Profil użytkownika
Casandra ♀
Zamieszcza historie od: | 7 listopada 2010 - 19:55 |
Ostatnio: | 11 lipca 2021 - 1:31 |
Gadu-gadu: | 43829694 |
O sobie: |
Zapraszam na mojego bloga |
- Historii na głównej: 57 z 73
- Punktów za historie: 38868
- Komentarzy: 245
- Punktów za komentarze: 2278
Są na tym świecie ludzie którzy myślą , że zwierzęta to nie istoty żywe zdolne odczuwać ból, zimno , głód lub pragnienie...Zima dopiero się zaczyna, więc podejrzewam, że takich sytuacji jak ta opisana będzie dużo więcej...A szkoda, jak o tym pomyśle ile bezmózgów jest w śród nas, to krew mnie zalewa...
Święta prawda...To już kolejna taka historia tutaj...osoby zmyślające swoje opowiastki są proszone o zorientowanie się czy w ostatnim tygodnu nie zamieszczono czegoś podobnego. Podpowiem- zamieszczono. I to 2 razy...
FUSER chory człowiek z Ciebie wiesz? Chorujesz na tak zwane UPRZEDZENIE. Uprzedzenie do kasjerów, sprzedawców, ludzi z poczuciem humoru, uprzedzenie do złodziei, dzieci, ludzi starszych i pewnie kobiet. Jeśli do tego wycierasz każdą klamkę zanim ją dotkniesz radzę Ci się zgłosić do lekarza...
Czyli Twoim zdaniem Twój portfel z kilkoma złotymi ( bo milionów nikt nie nosi w portfelu ) jest wart czyjejś śmierci? Ciekawe masz podejście do wartości ludzkiego życia...
Czytając Twoje komentarze dochodzę do 1 wniosku- żaden normalny szanujący się złodziej nigdy ne ukradne Twojej karty- bałby się, że zjesz go za to żywcem...
No to już przechodzi ludzkie pojęcie! Dajcie spokój, ten facet powinien zostać za to zrównany z ziemią. Wszystko wszystkim, ale to była własność pracownika. Nie ważne, że to kosztowało parę groszy, ale ten cwaniak za to nie zapłacił. Nikt nie ma prawa się tak zachować. Jeśl pracownik nie zareagował na to złością to powinien dostać ekstra podwyżkę za cierpliwość. A jeśli jednak dał popalić klientowi to i tak należą mu się wielkie brawa...za to że go nie zamordował:-))
Wrzodów to ja się nabawiłam w pierwszym sklepie w którym pracowałam, była taka sytuacja, że klient zwyzywał kasjerkę i ją wychlastał po twarzy, została zwolniona za prowokowanie klienta...co nie było prawdą. Po tamtej sytuacji już mnie nic nie zdziwi...
Przeraziło mnie to co Pan napisał. Już wiem gdzie w razie czego nie szukać pracy...
W większości przypadków kierownik MUSI stanąć po stronie klienta...
Na procedurach w Biedronkach się nie znam, ale to już nie pierwsza Biedronka w której byłam i w której zaobserwowałam taką sytuację z drobnymi...
Powiem szczerze, że dzięki temu panu zaczęłam inaczej patrzeć na starszych ludzi :-)
Wielu, wielu, wielu ludzi...no nie wliczając ciebie...
Skąd wiem?- z tego co się wydarzyło póżniej a czego już nie opisywałam...
To , że telefon jest czynny, świadczy tylko o tym, że... telefon jest czynny :-) prywatnego numeru do pracy używają ci, którzy nie mają służbowego numeru. Ale faktem jest, że mógł być milszy. No chociaż mógł nie przeklinać...
Cham czy nie cham, oby znał się na robocie:-) ciekawe co jego teściowie na taki tekst...:-)
Jak telefon dzwoni, to się go odbiera...
Panie FUSER, czemu nigdy nie czyta PAN tych tekstów dokładnie? I czemu nigdy nic się w nich PANU nie podoba?
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdy opisuję historię w której nie dałam się klientowi to dostaję często opinię, że byłam chamska, że klient nasz pan i takie tam. A gdy opisuję takie w których staję na głowie żeby dogodzić klientowi i poświęcam się dla klientów to dostaję opinie, że jestem głupia skoro się dałam tak załatwić (nawiązuję do komentarza FREEMANA) :-))
A od kiedy to buraki muszą mieć jakąś wiedzę? Do tego o sprzęcie?
Taaak... i lekki niedosłuch, skoro się upewnia czy to do niej:-))
Co fakt, to fakt. To pewnie dlatego, że w tak dużych hipermarketach przewijają się tysiące klientów dziennie...a tak co piąty z nich jest "PIEKIELNYM KLIENTEM" :-)
To nazywasz chamówą? Nikt klientce nie ubliżył, nikt jej nie wyzwał. Nikt jej też nie olał. Gdzie tu ta chamówa? Sprzedawca wykazał się poczuciem humoru i mimo że tracił już cierpliwość wolał sobie zażartować niż okazać zniecierpliwienie. Ta historia nie byłaby taka fajna gdyby kończyła się tym, że facet błagał ją na kolanach by kupiła jego rybki. A gdyby ją okłamał, że jego mrożony mintaj sam się rozmrozi w drodze do domu, potem sam wskoczy w mąkę a następnie na patelnie a ona w tym czasie mogłaby pomalować paznokcie lub poplotkować z koleżanką( jeśli umie obsługiwać tel...)to byś napisał, że sprzedawcy to zakłamany naród i zrobią wszystko by upchnąć swój towar. Piekielnemu klientowi jeszcze nikt nigdy nie dogodził.
I CO, POSZEDŁ PAN? :-))
Dzięki takim opiniom jak Twoja, wiem po co piszę te historie:-)A dzięki takim ludziom jak Ty, mam siłę wstać rano do pracy:-) pozdrawiam cieplutko i bardzo dziękuję
Fuser komentuje każdą historię tutaj, w której kasjer miał czelność w ogóle odezwać się do klienta inaczej niż "dzień dobry" i " co podać". Mam wrażenie, że kiedyś został źle potraktowany przez pracownika branży handlowej, do tego dodać trochę kompleksów, wybujałe ego i mamy całego FUSERA:-) koleś, to tylko historyjka! Nie bierz tego tak osobiście:-) my kasjerzy i pracownicy sklepów mamy ograniczony zasób cierpliwości tak jak i każdy człowiek. Mamy prawo czasem dojść do granic wytrzymałości. Tak samo jak pracownicy urzędów, lekarze, nauczyciele lub dostawcy pizzy. JESTEŚMY TYLKO LUDŹMI! Poza tym nie baw się w tomograf i mi mózgu nie prześwietlaj...