 57 (Głosów: 63) | raportuj
27 maja 2013 o 13:41

Wszystko się bierze stąd, że po transformacji ustrojowej, za handel wzięło się mnóstwo przypadkowych osób. To nie są handlowcy - tylko handlarze. Bez pojęcia o prawach rynku. Jak już wcześniej pisałem, miałem kilka sklepów meblowych. Specjalnie dla dzieci była szuflada, gdzie leżały sobie lizaczki, gumy, gadżety i inne drobiazgi. Dzieci z całego sąsiedztwa przychodziły i przyprowadzały swoich rodziców. Wiele przyjaźni powstało w tamtym okresie. I tylko ja wiem - ile dodatkowo sprzedałem mebli, dzięki przyjaźni z dziećmi.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 22) | raportuj
21 maja 2013 o 17:32

Jak już dojedziesz, to nie pytaj babci: "Babciu, a dlaczego masz takie duże uszy? "

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 32) | raportuj
13 maja 2013 o 11:51

Jest jeszcze typ: "Do wymiany prawie wszystko" Z takim właśnie się spotkałem ostatnio. Do wymiany m.in.klocki hamulcowe. Dostarczyłem, eleganckie, firmowe, w opakowaniu. Po naprawie - hamulce piszczą, tak jak piszczały. Sprawdzam, nawet śrub nie odkręcił, a o wymianie nawet nie pomyślał. Jadę więc z reklamacją i co się okazuje? Pan mechanik ma takie samo auto jak ja i akurat u niego zaszła potrzeba wymiany klocków.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 25) | raportuj
5 maja 2013 o 10:46

Moja teoria jest taka: Musiał na początku puścić potężną wiązankę, żeby żona nie myślała, że rozmawia z obcym facetem. A on po prostu chciał zapytać, co ma kupić na obiad.

[historia]
Ocena: 62 (Głosów: 68) | raportuj
4 maja 2013 o 15:57

Teściowa to cudowna kobieta. Mogła leczyć dziecko wkładając go do gorącego piekarnika na trzy zdrowaśki. Takie leczenie było by nieodwracalne, a tak - to "tylko" dziecko mogło by oślepnąć, a to nie jest takie najgorsze. ;-)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 maja 2013 o 16:05

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
2 maja 2013 o 18:27

Polecam Ci historię, którą kiedyś popełniłem: http://piekielni.pl/29104 A poinformowanie rodzinki, jakiego"cudownego" mają tatusia i męża - nie jest pozbawione sensu. Choć nie radzę ruszać gó.. , żeby nie śmierdziało.

[historia]
Ocena: 50 (Głosów: 52) | raportuj
2 maja 2013 o 18:11

Nawet nie wiesz jaką czułą strunę u mnie poruszyłaś tą historią. Ja też mam "kochaną" rodzinkę, w postaci dwóch sióstr. Po śmierci rodziców, moje słodkie siostrzyczki postanowiły pozbawić mnie spadku po rodzicach i wytoczyły sprawę o ustalenie spadku. Przed sądem zgodnie twierdziły, że dom nie wybudowali rodzice, tylko wyłącznie one. Na pytanie sądu skąd miały środki skoro w tym czasie były w szkole podstawowej, odpowiedziały, ze z udzielanych korepetycji, a druga, że robiła swetry na drutach. Tak się bujałem z nimi po sądach przez 9 lat.

[historia]
Ocena: 31 (Głosów: 31) | raportuj
2 maja 2013 o 17:12

Ta akredytywa, rozwaliła mnie kompletnie. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że to był jego stały tekst, gdy chciał kogoś naciągnąć na pseudopożyczkę (czytaj: darowiznę)

[historia]
Ocena: 86 (Głosów: 86) | raportuj
2 maja 2013 o 16:37

Kilka lat temu, rozmawiałem ze znajomym i on mi opowiadał, jak to pożyczył większą sumę od sąsiada i teraz ma z tym sąsiadem kłopoty, bo tamten się upomina o zwrot długu. "No po prostu zrobił się bezczelny - nęka mnie i moją rodzinę." A czy nie powinieneś mu oddać ? - Zapytałem "A co ja frajer jestem - będę sobie od ust odejmować?" Minęło kilka dni i wieczorem zostałem zaszczycony wizytą tego znajomego. "Nie mógłbyś mi pożyczyć 20 tys.zł do pojutrza, bo jest akredytywa ze Szwajcarii" I tak mi przez 15 minut nawija jakie to on interesy robi. Wysłuchałem, pokiwałem głową ze zrozumieniem, a potem wypaliłem: A co - ja frajer jestem, będę sobie od ust odejmował? Od tamtego czasu, nie mam znajomego, ale też nie mam dłużników.

[historia]
Ocena: 69 (Głosów: 81) | raportuj
1 maja 2013 o 16:37

Widzisz budyńku, jakoś mimo szczerych chęci - nie umiem Ci współczuć. Wykazaliście z mężem taki brak asertywności, że ociera się to o głupotę. W mieście o jeleni trudo,(chyba, że w ZOO ) ale po co ich szukać, skoro wyprowadzili się na wieś i są w zasięgu telefonu. Podaj adres i swoje namiary, to połowa Piekielnych się do Ciebie zwali, żebyś ich obsługiwała.

[historia]
Ocena: 29 (Głosów: 31) | raportuj
26 kwietnia 2013 o 15:51

Ostrożności nigdy za wiele. Lepiej jest pomylić się i zdiagnozować zawał, niż autorytatywnie stwierdzić, że chory to symulant. Tak jak zdarzyło się to mojemu przyjacielowi, który w wieku lat 36, zmarł na zawał na krześle u lekarza w przychodni.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 26) | raportuj
20 kwietnia 2013 o 20:50

Jest to oczywiście jedna z wielu miejskich legend. Faktycznie taki proceder miał miejsce, kiedy studiowali dziadkowie obecnych lekarzy.

[historia]
Ocena: 47 (Głosów: 55) | raportuj
20 kwietnia 2013 o 20:13

To akurat nie jest drobne przewinienie. To jest absolutnie niedopuszczalne. Pamiętam, jak mój syn studiował medycynę, w czasie zajęć w prosektorium, student rzucił w kolegę palcem ze zwłok. Afera jaka wtedy wybuchła, podobna była do wybuchu bomby. Winowajca natychmiast został wyrzucony, a pozostali poddani zostali długotrwałemu przesłuchaniu. Czegoś się wtedy nauczyli.

[historia]
Ocena: 40 (Głosów: 40) | raportuj
19 kwietnia 2013 o 16:00

Sam jak się żeniłem, nie zaprosiłem nikogo, kto nie ofiarował mi odpowiedniego prezentu np. - Odrzutowiec - willa z basenem - Bentley - Antyki - Obrazy ( Vinci,Rafael, Picasso) i tym podobne drobiazgi

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
13 kwietnia 2013 o 10:06

Jest taka pani, w wieku 60 - 100 lat, nieprzytomna fanka piekielnych.pl, która uwielbia być opisywana na tym portalu. Jeździ ta pani od miasta do miasta i w autobusach robi różne hece. A to wypatruje zagrzanego miejsca, a to rozsiada się na dwóch-trzech miejscach z siatami, a to spycha ciężarne kobiety z miejsc siedzących. W repertuarze ma również inne podobne zachowania. Zawsze jednak prosi, aby opisać to na tym portalu. Nic więc dziwnego, że co drugi dzień, czytamy taką samą, lub podobną historię i namiętnie kibicujemy starszej pani, bo po prostu ją uwielbiamy.

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 31) | raportuj
6 kwietnia 2013 o 13:54

Ciesz się!!! zostałaś właśnie zwolniona z obowiązków. Gdyby, (czego nie życzę) dziecko znalazło się w potrzebie, to podejrzewam, że i tak byś pomogła, a w tej sytuacji - po prostu NIC NIE MUSISZ.

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 28) | raportuj
29 marca 2013 o 16:44

Nic dziwnego, że napisałaś to nieskładnie. Człowiek w szoku nie panuje nad klawiaturą. Tym bardziej, że rzecz miała miejsce w roku 2011, a więc zdenerwowanie jest świeże.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 38) | raportuj
27 marca 2013 o 20:41

Tak by się chciało powiedzieć: Gratulacje z powodu spotykania na swej drodze tylu nieprzeciętnych idiotów, którzy inspirują Cię do brylowania na tym portalu. Choć mam nadzieję, że część tych kretynów spotkali Twoi koledzy, bo jedna osoba by chyba tego nie przeżyła.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 23) | raportuj
25 marca 2013 o 13:22

Absolutnie się z Tobą zgadzam, co zresztą zawarłem w swojej wypowiedzi. Uważam, że dzieci nauczycieli, nie powinny chodzić do szkoły w której uczą rodzice. Moją pewność, potwierdzają obserwacje kolegów i znajomych. Nikomu z nich tzw. "opieka" rodziców, nie wyszła na dobre.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 30) | raportuj
25 marca 2013 o 13:07

Sprawa jest oczywista i Twoje zachowanie było właściwe i uzasadnione. Tym nie mniej problem jest dość złożony. Mój ojciec był dyrektorem szkoły, a matka wice. Z tego tytułu miałem dość określone korzyści, ale też niestety i nieoczekiwane problemy, które głównie objawiły się znacznie później, po zakończeniu edukacji. Od niepamiętnych czasów, w szkole czułem się jak u siebie (mieszkałem na miejscu). Już jako przedszkolak wchodziłem na dowolne lekcje i byłem "gwiazdą". Nauczycieli traktowałem jak rodzinę, lub przyjaciół rodziny i pamiętam jaki byłem oburzony, gdy jeden z nowych nauczycieli - nie zwracał na mnie szczególnej uwagi. Nie ma co ukrywać, byłem faworyzowany i traktowałem to jako oczywistość. Na szczęście do średniej szkoły, wysłany zostałem na drugi koniec Polski, gdzie mieszkałem w internacie. Tam dopiero, po dostaniu wiele razy w d... , przystosowałem się do życia w społeczności uczniowskiej.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna »