Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

smal

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2012 - 11:43
Ostatnio: 19 grudnia 2023 - 15:25
O sobie:

Piszę bo lubię.
Trochę pożyłem, trochę widziałem.
Parę razy mnie życie kopnęło w tyłek, a czasem dało buziaka.
Krytyki się nie boję (choć cnotliwy nie jestem)
Walcie mi prawdą po ślipiach, nie skoczę z tego powodu z mostu.
A jeśli moja historia się komuś spodoba - piszcie peany na moją cześć. Będę tym zachwycony.

Jestem szczęśliwy - wreszcie mam swego osobistego hejtera.
Mówią, że jeśli nie masz hejtera, nie istniejesz.

  • Historii na głównej: 16 z 19
  • Punktów za historie: 15934
  • Komentarzy: 276
  • Punktów za komentarze: 7390
 
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
5 lutego 2014 o 17:55

Historia ta, jest w 100% prawdziwa. Po raz pierwszy - słyszałem ją na początku lat 70-tych. (wtedy jeszcze nie było kurierów, a zwłoki dostarczał listonosz) Potem z częstotliwością co ok. 3-5 lat. Gdyby to miała być nieprawda - to po co ludzie powtarzali by te bzdury ?

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
3 stycznia 2014 o 10:06

Obie historie znalazły się na głównej i zdobywały coraz więcej głosów. W pewnym momencie, admin na skutek jakiś tajemniczych poczynań ze strony sopockiego klubu - usunął obie historie. Przez pewien czas widoczne były na profilu Limimi, ale nie dawało się otworzyć komentarzy. Potem obie znikły całkowicie. Były to historie Nr. 57145, oraz 57149 EDIT: Odniosę się do odpowiedzi Draco w ten sposób , gdyż tylko w taki sposób mogę interweniować w swój własny wpis. Masz rację - sprawa śmierdzi. Lecz nie z powodu braku wiarygodności dla historii Limini, które były opisane jasno, czytelnie i wiarygodnie, lecz dalszego działania zarówno klubu, jak i naszego admina. Gdyby historie były nieprawdziwe, Limini dostała by bana. Machlojki szatniarzy są znane od lat i "zgubienie" numerka stosowane było już przed wojną. Gdyby była to nikczemna zmowa wymierzona przeciwko klubowi - dowiedziała by się o tym cała Polska. A tu nic takiego nie miało miejsca. Klub oficjalnie milczy, admin też i tylko ciekawi mnie pozycja szatniarza. Czyżby był tak ważny dla klubu, że warto dla niego warto jest utracić reputację ? Dziwię się tylko brakowi reakcji ze strony społeczności piekielnych na to jawne i bezprawne kunktatorstwo.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2014 o 11:16

[historia]
Ocena: 48 (Głosów: 48) | raportuj
29 grudnia 2013 o 10:11

To jest po prostu niepojęte jak źle traktowani są stali i wieloletni klienci. Mnie, jako staremu handlowcowi - to się nie mieści w głowie. SUPER PROMOCJA !!! - tylko dla nowych klientów. U ubezpieczyciela, telekomunikacji w bankach. Skąd taka głupia moda przyszła ? To jest absolutnie niezrozumiałe. Czy w korporacjach siedzą sami idioci ? Przecież reakcja klienta jest oczywista - przechodzi do konkurencji. We wszystkich moich sklepach, prowadzona była polityka "dopieszczania" stałych klientów. Witani byli jak królowie i zawsze mogli liczyć na rabaty i obniżki, oraz dodatkowe bonusy. Mógłbym opowiadać godzinami o moich zaprzyjaźnionych klientach, dzięki którym w trudnych okresach zawsze mogłem liczyć na godziwy zarobek.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
22 grudnia 2013 o 11:10

Nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem. Mam dwie, znacznie starsze siostry i po tylu krzywdach, które mnie z ich strony spotkały - mam tylko jedno marzenie: - Nigdy w życiu nie spotkać ich na swojej drodze.

[historia]
Ocena: 55 (Głosów: 57) | raportuj
2 grudnia 2013 o 13:40

Dorzucę się i ja do opisania "wstrętnych kapitalistów" Zatrudniłem w jednym ze swoich sklepów byłego pracownika huty. Człowiek stateczny, po maturze. Błagał mnie o pracę, bo został zwolniony i pozbawiony środków do życia. Zaoferowałem mu godziwą stawkę i spokojną pracę. O mało co, a całował by mnie po rękach z wdzięczności. Minęły dwa tygodnie jego pracy, gdy zapukał do mnie. - Mam delikatną sprawę, powiedział mi na przywitanie. - Chciałbym się upomnieć o moje pieniądze. Jakie pieniądze ? Zapytałem zdumiony. - No bo sklep sprzedał przez dwa tygodnie za 50 tysięcy zł. to dla pana połowa, a druga połowa dla załogi sklepu i ja bym chciał swoją część. A pensja ? Zapytałem szeroko otwierając oczy ze zdumienia. - A pensję, to pan wypłaci mi na koniec miesiąca. Gdy wyrzuciłem go za drzwi, usłyszałem groźby o policji, inspekcji pracy, federacji konsumentów i jakimś niezidentyfikowanym ministerstwie. Tak skończyła się jego kariera w mojej firmie.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 23) | raportuj
26 listopada 2013 o 10:41

Bo emeryci mają specjalne zezwolenie z ZUS-u na przechodzenie przy czerwonym świetle.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 24) | raportuj
24 listopada 2013 o 15:24

Zgadzam się z Tobą, że tracisz wiarę w ludzi - ja też. Ludzkość skazana jest na wyginięcie. Kiedyś, gdy bezpiecznik "wybił" - to się go wciskało i już. Jeszcze wcześniej, wymieniało na nowy. (A debile watowali drucikiem) Dziś, gdy się takie "nieszczęście" przytrafi - wydzwania się za pół pensji, nęka kilku ciężko zapracowanych urzędników, oraz paru elektryków. Czeka się parę miesięcy..... Fajnie.

[historia]
Ocena: 59 (Głosów: 59) | raportuj
23 listopada 2013 o 12:25

To jak rozumiem wygląda tak: Wchodzi klient do cukierni, zamawia dziesięć tortów ślubnych, po wykonaniu wybiera jeden, płaci, wychodzi..... Niestety, nie jest to przykład wymyślony. Takie zamówienie otrzymała moja przyjaciółka wytwarzająca prawdziwe dzieła sztuki cukierniczej. Na stwierdzenie, że oczywiście wykona dowolną ilość tortów jeśli klient zapłaci za wszystkie usłyszała, że jest złodziejką, bo jemu potrzebny jest jeden.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2013 o 12:44

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 34) | raportuj
22 listopada 2013 o 15:44

Stały numer (już mi się zdarzył kilka razy w różnych wersjach) : Menel: "Szefuńciu, mogę odprowadzić wózek ? " Ja: Proszę, ale tam jest żeton. "A to spie....j !"

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 24) | raportuj
14 listopada 2013 o 10:19

Meldunek jest potwierdzeniem faktycznego stanu zamieszkania. Po okresie półrocznym braku takiego zamieszkania, otwiera się procedurę wymeldowania "w nieznane" takiego eks-lokatora. I błagam, nie udowadniajcie mi, że to niemożliwe - wraz z moją rodziną, zostałem wymeldowany "w nieznane" z własnego domu odziedziczonego po moich rodzicach.

[historia]
Ocena: 43 (Głosów: 43) | raportuj
26 października 2013 o 21:09

Drogi.... (no właśnie, nie wiem jak się do Ciebie zwracać, żeby nie obrazić ) Dobra, pominę zwroty. Napisałeś świetną historię. Wręcz studium marności ludzkiego charakteru. I pewnie bym nie uwierzył, że istnieje taka podłość, gdybym nie doświadczył podobnej (choć nie aż tak drastycznej)niewdzięczności ludzkiej, na własnej skórze.

[historia]
Ocena: 34 (Głosów: 36) | raportuj
22 października 2013 o 12:59

Chłop potęgą jest i basta.

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 27) | raportuj
6 października 2013 o 10:09

Jakiś czas temu zaopatrywałem Domy Opieki w meble. Z tej racji odwiedziłem kilka z nich. Po tych wizytach, byłem zawsze rozbity psychicznie. Np. Z dyrektorką wchodziliśmy do sali cztero-sześcio osobowej. Bez pukania, bez dzień dobry (gdy ja mówiłem dzień dobry, dyrektorka patrzyła na mnie jak na dziwadło ) Personel zwracał się do pensjonariuszy na ty, a czasem do tych lepiej sytuowanych - bezosobowo. Wszechobecny zapach moczu i brudnych ścier. Pokrzykiwanie na starych ludzi i przestawianie ich jak meble. Zaznaczam, że nie we wszystkich domach tak było. Np. trafiłem do DPS w Strzelcach Opolskich - gdzie nie występowały te patologie, a wręcz przeciwnie. Było czysto, schludnie, a personel do podopiecznych odzywał się z szacunkiem. Reasumując: Nigdy, przenigdy nie oddał bym swoich bliskich do takiego domu.

[historia]
Ocena: 35 (Głosów: 37) | raportuj
23 września 2013 o 10:22

SUPER !!! Taki klient to skarb. Płaci mu się za fotografię tyle ile sobie zażyczy, dodaje do tej kwoty swoją marżę w wysokości 100%, klient to płaci i jest czysty zysk. To jest tylko kwestia nastawienia handlowego. To tak, jak firma obuwnicza wysłała swoich dwóch przedstawicieli do Afryki. Jeden telegrafuje: Kicha, tu wszyscy chodzą boso, a drugi: Pełen sukces, ogromne perspektywy - tu wszyscy chodzą boso.

[historia]
Ocena: 35 (Głosów: 37) | raportuj
21 września 2013 o 13:01

Dawno, dawno temu do podstawówki chodziłem z kolegą zwanym Karmazynem - z racji mocno czerwonych policzków. Otóż ten Karmazyn, starszy od reszty o trzy lata, ponieważ wiedzę poznawał dogłębnie ( po dwa lata w każdej klasie) - wolą Bożą opanowany, postanowił poderwać sobie jakąś panienkę. W tym celu do worka nazbierał zgniłych jabłek i która dziewuszka była jego zdaniem godna - obrywała owym zgniłym jabłkiem. Jakież było jego zdziwienie, gdy żadna z podrywanych tak wyrafinowanym sposobem, nie rzuciła mu się w ramiona.

[historia]
Ocena: 105 (Głosów: 107) | raportuj
27 sierpnia 2013 o 9:40

Swego czasu miałem kilka sklepów. W jednym z nich, zapchał się kibel. Ponieważ pracownicy byli zajęci, sam zakasałem rękawy . W pwewnym momencie wchodzi młody człowiek i pyta mnie gdzie może spotkać szefa. Zapytałem go - o co chodzi. Odpowiedział, że z robolami to on nie rozmawia, bo to tłumoki. No to spokojnie skończyłem pracę, założyłem krawat i marynarkę i grzecznie mu się przedstawiłem. Jego mina - bezcenna !!! Okazało się, że szukał pracy. Życzę mu dużo szczęścia, byle daleko ode mnie.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 21) | raportuj
17 sierpnia 2013 o 19:09

Nie rozumiem. Jak w sklepie oświetleniowym może nie być zwykłych cosiów ? Podejrzewam, że po prostu - złośliwie i uporczywie nie chcesz nikomu sprzedać żadnego cosia, bo jesteś do nich przywiązany.

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 28) | raportuj
15 sierpnia 2013 o 20:26

Dla niektórych ludzi słowo "PROSZĘ" nie jest wcale magicznym słowem. Wtedy niestety koniecznością jest włączenie "argumentu siłowego" i co ciekawe - pomaga.

[historia]
Ocena: 38 (Głosów: 38) | raportuj
9 sierpnia 2013 o 17:46

W dawnych czasach, (niekoniecznie dobrych) - miałem piękny, czerwony samochód najbardziej popularnej w Polsce marki. Podjechałem pod pocztę (w tym samym budynku był komisariat MO) Załatwiłem sprawę, wyszedłem, otworzyłem kluczykiem samochód, włożyłem drugi kluczyk do stacyjki i już miałem odjechać, gdy zauważyłem, że w samochodzie jest brązowa tapicerka, a ja miałem czarną. Zimnym potem się oblałem, gdy zorientowałem się, że siedzę w aucie komendanta milicji, a moje stoi o dwa auta dalej. Cichutko zamknąłem za sobą drzwi i kocim krokiem przemieściłem się do swojego. Mogło być groźnie.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 42) | raportuj
5 sierpnia 2013 o 12:46

Dziwię się pogardzie i lekceważeniu przez Ciebie dobroczyńców. Tak, dobroczyńców!!!! Ta nieudaczna stonka utrzymuje Ciebie, Twoją rodzinę i 80% Twoich sąsiadów. Mam gdzieś taką pogardę i dlatego wolę jechać do Chorwacji, Grecji, lub Toskanii. Tam gospodarze mnie kochają i przez cały pobyt dają mi to wyraźnie odczuć.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
23 lipca 2013 o 20:58

Kiedyś mieszkałem w Szwecji. Była tam knajpa polskiego żyda, który był słynny z pewnego procederu. Mianowicie zatrudniał Polki na okres próbny, bezpłatny - 1 tydzień i obiecywał, że jak się "sprawdzą", to będzie im płacił świetną stawkę godzinową. Oczywiście wszystkie dziewczyny, po tygodniowej harówie, lądowały na bruku. Aż zatrudnił w ten sposób dziewczynę, która do Szwecji przyjechała z trzema braćmi. Po wyrzuceniu jej - "nieznani sprawcy" odwiedzili cwaniaka, odebrali co się należało, a ponieważ był niegrzeczny, więc knajpa uległa poważnym uszkodzeniom, a sam chytrusek wylądował w szpitalu ze złamanymi nóżkami. Mieszkałem tam jeszcze dość długo, ale nie zdarzyło się, żeby później zatrudniał na okres próbny.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
17 lipca 2013 o 16:16

Wyluzuj, Sam jestem klientem i lubię znać i egzekwować swoje prawa. A to, że istnieją bezmózgowcy, nie oznacza, że z tych praw będę rezygnować. Ten portal swoją egzystencję opiera na takich właśnie bezmózgach i bez nich - nie miał by prawa bytu.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 21) | raportuj
17 lipca 2013 o 12:26

Swego czasu, miałem kilka sklepów meblowych. Zdarzyło się, że klientka zakupiła dwie kanapy. Po ok. dwóch tygodniach, przyszła zareklamować meble i zażądała anulowania transakcji. Na pytanie: Co się stało? Z rozbrajającą szczerością odpowiedziała, że miała gości z zagranicy i nie mogła ich położyć w "byle jakimś wyrze". Na odmowę przyjęcia reklamacji zareagowała podobnie jak Twój klient, choć nie wulgarnie. Napisała na mnie skargę do Federacji Konsumentów. Pikanterii dodaje fakt, że owa klientka była lekarzem (ale nie psychiatrą) w przychodni mieszczącej się w tym samym budynku co sklep.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 23) | raportuj
12 lipca 2013 o 15:46

Jorn - taki system (wykonywanie mebli tapicerowanych z tkanin powierzonych przez klienta, oraz zmiany niektórych parametrów), jest powszechnie stosowany i nawet większość producentów, ma taką usługę w swym cenniku. U mnie, wszystkie meble które proponowałem - miały taką opcję.

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 38) | raportuj
12 lipca 2013 o 11:34

Miałem kiedyś kilka sklepów meblowych i jednego nauczyli mnie klienci: - Nigdy, przenigdy nie odstępować od przyjętych procedur. Np. zaliczki. Kiedyś przyszła pani, która zamówiła nietypowy tapczan. Niestety nie miała przy sobie pieniędzy na zaliczkę, a zależało jej na czasie. Producent powiedział, że może zrobić go na jutro, bo akurat szykuje dostawę. Pani tak długo błagała, że zgodziłem się na to, że zapłaci przy dostawie. Następnego dnia, tapczan przyjechał. Dzwonię do miłej pani i co słyszę? - W d... sobie wsadźcie ten tapczan. Takich przypadków miałem dużo więcej.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna »