@Crannberry: wiedziałam, że coś mi świtało i w końcu mi się przypomniało: byłam kiedyś na jakiejś imprezie firmowej w Szwajcarii, pobyt w 5* hotelu. Za wifi trzeba było sobie zapłacić dodatkowo (5 franków za dzień czy jakoś tak), oczywiście wtedy mogłam to rozliczyć.
Jeśli hotel przeciętny to może to też oznaczać różne rozwiązania "proekologiczne" typu zniechęcamy gości, żeby brali więcej poduszek, bo to więcej prania albo dezynfekcji;)
@katem: może cenę za zużytą pościel doliczyli przy wyjeździe? ;) Podejrzewam, że modelem biznesowym takich hoteli jest to, że albo przyjeżdżają prywatnie ludzie, którzy s*ają pieniędzmi i cena nie gra roli albo w delegacji, gdzie można wszystko rozliczyć na firmę, więc też zazwyczaj parę euro w tę czy we wtę nie gra większej roli.
Nie wiem czy to prawda, bo aż tyle nie bywam, ale nie raz już słyszałam, że w hotelach 5* praktycznie nic nie ma w cenie, np. w Hiltonie cena za sam pobyt jest horrendalna, ale praktycznie nic się w niego nie wlicza, wszystko jest dodatkowo płatne.
Brzmi jak moja rodzina, tylko że ja pracuję. Od czasu do czasu w chwilach totalnej *ujozy zamawiałam sprzątanie. Raz mi pani skomentowala, że w jednym kącie "długo sprzątane nie było". Jakby było to bym profesjonalisty nie szukała :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2022 o 20:47
@Fahren: mały %, bo jak wyżej napisałam w zdecydowanej większości pracuje para. Daj nam w sumie adres, gdzie kobiety co najwyżej mogą, a nie muszą pracować,może się któraś akurat zainspiruje i przeprowadzi.
@Fahren: znam 4 pary w których kobieta utrzymuje dom z różnych przyczyn, naprawdę nie żyjemy w latach 50. Poza tym mało kiedy jedna osoba jest w stanie utrzymać rodzinę. Jeden kolega nawet wziął pół roku urlopu rodzicielskiego, szybko się przekonał, że w tym wypadku słowo urlop to oksymoron.
@Fahren: naprawdę uważasz, że w dzisiejszych czasach to typowe, że kobieta nie pracuje zawodowo? Bo jednak 95% tych, które znam to zapieprzają na swą etaty, ten płatny i ten w domu. To raczej poszło w ta stronę, że karierę można robić taką sama, ale obowiązki domowe spoczywają jednak na kobiecie (to się zmienia, ale powoli)
Nie wiem czy to my jesteśmy z mężem dziwni, ale nasi rodzice nie znają szczegółów naszego pożycia i tego o co się ewentualnie kłócimy. O ile nie dochodzi do agresji w rodzinie albo zachowań niebezpiecznych to nie wiem do czego im ta wiedza.
Powtórzę to co inni pisali w komentarzach. Takie zachowanie nie wynika z miejsca urodzenia tylko z tego co się wyniosło z domu. Ja jestem ze wsi, ale u mnie w domu się wiecznie oszczędzało. Idąc na imprezę zawsze zabierałam np. alkohol dla gospodarzy, ale niewiele więcej. Mój mąż potrafiłby przepuścić kilkaset złotych na "imprezowe przekąski", bo jemu się zawsze wydaje, że przyniesie za mało. Teraz mamy wypracowany kompromis, ja już tak nie skąpie a męża hamuję jak trochę za bardzo szaleje na zakupach.
W rzeczywistosci nie znam zadnego rodzica, ktory by tak bardzo olewal dzikie zachowanie dziecka. Jesli moje dzieci z jakiegos powodu sie dra to mnie to tak samo, jak nie bardziej w*urwia jak wszystkich dookola i jednak staram sie cos z tym zrobic albo wyjsc. Nie znam nikogo na zywo, kto by sie zachwycal swoim dracym ryja bombelkiem, to zawsze sa jakies mityczne madki z internetow.
Tyle sie o tym naczytalam, ze nawet sie troche balam wychodzic na spacery, zeby mi dzieci mi nawet nie pisnely, bo to przeciez wszystkim przeszkadzam. Mam kilkoro znajomych, ktorzy dzieci nie lubia, szanuje to, jak nas jednak niektorzy odwiedzili to byli zdziwieni, ze dzieci zajmuja sie raczej cicho klockami, a nie piszcza im do ucha.
@digi51: bo niestety dzisiaj wszystko z tej samej taśmy produkcyjnej :( oglądamy ostatnio z mężem sporo filmów z lat 90., Widać ogromną przepaść jak wtedy wyglądały 20-letnie aktorki, świeżo i naturalnie, a Pamela szokowała sztucznym biustem. Dziś już młodziutkie dziewczyny są po zabiegach medycyny estetycznej, często nieudanych, które z czasem zamieniają je w karykatury
Coś mi się rzuciło w oczy podczas czytania tekstu: z opisu koleżanki wyglądały niczym muzy z mitów greckich, a przynajmniej podkreślasz ich najlepsze cechy a siebie określasz jako "szarą mysz". Nie wierzę, żebyś jakoś specjalnie odstawała od tej grupy, więcej optymizmu;)
@digi51: mam stanowisko starszego specjalisty w pewnej dziedzinie, kiedyś usłyszałam od znajomej nauczycielki, że moja praca polega na "pisaniu maili i dzwonieniu po ludziach". Zasadniczo może to i prawda w pewnym sensie, ale widać było, że próbowała mi tym dokopać a siebie dowartościować.
Zdecydowanie to nie jest normą, żeby wyrzucać rzeczy gości...
Przypomniało mi się jak kiedyś byłam zaproszona z pracy na pewne targi u dostawcy; może nie było tam tłumów, ale jednak sporo osób się przewinęło. Po kilku dniach dostawca napisal mi, że znaleźli zielony żakiecik i podejrzewają, że mógł być mój. Do dziś się zastanawiam jak wyglądała ich droga dedukcji, bo odgadli dobrze.
@Samuela68: Tu musze kilka rzeczy sprostowac, poniewaz wlasciwie ta historia miala juz dawno swoj koniec:
- w wypadku pobierania funduszu alimentacyjnego, alimenciarz jest dluznikiem wobec panstwa do kwoty wysokosci funduszu; jesli komornik odzyska srodki to w pierwszej kolejnosci splacany jest dlug z funduszu a w drugiej dziecko;
- zeznania skladalam tylko raz, musialam tez podpisywac wniosek o egzekucje u komornika. Ja rozumiem, ze trzeba sprawdzic, czy moja mama nie chce oskubac ojca, ktory np. wszystko mi oplaca, ale tak jak ktos wyzej wspominal, przesluchanie wygladalo jakbym byla co najmniej czlonkiem gangu. Nawet na poczatku myslalam, ze przydzieli mi kobiete, bo bedzie bardziej empatyczna.
A jesli chodzi o swego rodzaju happy end. Ni z tego ni z owego po 10 lat od tego wydarzenia odezwal sie kormonik, ze udalo sie zlicytowac majatek ojca i odzyskalam pieniadze,z odsetkami. Sama juz dobrze wtedy zarabialam, wiec uznalam, ze calosc tej sumy przeznacze na terapie, chociaz tyle ojciec byl mi winien ;)
@Armagedon: nie pamiętam dokładnie co było powodem, chyba to, że wcześniej egzekucja komornicza była wobec mojej mamy a miała być wobec mnie (ale nie dam sobie głowy uciąć, to było 20 lat temu...).
Jeśli chodzi o alimenty pod stołem to moja koleżanka na studiach miała zasądzone 100 złotych alimentów a ojciec oprócz tego praktycznie wszystko jej opłacał. Oficjalnie miała niski przychód na członka rodziny i łapała się na wszystkie stypendia socjalne.
Ale potwierdzam, że ojciec miał więcej długów, a oficjalny dochód przepisany na kogoś innego.
@digi51: nie wiem jakie jest teraz prawo, ale wtedy fundusz alimentacyjny, a tym bardziej socjale, przysługiwał tylko do jakiegoś określonego progu dochodu na osobę. Jeśli pojawił się w rodzinie dodatkowy dochód to te progi się automatycznie zmieniały.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2022 o 14:38
@pasjonatpl: to nie tak, obydwoje musieliśmy się stawić na zeznaniach, adres to nawet ja miałam w pismach od komornika. To było jedno z pytań, które miało na celu udowodnienie, że jednak z ojcem mam kontakt.
@Fahren: myślę, że chodzi o to, że w takim wypadku obydwoje oszukują system, nie tylko kobieta. W historii po prostu odnosiłam się do sytuacji mojej mamy porównując do pań, które żyją z partnerem, albo mają śmiesznie niskie alimenty a resztę pod stołem, żeby korzystać z dodatkowych świadczeń.
Ech, a może to przez koleżanki, które chodzą na zwolnienia bez powodu sprawiają, że inne kobiety wyglądaja źle w oczach przełożonego na rekrutacji? Jak pracowałam do siódmego miesiąca i mówiłam, że się dobrze czuję to słyszałam, żem frajer. Część koleżanek wprost przyznało, że brały L4, bo im się nie chciało robić i mi też polecają.
Ja zawsze zawyżam trochę cenę, bo mało kto nie chce urwać 5 złotych, niezależnie od tego ile coś kosztuje. Jeśli ktoś proponuje cenę z kosmosu to odpisuję, że ogłoszenie dopiero wystawione, więc najpierw zobaczę czy ktoś inny chce kupić za pełną cenę. Wtedy albo ktoś się wycofuje albo kupuje od ręki za pierwotną cenę (jeśli np. wie, że rzecz na pewno szybko pójdzie)
@Crannberry: wiedziałam, że coś mi świtało i w końcu mi się przypomniało: byłam kiedyś na jakiejś imprezie firmowej w Szwajcarii, pobyt w 5* hotelu. Za wifi trzeba było sobie zapłacić dodatkowo (5 franków za dzień czy jakoś tak), oczywiście wtedy mogłam to rozliczyć. Jeśli hotel przeciętny to może to też oznaczać różne rozwiązania "proekologiczne" typu zniechęcamy gości, żeby brali więcej poduszek, bo to więcej prania albo dezynfekcji;)
@katem: może cenę za zużytą pościel doliczyli przy wyjeździe? ;) Podejrzewam, że modelem biznesowym takich hoteli jest to, że albo przyjeżdżają prywatnie ludzie, którzy s*ają pieniędzmi i cena nie gra roli albo w delegacji, gdzie można wszystko rozliczyć na firmę, więc też zazwyczaj parę euro w tę czy we wtę nie gra większej roli.
Nie wiem czy to prawda, bo aż tyle nie bywam, ale nie raz już słyszałam, że w hotelach 5* praktycznie nic nie ma w cenie, np. w Hiltonie cena za sam pobyt jest horrendalna, ale praktycznie nic się w niego nie wlicza, wszystko jest dodatkowo płatne.
Brzmi jak moja rodzina, tylko że ja pracuję. Od czasu do czasu w chwilach totalnej *ujozy zamawiałam sprzątanie. Raz mi pani skomentowala, że w jednym kącie "długo sprzątane nie było". Jakby było to bym profesjonalisty nie szukała :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2022 o 20:47
@pasjonatpl: nie wiem jakie jest rozwiązanie, ale agresja rodzi kolejna agresję i to jest błędne koło.
@Fahren: mały %, bo jak wyżej napisałam w zdecydowanej większości pracuje para. Daj nam w sumie adres, gdzie kobiety co najwyżej mogą, a nie muszą pracować,może się któraś akurat zainspiruje i przeprowadzi.
@Fahren: znam 4 pary w których kobieta utrzymuje dom z różnych przyczyn, naprawdę nie żyjemy w latach 50. Poza tym mało kiedy jedna osoba jest w stanie utrzymać rodzinę. Jeden kolega nawet wziął pół roku urlopu rodzicielskiego, szybko się przekonał, że w tym wypadku słowo urlop to oksymoron.
