Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Casandra

Zamieszcza historie od: 7 listopada 2010 - 19:55
Ostatnio: 11 lipca 2021 - 1:31
Gadu-gadu: 43829694
O sobie:

Zapraszam na mojego bloga
casandra-pisze-opowiadania.blogspot.com

  • Historii na głównej: 57 z 73
  • Punktów za historie: 38849
  • Komentarzy: 245
  • Punktów za komentarze: 2278
 
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
28 lutego 2017 o 20:30

@Sintra: A ja widziałam i czterolatka i pięciolatka, którzy sami buty wiązali. Raz im to szło lepiej, raz gorzej, ale szło! Znam też dziewięciolatka, który przez taką nadopiekuńczą mamuśkę i buty na rzepy nie potrafi sam zawiązać sznurowadeł, więc dla niepoznaki wsadza sobie sznurówki do środka butów, aby nikt nie zauważył.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 czerwca 2016 o 19:21

l@sharpy: Masz rację, tak właśnie zrobiłam i jestem mega zadowolona. Ale człowiek uczy się całe życie. Odebrałam cenną lekcję:-)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
10 czerwca 2016 o 23:37

@Ajsza: Bądź twarda, rozumiem co czujesz. Szukaj pomocy terapeuty. Nie zasługujesz na to, by wysiadła Ci psychika z powodu takiej matki. Matce postaraj się wybaczyć, bo nic tak nie zżera człowieka od środka jak nienawiść. Poczujesz ulgę, gwarantuję. Los Ci kiedyś to wynagrodzi, zobaczysz.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
10 czerwca 2016 o 23:33

@chyba_ok: Provident daję pożyczki na alimenty, 500+ i inne zapomogi. Sama widziałam.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 czerwca 2016 o 23:07

@Niedobry: Na moim profilu jest mój numer gg. Chętnie porozmawiam z każdym, kto nie ma cech panów z opowieści:-) płeć bez znaczenia:-)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 czerwca 2016 o 23:04

@DarekNowicki: Dziękuję za wiarę, że mam sumienie:-) to pocieszające:-)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
10 czerwca 2016 o 23:02

@ern: Włożyłam kij w ziemię w poszukiwaniu interesujących odkryć a trafiłam na mrowisko. A to różnica.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 czerwca 2016 o 23:00

@Locust: Spróbowałam raz i mam dość. Myślę, że masz dobry pomysł z tym forum.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 czerwca 2016 o 22:58

@ZaglobaOnufry: Długo gadają? Gdzie tak napisałam? Pominąwszy gościa od "mamuśki", to ucinałam rozmowy zaraz potem, gdy tylko napisali w/w informacje. W większości przypadków sami od razu wyskakiwali ze swoimi "oczekiwaniami", nawet, gdy nie odpisywałam. Facet od "mamuśki" na początku wydawał się kimś, kto szuka pomocy po traumie. Dopiero na koniec, po kilku zdaniach wyszły na jaw jego prawdziwe intencje. Dodam też, że kilku z nich (opisałam tylko mały procent przypadków) dobrze się kryli na początku rozmowy. Stąd jej kontynuacja z mojej strony.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 września 2015 o 18:16

@piwekundead: Nie zawsze pracownik sklepu otwiera pudełko po to, by sprawdzić, czy czegoś tam nie napchałeś (co w sumie nie byłoby łatwe, bo jak sami zauważyliście, te pudełka są ZAMKNIĘTE). U nas w sklepie ( w sieci też), po prostu sprawdzamy w ten sposób, czy towar, który kupujecie jest kompletny. W odkurzaczach może brakować rury, worka, w mikserze łopatek, w telewizorze pilota. A dlaczego? Bo ludzie kradną takie rzeczy jak durni, w końcu wszystko kiedyś może się przydać. A jeśli przy kasie uprzecie się, by Wam nie tykać Waszego pudełka, do czego oczywiście macie prawo, to nie zdziwcie się proszę później, że jak w domu zauważycie brak jakiejś części itp, to w Punkcie Obsługi nie koniecznie uwierzą Wam na słowo, że tego nie było w momencie zakupu. Spotkałam się już z sytuacjami, że Klient gorzko tego żałował i miał pretensje tylko do siebie. Szczególnie, gdy towar nie ma oryginalnej plomby od producenta na opakowaniu - sprawdzajcie przed zakupem, czy w środku jest wszystko, co być powinno! Dla Waszego dobra i oszczędności kasy i czasu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 września 2015 o 0:49

@Graviter: Minus za durny powód, by dać minus.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 września 2015 o 22:46

Przyznam, że mimo tematyki historii, uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas lektury. Świetny język, aż chce się czytać jeszcze i jeszcze:-) Pozdrawiam.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
15 grudnia 2014 o 1:15

@kwiacior: Pokaż mi przepis, który każe komuś jak temu cielakowi podążać za wiecznie spieszącym się tłumem. Ja na ten przykład żyję w swoim tempie. Przykro mi, że musisz się spieszyć ,ale nie każ robić tego innym. Życie mamy tylko jedno, chcesz aby Twoje przeleciało z prędkością światła - Twoja sprawa. Moim czasem, jeśli pozwolisz, będę rządziła ja sama. Myślę, że wiele osób ma podobne zdanie. Nie mów proszę innym co mają robić i w jakim tempie, oraz gdzie i kiedy mają się spieszyć.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 grudnia 2014 o 1:06

Czytam, czytam i dziwi mnie jedno. Od kiedy to ten portal broni zakłamanego sklepu a nie dobra klienta? Przespałam coś, czy jak? I tu trzeba dodać, że jeszcze mowa o sklepie, który robi klienta w bambuko. Poprzewracało się tu ludziom w głowach przed świętami, czy co?:-) Ile piany zostało tu wylane przez lata na sklepy, które "oszukują" z cenami? Na półce inna cena, w kasie inna. Prawie opluwane tu były takie sklepy (gdzie w większości przypadków to "oszustwo" polegało na tym, że pracownik zajmujący się cenami nie zdążył na czas zmienić cen na wyższe, bo był zawalony robotą jak durny - czyli błąd JEDNEGO człowieka, szarego pracownika). A obietnicę czegoś a potem w zamian pokazanie figi i pogardy, za odmowę tej z łaski dawanej figi jak nazwiecie? No ludzie, bądźmy konsekwentni! Och...jaki biedny sklep...taki nawiedzany przez "żebraków"...Każdy z nas jest inny, jeden pójdzie po ten bon chętnie, bo mu się należy, inny nie pójdzie, bo uważa to za żebranie, jeszcze inny pójdzie, czy mu się to należy, czy nie, bo czy się stoi, czy się leży, bon się należy. Ale czy Wy nie rozumiecie sedna całej tej sprawy? Czy my aż tak lubimy, jak czyjeś obietnice (jakoś dziwnie mi się to z polityką kojarzy, nie wiecie czemu?) są bez pokrycia a ktoś, kto uważa się za pana jakiejkolwiek sytuacji, robi z nas idiotę? Tu nie chodzi o to, czy autorkę warto popierać za odbieranie tych bonów, tu chodzi o OBIETNICĘ! Aż tak nas te buce w sejmie przyzwyczaiły, że "obiecanki - cacanki a głupiemu radość", że traktujemy to już jak normę? Nosz jasny gwint! Jest jak krowie na miedzy, że jest bon za "to i za tamto", to jak się dzieje "to i tamto opisane w regulaminie", to ma być ten bon (bon kurczę, a nie przyprawy, nie słoń na złotym łańcuszku i nie krokodyl, tylko bon!) wydany BEZ ŁASKI. Zgadzam się, że wyłudzacze ( nie piję do autorki, bo nie oceniam z góry) są zmorą wszędzie. Ale skoro firma taki regulamin podtrzymuje rok, dwa, pięć, to chyba im się to opłaca? I chyba taka "biedna" nie jest? A jeśli jest, to są takie magiczne dwa słowa, jak "koniec promocji". I wszyscy są zadowoleni (oprócz w/w naciągaczy). Od kiedy to Wy się tak przejmujecie, czy takie molochy jak Tesco, Kaufland i inne olbrzymy nie zbiednieją na jakiejś promocji? Czy wy macie pojęcie jakie obroty codziennie na jednej kasie ma taki sklep? I to na jednej zmianie, a bywa tam i praca trzyzmianowa. Skoro obiecują np, dwa produkty w cenie jednego, drugi produkt za grosz lub bon za stanie w kolejce i jeszcze wszędzie się z tym afiszują, co bym przypadkiem o tych promocjach nie zapomniała, to ja chcę, żądam, nalegam, aby się z tego wywiązywali. Nauczmy się w końcu wyciągać konsekwencje od obiecujących wszelakiej maści, a może będzie nam się żyło lepiej. Kto wie?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 kwietnia 2014 o 20:12

@Krash001: Spokojnie - nie nakręcaj się, proszę:-) Ja wiem, że do pierwszej wizyty czasem potrzebny jest taki impuls zwany wewnętrznym aktem odwagi. Jeśli stać Cię na to, to udaj się do prywatnego gabinetu. W międzyczasie szukaj informacji kto w Twoim mieście jest najlepszy i przyjmuje na NFZ. Dlaczego tak doradzam? Pierwsza wizyta w takim miejscu, jeśli okaże się niewypałem, może skutecznie zniechęcić do dalszego leczenia. I najważniejsze - dobry psycholog sprawi, że poczujesz do niego zaufanie, chęć podzielenia się swoimi myślami (to nie musi się stać od razu) oraz będziesz czuł, że Cię słucha. Jeśli nie czujesz którejś z tych rzeczy, to Twoja psychika nie otworzy się odpowiednio na leczenie (rozmowę, sugestie). Uwierz mi, że będziesz wiedział, kiedy trafisz w dobre ręce i nie zniechęcaj się proszę, z tego co obserwuję naokoło, to łatwiejsze niż myślisz:-)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 kwietnia 2014 o 19:11

@bloodcarver: Autor pisze, że od kilku miesięcy nie miał kontaktu z wujkiem, więc siłą rzeczy osobnik ten został pozostawiony sam sobie. I jakoś nie trafił na listę osób nagle uleczonych z nałogów z braku karmiącej ręki. Gdyby ten sposób działał tak, jak w to wierzysz (oczywiście masz prawo wierzyć w co chcesz) to nie pisałbyś, że znasz kilku trzeźwych alkoholików, tylko może i kilkudziesięciu. Praktycznie każda rodzina, posiadająca w swoich kręgach osobę miłującą trunki ponad życie, prędzej czy później wpada na pomysł zostawienia nałogowca samemu sobie. Albo za namową psychologów i innych osób światłych, albo ze zwykłego, ludzkiego "mam dość". Ten sposób działa może na jednego z dwudziestu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 13) | raportuj
7 marca 2014 o 14:50

@Shandy: Ja osobiście wolę kogoś, kto czasem zapomni o kropce bądź przecinku, lecz ma coś konkretnego do przekazania, niż osobę uważającą się za bóstwo interpunkcji, której całym sensem wypowiedzi jest...złośliwość i szyderstwo.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
12 lutego 2014 o 11:58

@mesiash: Proszę Cię...a słyszałeś o czymś takim jak Word, w którym można napisać historię, nawet dwie lub trzy, następnie użyć opcji "kopiuj", "wklej" i wrzucić to na portal? Ja tak przeważnie robię. Nie wszyscy piszą "na gorąco", wiele osób lubi na spokojnie dopieszczać swój tekst, przemyśleć go, pięć razy sprawdzać czy błędów nie ma i dopiero publikować.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 lutego 2014 o 10:54

W sklepie, w którym pracuję, nie ma szafeczek depozytowych. I to od dawna. Gdy były, to klienci proszeni o pozostawianie tam swoich rzeczy potrafili się drzeć (nie przesadzam), że nie muszą, nie będą i w ogóle mamy ich pocałować w zadek. Nasza ochrona nie miała płaconej prowizji od spacyfikowania każdego klienta, więc jeśli ktoś nie chciał zostawiać swoich rzeczy, to tego nie robił i tyle. Potem szafeczki zniknęły i od tamtej pory klient chce, czy nie, wchodzi na halę sprzedaży ze swoimi rzeczami. No i tu się zaczęło...Te same osoby, które broniły swoich plecaków niczym własnej cnoty, teraz zanoszą się lamentem, że jak to tak, takie ciężkie torby muszą dźwigać i targać? A gdzie szafeczki? Gdzie depozyt? A no w tym zadku, w który się tak namiętnie całować kazali. Wiecie, śmieszą mnie tacy ludzie. Pamiętam do dziś paniusię, która tupała noga przy POK-u, że wejdzie na sklep ze swoją torbą, walizką i plecakiem, choćby się waliło i paliło (widać było, że wracała z jakiejś podróży). Kilka miesięcy później, po likwidacji szafek ta sama osoba stała w bojowej postawie przy Punkcie Obsługi i darła się na mnie, że skoro nie ma gdzie zostawić swoich rzeczy, to mam jej to przechować na POK--u, bo moim zafajdanym obowiązkiem jest pilnowanie jej dobytku. A takiego wała. Masz siłę drzeć gębę? To masz siłę tachać walizki. (POK był za mały, by cokolwiek tam przechowywać, a po drugie miałyśmy kategoryczny zakaz takich praktyk, o czym grzecznie panią poinformowałam na wstępie rozmowy). Ludziom nie dogodzisz, część z nich kłóci się dla samej zasady, że coś muszą wywalczyć. Wtedy chyba czują, że coś znaczą w tym kraju, w tej społeczności i mają poczucie dobrze spełnionego obywatelskiego obowiązku walki z panującymi prawami i zasadami, które w ich mniemaniu istnieją po to, by gnębić jednostkę. A wszyscy zapominają o jednym - gdyby nie było złodziei, nie byłoby bramek antykradzieżowych i ochroniarzy w sklepach.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 lutego 2014 o 9:18

@yarpenzirgin: Udowodniono naukowo, że wyżalenie się ma bardzo pozytywny wpływ na ludzką psychikę, szczególnie taką poturbowaną przez życie. Zostało też dowiedzione, iż internet nie zdziera z ludzi aż tak jak psychiatra. Znanym faktem jest również, że anonimowość dodaje odwagi i może zapobiegać niepotrzebnym plotkom, które bardzo lubią powstawać, gdy temat jest tak delikatny, jak ten wyżej. Więc moda modą, ale człowiek musi sobie jakoś radzić. I lepiej w ten sposób, niż miałby chłopak kłaść się na tory z bezsilności. Poza tym, obcy ludzie mają bardziej obiektywne i bezinteresowne podejście do spraw internautów, niż rodzina i przyjaciele, którzy lubią być stronniczy.

[historia]
Ocena: 39 (Głosów: 47) | raportuj
24 stycznia 2014 o 7:28

Widzę, że umknęło Wam zdanie, że to jest pierwsza historia autorki na tym portalu. Postanowiła napisać parę słów o sobie, między innymi wspomniała o swoim młodym wyglądzie. To pierwsza odpowiedź na Wasze "a po co?", druga - kobiety wyglądające młodo często nie są traktowane zbyt poważnie. Uważam, że zdaniem autorki jej wygląd mógł być jednym z czynników, który wpłynął na zachowanie tego jegomościa. Co Wy tacy czepialscy? Nie poznaję Piekielnych...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
16 stycznia 2014 o 20:25

Zajmuję się reklamacjami i pospisuję się pod Twoim stwierdzeniem rękami i nogami. I nie dotyczy to tylko telefonów. Jest tylko jeden warunek: Sklep nie może mieć podpisanej z serwisem danej marki umowy, w której warunkiem jest to, że zgłoszenie następuje wyłącznie przez dany sklep a nie bezpośrednio przez konsumenta. A dlaczego to taki dobry pomysł? 1. Serwis inaczej traktuje konsumenta a inaczej wysyłający po raz setny reklamacje sklep, uwierzcie mi. 2. Klient może towar wysłać kurierem na przykład na drugi dzień od stwierdzenia wady. Sklep zaś...przykładowo po 5 dniach. Bo taniej wyjdzie, jak uzbiera się tych reklamacji więcej niż jedna. W końcu kurier kosztuje, prawda?:-) A tych, którzy na to stwierdzenie pokręcą nosem zachęcam do lektury byle jakiej karty gwarancyjnej. W większości jest napisane jaki jest termin rozpatrzenia reklamacji oraz, że termin ten biegnie dopiero od momentu dostarczenia produktu do serwisu. Nie do sklepu, w którym dokonano zakupu. Do serwisu. 3.Kontaktujesz się z serwisem sam/a - bez pośredników, bez ściem. 4. Sam/a wybierasz serwis. W dobie internetu można sprawdzić opinie o wszystkich i o wszystkim. To chyba najważniejsze kwestie, jakie teraz przychodzą mi do głowy.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
16 stycznia 2014 o 20:03

@zmywarkaBosch pozwól, że sprostuję, bo jak czytam takie bzdury na temat reklamacji to mi ręce i cycki opadają. Do moich obowiązków należą również reklamacje (tak na marginesie) więc siedzę w tym po uszy. A więc klient MOŻE złożyć w SKLEPIE reklamację z tytułu gwarancji! Niezgodność towaru z umową nie zawsze jest korzystna dla konsumenta, nie w każdym przypadku spełniamy wszystkie warunki, aby złożyć reklamację z tego tytułu. Po drugie: Są sklepy, które zajmują się naprawami z tytułu gwarancji, jest to sklep połączony z serwisem gwarancyjnym. Więc nie jest prawdą, że sklepy zajmują się tylko rozpatrywaniem reklamacji wynikającymi bezpośrednio z ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży. Chyba, że coś innego miałaś na myśli a ja Cię źle zrozumiałam.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
27 listopada 2013 o 9:02

