Momencik, trwa przetwarzanie danych
Profil użytkownika
smal
♂
Zamieszcza historie od: |
4 lutego 2012 - 11:43 |
Ostatnio: |
19 grudnia 2023 - 15:25 |
O sobie: |
Piszę bo lubię.
Trochę pożyłem, trochę widziałem.
Parę razy mnie życie kopnęło w tyłek, a czasem dało buziaka.
Krytyki się nie boję (choć cnotliwy nie jestem)
Walcie mi prawdą po ślipiach, nie skoczę z tego powodu z mostu.
A jeśli moja historia się komuś spodoba - piszcie peany na moją cześć. Będę tym zachwycony.
Jestem szczęśliwy - wreszcie mam swego osobistego hejtera.
Mówią, że jeśli nie masz hejtera, nie istniejesz. |
-
Historii na głównej: 16 z 19
- Punktów za historie: 15934
- Komentarzy: 276
- Punktów za komentarze: 7390
Już biskup Krasicki pisał : Dewotce służebnica czymścic zawiniła, Natenczas gdy pacierze kończyła. Biła bez litości, Uchowaj Panie Boże takiej pobożności.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2012 o 19:13
Nie to żebym Ci nie wierzył. Wierzę - jak najbardziej. Po prostu nie mogę zrozumieć skąd się takie indywidua biorą. Zyję na tym świecie parę lat, spotkałem na swej drodze różnych, ale Ty po prostu swoją opowieścią, przebiłaś wszystkie gnidy jakie spotkałem. Życzę Ci powrotu do zdrowia i braku kontaktu ze swą "słodką" kuzynką.
Masz absolutną rację. Dodam tylko, że każdy z nas jest na przemian darczyńcą i obdarowanym. Tak więc, (jak powiedział ktoś mądry): "JEŚLI NIE WIESZ JAK SIĘ ZACHOWAĆ - ZACHOWUJ SIĘ PRZYZWOICIE".
To nie matka roku - tylko DEGENERATKA STULECIA
Wykrakałaś !!!
Nie nazwę cię żadnym z tych epitetów, które podałaś, ale innym : bohaterka Sam bym postąpił identycznie. Gratulacje za refleks reporterski.
Znam ten ból i współczuję Ci. Przez pewien czas, prowadziliśmy tzw "dom otwarty". Było fantastycznie, znajomi cudowni - do czasu. W pewnym momencie zauważyliśmy, że kilkoro z naszych przyjaciół, praktycznie w swoim domu nie mieszka. Żyli na nasz koszt, coraz częściej krytykowali np. jedzenie,które moja żona gotowała. Albo,że nie ma deseru. Mieli pretensje, że odkurzam - kiedy oni oglądają telewizję. Przyprowadzali zwoich znajomych.Itd. itp. Trwało to dość długo, ale wreszcie nie wytrzymałem. Po wyrzuceniu ich - straciłem nie tylko przyjaciół, ale i opinię, bo obsmarowali mnie, gdzie tylko się dało.
Zginie, zginie. Właściwie to już zginęła.
Każdy ma swoje racje. Ty, bo oczekiwałaś (i słusznie) , że skoro rodzina i że wolne mieszkanie - to ci pomogą. Ciotka z kolei, łudzi się nadzieją, że puste mieszkanie "przywabi" jej syna, za którym napewno bardzo tęskni. Osobiście nie zaliczał bym ciotki do piekielnych, a raczej jest zagubiona w swej tęsknocie.
Traszka, a nie Tiszka. Traszka to płaz ogoniasty z rodziny salamandrowatych. Tiszka to przełęcz górska w górach Atlas.
Uprzejmie informuję wszystkich zainteresowanych, że utwór , który popełniłem - nie jest wierszem, lecz utrzymaną w konwencji śpiewu - dziadowską balladą. Czytanie tego "dzieła" jak "Lokomotywy", bądź "Pana Tadeusza" - jest całkowitym nieporozumieniem. Zaburzenie rytmu - jest zamierzone Napisanie tego kiczu (bo to miał być kicz)- zajęło mi trzy i pół minuty, a skasowanie - jeszcze krócej. Dziękuję tym, którzy wytknęli mi błędy i pozdrawiam tych, którzy mnie obśmiali - nie zastanawiając się nad meritum.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2012 o 22:19
Mam nadzieję, że deprecha która Cię ogarnęła po tym drastycznym oświadczeniu, pozwoli Ci żyć i nie popełnisz samobójstwa z tego powodu ?
Moszsze jesteem piany, ale honorny. !!! A co w mordę.
Zapach !!! Nie napisałaś nic o zapachu, a to jest właśnie główną bronią. Zwykle gwałciciele uczuleni są na lawendę. ;-)
Nie przejmuj się - takie jest życie. Mnie, moje siostry "wydziedziczyły" po śmierci moich rodziców. Zeznały przed sądem, że posiałość, która pozostała po rodzicach, jest tylko ich, gdyż to one (będąc w wieku szkolnym) kupiły działkę i wybudowały dom. Na pytanie sądu, jak mogły zarobić w wieku nastoletnim, odpowiedziały, że udzielały korepetycji. Ten numer im nie wyszedł, ale wycięły mi kilka innych - które mnie bardzo zabolały. Dodam jeszcze, że po wydutkaniu mnie, jedna z sióstr, wydutkała też i drugą.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2012 o 14:08
Kiedyś do mojego sklepu przyszła pani i od drzwi darła się : " BUBLE SPRZEDAJECIE !!!! " Aleosochodzi ? "Usiadłam na taboret, a on się rozleciał" A kiedy go pani kupiła ? " No, ze trzy dni temu " A rachunek pani posiada ? Bo my taboretów nie sprzedajemy. " Ten pan, na bazarze, co mi sprzedawał - rachunku mi nie dał, a teraz go nie ma " To dlaczego przychodzi pani do mnie ? " Bo to sklep meblowy i MUSICIE mi załatwić moją reklamację."
Ja też kiedyś byłem piekielny. Będąc na wycieczce w Bieszczadach, filmowałem przepiękne połoniny, ale miałem dość trudne zadanie, ponieważ co zaczynałem kręcić, w kadr wpychała się para - czule migdaląca się do siebie. W pewnej chwili, kobieta zwraca się do mnie, że nie życzy sobie, żebym ją filmował. Moja odpowiedź (a byłemjuż naprawdę wkurzony tą sytuacją) "Trzeba na wycieczki jeździć z mężem " Podziałało jak wiadro zimnej wody. Para szybko się zmyła, a kobieta długo się jeszcze niepewnie oglądała
A oprócz tego : - Niezliczona ilość pracowników biegających bezładnie z jakąś kartką po zapleczu, przy czynnym tylko jednym okienku. - Zmiana pracownic, połączona z ożywioną dyskusją na temat aktualnie ugotowanej zupy. - Czekanie kilka minut na numerek, który się nie zgłasza. - Absolutna niekompetencja pań z okienka, wyrażająca się w odmowie jakielkolwiek usługi, co do której są wątpliwości. - Nie zajęcie się klientem z innego okienka, mimo, że do tamtego jest hektar ludzi, a do tego nikogo. itd, itd, itd
Ten typ tak ma....
Niestety często tak bywa, że mózg się człowiekowi wyłącza, a w zamian zaczyna działać zupełnie inny organ. Zwykle przebudzenie następuje po pewnym czasie i jest okrutnie brutalne.
Był taki dowcip z brodą: W Neapolu na odpływającym statku, marynarz macha do dziewczyny na molu i krzyczy do niej: - Dolary falsifikato. Odpowiedź: - Syfilis autentico.
Gdyby ta pani padła z wrażenia na serce - dopiero by ci się dowcip udał ....
Niestety wiem coś o tym. W okresie wakacji zatrudniałem swojego syna, wykonywał on najgorsze, najbardziej niewdzięczne prace. Kiedyś mnie zaskoczył mówiąc: Tata, jak ty jesteś w pracy , to wszyscy pracownicy mówią do klientów zupełnie innym, "miękkim" głosem. Jak tylko wyjdziesz (a musiałem wychodzić często) - natychmiast głos im "twardnieje".
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2012 o 14:31
Żeby coś takiego zobaczyć - nie trzeba Irlandii. Mamy swoją Irlandię. Otrzymałem wezwanie przedsądowe, w którym to straszy się mnie: karami strasznymi, mękami piekielnymi, groźbą wpisania na potworne listy (po wpisaniu na te list - przeklęty będę na wieki) i tym podobne. Zaległość wynosiła 0,07 zł. Straszyła mnie firma windykacyjna TP SA. Najśmieszniejsze było jednak to, że to TP SA - było winne tą straszną sumę mnie. (Nie otrzymałem jej do dziś - do sądu chyba pójdę, albo może do Prezydenta)
Do dziś pamiętam, jak pod koniec pierwszej klasy - przeczytałem "Przygody Tomka Sawyera" Twaina. Moja pani mnie wyśmiała i przy całej klasie ośmieszyła, a potem wezwała moich rodziców. Trochę szczęka jej opadła jak udowodniłem jej (a miałem 7 lat), że jest dużo głupsza ode mnie.