@Fahren: naprawdę uważasz, że w dzisiejszych czasach to typowe, że kobieta nie pracuje zawodowo? Bo jednak 95% tych, które znam to zapieprzają na swą etaty, ten płatny i ten w domu. To raczej poszło w ta stronę, że karierę można robić taką sama, ale obowiązki domowe spoczywają jednak na kobiecie (to się zmienia, ale powoli)
Nie wiem czy to my jesteśmy z mężem dziwni, ale nasi rodzice nie znają szczegółów naszego pożycia i tego o co się ewentualnie kłócimy. O ile nie dochodzi do agresji w rodzinie albo zachowań niebezpiecznych to nie wiem do czego im ta wiedza.
Powtórzę to co inni pisali w komentarzach. Takie zachowanie nie wynika z miejsca urodzenia tylko z tego co się wyniosło z domu. Ja jestem ze wsi, ale u mnie w domu się wiecznie oszczędzało. Idąc na imprezę zawsze zabierałam np. alkohol dla gospodarzy, ale niewiele więcej. Mój mąż potrafiłby przepuścić kilkaset złotych na "imprezowe przekąski", bo jemu się zawsze wydaje, że przyniesie za mało. Teraz mamy wypracowany kompromis, ja już tak nie skąpie a męża hamuję jak trochę za bardzo szaleje na zakupach.
W rzeczywistosci nie znam zadnego rodzica, ktory by tak bardzo olewal dzikie zachowanie dziecka. Jesli moje dzieci z jakiegos powodu sie dra to mnie to tak samo, jak nie bardziej w*urwia jak wszystkich dookola i jednak staram sie cos z tym zrobic albo wyjsc. Nie znam nikogo na zywo, kto by sie zachwycal swoim dracym ryja bombelkiem, to zawsze sa jakies mityczne madki z internetow. Tyle sie o tym naczytalam, ze nawet sie troche balam wychodzic na spacery, zeby mi dzieci mi nawet nie pisnely, bo to przeciez wszystkim przeszkadzam. Mam kilkoro znajomych, ktorzy dzieci nie lubia, szanuje to, jak nas jednak niektorzy odwiedzili to byli zdziwieni, ze dzieci zajmuja sie raczej cicho klockami, a nie piszcza im do ucha.
@digi51: bo niestety dzisiaj wszystko z tej samej taśmy produkcyjnej :( oglądamy ostatnio z mężem sporo filmów z lat 90., Widać ogromną przepaść jak wtedy wyglądały 20-letnie aktorki, świeżo i naturalnie, a Pamela szokowała sztucznym biustem. Dziś już młodziutkie dziewczyny są po zabiegach medycyny estetycznej, często nieudanych, które z czasem zamieniają je w karykatury
@helgenn: "czonka" miało być
Coś mi się rzuciło w oczy podczas czytania tekstu: z opisu koleżanki wyglądały niczym muzy z mitów greckich, a przynajmniej podkreślasz ich najlepsze cechy a siebie określasz jako "szarą mysz". Nie wierzę, żebyś jakoś specjalnie odstawała od tej grupy, więcej optymizmu;)
@digi51: zaczyna się na "Pie" a kończy na "onka".
@digi51: mam stanowisko starszego specjalisty w pewnej dziedzinie, kiedyś usłyszałam od znajomej nauczycielki, że moja praca polega na "pisaniu maili i dzwonieniu po ludziach". Zasadniczo może to i prawda w pewnym sensie, ale widać było, że próbowała mi tym dokopać a siebie dowartościować.
Jest taka jedna pani makijażystka-celebrytka. Wszystkich maluje tak samo, właściwie na swój obraz i podobieństwo. Może to były jej początki?
Zdecydowanie to nie jest normą, żeby wyrzucać rzeczy gości... Przypomniało mi się jak kiedyś byłam zaproszona z pracy na pewne targi u dostawcy; może nie było tam tłumów, ale jednak sporo osób się przewinęło. Po kilku dniach dostawca napisal mi, że znaleźli zielony żakiecik i podejrzewają, że mógł być mój. Do dziś się zastanawiam jak wyglądała ich droga dedukcji, bo odgadli dobrze.
@Samuela68: Tu musze kilka rzeczy sprostowac, poniewaz wlasciwie ta historia miala juz dawno swoj koniec: - w wypadku pobierania funduszu alimentacyjnego, alimenciarz jest dluznikiem wobec panstwa do kwoty wysokosci funduszu; jesli komornik odzyska srodki to w pierwszej kolejnosci splacany jest dlug z funduszu a w drugiej dziecko; - zeznania skladalam tylko raz, musialam tez podpisywac wniosek o egzekucje u komornika. Ja rozumiem, ze trzeba sprawdzic, czy moja mama nie chce oskubac ojca, ktory np. wszystko mi oplaca, ale tak jak ktos wyzej wspominal, przesluchanie wygladalo jakbym byla co najmniej czlonkiem gangu. Nawet na poczatku myslalam, ze przydzieli mi kobiete, bo bedzie bardziej empatyczna. A jesli chodzi o swego rodzaju happy end. Ni z tego ni z owego po 10 lat od tego wydarzenia odezwal sie kormonik, ze udalo sie zlicytowac majatek ojca i odzyskalam pieniadze,z odsetkami. Sama juz dobrze wtedy zarabialam, wiec uznalam, ze calosc tej sumy przeznacze na terapie, chociaz tyle ojciec byl mi winien ;)
@Armagedon: nie pamiętam dokładnie co było powodem, chyba to, że wcześniej egzekucja komornicza była wobec mojej mamy a miała być wobec mnie (ale nie dam sobie głowy uciąć, to było 20 lat temu...). Jeśli chodzi o alimenty pod stołem to moja koleżanka na studiach miała zasądzone 100 złotych alimentów a ojciec oprócz tego praktycznie wszystko jej opłacał. Oficjalnie miała niski przychód na członka rodziny i łapała się na wszystkie stypendia socjalne. Ale potwierdzam, że ojciec miał więcej długów, a oficjalny dochód przepisany na kogoś innego.
@digi51: nie wiem jakie jest teraz prawo, ale wtedy fundusz alimentacyjny, a tym bardziej socjale, przysługiwał tylko do jakiegoś określonego progu dochodu na osobę. Jeśli pojawił się w rodzinie dodatkowy dochód to te progi się automatycznie zmieniały.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2022 o 14:38
@pasjonatpl: to nie tak, obydwoje musieliśmy się stawić na zeznaniach, adres to nawet ja miałam w pismach od komornika. To było jedno z pytań, które miało na celu udowodnienie, że jednak z ojcem mam kontakt.
@Fahren: myślę, że chodzi o to, że w takim wypadku obydwoje oszukują system, nie tylko kobieta. W historii po prostu odnosiłam się do sytuacji mojej mamy porównując do pań, które żyją z partnerem, albo mają śmiesznie niskie alimenty a resztę pod stołem, żeby korzystać z dodatkowych świadczeń.
Ech, a może to przez koleżanki, które chodzą na zwolnienia bez powodu sprawiają, że inne kobiety wyglądaja źle w oczach przełożonego na rekrutacji? Jak pracowałam do siódmego miesiąca i mówiłam, że się dobrze czuję to słyszałam, żem frajer. Część koleżanek wprost przyznało, że brały L4, bo im się nie chciało robić i mi też polecają.
Ja zawsze zawyżam trochę cenę, bo mało kto nie chce urwać 5 złotych, niezależnie od tego ile coś kosztuje. Jeśli ktoś proponuje cenę z kosmosu to odpisuję, że ogłoszenie dopiero wystawione, więc najpierw zobaczę czy ktoś inny chce kupić za pełną cenę. Wtedy albo ktoś się wycofuje albo kupuje od ręki za pierwotną cenę (jeśli np. wie, że rzecz na pewno szybko pójdzie)