@kojot__pedziwiatr: Oczywiście, jedynymi właściwymi warunkami do trzymania psa jest wieś gdzie będzie sobie całymi dniami latał luzem, najlepiej również jadł to co ludzie i nie odwiedzał weterynarza, bo to przecież niezgodne z naturą.
@Kiriya: W ogóle dużo zależy od tego, jak silna jest alergia. Mój tata miał alergię na sierść, a mieliśmy w domu kota, ale u niego objawy nie były bardzo uciążliwe.
Mam z kolei koleżankę, przy której wystarczy że posiedzę z godzinę w neutralnym środowisku (a miałam wtedy w mieszkaniu 2 koty) i tylko od tego, co mam na ubraniach, ona dostaje reakcji alergicznej.
Miałam też koleżankę która zaczynała mieć objawy dopiero po kilku godzinach spędzonych w mieszkaniu z kotem, z kolei sama miała psa i na niego alergii nie miała.
@panna_ola: Zdecydowanie ludzie są głupi. Odkąd mam psa siłą rzeczy rozmawiam z innymi psiarzami, zwracam też uwagę na rzeczy, których wcześniej nie zauważałam. Kupska na trawnikach to norma - mieszkam na dużym osiedlu bloków, więc psów jest masa, kosze na śmieci co parę metrów, a ludziom i tak ciężko się schylić i sprzątnąć gówno własnego psa.
Ostatnio jakieś babsko nasrało psem centralnie na trawnik tuż pod moją klatką. Pies się załatwił i idą dalej jak gdyby nigdy nic, więc mówię do niej, czy nie zamierza tego posprzątać. A ona najpierw rzuciła, że to mały pies i co on tam zrobi (wcale nie był taki mały, zresztą - co to za różnica?), a potem, że nie ma woreczka - akurat byłam w sklepie w kurtce, w której chodzę na spacery z moim szczeniakiem, więc powiedziałam, że ależ chętnie dam pani woreczek :P I jak niepyszna wróciła się po to kupsko :P
Znajoma psiara opowiadała z kolei jak jej sąsiadka z góry po wyczesaniu swojego psa zrzuciła te kudły przez balkon - i spadły na balkon tej znajomej.
Po prostu przerasta mnie ogarnięcie co tacy ludzie mają we łbach, dlaczego wyrzucają cokolwiek przez okna mając w mieszkaniu kosze...
@JeZySiek: "Cieszenie się z sukcesów" powinno się odbywać w miejscu do tego przeznaczonym, a nie w samolocie, gdzie uprzykrza życie przypadkowym osobom. Okazja nie zwalnia z zasad elementarnej kultury w miejscach publicznych.
@KatzenKratzen: Różnie bywa. Na początku pandemii znajoma poprosiła mnie o zakup czegoś na Allegro - przedmiot w dwóch rozmiarach, kupiony u dwóch różnych sprzedawców. Koleżanka mieszka w UK, weszły wtedy zakazy przesyłek zagranicznych, więc jak jej zakupy do mnie dotarły odłożyłam je gdzieś do kąta czekając, aż poczta wznowi możliwość wysyłek.
Minęły ze 2 miesiące, wysyłka do Anglii znowu stała się możliwa, więc sięgnęłam w końcu do tych jej kartonów. I okazało się, że oba przedmioty są w tym samym rozmiarze. Sprawdziłam dane zamówień i jeden sprzedający ewidentnie wysłał nie to, co kupiłam.
Napisałam do niego i zaczęły się problemy - przede wszystkim oburzenie, że piszę po takim czasie (wiem że moja wina że nie sprawdziłam przedmiotu wcześniej, no ale z drugiej strony jednak gdyby nie ich błąd problem w ogóle by nie zaistniał, nieważne kiedy otworzyłabym karton).
Nie chciał w ogóle uwierzyć, że popełnili błąd, ale ostatecznie z łaską sprawdzili stany magazynowe i okazało się że faktycznie, wysłali nie to co powinni.
Później zaczęła się przepychanka o wymianę. Generalnie coś, co powinno zostać szybko i dosyć bezproblemowo rozwiązane ciągnęło się dłuższą chwilę, bo na każdym etapie robili problemy, dodatkowo zwracali się do mnie w bardzo nieprzyjemny sposób.
Ostatecznie przedmiot został wymieniony, no ale pozostała kwestia kosztu wysyłki niewłaściwego przedmiotu ode mnie do nich. Normalnie machnęłabym na tę kwotę ręką, ale ponieważ byli tacy nieprzyjemni uznałam, że nie ma bata żebym zapłaciła chociaż złotówkę za ich błąd.
Oczywiście stanęli dęba i musiałam zaangażować pracownika Allegro żeby w końcu raczyli te pieniądze zwrócić.
@bazienka: Nie wiem ile kosztuje taki zestaw szydełek, ale pewnie niewiele, więc jak facet parę razy straci na wysyłce więcej niż był wart przedmiot, to i tak się w końcu nauczy.
@fursik: Jem mięso, ale wśród znajomych mam wegetarian, czasem od nich podłapię jakieś fajne przepisy. Kiedyś przyszła do mnie koleżanka, akurat miałam wegeburgery z pestek - takie na wypasie, gdzie nawet bułki sama upiekłam. Koleżanka wrzuciła ich zdjęcie u siebie na fb, zaraz się odezwało kilka osób, że jak to tak, burgery bez mięsa.
@Tysiulec: Z takim samym przekrętem kręciła się kiedyś babka w Warszawie, tyle że chodziła po stacjach metrach, a żeby na nie się dostać trzeba mieć bilet albo kartę miejską. Ale i tak pewnie sporo ludzi się nabierało.
@xMiuSx: Tak zupełnie nawiasem - nie ma u Was w bloku żadnych wycieraczek? U mnie przed klatką jest kratka, a pod pierwszym podestem schodów wycieraczka, więc jak człowiek nie jest świnią to bez problemu ma gdzie buty wytrzeć zanim wejdzie na schody i rozniesie brud po całej klatce.
@bloodcarver: Miałam podobnie - kiedy się wprowadzaliśmy domofon na naszej klatce był zepsuty. Jakiś czas później wprowadzili się kolejni sąsiedzi i nowa sąsiadka postanowiła sama zorganizować założenie nowego domofonu - chodziła po mieszkaniach, załatwiała, cenowo pamiętam że wyszło to po niewiele ponad 100zł od mieszkania. Jedna rodzina z parteru odmówiła, więc zamiast kodu dostępu dostali tylko kluczyk. I się zaczęło - najpierw ich synowie dzwonili do nas (mój brat i jeden z ich chłopców są w tym samym wieku), żeby ich wpuścić. Później przez kilka lat był spokój, aż zaczęły się weekendowe dzwonienia od dostawców jedzenia - w każdą sobotę wieczorem. Parę razy ich wpuściliśmy, ale potem przestaliśmy, bo ile można - sąsiedzi nie zapytali czy nie mamy nic przeciwko. Tylko dostawców trochę mi było szkoda, bo w końcu nie ich wina, no ale cóż.
@Shirei: U mnie w jednej placówce od wakacji nie mają druków celnych (C22 w formie naklejki). No po prostu nie dostają i już, mimo zgłaszania zapotrzebowania. Tymczasem w innej placówce w tym samym mieście druki zawsze są - fakt że bardzo ograniczona ilość, ale jednak.
Poczta Polska to jest naprawdę absurdalny twór.
@marcelka: Zależy jak wysłane, jeśli listem to pewnie, że listonosz zostawi tylko awizo, ale zasadniczo od noszenia paczek jest inny pracownik, który je faktycznie zabiera w teren.
@JeZySiek: Oczekiwać to sobie możesz :D Podejście jak z przedszkola.
Robię biżuterię, sprzedaję wyłącznie przez internet. Część rzeczy robię na zamówienie, stąd mają na stronach podany dłuższy czas realizacji.
Ale nawet przy tych dostępnych od ręki mam zwykle podane 2-4 dni robocze, bo wysyłka paczkomatem, który mam tuż przy bloku, to żaden problem, ale już na poczcie jestem maksymalnie 2 razy w tygodniu.
I jeśli klient chce mieć pewność, że coś zostanie wysłane następnego dnia roboczego to w jego interesie leży napisanie do sprzedającego PRZED zakupem i upewnienie się, że to jest możliwe.
Oczekiwanie, że przy kilkudniowym okienku wysyłkowym każdy sprzedający nada przesyłkę następnego dnia jest absurdalne.
@SirCastic: Rozumiem, że fragment o zimie ci umknął? Po dziurawym chodniku da się przejść, dopóki nie pokrywa go kilkucentymetrowa warstwa śniegu i/lub lód.
@Michail: Nie no, pewnie, człowiek idąc ulicą po której w miarę ciągle jeżdżą samochody będzie przy każdym jednym ładował się na to oblodzone pobocze, logika level hard xD
Mieszkałam kiedyś w miejscu, gdzie chodnik był strasznie dziurawy i zimą absolutnie nie dało się nim chodzić. W dodatku jezdnia jednopasmowa, prowadząca z Warszawy do jednej z miejscowości sypialnianych, więc wieczorami ruch był na niej niezły.
I nie raz zdarzyło się, że wracałam z zakupami brzegiem ulicy, a kierowcy co rusz trąbili. No sorry, ale pieszy ma prawo JAKOŚ dojść do domu bez ryzykowania złamania nogi na zaniedbanym chodniku. Rozumiem, że każdemu się spieszy, ale wypadałoby wykazać minimum intelektu i empatii kiedy ten pieszy naprawdę nie ma możliwości iść inaczej.
@Ferax888: Tak jak policja suszy kierowców, tak straż miejska mogłaby się zaczaić na większych osiedlach czy w parkach i wyrobić sobie normy mandatów :P
Zanim miałam psa zastanawiałam się jak to będzie ze sprzątaniem kup, przecież to takie obrzydliwe, ale po tym, jak zwierzak pomiędzy szczepieniami przez miesiąc był w mieszkaniu na kwarantannie naprawdę niewiele rzeczy związanych z odchodami własnego psa mnie już brzydzi.
@nieDuzaJola: Skoro dzwonił co chwilę, a jeszcze walnął Autorce, że jako kobieta to ona powinna się jego dzieckiem zajmować to raczej nie wygląda na to, że facet chciał pomocy w nauczeniu się czegoś - a że zwyczajnie oczekiwał darmowej opiekunki.
Firmy kurierskie nie są zainteresowane logicznymi rozwiązaniami.
Raz wysłałam koleżance karton papierowych opakowań do biżuterii, wartość 50-60zł. I najwyraźniej ktoś w firmie kurierskiej zamienił etykiety, bo zamiast tej ode mnie trafiła do niej paczka z nowymi ubraniami (za to z właściwą etykietą).
Próbowałam reklamować, mówić, że na pewno ktoś chciałby tę paczkę odzyskać, ale gdzie tam, paczka dostarczona, etykieta się zgadza, więc oni problemu nie widzą.
Cóż, my też nie widziałyśmy, koleżanka ubrania sprzedała i jeszcze wyszła na tym znacząco na plus, szkoda tylko tej osoby, która na tę paczkę czekała...
@marcelka: Poza tym podjęcie decyzji o uśpieniu członka rodziny jest straszne i każdy musi do niej dojść we własnym tempie.
W zeszłym roku uśpiłam kotkę po prawie dwóch latach walki z rakiem. Była już w stadium terminalnym, dostawała codziennie leki przeciwbólowe, a i tak kiedy znacznie gorzej się poczuła i weterynarz zapytała czy może należałoby ją już uśpić kazałam leczyć.
I owszem, zaczęła z powrotem jeść i trochę ją to leczenie podratowało, tyle że po kilku dniach zobaczyłam, że już kilka godzin po podaniu potężnej dawki leków przeciwbólowych i sterydów kot leży i grucha do siebie, ewidentnie próbując się pocieszyć. I dopiero to mi uświadomiło, że naprawdę czas już tę koszmarną decyzję podjąć, bo zwierzak się męczy.
Ale nie wyobrażam sobie że ktoś miałby tę decyzję podjąć za mnie, o potajemnym zabieraniu na uśpienie w ogóle nie wspominając, co to jest za poroniony pomysł...
@dayana: Też się zastanawiam co to za magiczny preparat. U mojego weterynarza taki zewnętrzny płyn na kleszcze owszem, kosztuje 37zł, ale działa przez miesiąc. Biorąc pod uwagę ostatnie ciepłe zimy "sezon" na kleszcze trwa de facto przez cały rok, więc bardzo jestem ciekawa co to za cudo, które kosztuje grosze a działa przez rok.
@xMiuSx: U nas psów samopas na szczęście nie ma, ale kupy, kości i inne śmieci - absolutnie :/ W dzień to jeszcze pół biedy, ale podczas spacerów po zmroku trzeba strasznie uważać.
Od niedawna mam psa, mój pierwszy, i też kompletnie tego nie pojmuję, zwłaszcza że u mnie na osiedlu śmietniki są naprawdę co kilka metrów. Duże blokowisko, więc psów jest mnóstwo i chyba nie było jeszcze dnia żebym łażąc po trawnikach z moim szczeniakiem w coś nie wdepnęła :/
@kojot__pedziwiatr: Oczywiście, jedynymi właściwymi warunkami do trzymania psa jest wieś gdzie będzie sobie całymi dniami latał luzem, najlepiej również jadł to co ludzie i nie odwiedzał weterynarza, bo to przecież niezgodne z naturą.
@Kiriya: W ogóle dużo zależy od tego, jak silna jest alergia. Mój tata miał alergię na sierść, a mieliśmy w domu kota, ale u niego objawy nie były bardzo uciążliwe. Mam z kolei koleżankę, przy której wystarczy że posiedzę z godzinę w neutralnym środowisku (a miałam wtedy w mieszkaniu 2 koty) i tylko od tego, co mam na ubraniach, ona dostaje reakcji alergicznej. Miałam też koleżankę która zaczynała mieć objawy dopiero po kilku godzinach spędzonych w mieszkaniu z kotem, z kolei sama miała psa i na niego alergii nie miała.
@panna_ola: Zdecydowanie ludzie są głupi. Odkąd mam psa siłą rzeczy rozmawiam z innymi psiarzami, zwracam też uwagę na rzeczy, których wcześniej nie zauważałam. Kupska na trawnikach to norma - mieszkam na dużym osiedlu bloków, więc psów jest masa, kosze na śmieci co parę metrów, a ludziom i tak ciężko się schylić i sprzątnąć gówno własnego psa. Ostatnio jakieś babsko nasrało psem centralnie na trawnik tuż pod moją klatką. Pies się załatwił i idą dalej jak gdyby nigdy nic, więc mówię do niej, czy nie zamierza tego posprzątać. A ona najpierw rzuciła, że to mały pies i co on tam zrobi (wcale nie był taki mały, zresztą - co to za różnica?), a potem, że nie ma woreczka - akurat byłam w sklepie w kurtce, w której chodzę na spacery z moim szczeniakiem, więc powiedziałam, że ależ chętnie dam pani woreczek :P I jak niepyszna wróciła się po to kupsko :P Znajoma psiara opowiadała z kolei jak jej sąsiadka z góry po wyczesaniu swojego psa zrzuciła te kudły przez balkon - i spadły na balkon tej znajomej. Po prostu przerasta mnie ogarnięcie co tacy ludzie mają we łbach, dlaczego wyrzucają cokolwiek przez okna mając w mieszkaniu kosze...
@JeZySiek: "Cieszenie się z sukcesów" powinno się odbywać w miejscu do tego przeznaczonym, a nie w samolocie, gdzie uprzykrza życie przypadkowym osobom. Okazja nie zwalnia z zasad elementarnej kultury w miejscach publicznych.
@Librariana: Na darmowy zwrot bez podania przyczyny. Przedmiot niezgodny z zakupionym to jednak inna sprawa.
@KatzenKratzen: Różnie bywa. Na początku pandemii znajoma poprosiła mnie o zakup czegoś na Allegro - przedmiot w dwóch rozmiarach, kupiony u dwóch różnych sprzedawców. Koleżanka mieszka w UK, weszły wtedy zakazy przesyłek zagranicznych, więc jak jej zakupy do mnie dotarły odłożyłam je gdzieś do kąta czekając, aż poczta wznowi możliwość wysyłek. Minęły ze 2 miesiące, wysyłka do Anglii znowu stała się możliwa, więc sięgnęłam w końcu do tych jej kartonów. I okazało się, że oba przedmioty są w tym samym rozmiarze. Sprawdziłam dane zamówień i jeden sprzedający ewidentnie wysłał nie to, co kupiłam. Napisałam do niego i zaczęły się problemy - przede wszystkim oburzenie, że piszę po takim czasie (wiem że moja wina że nie sprawdziłam przedmiotu wcześniej, no ale z drugiej strony jednak gdyby nie ich błąd problem w ogóle by nie zaistniał, nieważne kiedy otworzyłabym karton). Nie chciał w ogóle uwierzyć, że popełnili błąd, ale ostatecznie z łaską sprawdzili stany magazynowe i okazało się że faktycznie, wysłali nie to co powinni. Później zaczęła się przepychanka o wymianę. Generalnie coś, co powinno zostać szybko i dosyć bezproblemowo rozwiązane ciągnęło się dłuższą chwilę, bo na każdym etapie robili problemy, dodatkowo zwracali się do mnie w bardzo nieprzyjemny sposób. Ostatecznie przedmiot został wymieniony, no ale pozostała kwestia kosztu wysyłki niewłaściwego przedmiotu ode mnie do nich. Normalnie machnęłabym na tę kwotę ręką, ale ponieważ byli tacy nieprzyjemni uznałam, że nie ma bata żebym zapłaciła chociaż złotówkę za ich błąd. Oczywiście stanęli dęba i musiałam zaangażować pracownika Allegro żeby w końcu raczyli te pieniądze zwrócić.
@bazienka: Nie wiem ile kosztuje taki zestaw szydełek, ale pewnie niewiele, więc jak facet parę razy straci na wysyłce więcej niż był wart przedmiot, to i tak się w końcu nauczy.
@fursik: Jem mięso, ale wśród znajomych mam wegetarian, czasem od nich podłapię jakieś fajne przepisy. Kiedyś przyszła do mnie koleżanka, akurat miałam wegeburgery z pestek - takie na wypasie, gdzie nawet bułki sama upiekłam. Koleżanka wrzuciła ich zdjęcie u siebie na fb, zaraz się odezwało kilka osób, że jak to tak, burgery bez mięsa.
@Tysiulec: Z takim samym przekrętem kręciła się kiedyś babka w Warszawie, tyle że chodziła po stacjach metrach, a żeby na nie się dostać trzeba mieć bilet albo kartę miejską. Ale i tak pewnie sporo ludzi się nabierało.
@xMiuSx: Tak zupełnie nawiasem - nie ma u Was w bloku żadnych wycieraczek? U mnie przed klatką jest kratka, a pod pierwszym podestem schodów wycieraczka, więc jak człowiek nie jest świnią to bez problemu ma gdzie buty wytrzeć zanim wejdzie na schody i rozniesie brud po całej klatce.
@bloodcarver: Miałam podobnie - kiedy się wprowadzaliśmy domofon na naszej klatce był zepsuty. Jakiś czas później wprowadzili się kolejni sąsiedzi i nowa sąsiadka postanowiła sama zorganizować założenie nowego domofonu - chodziła po mieszkaniach, załatwiała, cenowo pamiętam że wyszło to po niewiele ponad 100zł od mieszkania. Jedna rodzina z parteru odmówiła, więc zamiast kodu dostępu dostali tylko kluczyk. I się zaczęło - najpierw ich synowie dzwonili do nas (mój brat i jeden z ich chłopców są w tym samym wieku), żeby ich wpuścić. Później przez kilka lat był spokój, aż zaczęły się weekendowe dzwonienia od dostawców jedzenia - w każdą sobotę wieczorem. Parę razy ich wpuściliśmy, ale potem przestaliśmy, bo ile można - sąsiedzi nie zapytali czy nie mamy nic przeciwko. Tylko dostawców trochę mi było szkoda, bo w końcu nie ich wina, no ale cóż.
@Shirei: U mnie w jednej placówce od wakacji nie mają druków celnych (C22 w formie naklejki). No po prostu nie dostają i już, mimo zgłaszania zapotrzebowania. Tymczasem w innej placówce w tym samym mieście druki zawsze są - fakt że bardzo ograniczona ilość, ale jednak. Poczta Polska to jest naprawdę absurdalny twór.
@marcelka: Zależy jak wysłane, jeśli listem to pewnie, że listonosz zostawi tylko awizo, ale zasadniczo od noszenia paczek jest inny pracownik, który je faktycznie zabiera w teren.
@JeZySiek: Oczekiwać to sobie możesz :D Podejście jak z przedszkola. Robię biżuterię, sprzedaję wyłącznie przez internet. Część rzeczy robię na zamówienie, stąd mają na stronach podany dłuższy czas realizacji. Ale nawet przy tych dostępnych od ręki mam zwykle podane 2-4 dni robocze, bo wysyłka paczkomatem, który mam tuż przy bloku, to żaden problem, ale już na poczcie jestem maksymalnie 2 razy w tygodniu. I jeśli klient chce mieć pewność, że coś zostanie wysłane następnego dnia roboczego to w jego interesie leży napisanie do sprzedającego PRZED zakupem i upewnienie się, że to jest możliwe. Oczekiwanie, że przy kilkudniowym okienku wysyłkowym każdy sprzedający nada przesyłkę następnego dnia jest absurdalne.
@SirCastic: Rozumiem, że fragment o zimie ci umknął? Po dziurawym chodniku da się przejść, dopóki nie pokrywa go kilkucentymetrowa warstwa śniegu i/lub lód.
@Michail: Nie no, pewnie, człowiek idąc ulicą po której w miarę ciągle jeżdżą samochody będzie przy każdym jednym ładował się na to oblodzone pobocze, logika level hard xD Mieszkałam kiedyś w miejscu, gdzie chodnik był strasznie dziurawy i zimą absolutnie nie dało się nim chodzić. W dodatku jezdnia jednopasmowa, prowadząca z Warszawy do jednej z miejscowości sypialnianych, więc wieczorami ruch był na niej niezły. I nie raz zdarzyło się, że wracałam z zakupami brzegiem ulicy, a kierowcy co rusz trąbili. No sorry, ale pieszy ma prawo JAKOŚ dojść do domu bez ryzykowania złamania nogi na zaniedbanym chodniku. Rozumiem, że każdemu się spieszy, ale wypadałoby wykazać minimum intelektu i empatii kiedy ten pieszy naprawdę nie ma możliwości iść inaczej.
@Ferax888: Tak jak policja suszy kierowców, tak straż miejska mogłaby się zaczaić na większych osiedlach czy w parkach i wyrobić sobie normy mandatów :P Zanim miałam psa zastanawiałam się jak to będzie ze sprzątaniem kup, przecież to takie obrzydliwe, ale po tym, jak zwierzak pomiędzy szczepieniami przez miesiąc był w mieszkaniu na kwarantannie naprawdę niewiele rzeczy związanych z odchodami własnego psa mnie już brzydzi.
@nieDuzaJola: Skoro dzwonił co chwilę, a jeszcze walnął Autorce, że jako kobieta to ona powinna się jego dzieckiem zajmować to raczej nie wygląda na to, że facet chciał pomocy w nauczeniu się czegoś - a że zwyczajnie oczekiwał darmowej opiekunki.
@hulakula: Wszystko też zależy od ilości procentów.
Firmy kurierskie nie są zainteresowane logicznymi rozwiązaniami. Raz wysłałam koleżance karton papierowych opakowań do biżuterii, wartość 50-60zł. I najwyraźniej ktoś w firmie kurierskiej zamienił etykiety, bo zamiast tej ode mnie trafiła do niej paczka z nowymi ubraniami (za to z właściwą etykietą). Próbowałam reklamować, mówić, że na pewno ktoś chciałby tę paczkę odzyskać, ale gdzie tam, paczka dostarczona, etykieta się zgadza, więc oni problemu nie widzą. Cóż, my też nie widziałyśmy, koleżanka ubrania sprzedała i jeszcze wyszła na tym znacząco na plus, szkoda tylko tej osoby, która na tę paczkę czekała...
@szafa: Pewnie, 5 sztuk wpadających do pokoju dziecka z pewnością nie stanowiło problemu.
@marcelka: Poza tym podjęcie decyzji o uśpieniu członka rodziny jest straszne i każdy musi do niej dojść we własnym tempie. W zeszłym roku uśpiłam kotkę po prawie dwóch latach walki z rakiem. Była już w stadium terminalnym, dostawała codziennie leki przeciwbólowe, a i tak kiedy znacznie gorzej się poczuła i weterynarz zapytała czy może należałoby ją już uśpić kazałam leczyć. I owszem, zaczęła z powrotem jeść i trochę ją to leczenie podratowało, tyle że po kilku dniach zobaczyłam, że już kilka godzin po podaniu potężnej dawki leków przeciwbólowych i sterydów kot leży i grucha do siebie, ewidentnie próbując się pocieszyć. I dopiero to mi uświadomiło, że naprawdę czas już tę koszmarną decyzję podjąć, bo zwierzak się męczy. Ale nie wyobrażam sobie że ktoś miałby tę decyzję podjąć za mnie, o potajemnym zabieraniu na uśpienie w ogóle nie wspominając, co to jest za poroniony pomysł...
@dayana: Też się zastanawiam co to za magiczny preparat. U mojego weterynarza taki zewnętrzny płyn na kleszcze owszem, kosztuje 37zł, ale działa przez miesiąc. Biorąc pod uwagę ostatnie ciepłe zimy "sezon" na kleszcze trwa de facto przez cały rok, więc bardzo jestem ciekawa co to za cudo, które kosztuje grosze a działa przez rok.
@xMiuSx: U nas psów samopas na szczęście nie ma, ale kupy, kości i inne śmieci - absolutnie :/ W dzień to jeszcze pół biedy, ale podczas spacerów po zmroku trzeba strasznie uważać.
Od niedawna mam psa, mój pierwszy, i też kompletnie tego nie pojmuję, zwłaszcza że u mnie na osiedlu śmietniki są naprawdę co kilka metrów. Duże blokowisko, więc psów jest mnóstwo i chyba nie było jeszcze dnia żebym łażąc po trawnikach z moim szczeniakiem w coś nie wdepnęła :/