Profil użytkownika
jass ♀
Zamieszcza historie od: | 12 maja 2012 - 20:46 |
Ostatnio: | 3 maja 2024 - 5:39 |
- Historii na głównej: 8 z 13
- Punktów za historie: 1482
- Komentarzy: 2302
- Punktów za komentarze: 11862
Zamieszcza historie od: | 12 maja 2012 - 20:46 |
Ostatnio: | 3 maja 2024 - 5:39 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Rumpersztycka: Jak tak lubisz Twoja sprawa, ja w takiej sytuacji mówię osobie za mną, że za moment wrócę i tyle, zresztą nie raz zdarzyło się, że mi tak ktoś mówił i leciał po jakiś produkt. Ba - przy długiej kolejce na pocztę bywało, że szłam do sklepu obok coś załatwić, również mówiąc, że zaraz wrócę. I oczywiście, gdyby kolejka poszła szybciej to biorę pod uwagę, że miejsce by mi przepadło, ale tak robię tylko przy naprawdę długich kolejkach ciągnących się na dworze, bo po prostu wygodniej załatwić coś dodatkowego w tym czasie i wiele osób tak robi. Nie rozumiem czemu dla niektórych zajmowanie kolejki to taki wielki problem, kiedy ktoś faktycznie wcześniej tam stał, a nie próbuje się po chamsku wepchnąć.
@Honkastonka: A co miała zrobić? Rozkręcić awanturę przy dziecku? Kiedy ktoś mi się wpycha też zwracam uwagę, ale gdyby taka osoba uparła się przy swoim machnęłabym ręką, bo kruszyć kopii o jedno miejsce w kolejce nie ma sensu, więcej nerwów niż to warto.
@Eander: Niby czemu nazwanie niesprzątających kupy patologią to manipulacja? Twoim zdaniem zasrywanie przestrzeni publicznej to zachowanie człowieka posiadającego elementarną kulturę (i bez znaczenia tu, czy mówimy o zasrywaniu dzieckiem czy psem)? Bo moim zdaniem to przejaw skrajnego wieśniactwa (i mówię to jako właścicielka psa; zresztą mało rzeczy wkurza mnie bardziej niż kiedy nocą wchodzę na trawnik żeby sprzątnąć po swoim psie, a przy okazji włażę w g*wno, którego jakiś burak nie raczył sprzątnąć).
@Eander: Czyli skoro "na chwilę obecną prawdopodobnie nie mają pomysłu co jest jego przyczyną" to znaczy, że powinni przestać tej przyczyny szukać? xD
@Cut_a_phone: Akurat cwaniaczki są po obu stronach. Nasz przedostatni najemca najpierw w którymś momencie poprosił, żeby mógł 200zł z czynszu zapłacić w kolejnym miesiącu - zapłacił 3 miesiące później, po kilku upomnieniach. Potem postanowił się wyprowadzić, zapytał, czy ostatni miesiąc może opłacić z kaucji. Niestety się zgodziliśmy. Finalnie mieszkał dłużej niż miał (bo coś tam mu się pozmieniało, a nam go było szkoda wyrzucać), a 1800zł które powinien jeszcze dopłacić nie zobaczyliśmy. Nigdy więcej nie zgodzimy się na opłatę wynajmu z kaucji, to pieniądze do rozliczenia na samym końcu i tego się będziemy trzymać, niestety ludziom nie można ufać, a w przypadku nieuczciwych najemców kaucja to jedyne zabezpieczenie dla właściciela mieszkania.
@ICwiklinska: Mentalność i świadomość społeczna, dziś rodzice po prostu wiedzą, że takie zachowania nauczycieli nie są w porządku i że można z tym walczyć.
@marynarzowa: Teraz łatwo tak mówić, ale parę-paręnaście lat temu jak nauczyciel był dyrektorem/wice to guzik się z tym dało zrobić, no chyba że czyiś rodzice byliby naprawdę mocno zdeterminowani. Sama miałam taką matematyczkę w liceum - nie dość, że wicedyrektorka, to jeszcze na emeryturze, nikt jej ruszać nie chciał. Była bardzo ostra, tłumaczyła beznadziejnie, większość klasy miała wtedy mocno słabe oceny. Jedyne co udało się uzyskać po licznych skargach do wychowawcy to inny nauczyciel w kolejnym semestrze, chociaż nie wiem czy w ogóle pani B. zawsze nie uczyła tylko przez pół roku.
@AnitaBlake: Bo dzieci to specyficzny temat. Jak się ich samemu nie ma to ani nie ma się doświadczeń, ani nie zna się emocji, do których rodzic się odnosi, więc ciężko się postawić w sytuacji rozmówcy.
@dayana: Korekty językowej, korekcję to sobie można zrobić nosa. Jak się zwraca uwagę wypadałaby samemu nie robić błędów.
Moim zdaniem zdecydowanie nie miała dobrych intencji, skoro przed rodzicami wypierała się swoich słów. Paskudne babsko, na tego typu dręczenie nawet trudno się poskarżyć, bo niby nic faktycznie złego nie mówi, dla dziecka to musiało być trudne i upokarzające.
@Ohboy: Co w tym takiego zaskakującego, że są ludzie, którzy boją się dużych psów? Albo psów w ogóle? Sama mam owczarka niemieckiego, ale gdyby do mnie taki dog podszedł też bym się zastanawiała, czy nic nie zrobi. Nie miałam do czynienia z rasą, a rozmiar budzi respekt.
@SmoczycaWawelska: Ja robię listę zakupów i sprawdzam w apce promocje, ale po wejściu do sklepu najpierw na spokojnie przechodzę sobie cały sklep, zgarniając po drodze rzeczy, które pamiętam, a potem wyciągam listę i dobieram tych kilka produktów, o których wcześniej zapomniałam. Nie wyobrażam sobie robienia zakupów bez listy, bo zawsze o czymś zapominam.
@didja: Kasjerka w drugiej sytuacji niewątpliwie piekielna, ale Autorka też się średnio myśleniem wykazała. 2-3 różne ciastka można zobaczyć przez torebkę, albo tylko ją uchylając, ale 5 sztuk? A nie zauważyłam nigdy, żeby kasjerki miały przy kasach rękawiczki, więc tak naprawdę raczej ciężko było sprawdzić, co tam włożyła (chociaż oczywiście łap tam pchać nie powinna). A wystarczyłoby zapakować wszystko w dwie torebki i problemu by nie było.
@shpack: W historii była mowa, że szkolenie było nie na koszt pracodawcy, a producenta maszyn, na które były robione uprawnienia. Było też powiedziane, że Autor w umowie ma pracę na terenie Polski, więc naturalne, że za delegację oczekuje dodatkowych pieniędzy, skoro wykracza to poza jego zakres obowiązków. W czym konkretnie nie miał więc racji?
@Librariana: No akurat ja też nie czytałabym umowy w drzwiach... Kiedy jeszcze zdarzało mi się podpisywać umowy po rozmowie przez telefon, w takiej sytuacji albo czytałam umowę przy kurierze, albo jeśli kurier nie chciał czekać żądałam zostawienia umowy i odebrania jej w innym terminie, albo umożliwienia mi odesłania jej samodzielnie - bo sorry bardzo, ale taka umowa to nie jest coś, co podpiszę chybcikiem tylko po telefonicznych zapewnieniach konsultanta.
@LolaLola: Po obu stronach zdarzają się chamskie osoby, jak i takie, którym puszczają nerwy bo mają zły dzień, więc nie wiem, w co Ci tak trudno uwierzyć. Po obu stronach są ludzie. A akurat przy umowach na media firmy bardzo często wprowadzają klientów w błąd, albo świadomie nie podają pewnych informacji.
@Honkastonka: Jeśli nie w każdej, to te bez gratisu są tańsze. Jeśli nie są tańsze, to znaczy że sprzedawczyni sobie gratisy zabierała.
@Xynthia: Ja w takiej sytuacji zwykle zwracam uwagę, i zazwyczaj jednak taka osoba jak niepyszna idzie na koniec kolejki, często burcząc coś tam pod nosem (zdarza się oczywiście, że ktoś jest na tyle chamski, że się ruszyć nie zamierza, a ja o jedno miejsce w kolejce drzeć kopii nie będę, więc też wtedy macham ręką). Nie pojmuję takiego chamstwa, zwłaszcza że kiedy komuś się faktycznie spieszy to rzadko się zdarza, żeby po uprzejmym pytaniu nie został przepuszczony.
@Eander: Skoro mówi, że woli, to najwyraźniej może.
@PsychoPatka11: Mam taką znajomą, Polka mieszkająca w Anglii, robią to mężem nagminnie, bo w UK mają (albo mieli, rozmawiałyśmy o tym parę lat temu) bardzo proklienckie podejście. Nie pamiętam o jaki sprzęt chodziło, chyba laptopa albo telefon - kiedy zbliżał się koniec gwarancji specjalnie go uszkadzali (bodajże robiąc jakieś akcje z ładowaniem), odsyłali i dostawali nowy...
@rodzynek2: O, toto. Też nie rozumiem jak kuzynka mogła przy takiej kwocie nawet nie zaproponować spotkania, tylko pisać smsy. Bez względu na to kto i co naobiecywał, spotkanie i dogadanie sprawy osobiście powinno być absolutnym minimum.
Trzeba było brać ten żwirek w ilości hurtowej, ładnie byś zarobiła na odsprzedaży ;)
@Rudolf: Nie wiem z jakiego powodu ekrany dla tak małych dzieci są odradzane, ale jeśli np: ze względu na możliwość szybkiego uzależnienia to zdecydowanie tych kilka godzin nie jest warte cyrku, jaki potem by mieli w domu.
@Rudolf: Jest jeszcze kwestia przesyłek zagranicznych. Co prawda polecone priorytety za granicę ostatnio podrożały, ale wciąż są nieskończenie tańszą opcją niż międzynarodowy kurier.
@Tajemnica_17: Pies robi dziennie 2-3 kupy. Niestety wystarczą więc dwie-trzy osoby, które po swoich pupilach nie sprzątają, żeby w ciągu paru tygodni okolica zamieniła się w pole minowe, nawet jeśli znaczna część właścicieli po swoich psach sprząta. Mieszkam na dużym osiedlu bloków, psów jest tu mnóstwo i mało rzeczy wk*rwia mnie bardziej niż kiedy nocą włażę na nieoświetlony trawnik, żeby sprzątnąć kupsko swojego psa, a przy okazji włażę w cudze, bo dla jakiegoś debila to skomplikowane dwudziestosekundowe sprzątanie gówna to problem.