Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Crannberry

Zamieszcza historie od: 21 czerwca 2018 - 18:11
Ostatnio: 7 kwietnia 2024 - 11:23
  • Historii na głównej: 109 z 109
  • Punktów za historie: 17863
  • Komentarzy: 2272
  • Punktów za komentarze: 17762
 
[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 9) | raportuj
12 lutego 2020 o 21:24

@Wilczyca: fakt, że nie jest toksyczne. Oraz mnóstwo innych czynników. Gość owszem bywa czasem wkurzający ale nie jest jakimś psychopatą, już nie wyolbrzymiajmy sprawy i nie przesadzajmy z epitetami.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2020 o 21:25

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
12 lutego 2020 o 16:07

@pusia: Hmm, jakby to najlepiej ująć… może nie powie wprost, że nie jego ręka, ale będzie tak kręcił i odwracał kota ogonem, że ostatecznie wyjdzie na jego. Ale trzeba mu oddać honor, że jeśli ja (czy inny pracownik) coś zawali, to w ten sam sposób będzie nas bronił i tak kombinował, że ostatecznie to klient przeprosi za zamieszanie ;) Główna zasada, której musiałam się nauczyć (zwłaszcza po przejściu z korpo), to żeby po prostu robić co on mówi, nie krytykować go, nie wyrywać się nadmiernie z inicjatywą i nie forsować na siłę swoich pomysłów. I niech błyszczy tylko on. Wtedy cię chwali pod niebiosa i masz święty spokój. A jeśli masz jakiś dobry pomysł, to przedstaw mu go tak, żeby myślał, że to on na to wpadł. Nie jest to też, wiadomo, idealna sytuacja, więc wieczności tam nie spędzę, ale na razie może być, zwłaszcza że potrzebowałam czegoś spokojnego po bardzo nieciekawych przejściach, jakie miałam w ostatnim korpo (prezes furiat terroryzował całą firmę).

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
12 lutego 2020 o 14:38

@glan: na razie zapisuję sobie godziny, o której przyszłam, o której wyszłam i czy miałam przerwę, i juz raz mi się to przydało. Widzę, że chyba będę musiała jeszcze zacząć zapisywać, co robię.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2020 o 14:38

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
12 lutego 2020 o 13:54

@Balam: generalnie staram się mieć "dupokrytki", tutaj też wystarczy, że sobie wydrukuję billing połączeń wychodzących i będzie dowód, co cały dzień robiłam. Zwolnienia się raczej nie obawiam, a z tego, co słyszę od innych pracowników (i od jego żony), to raczej on się boi, co zrobi, jeśli ja odejdę. To znaczy, teoretycznie oczywiście może mi w każdej chwili dać wypowiedzenie (jak w każdej firmie), ale wtedy znajdę sobie po prostu nową pracę

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
12 lutego 2020 o 10:13

Przeczytałam Twoją poprzednią historię, doświadczyłam deja vu i mogę Ci powiedzieć tylko jedno. Ewakuuj się z tego chorego układu jak najszybciej. O ile w poprzedniej historii wydawało się, że partner brał Twoją stronę, ten związek jakoś rokował, byłoby ciężko, ale były szanse na powodzenie, to po przeczytaniu tej, szans na powodzenie nie widzę. Dorosły facet, który decyzje życiowe uzależnia od humorków siostry czy mamusi i boi się ich reakcji nie jest materiałem na partnera życiowego. Nie piszesz nic o jego ojcu, co sugeruje, że z jakichś przyczyn go nie ma, może nie żyje, może odszedł i zerwał kontakty. Podobnie jak w rodzinie mojego pierwszego męża wygląda na to, że matka i siostra Twojego partnera narzuciły jemu rolę jego własnego ojca, a on w nią wszedł. A Ciebie postrzegają jako "tę trzecia", która kradnie matce męża, a siostrze ojca. Jeżeli Twój partner nie podejmie jakichś drastycznych kroków, żeby ten chore relacje wyprostować, radzę Ci spier… w podskokach, bo z czasem będzie tylko gorzej.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 lutego 2020 o 22:27

@Issandra: Miałam ochotę mu odpowiedzieć coś w stylu, że chyba marnie mu ten biznesik idzie, skoro pizza za 8€ wg jego obecnych standardów jest wydatkiem wymagającym sponsoringu i czyżby w takim razie jego ojciec miał pełną rację co do niego - i go tak jednym zdaniem kopnąć we wszystkie czułe punkty, ale po namyśle stwierdziłam, że nie będę się zniżać do jego poziomu. Chłop ma w tej chwili ewidentnie jakiś problem sam ze sobą, a ja nie jestem jego terapeutą. Znajomość uznałam za zakończoną

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
11 lutego 2020 o 14:20

@Samoyed: Odnośnie historii jako takich i ich autentyczności - poza przypadkami, gdzie coś się ewidentnie kupy nie trzyma, jest to kwestia wiary. Albo przyjmujemy, że ludzie trzymaja się koncepcji portalu i piszą o rzeczach, które się wydarzyły, albo bawimy się w detektywów, jest to indywidualna sprawa każdego czytelnika, i nie mam z tym problemu, pod warunkiem, że ktoś komentując nie obraża i nie wyzywa innych. Generalnie ani autor nie jest w stanie udowodnić, że coś działo się naprawdę, ani czytelnik, że się nie działo. Autor pisze tekst, a czytelnik już sam decyduje jak go odbiera. Odnośnie szczegółów, jedna kwestia to, że po prawie 10 latach czytania tego portalu i komentarzy pod historiami, wyczuliłam się na to, żeby podawać jak najwięcej szczegółów (niemalże z godzinami otwarcia poczty w Berlinie zachodnim), bo jeśli tylko jakiejś z pozoru nieistotnej informacji brakuje, zaraz ktoś się przyczepi, inni przyczepia się do niego i robi się shitstorm, więc staram się tego unikać. Druga kwestia to już moja indywidualna pamięć do szczegółów i tendencja do skupiania się na nich bardziej niż na esencji sprawy (np. nie pamiętam, czego dotyczyło jakieś zebranie w pracy w 2012 roku, ale pamiętam, że kolega siedzący naprzeciw mnie miał na sobie koszulę w biało-błękitne paseczki, a w pewnym momencie powiedział "Who cares about Slovakia") @Jorn: temat kredytu dla mamusi był już poruszony pod tamtą historią, bo komuś też wydawał się nieprawdopodobny i tłumaczyłam tam tę kwestię bardziej szczegółowo. Poczytaj sobie cokolwiek o irlandzkim kryzysie bankowym, co do niego doprowadziło. Artukułów jest na ten temat multum, i po polsku, i po angielsku.Właśnie banki szastające kredytami na prawo i lewo, udzielające pożyczek na piękne oczy bez oceny ryzyka i sprawdzania, czy ktoś będzie miał go z czego spłacić (co rozumiem, że z perspektywy Niemiec czy Belgii wydaje się niedorzeczne). Mój był akurat miał z czego, ale inni niekoniecznie, co skończyło się zapaścią na rynku. Odnośnie przyczyn zmiany imienia przez tego gościa - to już trzeba spytać jego. Ale na mój rozum zdecydowanie bardziej niż przywiązanie do pierwszego imienia była to chęć zerwania z narzuconą mu tożsamością.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2020 o 14:23

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
11 lutego 2020 o 11:10

@Sosenka: powiem Ci tak. Moim wielkim marzeniem jest przeżyć jeden nudny rok, w którym nic się nie wydarzy (chociaż w porównaniu z poprzednimi, 2019 już prawie dostąpił tego zaszczytu). Z drugiej strony, przeżyłam 23 lata w Polsce, potem 7 w Irlandii i nie spotykały mnie prawie żadne piekielne sytuacje (przynajmniej nic wartego opisywania), ludzie, którzy mnie otaczali byli (z pewnymi wyjątkami) względnie normalni, natomiast od przeprowadzki do Niemiec jedna drama goni drugą. Nie wiem, czy coś jest na rzeczy z mentalnością Niemców, ale tylu dziwolągów co tutaj, nie spotkałam nigdzie indziej. I to nie tylko ja. Koleżanki, z którymi rozmawiam, mają podobne przejścia, jak nie w pracy, to z sąsiadami czy w związkach/na randkach

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lutego 2020 o 10:54

@Ascara: a czy po konizacji zakłada się w ogóle szwy? Nie robi się zamiast tego koagulacji?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lutego 2020 o 9:48

@pasjonatpl: ja się o tej możliwości dowiedziałam w 2016, z tym że wprowadzono to ponoć już 4 lata wcześniej. Na początku jest trochę korowodu z założeniem profilu zaufanego, ale jak już działa, to jest to fajna sprawa, bo sporo rzeczy, które wcześniej wymagały wizyt w Polsce i biegania po urzędach, możesz zrobić online.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
10 lutego 2020 o 23:29

@Agness92: Nie. Na poczatku byłam tak zaskoczona, że kompletnie nie wiedziałam jak mam zareagować i co powiedzieć. Kotłowały mi się w głowie różne riposty, ale stwierdziłam że jednak nie mam ochoty na żaden dalszy kontakt z nim, a pytanie się go o przyczynę jego zachowania byłoby trochę poniżające. wolałam go po prostu olać. Zresztą podejrzewam, że nawet gdybym go o to spytała, odpowiedziałby pewnie coś w stylu „bo tak”

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 lutego 2020 o 20:08

@digi51: Dzisiaj weszłam z ciekawości na stronę tego E-Konsulatu, żeby zobaczyć, jak w tej chwili wygląda umówienie wizyty i, może to przez tę dzisiejszą wichurę, A może z innych względów, ale strona w ogóle nie działała, tzn. muliła przez dłuższy czas, jak się chciało wybrać konsulat w jakimś mieście, a potem wyświetlał się błąd, że strona nie istnieje. Jeśli chcesz wyrobić paszport dziecku, to na podstawie sceny, której byłam świadkiem przy mojej ostatniej wizycie w tym przybytku, radzę Ci, że jak będziesz młodemu robić zdjęcie, to musi mieć na nim koniecznie otwarte oczy i zamknięte usta. Bo nawet jak jeden pracownik powie że nie musi (dobrze niemowlętach do któregoś tam tygodnia życia podobno nie ma tego wymogu), to drugi pracownik może powiedzieć, że jego nic nie obchodzi co powiedziała koleżanka i on takiego zdjęcia nie przyjmie

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2020 o 20:10

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 19) | raportuj
10 lutego 2020 o 19:47

@Habiel: A gdzieś ty tam tego super faceta wyczytała? Bo ja nic takiego nie napisałam. Posiadanie hajsu oraz wychowanie w rodzinie snobistycznych jaśnie państwa nie robi z nikogo super faceta (na podstawie obserwacji powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie). A już na pewno super facetem nie nazwałabym typa ze zrytą banią, który nienawidzi swojego życia, a brakuje mu jaj by je zmienić, a w dodatku, jak widać, jest rozchwiany emocjonalnie. No chyba, że w czyimś mniemaniu, hajs automatycznie równa się super facet, ale to raczej nie świadczy dobrze o takiej osobie i jej systemie wartości

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 lutego 2020 o 16:59

@Jorn: niektóre chyba nigdy nie przestały pracować jak za komuny. W USC w moim rodzinnym mieście, petent przychodzący z jakimiś dokumentami witany jest słowami "zaraz zobaczymy, na czym możemy pana uwalić". Umiejscowienie rozwodu przeprowadzonego w Niemczech zajęło mi prawie 9 miesięcy - kilka razy odrzucany był oryginał wyroku sądowego, potem, jak już sie nie było do czego przyczepić w wyroku, odrzuciły tłumaczenie przysięgłe (bo ich zdaniem tłumacz źle przetłumaczył), a na końcu odpis aktu urodzenia. Jako podstawę prawna podawały "swoje wewnęrzne przepisy, których nie wolno im ujawnić" Musiałam odbyć 9 wizyt w miesięcznych odstępach, a panie urzędniczki nawet nie kryły, że mają satysfakcję.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
6 lutego 2020 o 18:11

@bazienka: dobrze zrozumiałaś. Zrzutkowa impreza, a ludzie biją sie o miejsca, bo podobno "prestiż mocno" (tu wstaw emotkę przewracania oczami)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
31 stycznia 2020 o 18:27

@kierofca: Oj nie... fakt że dawno to było, ale pracowałam kiedyś w obsłudze klienta w PayPalu. Często się zdarzało, że ktoś kupił coś na eBayu, co okazywało się być podróbką. Procedura była taka, że podrób nie odsyłało się do nadawcy (bo to ponoć nielegalne), tylko nabywca musiał skontaktować się z przedstawicielem oficjalnego producenta, który miał wystawić zaświadczenie, że towar jest podrobiony, a sam towar zatrzymać zniszczyć. Na podstawie tego zaświadczenia kupujący dostał zwrot pieniędzy. To w teorii. W praktyce w całej mojej karierze (takich spraw miałam po kilka dziennie) tylko raz zdarzyło się, że przedstawiciel producenta takie zaświadczenie wystawił. Zawsze wzruszali ramionami i mieli w dupie

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
31 stycznia 2020 o 13:53

@Armagedon: Sama się zastanawiałam, jakim cudem mu to nie pierdykło, ale facet prowadzi tę agencję od 25 lat i to z dużym sukcesem. Po części jest tak, jak pisze Jorn, te pomysły, które wciela w życie z reguły są bardzo dobre. Oprócz tego gość ma mnóstwo przydatnych znajomosci (przyjaźni się np. z Bryanem Adamsem) oraz talent do „sprzedania śniegu Eskimosowi”, dzięki czemu pozyskuje klientów typu Louis Vuitton czy Escada

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
30 stycznia 2020 o 17:45

@irulan: nie jest źle. Gdybym była młodsza i na etapie budowania poczucia własnej wartości na podstawie kariery i liczby domkniętych projektów, to by mnie to frustrowało. A tak mam wywalone. To że mam piętnaście rozgrzebanych projektów i nie mogę żadnego skończyć nie jest moim problemem, bo on i tak musi mi zapłacić, więc sam wyskoczy z kasy nic z tego nie mając. Oprócz tego wolno mi w godzinach pracy siedzieć na fejsie, szef potrafi spędzić godzinę pokazując mi filmiki na youtube albo wypytując mnie o plany ślubne i doradzając w kwestii dekoracji stołów. W ramach mojego czasu pracy. Da się żyć ;)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
30 stycznia 2020 o 16:13

@irulan: gdyby był jeszcze jakiś sposób na zmuszenie go do czytania maili jakichkolwiek, a już szczególnie od pracowników. Janusz wszystko załatwia "na gębę", od tego jest Januszem ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
30 stycznia 2020 o 15:07

@bazienka: cz 2. Teraz widzę, że nie chciało wrzucic, bo brzydkie słowo miałam. Klaudia Buła to albo troll, albo jakaś frustratka (mam podejrzenia, że ona kiedyś komentowała na Piekielnych pod pseudonimem Sara Rajker). Na fejsie wyświetlają mi się jej komentarze pod różnymi artykułami (a komentuje na potęgę), gdzie jak nie wyzywa ludzi i k…w i alfonsów, to postuluje za budową obozów pracy. Myślę, że najlepiej olać i nie wdawać się w dyskusję. Terapii próbowałam dwa razy w młodszym wieku, ale albo to nie jest dla mnie, albo trafiłam na niezbyt komtetentne osoby, bo poza wywołaniem u mnie irytacji nie dało mi to nic. Ale jakieś trzy lata temu z kawałkiem miałam przyjemność odbyć prywatną rozmowę z facetem, który okazał się być profesorem psychiatrii na mochachijskim uniwerku. Rozmowa była taka ogólna, między innymi o portalach randkowych. I na podstawie dwugodzinnej rozmowy o dupie Maryni, facet był mi w stanie powiedzieć, jaki dokładnie błąd popełniam i gdzie leży jego źródło. I trafił idealnie w punkt. Od tamtego czasu zmieniłam podejście do pewnych spraw (no dobra, staram się zmieniać podejście, bo tak z dnia na dzień to się jednak nie da) i to jak na razie działa

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
30 stycznia 2020 o 15:04

@bazienka: Spróbuję w 2 częściach, bo mi całego komentarza nie chce zamieścić. Wynajęła mały pokój. Oczywiście nie zabraniałam jej korzystania z salonu, kuchni i łazienki, ale po tym jak dostała wypowiedzenie, nagle poczuła się uprawniona do całego mieszkania, do tego stopnia, że w którymś piśmie nawet próbowała sobie zastrzec możliwość wyłącznego korzystania z tych pomieszczeń. Co mój prawnik oczywiście wyśmiał. Panu z Hameryki powiedział, że mieszkanie jest jej własnością, a on to łyknął, więc poczuł się uprawniony do "czucia się jak u siebie". W firmie była duża rotacja pracowników, ludzie w większości nie pracowali tam dłużej niż 6 miesięcy, maksymalnie rok, więc nie było aż takiego przepływu informacji. Koleżanka, która mi o tym opowiadała, powiedziała mi o tym tak piąte przez dziesiąte, na zasadize ciekawostki, a ja nie drążyłam tematu, bo nie chciało mi się gadać o tej lasce i podnosić sobie ciśnienia.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
30 stycznia 2020 o 13:16

@antess32: nieee, nie przesadzałabym z takimi diagnozami. Jest po prostu chaotyczny. Taki kreatywny "dizajner", który ma pierdyliard pomysłów na minutę, które mu równie szybko wylatują z głowy, jak do niej przychodzą. Bywa męczący, ale w sumie dobry człowiek, ogólnie nie jest mi tam źle. Każe mi cos zrobić to robię, zmieni zdanie, to przestaję robić, po pracy idę do domu i nic mnie nie obchodzi, na koniec miesiąca dostaję ładna pensję. Współczuję tylko naszej księgowej, bo gość ma równie kreatywno-chaotyczne podjeście do podatków i rozliczeń, a ona musi świecić oczami przed skarbówką. Ale w sumie też nie jej problem, bo ostatecznie to on płaci karę, a nie ona

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
30 stycznia 2020 o 12:40

@Meliana: czytając, zastanawiałam się, jak autorka zdała maturę. Ciekawe zjawisko z tym "zakłuwaniem".Do tej pory czytałam jedynie o "przekuwaniu" uszu albo "ukuciu" igłą. Pierwszy raz widzę ten błąd w drugą stronę

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
29 stycznia 2020 o 11:41

@Euferyt: Może podyplomówka? Zresztą na studiach nie ma limitu wieku

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
29 stycznia 2020 o 9:53

@Maks: bazienka zupełnie normalnie odpowiedziała na chamsko zadane pytanie, a raczej sugestię, że studiuje McKierunek (co nie ma kompletnie związku z historią). O wiek należałoby raczej spytać palanta, który to pytanie zadał

« poprzednia 1 274 75 76 77 78 79 80 81 82 83 8490 91 następna »