Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Hideki

Zamieszcza historie od: 9 stycznia 2011 - 18:05
Ostatnio: 29 marca 2024 - 15:08
  • Historii na głównej: 25 z 52
  • Punktów za historie: 8658
  • Komentarzy: 619
  • Punktów za komentarze: 1999
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
29 marca 2024 o 15:08

@ObserwatorObywatel: Też miałem osobę w rodzinie (na szczęście ciut dalszej), od której chciałem się odciąć. Moja przeprowadzka była dobrą okazją do zmiany numeru telefonu. Dostali tylko najbliżsi z informacją, że pod żadnym pozorem mają nie dawać tamtej jednej osobie. No ale matka tamtej osoby nie miała jak mnie zaprosić na pogrzeb męża, więc moja babcia dała jej numer do mnie, a potem numer trafił i do tamtej osoby... To był smutny dzień.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 marca 2024 o 15:04

@78FS: Skoro tak bardzo im się ta Anna podoba, to może ją adoptują, to wtedy przejęłaby ojcowiznę? ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 marca 2024 o 14:55

I tak zazdroszczę, że możesz zmienić dostawcę. W moim półmilionowych mieście, w samym centrum (15 minut piechotą do starówki), żaden z dostawców nie chce wejść i jestem skazany na jedną z 3 opcji: - dotychczasowy dostawca (od którego chcę uciec ze względu na znaczny spadek stabilności Internetu od czasu przejścia firmy w inne ręce), - ruter SIM od dostawców komórkowych (dziękuję, postoję), - Orange na starych liniach telefonicznych, oferujący max 80 Mbps (biorąc pod uwagę wiek budynku zdziwiłbym się, gdyby była osiągalna taka prędkość stabilna).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
29 marca 2024 o 14:45

W wieku podstawówki ośmioklasowej byłem dość wysportowany, pomimo bycia "prosiaczkiem". Przez większość roku (nawet zimą, jeśli nie było śniegu) ganiałem za piłką lub jeździłem na rowerze. Interesowałem się też szeroko pojętym sportem, gdyż w domu mama ciągle oglądała jak nie sporty zimowe, to lekkoatletykę, na sportach zespołowych kończąc. Eurosport był moim drugim ulubionym kanałem, zaraz po Cartoon Network. Ale fakt, że potrafiłem od rana do wieczora być aktywnym poza szkołą i bardzo dobrze znałem się na różnych dziedzinach sportu, nie przekładał się na oceny z wuefu. Byłem wytrzymały, giętki i stałem mocno na nogach, ale nie byłem silny ani szybki, a głównie te cechy były oceniane. Większość moich sprawdzianów wyglądała w ten sposób, że technicznie wszystko było w porządku, ale brak siły/szybkości powodował, że osiągałem jeden z najgorszych wyników. Nawet w skoku w dal jako jedyny wykonywałem go poprawnie, tzn. w taki sposób, jak to robią sportowcy na mitingach (reszta chłopaków robiła po prostu skok z nogi na nogę), ale to nie poprawność wykonania była oceniana, a ostateczny wynik. Gimnastyka nie była dla mnie problemem, ale tu przypominam sobie jedynie przewroty w przód na ocenę. Dopiero w liceum pojawiły się jakieś oceny za technikę (np. serw w siatkówce) czy wytrzymałość (np. test Coopera), ale nadal większość sprawdzianów miała więcej wspólnego z siłą (np. wyskok w górę) lub szybkością. Jedynym pocieszeniem było to, że wuefista z liceum potrafił za poprawnie wykonany sprawdzian i słaby wynik postawić czwórkę, podczas gdy w podstawówce to najczęściej była dwójka lub ewentualnie trójka. Zajęcia inne niż SKSy nie były powodem do podniesienia oceny. Ba, nawet chodzenie na SKSy w moim przypadku okazało się być niewystarczające. Chodziłem przez chwilę na siatkówkę prowadzoną przez innego niż mój wuefistę, co potwierdzili koledzy z klasy, co do których bytności na siatkówce nasz wuefista nie miał zastrzeżeń, ale gdy ja podczas wystawiania ocen na koniec semestru powiedziałem, że chodziłem na siatkówkę, wuefista nie uwierzył. Wezwał drugiego, a tamten stwierdził, że mnie nigdy nie widział. Cóż, z kanciapy wuefistów mogłem faktycznie nie być widocznym... Największym skandalem jednak moim zdaniem było to, że w nauczaniu początkowym większość lekcji wuefu odbywała się na korytarzu i obok ćwiczeń gimnastycznych często graliśmy w głuchy telefon czy inne statyczne zabawy zamiast się ruszać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 lutego 2024 o 9:59

Znam przypadek, gdzie rodzice ani razu nie odwiedzili swojej córki po jej wyprowadzce do innego miasta, bo nigdy nie mieli z kim zostawić chorego psa. Pies w końcu odszedł z tego świata i czy rodzice odwiedzili w końcu córkę? Nie, sprawili sobie nową czworonożną wymówkę...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
26 lutego 2024 o 17:54

@trolik1: To, że w Allegro nie ma, to pikuś. Jakiś czas temu kupiłem samochód w innym kraju i od razu zjechałem nim do Polski. Już na etapie ubezpieczenia na czas transportu pojawił się zgrzyt. Według polskich ubezpieczalni ten samochód występuje w 3 wariantach wyposażenia - na potrzeby historii Ania, Ela i Dorota, podczas gdy kupiony przeze mnie samochód jest w wariancie czwartym - Magda. Nie da się ubezpieczyć tego samochodu jako wariant Magda, trzeba ubezpieczyć jako jeden z 3 pozostałych wariantów. Bo tak.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
23 lutego 2024 o 11:08

@katarmalin: O, "zazwyczaj"... Jakieś statystyki na poparcie tych słów?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
23 lutego 2024 o 11:03

Chodziłem do podstawówki z osobą ze stwierdzoną dysleksją. W czwartej klasie większość klasówek kończyła się pałą z powodu błędów ortograficznych. Na koniec podstawówki ta osoba robiła jedynie drobne błędy interpunkcyjne. Kluczem do przemiany były codzienne dyktanda w domu. Da się? Da się. Tylko trzeba chcieć.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
23 lutego 2024 o 10:59

W historii nie wspomniałeś o najważniejszym: w którym momencie jakiś pracownik Allegro przystawił Ci pistolet do głowy i kazał korzystać z tej platformy? Korzystasz z tej platformy, bo Ci się to opłaca, pomimo jej wielu wad.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
23 lutego 2024 o 10:54

@kierofca: Moje doświadczenie jest częściowo odmienne. Wiele sprzętu zamawianego do firmy (ilości detaliczne) wyszukuje na Allegro, po czym kupuję poza Allegro, gdyż te sklepy często na swoich stronach mają w niższej cenie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
23 lutego 2024 o 10:46

O! Widzę, że Piekielny Archeolog wykopał kolejnego trupa z 2022.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lutego 2024 o 11:25

@digi51: Według mnie trochę rzeczy powinno wylecieć, ewentualnie być omawiana na kółkach zainteresowań (np. na czym polegały trójpolówka i płodozmian czy czym różniły się programy PSL "Piast" od PSL "Wyzwolenie"), ale starożytności do tych rzeczy nie zaliczam.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lutego 2024 o 11:19

@Imnotarobot: Nie. Każda motywacja jest dobra. Gdybyśmy mieli polegać wyłącznie na chęci nauki o świecie, bylibyśmy otoczeni w większości przez troglodytów.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lutego 2024 o 11:16

@krzycho1: Tej konkretnej rzeczy nie dało się zrobić zdalnie. Rozmówca musiał być "serwisantem".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lutego 2024 o 11:08

@Balbina: Powyższa informacja jest z sekretariatu parafii zarządzającej cmentarzem.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
22 lutego 2024 o 11:03

@VAGINEER: bzdura. Problem jest w kierowcach. Dopóki nie zostaną wychowani w ten czy w inny sposób, ludzie będą masowo ginąć na drogach.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
22 lutego 2024 o 10:39

@Logo: Ale jest różnica między niszczeniem swoich rzeczy i cudzych rzeczy. Dziecko 5-letnie jest już w stanie to zrozumieć.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
22 lutego 2024 o 10:28

@Ohboy: To był świetny przykład wychowawczy. Dla rodziców tamtego dziecka. Jeśli oni go nie wychowają, świat zrobi to za nich.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
22 lutego 2024 o 10:25

@digi51: "dziecko można ukarać też niefizycznie i najprawdopodobniej z o wiele lepszym skutkiem" Znam dzieci, które są odporne na wszelkie niefizyczne kary. Szlaban, zabranie zabawek, zamknięcie w pokoju itp. nie działają. Więc Twoje słowa nie w każdym przypadku mają potwierdzenie w rzeczywistości. "Jak odczuje konsekwencje w postaci braku rozrywek i prezentów to prędzej zrozumie, dlaczego cudzego mienia nie należy niszczyć." O ile to w ogóle byłyby konsekwencje. Patrz wyżej. "pieciolatek wie tyle, ile mu wytłumaczono" Nieprawda. Małe dzieci są świetnymi obserwatorami i w dużej mierze kształtują się przez obserwację. "może chomik go ugryzł i dzieciak uznał, że należy mu się kara taka jaką on dostaje od rodziców" Czy Ty w ogóle czytałaś tamtą historię?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
22 lutego 2024 o 10:17

@pasjonatpl: "na pewno siłą wyciągnąłbym go z pokoju i zaprowadził do matki" Jako dziecko w mojej ocenie dobrze wychowane też tak myślałem. Zabrałem kiedyś siłą dziecko o 2 lata ode mnie młodsze (podstawówka) z boiska do jego domu. Drzwi otworzyła mi jego matka i jej opowiedziałem, co jej synalek wyczynia. Chciała spuścić wp..ol. Ale nie jemu, a mnie. Życie mnie nauczyło, że Twoje słowa to fikcja dla naiwniaków.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
22 lutego 2024 o 10:10

@Brzeginka: "zbicie go nie miało żadnych korzyści i było nieetyczne" Mam odmienne zdanie. Korzyść była taka, że dziecko w końcu zobaczyło, że istnieje coś takiego jak konsekwencje. Widziałem wiele dzieci, które w zasadzie były hodowane i rodzice mieli wywalone na to, co robi ich potomstwo. Dopiero "naprostowanie" przez osoby trzecie powodowało, że te dzieciaki wychodziły na ludzi. Nieetyczne to jest właśnie hodowanie zamiast wychowywania. Uczenie dziecka konsekwencji jest jak najbardziej etyczne.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 lutego 2024 o 10:04

@Morog: kara powinna być nieprzyjemną konsekwencją. Znam przypadki dzieci, dla których klaps był jedyną rzeczywistą karą. Szlabany, zakaz tv (wtedy komputery były rzadkością a smartfonów nie było), "marsz do pokoju" itd. nie działały. Jeśli kara nie jest nieprzyjemnością, to nie jest karą.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 lutego 2024 o 11:40

Jako rodzinny informatyk (i spec od sprzętu wszelakiego) zostałem kiedyś poproszony o pomoc informatyczną przez ciocię, córkę najbardziej ukochanej i świętej (w sensie dobrego serca, nie dewocji) osoby w rodzinie. Tyle że chodziło nie o pomoc cioci, a jej koleżance. Przez telefon (300 km nas dzieliło). O 22:00. Z rzeczą, która mi zajęłaby kilka godzin (w przypadku braku komplikacji), a laikowi przez telefon pół dnia co najmniej. Odmówiłem, wyjaśniłem powody, dałem namiary do najbliższego dla cioci serwisu, który na szybko wygooglowałem, jak również do znanego mi serwisu z sąsiedniej miejscowości, którego właściciela znałem osobiście (mój pierwszy guru komputerowy). Później się dowiedziałem, że dość szybko w rodzinie rozeszła się wersja, jakobym bez podania powodu odmówił pomocy córce osoby, która przecież tyle dla mnie i mojej rodziny zrobiła w przeszłości...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 lutego 2024 o 11:14

@amros: Nie mam nic wspólnego z pracą w szkole (może poza tym, że w kilku szkołach wdrażałem rozwiązania informatyczne), ale jako osoba, która była po drugiej stronie barykady, przyznaję Ci 100% racji. Czasami naprawdę żal mi było niektórych nauczycieli. Był sobie pewien chemik, z którym mieliśmy zaledwie semestr w liceum. Moja klasa liczyła ponad 30 osób, z czego w lekcji udział brały ze trzy. Cała reszta różnego rodzaju śmieszki-heheszki. Nauczyciel był z tych, co muchy by nie skrzywdzili, a jakakolwiek forma agresji była mu nieznana. Co lekcję dwoił się i troił, by chociaż tej trójce uważających uczniów cokolwiek w głowie zostało. Pewnego dnia, godzinę po zajęciach z nami, zabrała go karetka z zawałem. Wrócił dopiero po półtora roku, naszej klasy nie wziął i mu się nie dziwię. Świat stanął na głowie. Rodzice powinni dyscyplinować nie nauczycieli, lecz swoje dzieci, by te nie zabierały sobie i innym cennego czasu na naukę. Dzieci mogą nie rozumieć, na co im to, ale straconego czasu nikt im nie odda.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
15 lutego 2024 o 10:57

@Imnotarobot: Jako jedno z tych zdolniejszych dzieci zdecydowanie się nie zgadzam. Dla mnie motorem napędowym do nauki było to, że na koniec roku szkolnego byłem najlepszy z kilku przedmiotów i w czołówce z innych. I nie miałem problemu z tym, że z niektórych przedmiotów byłem w ogonie (np. w-f, plastyka). Gdyby nie było ocen, nie miałbym motywacji, nie rozwiązywałbym zadań nadprogramowych, nie byłbym aktywny na lekcji, nie chodziłbym na konkursy itd. Oceny moim zdaniem jak najbardziej powinny zostać, tylko ambicje rodziców należy przytemperować, a dzieciom wytłumaczyć, że każdy jest w czymś dobry, a w czymś innym słaby i to jest ok. Jedne dzieci będą dobre ogólnie z nauki, inne tylko z niektórych przedmiotów, a jeszcze innych siłą są rzeczy niezwiązane ze szkołą.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1024 25 następna »