@digi51: Nie jeżdżę komunikacją miejską. Gdy jeździłam - myłam ręce.
Moje ręce, moja sprawa. Bułki w markecie nakładam przez rękawiczkę, nawet gdy dotykam tylko tych, które biorę. Owoce i warzywa też.
Aha, wszyscy w naszym domu są zdrowi, mimo zwyczajów uznawanych przez Was za fuj, bleh i w ogóle jaktakmożna.
@digi51: Ja do tej pory tak robię. Nie przykładam ogromnej wagi do mycia rąk. Myję je rano, ponieważ w nocy się pocę i dłonie rano mam lepkie i śmierdzące, myję wieczorem, a w ciągu dnia? Jak się spocę/ubrudzę to myję, ale nie przywiązuję do tego jakiejś ogromnej wagi, pilnuję się tylko żeby myć zanim się wezmę za przygotowywanie jedzenia.
@Armagedon: "To tylko u nas panuje wszechobecny pogląd, że jak się bidocie przykręci śrubę - to dopiero będzie dobrobyt"
Gdzie tak napisałam? Nie uważam, żeby komukolwiek trzeba było przykręcać śrubę. Może inaczej - nawet jeśli byłoby to wskazane, nic to nie da. Problem nie leży w zasiłkach, tylko w ludzkim podejściu do nich. Traktują to jak "pieniądze z nieba", nie wiedzą, skąd tak naprawdę biorą się pieniądze. Myślą że w razie co wystarczy dodrukować parę kilo banknotów i będzie ok.
Chciałabym jeszcze zauważyć, że biedni nie robią zakupów w polskich sklepach, nie wybierają polskich produktów. Gotówka wydzielona im z budżetu zasila sieci hipermarketów.
@Jorn: Jednocześnie zaś nastąpi masowe wymieranie gatunku ludzkiego, wywołane głodem i źle leczonymi chorobami. Spodziewam się także zamieszek na ogromną skalę i powrotu do łask dyktatury.
"Obyś żył w ciekawych czasach"...
Dokładnie, dzieciom się nie wydaje. Do dziś wśród starszych osób pokutuje przekonanie, że dzieci nie wiedzą, kiedy są najedzone, albo kiedy jest im ciepło/zimno.
@justangela: Możesz nie wierzyć. Fakt jest taki, że po półgodzinie w maseczce czuję się, jakbym była przeziębiona. Tak jest i już.
I nigdzie nie napisałam "nie założę maseczki, bo nie". Napisałam, że jej nie założę. Nie podawałam argumentów, bo nikt o nie nie pytał.
@IblisAlucardo: Konto bankowe obsługuję przez internet, z autobusów nie korzystam. W sklepach zaś przestrzegam nie wydumanych obostrzeń, ale podstawowych zasad dobrego wychowania i szanuję czyjąś przestrzeń osobistą. W przeciwieństwie do większości "odpowiedzialnych i praworządnych", którzy z maseczkami na brodzie włażą innym na plecy.
@justangela: ???
Jeśli chcesz znać moje argumenty przeciwko maseczkom, proszę bardzo:
Po 10 minutach w maseczce brakuje mi tchu. Po 20 czuję pieczenie oczu, zaczyna mi lecieć z nosa. Po półgodzinie mam wszelkie objawy przeziębienia, które utrzymują się do dnia następnego.
Serio musisz obrażać mój intelekt, bo nie chcę poświęcać swego zdrowia w imię zagrożenia, w które NIE WIERZĘ?
Szef mojego chłopa miał potwierdzonego koronawirusa. Nikogo nie zaraził, a maseczki nie nosił.
WHO nie zaleca noszenia maseczek.
@Ohboy: Nie no, oczywiście że się awanturuję. Tylko psioczę do tych, którzy są za to odpowiedzialni - działam w grupie rodziców walczących o powrót do normalnej edukacji. Co mi da zrobienie awantury jakiejś randomowej sprzedawczyni? Nie ustalała tych obostrzeń, nie do niej decyzja należy, nie będzie mojego pitolenia wysłuchiwać.
Pisaliśmy do ministerstwa, teraz jest przerwa ze względu na wybory, niedługo wszczynamy jakiś konkretniejszy protest, bo dzieci chcą powrotu do szkoły. Nauczyciele też.
Maseczki nie założę. I koniec.
@IblisAlucardo: O rety! Straszne!
1594 zgony! Na prawie 40 000 000 ludności!
Wyginiemy!!!
Naprawdę nie zastanawiacie się nad tym? Terroryści już spowszednieli, trzeba było znaleźć nowego wroga publicznego nr 1, nowy pretekst do ograniczenia naszej wolności.
Ile w Polsce zdarzyło się w tym czasie samobójstw? Ile osób umarło na raka? O tym się jakoś nie trąbi, w końcu rak nie jest tak medialny, jak covid.
Podobnie jak o tym, że izolacja i zamknięcie szkół bardzo źle wpływa na nasze dzieci. Żaden plac zabaw, żadne wakacje nie zapewnią tego, co szkoła - stałego kontaktu z grupą rówieśników, których można lubić lub nie, ale jest się na nich skazanym, więc trzeba ich tolerować i być względem nich lojalnym, w granicach rozsądku oczywiście.
@justangela: Dlaczego miałabym pracować bez przeszkolenia w którymś z wymienionych miejsc, skoro jest od tego wykształcony personel, który dostaje za to pieniądze?
A zakaźny to nie tylko COVID. Nagle wszystkie inne choroby zniknęły z powierzchni Ziemi?
Z tego co wiadomo, bezobjawowi nie zarażają. Po co mam w takim razie nosić jakąś szmatę? Skoro nie mam ŻADNYCH objawów chorobowych?
@Grav: Dokładnie. Jakiś czas temu jedna moja znajoma wysłała do Ministerstwa Zdrowia zapytanie o, m. in. "liczbę osób hospitalizowanych z powodu COVID-19 w stanie ciężkim i poważniejszym".
Od lutego do 24 czerwca 588 przypadków.
To ma być pandemia?
Oczywiście na początku panikowanie było usprawiedliwione, ale teraz?
@Ohboy: Maseczki są nie tylko niewygodne, ale i szkodliwe. Jeśli w sklepie nie chcą mnie obsłużyć bez maseczki, wychodzę. Tak po prostu.
I wiem, że Waszym zdaniem jestem nieodpowiedzialną debilką. Wy moim zdaniem jesteście pelikanami łykającymi propagandę jak świeże bułeczki.
Z powodu COVID-19 hospitalizowano w Polsce niecałe 600 osób.
600. Na 40 000 000.
Paranoja, nie pandemia.
@rodzynek2: Też mnie to dziwi. Ale wydaje mi się, że to samonakręcająca się spirala. Zaczęło się od tej historii o rodzinie zastępczej, ta o rodzinie z czwórką dzieci była odpowiedzią (sensowną czy nie to inna kwestia), a ta powinna być komentarzem...
@Armagedon: Wiesz, o czym w ogóle mówisz?
Owszem, metr sześcienny wody kosztuje tyle, ile napisałaś. Wiesz, ile to litrów?
Tysiąc.
Pięcioosobowa rodzina, do mycia się, sprzątania, gotowania itp. zużywa wody za ok. 100 zł, wiem, bo przeważnie to ja przelewam pieniądze za rachunki. Przez pół roku.
Środki czystości to są w ogóle śmieszne pieniądze.
Tubka pasty kosztuje do 10 zł (są tańsze, ale nie mówimy przecież o jakimś dziadostwie), starcza, przy codziennym używaniu na długo. Nie wiem na jak długo, bo gdy kończy mi się tubka, zazwyczaj już nie pamiętam kiedy ją kupowałam. Żel pod prysznic - tutaj kieruję się bardziej zapachem niż ceną, ale zazwyczaj jak kupię za 20-30 zł, to mam na dwa-trzy miesiące. Mydło w płynie (do rąk) - 30 zł za pięciolitrowy baniak "Białego Jelenia". Dezodorant kosztuje 10 zł. Starcza na dłużej niż miesiąc. Szampon też.
Jakby nie liczyć, wychodzi mi że za 100 zł będzie czym się umyć, popsikać i jeszcze starczy na płyn do naczyń i do podłogi. A i nie kupujemy tego co miesiąc. Szczoteczkę się co miesiąc wymienia. Zawrotne 12 zł. Za dwie sztuki. Olaboga, żeby wyposażyć całą rodzinę w szczoteczki trzeba wydać aż 36 zł!
Sporo osób więcej wydaje choćby na piwo.
Fakt faktem, mogę mieć trochę wypaczony obraz, bo "moich" żeli używam tylko ja z córką, Partner kupuje sobie inne, o innych zapachach, podobnie jak pastę do zębów. A "teściowie" mają już całkiem osobną łazienkę.
Niedomyte dzieci to nie jest efekt biedy. To efekt zaniedbania.
Podejrzewam, że też niewiele wiesz na temat życia w skromnych warunkach, bo wody ze studni nie grzeje się prądem. Osoby żyjące w takich warunkach często mają piece i na nich grzeją wodę.
Nie ma też przymusu używania mydła w kostce.
Nie wiem, skąd przekonanie, że czystość jest luksusem? Czyżbyś sama kąpała się wyłącznie na niedzielę, bo mydło drogie, a wodę trzeba oszczędzać?
@Armagedon: Wyjaśnij mi proszę jedną rzecz: Od kiedy to mydło i woda są artykułami luksusowymi? Dlaczego dziecko osób mniej majętnych ma być NIEDOMYTE?
@digi51: Nie jeżdżę komunikacją miejską. Gdy jeździłam - myłam ręce. Moje ręce, moja sprawa. Bułki w markecie nakładam przez rękawiczkę, nawet gdy dotykam tylko tych, które biorę. Owoce i warzywa też. Aha, wszyscy w naszym domu są zdrowi, mimo zwyczajów uznawanych przez Was za fuj, bleh i w ogóle jaktakmożna.
@digi51: Ja do tej pory tak robię. Nie przykładam ogromnej wagi do mycia rąk. Myję je rano, ponieważ w nocy się pocę i dłonie rano mam lepkie i śmierdzące, myję wieczorem, a w ciągu dnia? Jak się spocę/ubrudzę to myję, ale nie przywiązuję do tego jakiejś ogromnej wagi, pilnuję się tylko żeby myć zanim się wezmę za przygotowywanie jedzenia.
@Armagedon: "To tylko u nas panuje wszechobecny pogląd, że jak się bidocie przykręci śrubę - to dopiero będzie dobrobyt" Gdzie tak napisałam? Nie uważam, żeby komukolwiek trzeba było przykręcać śrubę. Może inaczej - nawet jeśli byłoby to wskazane, nic to nie da. Problem nie leży w zasiłkach, tylko w ludzkim podejściu do nich. Traktują to jak "pieniądze z nieba", nie wiedzą, skąd tak naprawdę biorą się pieniądze. Myślą że w razie co wystarczy dodrukować parę kilo banknotów i będzie ok. Chciałabym jeszcze zauważyć, że biedni nie robią zakupów w polskich sklepach, nie wybierają polskich produktów. Gotówka wydzielona im z budżetu zasila sieci hipermarketów.
@Jorn: Jednocześnie zaś nastąpi masowe wymieranie gatunku ludzkiego, wywołane głodem i źle leczonymi chorobami. Spodziewam się także zamieszek na ogromną skalę i powrotu do łask dyktatury. "Obyś żył w ciekawych czasach"...
Dokładnie, dzieciom się nie wydaje. Do dziś wśród starszych osób pokutuje przekonanie, że dzieci nie wiedzą, kiedy są najedzone, albo kiedy jest im ciepło/zimno.
@Armagedon: Jest pomocna i troskliwa. I bardzo dobrze umie wybaczać.
@justangela: Możesz nie wierzyć. Fakt jest taki, że po półgodzinie w maseczce czuję się, jakbym była przeziębiona. Tak jest i już. I nigdzie nie napisałam "nie założę maseczki, bo nie". Napisałam, że jej nie założę. Nie podawałam argumentów, bo nikt o nie nie pytał.
@IblisAlucardo: Konto bankowe obsługuję przez internet, z autobusów nie korzystam. W sklepach zaś przestrzegam nie wydumanych obostrzeń, ale podstawowych zasad dobrego wychowania i szanuję czyjąś przestrzeń osobistą. W przeciwieństwie do większości "odpowiedzialnych i praworządnych", którzy z maseczkami na brodzie włażą innym na plecy.
Po kiego odkopywać stare historie i wrzucać je jako nowe? Jest tu jeszcze paru użytkowników, którzy to pamiętają.
@Azja: Moja matka. Jak pragnę zdrowia, moja matka...
@justangela: ??? Jeśli chcesz znać moje argumenty przeciwko maseczkom, proszę bardzo: Po 10 minutach w maseczce brakuje mi tchu. Po 20 czuję pieczenie oczu, zaczyna mi lecieć z nosa. Po półgodzinie mam wszelkie objawy przeziębienia, które utrzymują się do dnia następnego. Serio musisz obrażać mój intelekt, bo nie chcę poświęcać swego zdrowia w imię zagrożenia, w które NIE WIERZĘ? Szef mojego chłopa miał potwierdzonego koronawirusa. Nikogo nie zaraził, a maseczki nie nosił. WHO nie zaleca noszenia maseczek.
@Ohboy: Nie no, oczywiście że się awanturuję. Tylko psioczę do tych, którzy są za to odpowiedzialni - działam w grupie rodziców walczących o powrót do normalnej edukacji. Co mi da zrobienie awantury jakiejś randomowej sprzedawczyni? Nie ustalała tych obostrzeń, nie do niej decyzja należy, nie będzie mojego pitolenia wysłuchiwać. Pisaliśmy do ministerstwa, teraz jest przerwa ze względu na wybory, niedługo wszczynamy jakiś konkretniejszy protest, bo dzieci chcą powrotu do szkoły. Nauczyciele też. Maseczki nie założę. I koniec.
@IblisAlucardo: Na podstawie jakich badań tak twierdzisz? Prawda jest taka, że ten wirus nie jest groźniejszy od grypy...
@IblisAlucardo: O rety! Straszne! 1594 zgony! Na prawie 40 000 000 ludności! Wyginiemy!!! Naprawdę nie zastanawiacie się nad tym? Terroryści już spowszednieli, trzeba było znaleźć nowego wroga publicznego nr 1, nowy pretekst do ograniczenia naszej wolności. Ile w Polsce zdarzyło się w tym czasie samobójstw? Ile osób umarło na raka? O tym się jakoś nie trąbi, w końcu rak nie jest tak medialny, jak covid. Podobnie jak o tym, że izolacja i zamknięcie szkół bardzo źle wpływa na nasze dzieci. Żaden plac zabaw, żadne wakacje nie zapewnią tego, co szkoła - stałego kontaktu z grupą rówieśników, których można lubić lub nie, ale jest się na nich skazanym, więc trzeba ich tolerować i być względem nich lojalnym, w granicach rozsądku oczywiście.
@justangela: Dlaczego miałabym pracować bez przeszkolenia w którymś z wymienionych miejsc, skoro jest od tego wykształcony personel, który dostaje za to pieniądze? A zakaźny to nie tylko COVID. Nagle wszystkie inne choroby zniknęły z powierzchni Ziemi? Z tego co wiadomo, bezobjawowi nie zarażają. Po co mam w takim razie nosić jakąś szmatę? Skoro nie mam ŻADNYCH objawów chorobowych?
@Grav: Dokładnie. Jakiś czas temu jedna moja znajoma wysłała do Ministerstwa Zdrowia zapytanie o, m. in. "liczbę osób hospitalizowanych z powodu COVID-19 w stanie ciężkim i poważniejszym". Od lutego do 24 czerwca 588 przypadków. To ma być pandemia? Oczywiście na początku panikowanie było usprawiedliwione, ale teraz?
@Ohboy: Maseczki są nie tylko niewygodne, ale i szkodliwe. Jeśli w sklepie nie chcą mnie obsłużyć bez maseczki, wychodzę. Tak po prostu. I wiem, że Waszym zdaniem jestem nieodpowiedzialną debilką. Wy moim zdaniem jesteście pelikanami łykającymi propagandę jak świeże bułeczki. Z powodu COVID-19 hospitalizowano w Polsce niecałe 600 osób. 600. Na 40 000 000. Paranoja, nie pandemia.
@didja: Jak to wcześniaki nie odczuwają bólu? Nie wierzę, że nie odczuwają. Reszty nie skomentuję, bo brak mi słów.
@maat_: Sama mam na końcu języka historię z wydźwiękiem politycznym, ale się gryzę, bo nie rób drugiemu...
Zawsze tak mówiłam i nie interesuje mnie, że może to się wydać infantylne...
@Sintra: Ból bólem, ale ja nie znoszę tego uczucia przy borowaniu. Nawet jak nie boli, czuję te wibracje...
@edeede: Zakompleksioną tak, bezdzietną niekoniecznie. Sama się nasłuchałam na temat "jaka to ja jestem gruba" od kobiety dwa razy szerszej ode mnie.
@rodzynek2: Też mnie to dziwi. Ale wydaje mi się, że to samonakręcająca się spirala. Zaczęło się od tej historii o rodzinie zastępczej, ta o rodzinie z czwórką dzieci była odpowiedzią (sensowną czy nie to inna kwestia), a ta powinna być komentarzem...
@Armagedon: Wiesz, o czym w ogóle mówisz? Owszem, metr sześcienny wody kosztuje tyle, ile napisałaś. Wiesz, ile to litrów? Tysiąc. Pięcioosobowa rodzina, do mycia się, sprzątania, gotowania itp. zużywa wody za ok. 100 zł, wiem, bo przeważnie to ja przelewam pieniądze za rachunki. Przez pół roku. Środki czystości to są w ogóle śmieszne pieniądze. Tubka pasty kosztuje do 10 zł (są tańsze, ale nie mówimy przecież o jakimś dziadostwie), starcza, przy codziennym używaniu na długo. Nie wiem na jak długo, bo gdy kończy mi się tubka, zazwyczaj już nie pamiętam kiedy ją kupowałam. Żel pod prysznic - tutaj kieruję się bardziej zapachem niż ceną, ale zazwyczaj jak kupię za 20-30 zł, to mam na dwa-trzy miesiące. Mydło w płynie (do rąk) - 30 zł za pięciolitrowy baniak "Białego Jelenia". Dezodorant kosztuje 10 zł. Starcza na dłużej niż miesiąc. Szampon też. Jakby nie liczyć, wychodzi mi że za 100 zł będzie czym się umyć, popsikać i jeszcze starczy na płyn do naczyń i do podłogi. A i nie kupujemy tego co miesiąc. Szczoteczkę się co miesiąc wymienia. Zawrotne 12 zł. Za dwie sztuki. Olaboga, żeby wyposażyć całą rodzinę w szczoteczki trzeba wydać aż 36 zł! Sporo osób więcej wydaje choćby na piwo. Fakt faktem, mogę mieć trochę wypaczony obraz, bo "moich" żeli używam tylko ja z córką, Partner kupuje sobie inne, o innych zapachach, podobnie jak pastę do zębów. A "teściowie" mają już całkiem osobną łazienkę. Niedomyte dzieci to nie jest efekt biedy. To efekt zaniedbania. Podejrzewam, że też niewiele wiesz na temat życia w skromnych warunkach, bo wody ze studni nie grzeje się prądem. Osoby żyjące w takich warunkach często mają piece i na nich grzeją wodę. Nie ma też przymusu używania mydła w kostce. Nie wiem, skąd przekonanie, że czystość jest luksusem? Czyżbyś sama kąpała się wyłącznie na niedzielę, bo mydło drogie, a wodę trzeba oszczędzać?
@Armagedon: Wyjaśnij mi proszę jedną rzecz: Od kiedy to mydło i woda są artykułami luksusowymi? Dlaczego dziecko osób mniej majętnych ma być NIEDOMYTE?