Po pierwsze - znaczenie słowa "zdzira" się kłania. Po drugie - kto nie był w skórze takiej kobiety, rozdartej między obowiązkiem i może resztką uczuć w stosunku do oprawcy a miłością i obowiązkiem w stosunku do dzieci, ten nie powinien się wypowiadać w taki sposób. To jest TRAGEDIA, ta rodzina potrzebuje pomocy. Nie epitetów, nie krytykowania. Pamiętam taką sytuację...Koleżanka Ola opowiadała podobną do tej historię o jakiejś znajomej znajomej. I jak łatwo się domyśleć podniosła lament, jaka to ta baba głupia jest, że siedzi z takim wieprzem (w sensie mężem) i się daje poniżać, bić, poniewierać. Ola zarzekała się, że ona to by miała siłę i odwagę, by zwiać gdzie pieprz rośnie i zacząć życie od nowa. No bo jak to tak, że kobietą rządzi jakiś cham? I dzieci marnuje i kobietę też. I to trwa po kilka, kilkanaście lat! Popatrzyłam uważnie na Olę, jak z lubością zaciągała się kolejnym papierosem i przypomniałam jej, że próbuje rzucić palenie już od kilku lat, bez skutku, więc co ona wie o silnej woli? Uzależnienie od oprawcy domowego jest kilka razy mocniejsze od uzależnienia alkoholowego, czy nikotynowego. Wielu z nas, tu na tym portalu, pewnie pali, może pije więcej niż powinien, może uprawia hazard, może nie zaśnie bez czekoladowego batonika lub innej rzeczy, która trzyma nas w szponach jakiegoś tam uzależnienia. Wydaje nam się, że jesteśmy całkiem normalnymi ludźmi, silni emocjonalnie, zrównoważeni (mniej lub bardziej) racjonalnie myślący, a jednak łatwo poddajemy się przyzwyczajeniom, nałogom itp. Ciężko nam spełnić dawane sobie obietnice, typu - od jutra przechodzę na dietę, od jutra zacznę więcej czytać, od jutra nie będę tyle siedzieć na Piekielnych...Przychodzi jutro a my co? A my nic - dalej to samo. Taka kobieta, która ma męża alkoholika i damskiego boksera nie ma ani silnej osobowości, ani wiary w siebie, ani zrównoważonej psychiki. Może kiedyś miała, ale tyran skutecznie latami odbierał jej pewność siebie i wiarę w swoje możliwości. Ona codziennie widzi głębię bagna, w którym siedzi po uszy, codziennie obiecuje sobie, że już niedługo, może jutro, odejdzie od niego. Zabierze dzieci, skromny dobytek i zwieje. Kładzie się spać z myślą, że nie da rady ani dnia dłużej, a potem odkrywa, że minął kolejny miesiąc i jakoś się to życie nadal toczy. Po pierwsze strach bywa silniejszy niż wszystkie argumenty świata. Po drugie - palacz ma w głowie głosik, który mu mówi: nie rzucisz palenia, nie uda ci się, ty kochasz palić fajki. A ona słyszy: nie uda ci się, kto cię zechce? Gdzie pójdziesz? Nie dasz rady, będziesz żałować! Każdy z nas ma sytuację pod tytułem "chcę, ale nie mogę, boję się". Więc jak słyszę tekst, że "ja bym na jej/jego miejscu zrobił inaczej...", to zawsze odpowiadam - najpierw to przeżyj, potem mów.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
18 listopada 2013 o 10:39

@komentator555...jeśli autorka przekazała autentyczne uczucia i zachowania ludzi z historii (czyli zakładając, że wszystko jest prawdą) to facet zachował się jak gbur i cham. A Ty widzę namiętnie go popierasz i ganisz autorkę. Popierasz chamstwo? Popierasz pokazywanie ludziom kto tu rządzi? I jak niskie ktoś ma o kimś mniemanie? Autorka stanęła w obronie kasjerki. Ja może innymi słowami bym faceta zganiła, ale jednak też nie pozwoliłabym na takie zachowanie. Jakoś nie mam natury biernego obserwatora w momencie, gdy obok mnie zaczynają rządzić się takie osobniki. A Ty nie tylko byś biernie patrzył na chamstwo, ale jeszcze pewnie bił brawo? I dziwić się, że mamy taki a nie inny kraj, skoro ludzie nie tylko boją się reagować, ale wręcz potępiają tych, którzy reagują na takie buractwo!

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »