Profil użytkownika
Bryanka ♀
Zamieszcza historie od: | 18 maja 2011 - 15:50 |
Ostatnio: | 22 kwietnia 2024 - 14:53 |
O sobie: |
Siedzę w UK. Trenuję konie i ludzi.. |
- Historii na głównej: 35 z 53
- Punktów za historie: 12643
- Komentarzy: 4882
- Punktów za komentarze: 42068
« poprzednia 1 2 … 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 … 192 193 następna »
@katem: Przecież opiekunki to zło! Trzeba siedzieć w domu i utrwalać więź z dzieckiem!
@Lobo86: To z czego mają żyć rodzice skoro w gruncie rzeczy powinni być z dzieckiem non stop, żeby budować relacje?
@Lobo86: "matka z 4ką dzieci zwyczajnie nie miałaby czasu na robienie kariery, bo urlopy i zwolnienia to kilka lat wyjętych z życiorysu." Uprzejmie się z Tobą nie zgodzę. Dr z którą miałam zajęcia na studiach, była matką 4 dzieci. Prowadziła też własną firmę. Mówiła, że wszystko zależy od organizacji czasu, pomocy męża i również samopoczucia w ciąży. Moja mama robiła doktorat jak była w zaawansowanej ciąży. A co do tego kto wychowuje dzieci jak rodzice nie biorą wychowawczych? Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa pochodzi z sal wykładowych uniwersytetu i spod stołu w laboratorium, gdzie miałam urządzony swój "kącik zabaw". Potem poszłam do przedszkola, miałam też nianię i tatę :)
@Dominik: gazy, wstrzymywane za długo ulatują do mózgu i stąd się biorą posrane pomysły.
@Crannberry: 20 lat temu oznaczało gimbazjalne "tak", ale w tej historii nie mogę zrozumieć kontekstu.
Rzeczywiście, wbrew pozorom Anglicy mają nieco inne podejście do picia niż Polacy. I muszę przyznać, że Brytyjki piją na potęgę.
@yourspecialitsupport: "cywilny" słowo-klucz. Nam też powiedzieli, że gdybyśmy brali cywilny, to nie byłoby takiego problemu.
Dwa lata temu też mieliśmy jaja z rejestracją ślubu w Polsce. A wszystko dlatego, że braliśmy ślub kościelny anglikański w naszej maleńkiej wiejskiej parafii. Adres się urzędnikom nie podobał z jakiegoś powodu.
@GoshC: A to faktycznie możliwe w takim razie. Myśmy mieli inną ciekawą sytuację. Parę lat temu, obrębie tego samego rejonu przeprowadzaliśmy się z misateczka do wioski. Dokładniej z mieszkania w miasteczku, do tzw. lodge na tyłach mojego miejsca pracy. Zgłosiłam do councilu zmianę adresu, oni to potwierdzili, wszysco cacy, normalna procedura. Tyle, że zamiast listu wysłali faceta, który "zakradł" się od tylnej bramy i prawie przyprawił mnie o zawał gdy zapukał w okno. Okazało się, że zmieniło się prawo i lodge powinno mieć oddzielny adres, a nie adres miejsca pracy, więc mój pracodawca musiał wygrzebać 8letnią historię "pobytu" tego budynku, w tym miejscu. W końcu po roku nadali nam oddzielny adres, którego i tak nie używamy (bo korespondencyjny jest po prostu na drugą bramę), a z którego wszyscy mają bekę, bo brzmi dosłownie jak "Brama na tyłach Miejsca Pracy". "W imię zasad..."
Zaraz, zaraz...przecież musiał zarejestrować nowe lokum, albo był już w nowym lokum zarejestrowany, więc Council miał z nim kontakt. Płacąc tax za nowe lokum żadna ze stron nie zwróciła uwagi, że pozostała sprawa starego mieszkania?
@Ursueal: Dokładnie tak! Ja wyjeżdżałam na zawody i zgrupowania, drugie liceum mi to umożliwiło za co jestem im dozgonnie wdzięczna. Właśnie w taki sposób mi pomogli.
Ale nauczyciele Ci jakoś utrudniali życie, że masz takie "kwaśne" podejście do liceum? Nic o tym w historii nie ma. Ja miałam "ciekawszą" sytuację, bo będąc w liceum o profilu artystycznym stwierdziłam, że to jednak nie moja bajka i chcę iść na uczelnię rolniczą. Rozmawiałam o tym z dyrektorem szkoły, który stwierdził, że spoko, nie ma problemu, już takie przypadki były. Problem jednak był, nauczyciele zaczęli mnie tępić i w końcu zmieniłam szkołę, co wyszło mi tylko na dobre.
@Tolek: Czy ja wiem... Zgodziłabym się z Tobą gdybym nie była świadkiem sytuacji, w której "młoda zdolna" wdarła się przebojem do paczki znajomych i wysiudała jedną z dziewczyn. Na pytanie "o co kaman?" też stwierdziła, że ona z tamtą w ogóle nie rozmawia i nie wie o co chodzi. Tylko w tej historii Ewa dobitnie i histerycznie wyraziła co o tym myśli.
Młodym ludziom gratuluję żelaznych jaj :D
Jestem ciekawa jak ta sytuacja wygląda z drugiej strony :)
@singri: Ups, sorry...
@singri: To w czasach pandemii tak można, że dzieci się w szkole nie mieszczą?
@KoparkaApokalipsy: @marcelka: Ojciec stwierdził, że sam by tak nie postąpił, bo to wbrew jego poglądom, ale akceptuje to, że jestem osobą dorosłą i jest to moja decyzja, a nie jego. Na tym temat się zakończył. Może i jest złym Katolikiem, nie mnie to oceniać, ale nie sądzę, że bycie dobrym Katolikiem oznacza grożenie własnemu dziecku, czy kontrolowanie jego życia.
@digi51: A tu poruszyłaś bardzo ciekawy temat. Rzeczywiście spotkałam się z czymś takim i to wśród najbliższych. Mój ojciec, tradycjonalista i praktykujący Katolik spokojnie przyjął do wiadomości moje zamieszkanie z partnerem przed ślubem. Matka, niewierząca, robiła mi regularne gównoburze, zwłaszcza gdy jeszcze mieszkał z nami współlokator. Bo "kobiecie nie wypada mieszkać z dwoma mężczyznami".
@niemoja: To sobie wejdź na stronę FB Maji Staśko i zobacz jak ta uwaga wyglądała. Jak już tam będziesz, to przeczytaj też sobie to pismo, które dostała od "sztabu" Anny Lewandowskiej (jest udostępnione). Jak już przeczytasz, to wtedy możemy podyskutować.
@Norwatt: W tym momencie to nie chodzi o filmik, ale o to, że do osób, które jej zwróciły uwagę, powysyłała pisma z groźbami pozwu, jeśli nie wykasują swoich opinii. Czyli pani szanowna Lewandowska może sobie odwalać co chce i gdzie chce, a reszta ma stulić japy, no chyba, że jest w jej kółku adoracji. I to jest właśnie główny powód gównoburzy.
@Neomica: Ona to ma niezły ten sztab. Gdzie nie wejdę tam "Lewandowska pokazała stringi/dziecko/śniadanie/dupę". Strach lodówkę otworzyć. Nawet gdy czytam o piłce nożnej to ją wciskają. To jest jakieś nieporozumienie.
@Habiel: Dzieci nie mam, ale mam duże zwierzaki, które trzymamy w pewnym oddaleniu od domu. Jeżeli nie ma mnie pod telefonem prywatnym, to gospodarz terenu ma nr na telefon stacjonarny w mojej pracy. I na 100% zawsze ktoś odbierze i mnie ściągnie.
@singri: Poznałam kilka takich osób i tylko jedna z nich od momentu dojrzewania wiedziała, że jest w złym ciele i bardzo szybko rozpoczęła leczenie hormonalne. Pozostałe nie wiedziały co się dzieje, bądź ignorowały symptomy, jednej wkręcono schizofrenię. Jedną z tych osób jest chłopak ode mnie z pracy i on spokojnie o tym rozmawia. Sam stwierdził, że skoro jest taki temat, to niby czemu mamy o tym nie rozmawiać, więc pytaliśmy go jak to jest podczas "przemiany", kiedy się zorientował, itp. Dla mnie to było fascynujące z naukowego/biologicznego punktu widzenia.
@krzychum4: Zależy kogo pytasz. ;)