Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

malami1001

Zamieszcza historie od: 12 sierpnia 2012 - 20:26
Ostatnio: 21 lipca 2020 - 15:06
  • Historii na głównej: 5 z 8
  • Punktów za historie: 1084
  • Komentarzy: 191
  • Punktów za komentarze: 1396
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 marca 2017 o 15:26

Tiaaa, znam to od strony psów stołujących się w parkach... Sama niejednokrotnie lądowałam ze swoim psiakiem u weterynarza, bo po wciągnięciu bliżej nieokreślonych resztek biegałam z nim przez całą noc na dwór bo biedak się tak pochorował. Wkur@!# mnie to tak samo jak zasrane parki, chodniki, skwerki. Nie wiem jak inne miasta ale Łódź w tej dziedzinie niepodzielnie od lat króluje. Szokuje mnie, że ludzie na mnie się patrzą jak na debila bo sprzątam po psie, zamiast patrzeć się jak na debila na tych, którzy nie sprzątają. Takie mamy "zasrane" społeczeństwo. Ale jak zapytasz to sami patrioci rzecz jasna. Szkoda, że patriotyzmu nie interpretują jako dbanie o przestrzeń publiczną - w końcu przecież wspólną, z której sami też korzystają.

[historia]
Ocena: 39 (Głosów: 49) | raportuj
27 grudnia 2016 o 11:18

@biala_czekolada: Też mnie irytują takie seksistowskie stwierdzenia jakoby to tylko i wyłącznie kobieta była winna ciąży. No nie, mężczyzna również może się zabezpieczyć a nade wszystko - może zachować wstrzemięźliwość zwłaszcza wobec kobiety, z którą planuje rozwód. No ale to baba zaszła w ciążę, na złość, celowo, a sperma chłopa znalazła się tam jakimś cudem, niepokalane poczęcie normalnie!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
13 grudnia 2016 o 10:03

@Issander: Jeśli chodzi o bolesność zastrzyku i na to jest sposób. Moja dentystka spsikuje czymś dziąsło i nie czuć żadnego kłucia igłą. Czujesz jedynie jakby coś Ci ugrzęzło w dziąśle i coś je rozsadzało od środka ale raczej to bardziej zabawne uczucie niż bolesne. Odkąd trafiłam do tej dentystki leczenie zębów to jak wizyta u kosmetyczki.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 25) | raportuj
13 grudnia 2016 o 9:28

"na prawdę to taka hańba że kobieta was uczy? Taka to plama na honorze? " - w polskim, katolickim społeczeństwie - tak. Kobieta jest przecież gorsza od mężczyzny, więc co ona tam może wiedzieć o typowo męskich czynnościach, a jeszcze ich tego uczyć? Przecież tylko mężczyzna wie jak się prowadzi samochód.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 19) | raportuj
12 grudnia 2016 o 10:11

A ja obiecałam sobie, że nigdy nie będę służącą dla swojego męża/partnera jak moja matka. I tak się cudownie złożyło, że zawsze wybieram mężczyzn, którym nawet do głowy nie przyszłoby twierdzić, że nie zrobiłam obiadu. Jest głodny - robi sobie sam. Nie potrafił gotować zanim się poznaliśmy a dziś usmaży rybę i zrobi nawet mielone. Każdy gotuje sobie to na co ma ochotę, czasem ja coś ugotuję dla wszystkich, czasami on, nie ma żadnej reguły. Sprzątamy i pierzemy wtedy kiedy jest brudno i akurat któreś z nas ma czas, czasem jak mamy go oboje sprzątamy wspólnie. Nikt sobie niczego nie wypomina, że jedno coś musi robić a drugie siedzi i się opierdziela. W życiu nie wymagał ode mnie bycia kuchtą, sprzątaczką, praczką. I jestem przeszczęśliwa, że mam czas dla siebie zamiast usługiwać całe życie panu i władcy i rezygnować, jak moja matka, z własnego życia i przyjemności, bo tak ją wychowano, że kobieta ma być służącą dla swojego pana i władcy mimo, że w polu harowała nie lżej niż on (dźwigała worki, obsługiwała maszyny i cała reszta) i jeszcze wychowywała dzieci (tylko ona). Mnie zatem nie dziwi, że kobiety są przewrażliwione na tym punkcie, że mamy XXI wiek, a kobieta dalej jest postrzegana jako podnóżek dla mężczyzny.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
9 grudnia 2016 o 15:49

@GuideOfLondon: Historia afery reprywatyzacyjnej jest równie nieprawdopodobna, a jednak się wydarzyła. Polacy doskonale potrafią kręcić...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 grudnia 2016 o 13:00

Nic mnie tak nie irytuje jak małe psy. Mój labrador za szczeniaka kochał wszystkie psy, aż za bardzo często będąc upierdliwym i nie rozumiał, że jakiś amstaf czy dog nie mają ochoty bawić się z (wtedy jeszcze) karzełkiem. Dziś natomiast nienawidzi małych psów, które często gęsto podczas spacerów podbiegały do niego, szczekając, podgryzając mimo, że do tych psów był przyjaźnie nastawiony. Dziś jak tylko widzi zbliżającego się do niego yorka czy innego pchlarza ledwo odrastającego od podłogi jeży się i warczy. Jak jakiś pchlarz nie odpuszcza i rzuca się na niego odwdzięcza się tym samym. Co ciekawsze właściciele tych szczekaczek generalnie mają gdzieś, że ich pies prowokuje inne, znacznie większe od siebie psy i albo zlewają sytuację albo cieszą się jak debile. Cieszy mnie tylko, że moja psina reaguje na przywołanie nawet jak jest wściekły na jakiegoś "groźnego" malca, bo pewnie mogłoby się to skończyć tragedią dla tego, który zaczepia.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 grudnia 2016 o 12:20

Pamiętaj buraku, że pewnego dnia będziesz smakował resztki po kimś innym, nie zapominaj o tym. Na szczęście dla twojej ex, jesteś tylko ex, a postawa jej obecnego partnera jest godna naśladowania - stanął w obronie swojej kobiety przed chamem i prostakiem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
8 grudnia 2016 o 12:00

@marekp: Ale to jest jej problem, że ma agresywnego psa i jej problem, że go nie potrafi utrzymać czy opanować. Wybacz ale nie zamierzam wychodzić z domu z psem tylko wtedy kiedy życzy sobie szanowna pani lub omijać ją szerokim łukiem, bo jej piesek się piekli. Trzeba jej uświadomić, że jej pies świadczy o niej, pies nie rodzi się wychowany tylko trzeba go wszystkiego nauczyć. A i są również sposoby na to, żeby nauczyć psa hamowania swojej agresji i nawet z psiaka można zrobić miłego, grzecznego zwierzaka. Ale niestety dla większości ludzi pies to zabawka, która najlepiej jak wlecze się grzecznie na smyczy za swoim właścicielem, a który to właściciel nie zapewnia zwierzęciu niczego oprócz jedzenia i oglądania świata z perspektywy dwumetrowej smyczy. Pies musi się wybiegać (każda rasa), musi mieć kontakt z innymi psami, bo inaczej będzie właśnie reagował na każdego napotkanego psa agresją i nie jest ważne, że "wróg" jest 5 razy większy od niego samego. A gdyby babsko miało agresywnego amstafa to wybacz ale nie zamierzałabym dostosowywać się do takiej osoby. Są na szczęście odpowiednie instytucje, które potrafią zrobić z takimi ludźmi porządek.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 grudnia 2016 o 9:15

@bazienka: "zrobilas mi dzien" - chciałaś zabrzmieć cool ale zwrotu "you made my day" nie tłumaczy się dosłownie, więc zabrzmiałaś prostacko.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 grudnia 2016 o 9:43

@timka: To poszukaj dokładniej, oczywiście, że są podane kwoty jakie zostają ludziom na życie po opłaceniu mieszkania.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 grudnia 2016 o 10:39

Z tym atramentem rewelacja, żałuję, że tego nie widziałam :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 grudnia 2016 o 10:36

A mój pies pewnie by podszedł do napastników i z pełnymi miłości oczami ich wylizał lub zwyczajnie ... zwiał. Ale to labrador, następny będzie pitbull na te nieciekawe czasy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 listopada 2016 o 18:26

Tutaj nie chodzi o polskie prawo, ale o zupełny brak wrażliwości, wyczucia i intuicji u policjantów. Prawo być może jakoś by zadziałało gdyby jaśnie niebiescy raczyli dziewczynie uwierzyć. Poza tym zakładam, że nawet jeśli by się przejęli to raczej dziewczyna nie mogłaby zostać u koleżanki, ale zapewne trafiłaby do jakiejś placówki opiekuńczo-wychowawczej bądź innych członków rodziny. Rodzice koleżanki, o ile nie są bliższą, a kiedy jej nie ma dalszą rodziną nie mieliby żadnych podstaw prawnych do zatrzymania dziewczyny u siebie. Ale to wszystko jest nieistotne w przypadku kiedy policja zwyczajnie ignoruje sprawę. I to nie jest jakiś jednostkowy przypadek, bo z doświadczenia w bloku, w którym mieszkałam wiem, że policja może wpaść na znacznie gorsze pomysły niż zupełne zlanie zeznań ofiary. Może oprawcę podprowadzić pod drzwi mieszkania i namawiać laną latami żonę do wpuszczenia nawalonego jak świnia męża/oprawcy, bo biedak nie ma się gdzie podziać, a przecież nie może mieszkać na ulicy. Panowie namawiali żonę do wpuszczenia mężusia za każdym razem kiedy ten poszedł się policji poskarżyć, że żona nie chce go wpuścić do własnego mieszkania albo kiedy przyjeżdżali na zgłoszenie któregoś z sąsiadów o zakłócaniu ciszy nocnej, które to zakłócanie polegało na często ponad godzinnym napier**laniu w drzwi i darciu zapijaczonej mordy. Ja wiem, że znieczulica panująca w policji może wkurzać ale patrząc na to kto jest do niej przyjmowany trudno się temu dziwić.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
24 października 2016 o 10:17

@Nachtara: "Naprawdę przykre jest to że wielu katechetów nie potrafi wytłumaczyć dzieciom że nauka i religia nie muszą się wzajemnie wykluczać." - muszą, muszą, muszą! Nie da się pogodzić takich bzdur jak wniebowzięcie albo wniebowstąpienie z nauką. Starożytni uważali, że ziemia jest płaska i człowiek znikając za widnokręgiem wniebowstępuje. Czyli co, teraz w kościele powinno się obchodzić święto przejścia za widnokrąg? :) No nie, nadal temu zdarzeniu przypisuje się mistyczne znaczenie, bez którego religia katolicka nie miałaby sensu.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
8 października 2016 o 22:59

Oczywiście, że pro-płodowców nie obchodzą osoby już urodzone. Gdyby tak było walczyliby o ich prawa. Ich nie obchodzą również te rzeczone dzieci nienarodzone. To jest typowy przykład zajadłej walki o jak największe dokopanie drugiej stronie ze wszystkimi chwytami dozwolonymi. Ta walka nie skończy się nigdy, dopóki nie wygra jedna ze stron. I nie ma tutaj bezpiecznego środka, wygrana musi być wyraźna. To wojna światopoglądowa, w której najmniejsze znaczenie mają kobiety, mężczyźni, rodziny, dzieci, zdrowie, cierpienie. Rozmowa o tym jest tylko środkiem do osiągnięcia celu. Problemem jest jednak fakt, że o ile lewa strona sporu chce oddać wybór człowiekowi, o tyle strona prawa chce narzucić bestialski reżim całkowitego braku wyboru i karania za próbę jego dokonania. Nie ważne jest tutaj nawet zdrowie już narodzonych (pierwszeństwo ratowania życia matki), najbardziej zainteresowanych. Nie ma żadnych logicznych argumentów bądź podszyte są one starożytnymi wierzeniami, które nie dla wszystkich mają jakąkolwiek wartość. Skoro płód do pewnego momentu nie posiada systemu nerwowego i mózgu, a jak wiemy z całą stanowczością, są one niezbędne do czucia bólu i posiadania świadomości, nie powinno się nikomu narzucać poglądu, że oprócz bezosobowych komórek płód zawiera również duszę i z tego względu nie wolno tych komórek usuwać. Ale cóż, prawa strona od dziesięcioleci w tej walce prowadzi.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
8 października 2016 o 22:39

@Eander: Skoro już zagłębiamy się w tematy DNA to powiedz mi dobry człowieku to nowe DNA skąd się bierze? Czyżby od dwojga ludzi, od każdego po połowie? Jeśli traktujesz seks tylko i wyłącznie jako narzędzie prokreacji dalej możesz nie czytać. Jeżeli natomiast nie jest dla Ciebie tylko narzędziem prokreacji i może nieść przyjemność zaakceptujcie wreszcie pro-płodowcy, że kobiety również, podobnie jak mężczyźni uprawiają seks jedynie dla przyjemności i nie oznacza to automatycznie, że z każdym z kim spędzą noc mają ochotę połączyć swoje DNA. Facet ma wybór, ZAWSZE, może zniknąć z życia takiej kobiety i nigdy więcej się nie pojawić, kobieta nie ma wyboru i zostaje sama z połową swojego DNA i nieszczęsną połową DNA gościa, z którym w normalnych warunkach nie chciałaby mieć dzieci. Chcesz więc powiedzieć, że człowiek nie ma prawa decydować o tym z kim chce połączyć swoje DNA? Ciąża ma być karą dla uprawiających nieroztropny seks czy generalnie przyjmujemy, że dzieci należałoby powoływać z miłości? Ja uważam, że mam prawo do zdecydowania czy akurat teraz, w tej chwili, z tym człowiekiem mam ochotę łączyć swoje geny. Mam więc tez prawo do zdecydowania czy chcę aby moje geny przetrwały w formie zdeformowanej. Dopóki połowa genów jest MOJA mam prawo decydować. I tutaj natura mimo, że kobiety obdarzyła jarzmem wykorzystywania ich społecznie i kulturowo poprzez posiadanie macicy dała im w zamian przywilej decydowania czy pozwolą się płodowi rozwinąć do człowieka czy nie. Musicie też pro-płodowcy zaakceptować fakt, że niechciane ciąże zdarzały się, zdarzają i zdarzać będą niezależnie od tego jak głęboko posunięty reżim wprowadzicie. Nie ma w 100% skutecznej antykoncepcji, gdyby była nie byłoby problemu niechcianych ciąż. Gdyby wszystko w przyrodzie było idealne nie mielibyśmy problemu z mutacjami genetycznymi. Nie ma idealnego świata, w którym wszyscy są szczęśliwi z powodu posiadania dziecka. Inaczej nie byłoby domów dziecka i samotnych rodziców. Poza tym w kraju gdzie prawnie zakazana jest możliwość trwałego, świadomego spowodowania niepłodności (podwiązanie jajowodów) u kobiet, które nie chcą w ogóle lub już mieć dzieci, zakazywanie całkowicie aborcji jest kompletną hipokryzją. Jeżeli chcecie żeby wszystkie dzieci rodziły się chciane powinniście walczyć na wszystkich frontach o edukację seksualną i powszechny dostęp do antykoncepcji w tym do metod trwałego powodowania niepłodności. Powszechnie wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć i tutaj macie wspaniałe pole do popisu. Ale zaraz... wasz światopogląd zakazuje antykoncepcji we wszelkiej formie, więc będąc przeciwko niej odpowiadacie za cierpieniem niechcianych, w tym również chorych letalnie dzieci.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
6 października 2016 o 21:55

Zawsze się zastanawiałam co takie buraki mają w głowie.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
2 października 2016 o 21:29

