jass ♀

@78FS: Jest powiedziane, że pracodawca absolutnie odmówił udzielenia urlopu w tym terminie, a Autorka nie zamierzała z niego rezygnować, więc raczej nie było opcji na załatwianie polubowne.

@pasjonatpl: Łatwo tak oceniać zza ekranu. Kiedy czytasz historię wiadomo, do jakiego rozwiązania zmierza, ale na żywo jest zupełnie inaczej, zdecydowanie wiele osób uwierzy na słowo znajomemu, nie spodziewając się z góry, że kłamie im bezczelnie w twarz.

@iks: Biorąc pod uwagę jej historię związków jak najbardziej może uważać, że faceci tacy są. I nic poza dobrą terapią pewnie jej tego przekonania nie pozbawi.

@Windowlicker: Akurat odkurzacze Rainbow były bardzo porządne, moja mama ma i wciąż używa, a kupiony z ćwierć wieku temu.

@KatzenKratzen: Nie w złej wierze? Nawet jeśli kobieta ma empatię na poziomie rozwielitki to w dobie internetu wystarczy odrobina czasu, żeby liznąć wiedzy w danej kwestii. Minimalnie zaangażowany rodzic postarałby się przynajmniej w podstawowym zakresie dokształcić w temacie choroby swojego dziecka. Tu brak wiedzy czy "zrozumienia istoty choroby" nie jest żadnym wytłumaczeniem.

To co przedstawiłaś akurat nie powinno być kwestią samodzielnego dokształcania się nauczycieli. Moim zdaniem jeśli w szkole jest dziecko ze spektrum cała kadra powinna mieć jakieś szkolenie z tego, czego takie dzieci potrzebują. A dobry wychowawca powinien dodatkowo porozmawiać na ten temat z rodzicami dzieci z jego klasy.

A co z paragrafem dotyczącym doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem? Nie miałby tu zastosowania?

@LolaLola: Poza tym z takim oddawaniem między sobą też bywa różnie, niektórzy od razu bez problemu się rozliczą, a innym trzeba się będzie non stop przypominać, żeby raczyli wreszcie te pieniądze oddać.

@bloodcarver: Jakie "narazić się"? Została poproszona o wezwanie policji, a nie pójście i awanturowanie się z alkoholikiem.

@katem: No właśnie większość ludzi tak uważa, bo w szkole brakuje na polskim zajęć z podstaw grzeczności językowej.

@Dominik: I za co te minusy, skoro masz rację? "Witam" sugeruje wyższą pozycję nadawcy komunikatu i w związku z tym w większości sytuacji jest zwyczajnie niegrzecznie. Sama dowiedziałam się o tym dopiero na studiach, wcześniej byłam przekonana, że to zupełnie neutralne określenie.

@Ohboy: Takie "złapanie w razie czego" to wcale nie jest prosta sprawa kiedy pies jest nieprzywoływalny/przyzwyczajony tylko do chodzenia na smyczy czy we własnym ogrodzie. Znajoma ma beagle'a, ostatnio zwiał im z mieszkania i ładny kawał musiała za nim biec, a złapała go tuż przed ruchliwą ulicą. Bo dla tego psiaka to była po prostu świetna zabawa, że właścicielka go goni. Różne bywają sytuacje - pies zwieje z mieszkania/ogrodu, smycz się zerwie, karabińczyk rozepnie - tego się nie da zawsze przewidzieć, nieważne jak człowiek uważa. Mój owczarek niemiecki jest przyzwyczajony do smyczy automatycznej, podejrzewam że tylko dlatego kiedy zdarzyło się, że karabińczyk amortyzatora pękł albo podczas ganiania z innymi psami wyrwała mi uchwyt smyczy z dłoni, byłam w stanie bez problemu ją złapać - bo przyzwyczajona do tego, że ma do ośmiu metrów luzu nie zorientowała się nawet, że chwilowo zyskała prawdziwą wolność.

Dokarmianie ptaków to i tak pikuś, u mnie w mieście przez większość tego roku był problem z... dzikami. Miasto ponad 50tys mieszkańców, a po centrum chadzały sobie dziki - kilka dużych i kilkanaście młodych. Jedną z przyczyn byli właśnie tacy dokarmiacze-idioci, bo przecież dokarmianie dzików na osiedlach bloków to taki świetny pomysł.

@Ohboy: Nie rozumiem za co minusy, mam psa a też przypuszczam że nie miałabym ochoty pchać się z łapami do łapania obcego, chyba że faktycznie byłby wyjątkowo łagodny. A skoro pies z historii zwiał z ogrodu, to bez smyczy, czyli trzeba by go łapać za obrożę (o ile choćby obrożę miał), to dla nieznanych psu osób zdecydowanie bezpieczne nie jest.

@ja_2: A po podaniu numeru telefonu zapłaciła za zakupy - niby jak inaczej zakupy w ogóle zapisałyby się na jej kartę lojalnościową, gdyby przerwała w tym momencie transakcję?

@japycz1: Może nie być taka jak oczekiwana, ale powinna być na zadany temat, a nie dotyczyć "rad" w kwestii, w której nikt o zdanie nie pytał.

@japycz1: Może warto darować sobie nieproszone rady tam, gdzie nikt o nie nie pyta?

Ludzie są strasznie nieodpowiedzialni. Sama mam młodą sukę owczarka niemieckiego, która mocno szarpie do innych psów, a prowadzę ją na flexi, ale szybko nauczyłam się blokować smycz kiedy nie mam pełnej widoczności w promieniu tych 8m, które ma smycz. Oczywiście - nie wszystko da się przewidzieć, można się zagapić, może znienacka podbiec inny pies - no bywa. Ale nie wyobrażam sobie, żeby w sytuacji takiej jak opisana w historii nie dość, że właścicielka agresora nie przeprosiła, to jeszcze sama rzuciła się na drugiego psa. Niestety, psa może mieć każdy, mimo że zdecydowanie nie każdy powinien. Mam na osiedlu babkę z amstaffem po przejściach - babka sympatyczna, pies zazwyczaj łagodny. No ale właśnie - zazwyczaj. Bo bywa, że jednak coś mu odbija, babka ma już 2 sprawy o pogryzienie. A fakt, że nie tylko potrafi z nim wyjść bez smyczy, ale i pijana, zdecydowanie nie pomaga. Parę tygodni temu na osiedle padła groza, bo po pijaku piesek jej się był zgubił...

@Honkastonka: Rodzice, krewni, znajomi, opiekunki? Według Twojej logiki czyjeś dzieci mają być problemem obcych ludzi?

@Honkastonka: I to usprawiedliwia narażanie innych na chorobę? Pewnie że przepisy prawa pracy wobec rodziców są kiepskie, ale z drugiej strony - a co z pracodawcą? Albo z niedzieciatymi pracownikami, którzy za tych dzieciatych urywających się z pracy czy biorących urlopy muszą nadrabiać? Zakładam, że ludzie dorośli decydujący się na dziecko mają świadomość tego, z czym się to wiąże również w kwestii nagłych czy częstych chorób. I nie rozumiem czemu odpowiedzialność za to miałaby być zrzucana na wszystkich wokół, kiedy powinna być wyłączną sprawą rodziców dziecka.

@Honkastonka: Jak to nie ma dobrego rozwiązania? Wystarczy nie posyłać chorych dzieci do szkoły/przedszkola, zamiast spychać ten problem na innych.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2023 o 2:26

@Thuskov: Jakiś czas temu była historia o tym, jak Autora/kę wkurzają sytuacje, kiedy ktoś z małymi dziećmi wchodzi na wybieg dla psów - bo tam nawet nie trzeba agresywnych psów, wystarczy że dwa duże zwierzaki się ganiają i jak wpadną z impetem na dziecko może mu się przydarzyć poważna krzywda. I wtedy wszyscy zgodnie twierdzili, że dzieci nie powinny wchodzić na wybiegi, dlaczego więc tu tyle osób broni Autorki, wchodzącej z "niepewnym" psem na plac zabaw dla dzieci? Przecież to dokładnie taka sama sytuacja. Mieszkam w dużym mieście, wybieg dla psów jest tylko jeden - w dodatku mały i piaszczysty - a place zabaw dla dzieci niemalże co parę kroków, w dodatku większość ogrodzona. I bardzo mnie to wkurza, bo mamy tu dużo osiedli bloków, a tym samym mnóstwo psów, które tak naprawdę poza tym smętnym wybiegiem nie mają żadnego miejsca, gdzie można by je puścić luzem. Ale to nie znaczy, że zamierzam ładować się ze swoim psem w miejsca przeznaczone dla zupełnie innych grup.

Sama mam psa i nie znoszę, kiedy ktoś pcha się do niej z łapami bez pytania (zwłaszcza że to młody, duży pies, i reaguje różnie), ale w tym wypadku uważam, że facet jednak miał trochę racji - bo byłaś z tym psem na placu zabaw. Wystarczy, że na chwilę coś rozproszy Twoją uwagę - choćby jakaś awantura dotycząca Twojego dziecka, przestaniesz przez moment pilnować psa, w tym czasie inne dziecko do niego podbiegnie - o co w końcu na placu zabaw nie trudno - i może się to skończyć bardzo różnie.

@mama_muminka: Wagowo może nie być przepełniona, ale objętościowo już owszem.