Profil użytkownika
Bryanka ♀
Zamieszcza historie od: | 18 maja 2011 - 15:50 |
Ostatnio: | 22 kwietnia 2024 - 14:53 |
O sobie: |
Siedzę w UK. Trenuję konie i ludzi.. |
- Historii na głównej: 35 z 53
- Punktów za historie: 12643
- Komentarzy: 4882
- Punktów za komentarze: 42068
« poprzednia 1 2 … 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 … 192 193 następna »
@reksai: Na klatce może i nie było słychać, ale często po pionie się niesie.
Spoko, w UK też jest burdel. Odroczono mi kardiologa na "swięte nigdy". Koleżanka miała wczoraj lepszy numer. Dostała list od NHS z datą i godziną wizyty jej syna w poradni alergologicznej. Wizyta miała być wczoraj, więc wsiadła w autobus i telepała się z dzieciakiem godzinę do dużego miasta, do szpitala. Na miejscu powiedziano jej, że list nie informował o fizycznej konsultacji, ale o videokonsultacji (w liście nic na ten temat nie było). Usłyszała tylko "sorry".
Moim zdaniem, to nie czasy się zmieniły, ale trafiłaś po prostu w wybitnie dziwne miejsce.
@Crannberry: Znajomy z pracy dorobił się tak piątki. Z trzema różnymi paniami. Ponieważ mieliśmy przyjacielskie relacje, to spytałam się pół żartem, czy nie wie co to kondom. On mi na to, że owszem wie, ale "to złe kobiety były i wrobiły go w dzieci". A żeby było śmieszniej, to mój "angielski amant", też obwiniał swoje byłe partnerki, więc albo nie wiedzą skąd się biorą dzieci, albo nie wiedzą gdzie wkładają. :D
Jakoś tak mi się zebrało na przemyślenia i z własnych "wrażeń" i doświadczeń stwierdzam, że Wyspy Brytyjskie, to bardzo specyficzne miejsce. Można tu spotkać wielu, z pozoru normalnych i wyględnych ludzi, którzy potem wyciągają z zanadrza jakąś patologię :D Mogłaś trafić tak jak ja. Anglik, z którym się spotykałam okazał się mieć trójkę nieślubnych dzieci. Każde z inną panią. Jakoś tak "zapomniał" mi powiedzieć.
U mnie w sumie było tak samo, aż rok temu mój mąż nie wytrzymał i na tekst mojej matki, że uważa iż on zniszczy mi życie stwierdził wprost "gówno mnie obchodzi twoje zdanie". Jak ręką odjął.
A ja jestem ciekawa czy Janusz Junior poszedł w końcu na jakieś studia? :D
Będę czepialska, ale zauważyłam pewną taką "małą" hipokryzję u osób określających się jako "dbających o siebie i planetę". Gdybyś rzeczywiście dbała o siebie i otoczenie, to nie robiłabyś zakupów w supermarkecie, a już na pewno nie traktowałabyś avokado jako coś absolutnie stałego w diecie ;)
Miałam podobną sytuację. Mój były narzeczony - psychopata, alkoholik i damski bokser, był wychwalany pod niebiosa przez moją rodzinę, bo miał dobrą pracę, doktorat i był przystojny. Gdy zaczęły się problemy i chciałam odejść, to rodzina i znajomi stwierdzili, że to moja wina, bo mam parszywy charakter i nigdzie nie znajdę "takiej partii". Mój obecny mąż, starszy ode mnie, też był traktowany przez moją rodzinę jak ktoś gorszy.
@Crannberry: "Ty śpisz z dupą na wierzchu, a gospodarze w nocy przychodzą napić sie wody." OMG to mi przypomniało moją i męża "noc poślubną" :D Drużba mojego męża był późnym wieczorem nawalony jak meserszmit, zamknął główną bramę na kłódkę i poszedł spać. Nie szło go dobudzić, więc musieliśmy przenocować teścia, teściową moich dwóch szwagrów i wujka :D Czyli 5 osób w małym 1 bedroom. Mąż zajęty był rozmieszczaniem rodziny i robieniem kawy, a ja próbowałam dyskretnie wydostać się z sukni ślubnej, w końcu brat męża musiał mi rozciąć tasiemki z tyłu gorsetu (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Jaja były jak berety.
Do nas to w sumie nikt nie przyjeżdża, pewnie dlatego, że Anglia jest "oklepana" :P Jednak pamiętam sytuację jeszcze z czasów "młodości". W ramach zacieśniania więzi moja mama zdecydowała, że będziemy gościć u siebie w Warszawie kuzynkę mamy z córką, obie z zagranicy. Siedziały u nas dosyć długo, miały wikt, opierunek i zwiedzanie, ale było miło. Rok później mama spytała czy nie mogłaby ich odwiedzić, bo akurat jechała w delegację, to przedłużyłaby wyjazd o tydzień i zwiedziła ich miejsce zamieszkania. W życiu niesłyszałam jednocześnie tylu wymówek :D Pies chory, kot chory, córka chora, wszyscy chorzy/na urlopie/w pracy. :D W innym terminie też źle, bo wtedy dziadek planuje być chory, a w ogóle to do nich nie warto przyjeżdżać, bo tam nic nie ma ciekawego.
@SirVimes: Kot, kotu nie równy. Miałam koty wychodzące i niewychodzące. Teraz mam dwa wychodzące, które na ptaki nie polują, za to zdarza im się przynieść mysz. Skąd wiem, że nie żrą ptaków? Bo tak się składa, że wychodzą tylko z nami i trzymają się granic posesji. Ot takie "dziwolągi".
@singri: Wiesz, w domu nie dezynfekuję klamek i powierzchni, normalnie sprzątam + myję ręce po przyjściu do domu. Za to w pracy jest coś takiego jak "kontrola z sanepidu", a w UK Health & Safety Executive i jeżeli wytyczne mówią, że mam dezynfekować ladę, to będę tak robić i mam głęboko gdzieś czy to przesada, czy nie. A w obecnej sytuacji nie w głowie mi dyskusje na ten temat z przełożonym.
Też tak robię gdy przyjmuję pieniądze od klienta. Mało tego od razu dezynfekuję ladę i własne ręce. To nie jest mój wymysł, tylko polecenie "z góry", żeby unikać takiego kontaktu z innymi osobami. Polecam zluzować gumkę w majtkach.
Miałam identyczną sytuację z moim kuzynem. Za czasów młodzieńczych, to on był tym "geniuszem", dostał się na super studia i ogólnie był nieco zarozumiały. Ja byłam tym rodzinnym nieudacznikiem. Jak wyjechałam za granicę, to w oczach rodziny "zrobiłam karierę". On rzucił studia i zatrudnił się w korpo, no i nagle zaczęto stawiać mnie jako wzór (nie wiem z jakiej paki). Kuzyn zerwał ze mną wszelkie kontakty.
Powiedziałabym, że to plaga angielskich terenów wiejskich, chociaż miejscowi kierowcy są tutaj bardziej wyluzowani (drogi są w fatalnym stanie, poza tym wąskie, więc i tak nie da się jechać szybciej). Ja poruszam się głównie rowerem, czasami konno, a i tak ciężko mi wyminąć pieszych, którzy bardzo często łażą środkiem drogi (przodują w tym emeryci). Bardzo łatwo odróżnić miejscowych od turystów - miejscowi chodzą prawidłowo i często w kamizelkach odblaskowych. Turyści łażą jak chcą.
A ja mam inne pytanie - jakich komentarzy się od nas spodziewałeś?
@Puszczyk: Przyznam, że nie spotkałam się nigdy z takimi kobietami, ale może to kwestia towarzystwa. Za to w towarzystwie mojego ex, rej wiodły tzw. "korpo-laski" i japiszonki. Też byłam dla nich nudną, wiejską dziouchą :P
@misguided: Jak ignoruję, to rzadziej widzę wyzwiska :P
@Michail: Kiedyś napisał do mnie typ na FB, ot jakiś znajomy znajomej. Zaczął z grubej rury, że się we mnie zakochał, jestem wprawdzie w UK, a on w Czechach, ale to nic, on już sprawdził połączenia samolotowe i ogarnął miasto "w połowie drogi" gdzie zamieszkamy. Potem weźmiemy ślub i będziemy mieć mnóstwo dzieci. Kiedy napomknęłam, że ślub to ja biorę za miesiąc, ale nie z nim, to zaczął pisać caps lockiem, że mam zostawić mojego partnera, bo jest nic niewarty, itp. Zagotowałam się wewnętrznie, ale w dalszym ciągu grzecznie odpisałam, że dzięki, ale nie, nie i jeszcze raz NIE. I tu wylało się na mnie takie wiadro pomyj, że w życiu takich obelg nie widziałam. Gość przeszedł samego siebie. Od tamtego czasu też ignoruję wszelkie formy zaczepiania mnie i po prostu nie odpisuję.
No jest na tym świecie taki typ faceta, który uważa, że trzeba mu bić pokłony i wyskakiwać z ciuchów tylko dlatego, że łaskawie zwrócił na ciebie uwagę.
@Etincelle: Ja myślę, że annabel chodziło o to, że jeżeli mamy dwójkę uczniów o podobnych zdolnościach tylko jednego stać na pójście na studia, a drugiego nie, to ten biedniejszy powinien mieć dostać tą szansę w postaci stypendium. Mówimy tu o ludziach, którym się chce, bo niestety mamy też na swiecie "dzianych" ludzi, którzy są kompletnymi nieukami i nierobami, a i tak dostają co chcą z racji statusu społecznego. A to co ostatnio zauważyliśmy z mężem, to ogromną i wciąż powiększającą się przepaść między klasami społecznymi w UK.
@Felina: obstawiam, że będą napływać pod innym autorem :P
@jass: Kurcze strach iść do tego sklepu gdzie Hermiona na kasie siedzi, jeżeli obsługuje tak samo jak liczy :P
@HermionaGranger: To odwróćmy to - za całe złodziejstwo odpowiedzialni są Ukraińcy, ale na 10 osób złapaliście 6 Polaków i tylko 4 Ukraińców :D fuck logic