bloodcarver ♂
Zamieszcza historie od: | 15 czerwca 2011 - 15:47 |
Ostatnio: | 25 kwietnia 2024 - 11:31 |
O sobie: |
Mogłem mieć papierek dyslektyka. Nie chciałem - wolę się jednak starać. I jestem umysłem technicznym! Zarabiam na technicznych aspektach promocji. Tak że jak "czepiam się" stylu czy formatowania, to znaczy, że nawet takie beztalencia językowe jak ja widzą tu kłopot. A jak zwracam uwagę na orty - cóż, przed kim jak przed kim, ale przede mną usprawiedliwianie się dysczymśtam to śmiech na sali. PS komentarze omawiam tylko w komentarzach, wysyłanie PW na ich temat nie ma większego sensu, i tak nie przeczytam. Jeśli nie reaguję na twoją odpowiedź - ojej. PPS Ktoś zminusował hurtem moje komentarze. Ojej, mam już tylko 12 tysięcy punktów za komentarze i dwadzieścia tysięcy za historie, patrzcie jak płaczę, że mi te kilkanaście ubyło :D Bawcie się dzieci, bawcie. |
- Historii na głównej: 46 z 77
- Punktów za historie: 32965
- Komentarzy: 9159
- Punktów za komentarze: 75666
« poprzednia 1 2 … 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 następna »
@luczynka - no właśnie, dla niektórych kobiet w ciąży kultura to za duży wyczyn :P A jak widać na ocenie mojej odpowiedzi wyżej, wiele osób myśli, że jednak ciąża powoduje odpadnięcie języka :D Ot, ciekawostka. Co do obrażeń, to ja jednak swoje bębenki w uszach lubię, poza tym jedna sklnie, a druga przywali. Skąd mam wiedzieć, że nie? A jak się zasłonię i pani sobie złamie paluszek o moje przedramię, to jeszcze za pobicie ciężarnej mnie wsadzą... No way!
O ile wiem, ciąża nie powoduje wypadnięcia języka z gęby...
Gdyby chcieli sprowadzić mi towar o jaki prosiłem, bym odebrał. Sprzedawca nawet widział wachlarz sóweczek w moim ręku... Ale upierał się, żeby ominąć moje małe wymaganie co do braku dedów na starcie.
Dzięki. Fajnie wiedzieć. Niemniej koszty sądowe byłyby pewnie większe, niż ta stówa o którą było drożej u konkurencji :D
Przez parę lat szła mp3 pocztą? :D Z drugiej strony, musiał to być przestarzały model, jak już doszedł, i po latach tych 120zł nie był wart.
No jak twoja rodzina tam pracowała, to jasne że nie mogło ci się zdarzyć. Może i sklep uczciwy - ale akurat twój przypadek nic o tym nie mówi.
W moim najbliższym carrefourze są kasy samoobsługowe, a w lokalnej biedronce sprawdzam paragony i nigdy mnie nie orżnęli - może dlatego, że tam często ludzie co do grosza wiedzą, ile mają zamiar wydać :D
Mi kiedyś w tej sieci inaczej przegięli. Nabili mi 1000 sztuk napoju energetyzującego zamiast jednej. No ale 3000zł przy sobie nie miałem, to musiałem się zorientować :D Pani coś tam dukała, że już nabiła i w ogóle. A zbladła jak stwierdziłem "No ok, wypłacę kasę, a pani w tym czasie mi przyniesie moje puszki". Oczywiście dało się odkręcić :D Tak to jest, jak kasjerce drży przy naciąganiu ręka i zamiast jednego zera dobije trzy.
Wyjątek wg mnie - jeśli pies jest na tyle mały, że wyprowadzająca go osoba może go utrzymać na smyczy choćby nie wiem co. Typu, jak 100kg chłopa idzie z 10kg jamnikiem na smyczy, to kagańca już nie trzeba - choćby chciał, jamnik nie dziabnie niczego dalej, niż ta smycz. Co by nie strzeliło.
No za nazwanie TAKIEGO psa szczurem ja się mogę obrazić - parę znajomych szczurów to poniżyło, bo zwierzątka grzeczne i ogarnięte, a agresywne tylko wobec kabli od ładowarek ;)
Jak coś mnie atakuje, to znaczy że wg niego może wygrać. Skoro może wygrać, to czemu nie miałbym się bronić, choćby zasadzajac kopa? Poza tym nawet mały pies może zabić - wystarczy że nie szczepiony, draśnie do pierwszej krwi i wścieklizną zarazi. Tak że owszem - zwierzę próbujące gryźć należy spacyfikować używając wszelkich koniecznych środków. Choćby solidnym kopem. Bo jakby co - łatwiej się psu kości zrosną, niż wstanie z martwych człowiek, który zmarł na wściekliznę. Poza tym już właściciela broszka, żeby pies nie atakował.
Oj ciężko się to czyta. Ewidentnie pół jakiejś historyjki, samo w sobie totalnie bez sensu i pogmatwane. Jak już musiałeś dać tylko drugie pół, było choć podać na początku adres, gdzie znajduje się pierwsza część.
No cóż, w takim razie na pewno nie wolno oddawać im reszty, bo tylko się uczą, że taki sposób na kradzież działa. Wezwać straż miejską, zgłosić kradzież, i tyle.
Nawet jeśli ich termometr zawyżał o 2 stopnie, to 40 i tak jest zagrożeniem życia, to raz. Dwa - fakt, 4-5 godzin to mało jak na zajęcie płuc dorosłego człowieka. Ale płuca rocznego dziecka są ile razy mniejsze?..
Ano, u małego dziecka biegunka to zagrożenie życia. A pogotowie służy ratowaniu ze stanów zagrożenia. Ale już do 10latki byłaby to gruba przesada...
temperatura nie jest jednorodna. Najważniejszy jest mózg, a on u małych dzieci nie jest cały pod czaszką, na ciemieniu jest tylko pod skórką, więc ma naprawdę dobre chłodzenie. U 10latki jest już zakryty warstwą porowatej kości, czyli odpowiednikiem uczciwej warstwy styropianu na budynku - zapobiegającego chłodzeniu. Dlatego jak małe dziecko ma pod pachą czy w zadku 42, to mózg może mieć 38-40. Jak 10latka ma w tych miejscach 41, to mózg ma 41 - czyli znacznie więcej. Stąd ty mdlałaś, a dzieciak mógł nie.
Im mniejsze dziecko, tym lepiej chłodzony mózg i później mdleje.
Przy 40 niektóre enzymy zaczynają się rozpadać - osłabienie, rozwolnienie itp, ale zwykle jednak da się przeżyć; z tym, że niemowlaka samo rozwolnienie może zabić. Przy 41 zaczyna się to dziać z częścią białek konstrukcyjnych organizmu. Jak nie trwa za długo, to do zregenerowania. Dobrze, że dzieci mają solidnie chłodzony mózg. Przy 42 ścina się już większość białek - ciężkie do zregenerowania, taką osobę to choćby i w lód, byle zbić...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 12:49
@zaszczurzony - Chyba nie załąpałeś, o co mi chodzi. A chodzi mi o to, że straszenie nieuzasadnionym wezwaniem w takich sytuacjach jest chore. Bez wykształcenia albo sprzętu nie da się w pełni trafnie rozpoznać pijanego. Skoro człowiek zameldował ile rozumie ("leży nieprzytomny twarzą do ziemi") to albo wezwanie było zasadne, bo na podstawie tych danych można podejrzewać zagrożenie życia, albo ktoś z pogotowia, jako dysponujący większą wiedzą a tymi samymi danymi, powinien tą zasadność oceniać. A tak, to tylko zachęcasz ludzi do zostawiania nieprzytomnych na ulicy "bo może pijany i przysolą mi mandat za nieuzasadnione wezwanie". Bezzasadne to byłoby, gdyby wzywał dysponujacy alkomatem policjant, albo dyplomowany lekarz / ratownik, mający szansę ocenić to bez sprzętu.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2011 o 15:37
Nie powiedziałem, że masz fajną czystą pracę. Ale fakt faktem, masz taką pracę do jakiej poszedłeś i te szczątki widzisz z wyboru. Nie to, co księgowa czy monter, którzy wypadek widzą raz na wielkie ileś i zwykle jednak są w szoku. Poza tym praca w dyżurce, co by nie mówić o jej stresowości jest czystsza i mniej szokująca od bycia na miejscu. W kwestii samego poinstruowania, nie raz nie dwa nie cztery słyszałem KARYGODNE instrukcje, typu od strony wzywającej: Ale jest cały we krwi, jak sprawdzę?! Ale nie mam rękawiczek! Jak to nic się nie stanie? - i gdyby nie naturalne u tamtej dziewczyny obrzydzenie do krwi, może umierałaby dziś na AIDS. A co do samego miejsca - wystarczyło od razu spytać "rondo, wylotówka czy środek" - jak z historii wynika, to coś dało. Za to być może to powtarzanie "no ale gdzie?!" w kółko załatwiło tej pani nerwy tak, ze nie miała dłużej siły gadać. Po prostu mówię, żeby do ludzi z pomyślunkiem, i nie mieć im za złe, że w takiej sytuacji nerwy im siadają. Bo na drugi raz w ogóle nie zadzwonią, i tyle będzie z waszych pretensji.
@zaszczurzony - jak ktoś ma cukrzycę i właśnie przechodzi jeden z tych dwóch skrajnych stanów, co to mi się zawsze mylą, to jest nie do odróżnienia od pijanego. Co więcej, nie raz nie dwa zdarzyło mi się, że takiego człowieka czuć było pijakiem, choć wiedziałem, że nie pił. Był też przypadek w Warszawie, że cukrzyk zszedł w drodze na wytrzeźwiałkę, o ile dobrze pamiętam. No i raz jak zgłaszałem "jak pijany, tylko wódy nie czuję" okazało się, że to odmiana padaczki - na szczęście był w stanie dmuchnąć w alkomat i dotrwał, aż przyjechała karetka wezwana przez policję... Ale mógł nie dotrwać, bo oddychanie miał upośledzone. Więc takie nieuzasadnione wezwanie to sobie mogą napisać na karteczce i wsadzić tam, gdzie słońce nie dochodzi - chyba, że w tym kraju studia medyczne i noszenie alkomatu (nadającego się do używania na nieprzytomnych) staną się obowiązkowe dla wszystkich.
Co zrobić - dyspozytor powinien mieć jakieś przeszkolenie z uspokajania nerwowych ludzi. Łatwo narzekać, jacy to ci ludzie źli, jak sobie siedzisz w czystej dyżurce widząc monitor komputera, a osoba po drugiej stronie właśnie widziała latające kawałki pojazdów i ludzi, a teraz stoi na ulicy i patrzy na krew. Dyspozytorzy, ułatwcie tym ludziom zgłaszanie, zamiast utrudniać! Powtarzanie w kółko tego samego pytania nie pomoże, tylko bardziej zdenerwuje! Co, tak ciężko, mając tą mapę, spytać "czy widać wieżę kościoła?" albo "czy w zasięgu wzroku jest rondo?". A wysyłanie osoby, która już ma atak paniki, by jeszcze podeszła i się we krwi babrała, MUSI skończyć się rozłączeniem! No, chyba że się wam najpierw uda ją uspokoić, ale jak tak naprawdę nawet nie próbujecie...
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2011 o 12:44
Jeszcze dostanę tam bana, że teraz ludzie chcą za free? Albo - czego boję się bardziej - ekipa zbierze ochrzan od właścicieli za nie pobranie kasy od klienta dość zdesperowanego, by oddać wszystko, co miał gotówką w portfelu? Bardzo nie chciałbym wyciąć im tego numeru. Poza tym Pan Franek aktualnie tam nie pracuje :(
maxsgsp - pierwsze zdanie twojego komentarza to wg moich doświadczeń zwyczajna nieprawda. Mam nadzieję, że to wynik pomyłki, naiwności, albo szczęścia, a nie zwykłe łgarstwo prosto w oczy. Niemniej czytać reszty, skoro oparta jest na fałszu, nie mam zamiaru.
Oj pani szanowna, ja chłop jestem, i w dodatku to nie moja branża. Co ja mogę ;) Poza tym, że teraz to co mi zostało jadę co drugi dzień maszynką, i co by nie mówić - jest równo :D