Kochana to się nie tak robi. Tak mi się w życiu zdarzyło, że wynajmuję swoje własne mieszkanie, a w innym mieście mieszkam w wynajmowanym :) Znam więc sposób postępowania na wylot, z jednej i drugiej strony. A więc tak, faktem jest, że lokator ma obowiązek dokonywania bieżących, drobnych napraw, ale nie od razu po wprowadzeniu się. Nikt nie ma obowiązku naprawiać takich rzeczy, bo właściciel jest zobligowany wymienić wszystkie zużyte elementy wyposażenia mieszkania zanim wprowadzi się kolejny lokator. To jest bezdyskusyjne i wynika wprost z ustawy o ochronie praw lokatorów. Z ustawy tej wynika również, że wszelkie usterki w mieszkaniu, których naprawa obciąża właściciela, a których właściciel nie chce usunąć powinny być zgłaszane listownie za potwierdzeniem odbioru z wyznaczonym terminem naprawy. Jeżeli naprawa nie zostanie zrealizowana w tym terminie lokator ma prawo wykonać naprawę we własnym zakresie i wysłać fakturę właścicielowi z żądaniem zwrotu poniesionych nakładów. Technicznie rzecz ujmując możesz w tym miesiącu o tyle pomniejszyć sobie czynsz :) Jeśli miał problemowych lokatorów pewnie zna ustawę o ochronie praw lokatorów, więc zapewne wie też jakie ma obowiązki, liczy jednak, że Ty tego nie wiesz :) Ale na wszelki wypadek gdyby nie znał ustawy, pismo z żądaniem naprawy napisz używając trochę prawniczego bełkotu, wystarczą cytaty z ustawy żeby nieco wystraszyć pana właściciela cwaniaka :) Ty masz swoje prawa i obowiązki i właściciel też ma swoje prawa i obowiązki, polecam zapoznać się z ustawą o ochronie prawa lokatorów.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 22) | raportuj
16 września 2016 o 10:28

W życiu by mi nie przyszło do głowy tłumaczyć się najemcom na co przeznaczam czynsz. To jest moja sprawa, moi najemcy nawet nie wiedzą, że mieszkanie jest na kredyt, bo to nie ich sprawa. Nie kupują mieszkania tylko je wynajmują, więc nie widzę powodu żeby tłumaczyć im się z wpisów w księdze wieczystej. Poza tym poczytaj sobie ustawę o ochronie praw lokatorów, tam jest wyraźnie wypisane za jakie naprawy/remonty odpowiada właściciel, a za jakie lokator skoro piszesz, że non-stop coś jest do naprawy. Ostatnio lokatorzy chcieli wymusić na mnie obniżkę czynszu, bo wymienili coś co zużyli i regularnie używają kreta do udrażniania rur, chociaż w życiu o czymś takim nie wspominałam i nawet nie ma takiej potrzeby o ile ktoś nie wysypuje do zlewu gipsu i nie wrzuca do niego resztek jedzenia :D No cóż, odesłałam do ustawy o ochronie praw lokatorów i mieszkają za starą cenę :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 września 2016 o 20:27

@nursetka:Masakra, aż poplułam monitor ;) Ale jednocześnie współczuję Twojej mamie, bardzo niewdzięczna robota, ale za to bardzo potrzebna - czapki z głów.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
14 września 2016 o 20:21

Ehh, doskonale Cię rozumiem, mam niestety kolegę w pracy, który jest nawiedzonym katolikiem mającym 8 dzieci. Tak, tą ósemkę dzieci ma między innymi dlatego, że jest katolikiem - przecież antykoncepcja to dzieło szatana. Mam to nieszczęście, że w mojej pracy na 100 facetów przypadają może ze 3 dziewczyny, a ten jaśnie katolik jest JEDYNYM, który zawsze, ale to zawsze kiedy mnie widzi musi sypnąć jakimś prostackim komentarzem. Np. ostatnio przyszedł do mnie załatwić jakąś sprawę i trafił niestety na dzień, w którym bardzo bolał mnie kręgosłup (przepuklina), więc siedząc przez 8 godzin przy biurku często się przeciągam. To jest odruch bezwarunkowy żeby ulżyć zesztywniałym mięśniom. On widząc to zaczął komentować przy moich kolegach, że nie muszę się tak przed nim prężyć, ładna jestem, a jak już tak bardzo chcę to mogę mu usiąść na kolanach. Pomijam fakt, że wywołał rechot moich równie prostackich jak on kolegów, ale miałam ochotę jeśli nie nazwać go prostackim k**asem to przynajmniej przywalić w zęby. Jednak znając siebie i swój krewki charakter policzyłam do dziesięciu, zlałam katolickiego tępaka i zajęłam się pracą, w końcu praca to nie miejsce na bójki czy wykłady z szacunku, a i ja pracując całe życie w męskim towarzystwie nauczyłam się, że prostak i cham zostanie prostakiem i chamem czegokolwiek by się nie zrobiło, szkoda strzępić sobie języka i łamać paznokcie.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 19) | raportuj
14 września 2016 o 18:17

Prawda jest taka, że zdecydowana większość ludzi bierze ślub tylko dlatego, że "tak trzeba", "bo już czas", "bo wszyscy biorą". I później są kwiatki typu zmarnowane życie itede, itepe. Podobnie jest z posiadaniem dzieci. Społeczne parcie na "zakładanie rodziny" jest tak duże, że ludzie nie zastanawiają się nad tym czego właściwie od życia chcą. Lecą w wiatrem. A później szloch, rozwody, publiczne pranie brudów, mszczenie się na byłych nastawianiem dzieci przeciwko nim, walka o majątki. Żałosne. Szkoda, że tak rzadko ludzie rozumieją, że rodzina to także ludzie bez papierka, z dziećmi lub bez ale kochający się. Wyznacznikiem związku jest miłość, wzajemny szacunek, przywiązanie, przyjaźń, a nie złożony w urzędzie podpis. Ślub to nie jest jakaś magiczna peleryna ochraniająca ludzi przed zdradami, nienawiścią, zazdrością czy zwykłą głupotą. Niby XXI wiek, a ludzie wciąż myślą, że ślub ich przed czymś chroni. Oczy może powinny otworzyć statystyki rozwodowe. W sumie zapomniałam jeszcze wspomnieć o tym, że w naszej szerokości geograficznej pokutuje jeszcze przekonanie, że kobieta bez mężczyzny nie istnieje i takie tam. Kobiety ślubem dowartościowują się, definiują się przez posiadanie męża, coś w stylu "ha! ktoś mnie chciał". A prawda jest taka, że związek, ze ślubem czy bez to słabe podbudowanie ego. Ale ludzie często umierają nie zdając sobie sprawy z tego, co ich od zawsze cisnęło gdzieś tam z tyłu głowy. To jednak jest wszystko pikuś przy tym co robi Twoja koleżanka autorko. Robi to, bo rodzice jej każą? Przecież to jest niedorzeczne! Nielogiczne! Rodzice przeżyją za nią życie? Będą za nią męczyć się w związku, w którym ona się źle czuje, dusi? Serio interesuje ją zdanie ludzi, nie ważne, że bliskich, ale takich którzy nie liczą się zupełnie z jej zdaniem, nie liczą się z tym, że kiedyś być może będzie niesamowicie cierpieć będąc niekochaną, zdradzaną, oszukiwaną? Pieprzyć zdanie takich ludzi, nie ważne, że to najbliższa rodzina! Ja wiem, że łatwo mówić, sama kiedyś nie byłam taka mądra, strasznie byłam zmanipulowana przez rodzinę, zwłaszcza matkę i siostrę, bardzo zależało mi na ich poklasku. Na takie dolegliwości polecam terapię. Koleżanka powinna się na nią zdecydować zanim popełni być może największy błąd w swoim życiu. Nigdy nie jest za późno.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 września 2016 o 10:22

Z doświadczenia wiem, że z lokatorami trzeba twardo i stanowczo - w końcu WYNAJMUJESZ, a nie oddajesz na własność swój majątek. Poza tym polecam po każdym lokatorze wymianę zamków w drzwiach jeśli mamy przerwę w wynajmie. Natomiast jak się wprowadzają nowi to w ich gestii jest wymiana zamków jeśli będą się czuć z tym bezpieczniej.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
12 września 2016 o 10:12

@sixton: Nawet gdyby autorka miała syfilis, rzeżączkę i HIV w jednym nie daje to prawa durnej sąsiadce paplać o tym na prawo i lewo, takie to trudne do zrozumienia? Widzę, że ogólnie przyjęte poszanowanie prywatności w tym kraju jest w odwrocie, zwłaszcza jeśli podsłuchuje się cudze rozmowy wyrwane z kontekstu. Niedługo będzie przyzwolenie na montowanie kamer w kiblach żeby mieć o czym dyskutować z księdzem/sąsiadką.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »