@nevi, nie kilka tylko tony historii o podłych katolach i wspaniałych, postępowych ateistach. O ile nieduży procent z nich to rzeczywiście dobre i wiarygodne historie, większość brzmi jak wyssane z palca gimnazjalisty-wannabe-ateisty. Wszystkie, nawet te najgłupsze z tego typu historii, poza tymi, które przez grad minusów spadają z oceną poniżej zera automatycznie do archiwum, trafiają na główną.
heh, a widzisz, żeby ktokolwiek, kto krytykował historię za literówki odpowiedział na mój post? Poza tym - seriously? Odkryte plecy to normalny strój w kościele? BTW jakie zagubione owieczki? Przecież z historii wynika, że autorka przyszła tam na zaproszenie koleżanki i nie miało to dla niej żadnego duchowego wymiaru.
@bedrana, zgadzam się i dodam, że chyba, to co piszesz dotyczy już wszystkich imprez rodzinno-przyjacielskich, przyjęć komunijnych, urodzin, chrzcin, pępkowego, bocianowego, bierzmowania i cholera wie, czego jeszcze. Widać to pośrednio w wielu komentarzach pod historiami dotyczącymi tych tematów. "Za dużo, za mało, ja dałam więcej, ja bym dał mniej" - wszystko kręci się wokół kasy, ludzie zapominają, że to ma być przede wszystkim czas, kiedy pokazujemy bliskim, że nam na nich zależy i cieszymy się ich szczęściem. Sama zresztą przekonałam się o tym na własnej skórze, jak robiłam ostatnio imprezę urodzinową. Zaprosiłam dawno niewidzianą koleżankę, ta odmówiła, rzucając tekstem: ale nie martw się, prezent ode mnie dostaniesz. No jakby to było najważniejsze.
@Palring, nie wiem czym niby różni się Twoje podejście od żądania konkretnej kwoty, skoro obrażasz się, że ktoś dał Ci w prezencie mniej niż Ty jemu i jeszcze się wściekasz, że jest już po ślubie i nie możesz mu zrobić jakiegoś chamskiego prezentu.
Wiesz co, ale nie wiesz, czy akurat okradzione małżeństwo stękałoby, że im ciężko, gdyby nie zostali okradzeni. Sprzęty do mieszkania, jakaś kasa do weselników na start to duża strata - bez tego rzeczywiście może być ciężko, a rodzice mieli problem, bo okazało się, że koszty wesela będą dwa razy wyższe, niż przewidywali, tak samo byłoby gdyby wyłożyli kasę, którą już mieli, a z niektórych komentarzy bije niestety "Schadenfreude" - "wzięliście kredyt i was okradli? A dobrze wam tak, to was nauczy, żeby nie szpanować".
@mijanou, nie odnosiłam się akurat do Twojego komentarza, raczej do kilku innych wyżej, które sugerują, że wzięcie kredytu na wesele jest bardziej piekielna niż kradzież opisana w historii.
"robi się wesele za 45 kawałków, chyba tylko po to, żeby pokazać sąsiadom, że "patrzcie, na co mnie to nie stać!" - sądzisz po sobie? Dla mnie wesele to po prostu duża impreza, jak ktoś ma ochotę zrobić dużą imprezę, dla dużej ilości znajomych to jego biznes, a Twoje myślenie chyba wynika z zazdrości, na zasadzie - "sąsiad kupił drogie auto - pewnie, żeby pokazać, że go stać", "sąsiadka kupiła telewizor - Boże, ale szpanuje", "Oooo, koleżanka kupiła drogie meble - pewnie jej nie stać, tylko chce się pochwalić". Ja pierniczę, niech każdy sobie wydaje kasę, na co chce, a jak ktoś ma o to ból dupy, nie znaczy, że każdy ma się bawić w 10 osób przy śledziu i wydzielonym kieliszku wódki na głowę.
@mijanou, ok, komentarze komentarzami, można napisać, że woli się skromniejsze imprezy, ale wyliczanie kosztów wesela jako jednego z piekielnych aspektów historii to lekka przesada.
Głupie jest branie kredytu na mieszkanie - jak nie mam, to mieszkam u rodziców, może mniej wygodnie, ale ekonomicznie. Serio, co was obchodzi, na co kto wydaje pieniądze? Jeden sobie kupi sportowe auto, inny zafunduje podróż życia, a jeszcze inny kupi wytworną biżuterię. To, że dla was wesele to mało istotna sprawa i nie chcecie na to wydawać dużo kasy, nie znaczy, że macie wyrokować, jaki wydatek jest głupi, a jaki nie. Ja bym sobie np. nie kupiła iPhona za kilka tysięcy, jak komuś to do szczęścia potrzebne, to proszę bardzo - jego brocha.
Wiesz co, generalnie się zgadzam, impreza to impreza, nie sposób wszystkim upilnować i przewidzieć jak się kto zachowa po alkoholu. Ale co do spania - wiesz jaki sposób ma na to mój kumpel? Śpisz pod starym kocem, z jaśkiem pod głową lub przychodzić z własnym śpiworem. Akurat tu chodziło to, że nie chce mu się prać pościeli, ale jak widać można w ten sposób też uniknąć innych przykrych sytuacji. Poza tym jednak uważam, że impreza w domu to zawsze ryzyko, nawet jeśli goście nie mają złych intencji. U mojej kumpeli na imprezie potknął się o psa i walnął głowę o sziszę, która spadła na drogą kanapę i wypaliła w niej dziurę - a był to początek imprezy i prawie wszyscy trzeźwi.
Jak dla mnie historia to bujda na resorach, ale abstrahując od tego... Jak byłam w gimnazjum zmarł brat mojego kolegi. Wraz z grupką znajomych postanowiliśmy wybrać się na uroczystości pogrzebowe, bo zmarłego znaliśmy i chcieliśmy swoją obecnością wesprzeć trochę kolegę i jego rodzinę. Był to środek lata. Mimo wszystko wszyscy chłopcy ubrali garnitury, dziewczyny w skromnych sukienkach i żakietach, nawet cienkich rajstopach. Jedna koleżanka ubrała krótką mini sukienkę bez rękawów, bo mama jej powiedziała, że "najważniejsze, że czarna". A że pól tyłka było widać to nieważne. I my, wtedy jakoś 15-letnie szczyle, musieliśmy jej uświadomić, że jest to strój mocno nieodpowiedni na uroczystość religijną, tym bardziej pogrzeb. Rozumiesz? 15-letnie dzieciaki nawet zdają sobie sprawę z tego, co wypada, a co nie. A muszę dodać, że w naszej paczce było kilka osób niewierzących, wielu ateizm, tak jak Ty, wyniosło z domu. Jak widać razem z nim również ogładę i szacunek dla cudzych poglądów, wierzeń i obyczajów. Mój wniosek po przeczytaniu tej historii jest taki, że chyba nie tylko wygląd masz dziecięcy, ale i umysł, skoro nie rozumiesz, że wybierając się do kogoś w gości (bo pośrednio byłaś gościem tego kościoła, skoro znajomi właśnie tak organizowali ślub) szanuje się zasady gospodarza.
Mam ostatnio takie wrażenie, że bardzo dużo mówi się o tolerancji i poszanowaniu cudzych obyczajów, gotowi jesteśmy zaakceptować wszystkie dziwactwa obcokrajowców i osób wyznających inne religie niż chrześcijaństwa, a jeśli chodzi poszanowanie polskiej i chrześcijańskiej (od razu zaznaczam, że są to dla mnie dwie odrębne sprawy, a piszę o nich w jednym kontekście, bo są podobnie traktowane) tradycji i kultury, to wydaje nam się to śmieszne, przestarzałe, zaściankowe.
@teqkilla, nie kumam dlaczego dawanie zdjęcia w ogłoszeniu o korkach to proszenie się o chamskie i wulgarne odpowiedzi. Sama szukając korków prędzej chyba wybrałabym ogłoszenie ze zdjęciem, bo taka osoba wzbudza we mnie większe zaufanie. No chyba, że ktoś wrzuca zdjęcie w bieliźnie...
Wiecie, ja jestem na takim kierunku, że chyba 90% studentów udziela korepetycji. Sama dostałam taką głupkowatą wiadomość raz, od koleżanek (nawet tych bardzo ładnych i dających zdjęcia w ogłoszeniu) słyszałam może o 2czy 3 takich przypadkach. Więc napiszcie, proszę, co trzeba napisać w takim ogłoszeniu, aby dostać TONY takich wiadomości, tak jak większość korepetytorek na tym portalu?
@wila, rozumiem, że dla Ciebie naturalną reakcję na wyzwiska i obelgi jest tłumaczenie się przed obcą babą, której nic do tego, gdzie sobie parkujesz, a inną reakcję musisz sobie długo wcześniej ułożyć w głowie?
Dużo historyjek tu umieszczanych zyskałoby na jakości, gdyby autorzy nie kolorowali ich wulgarnymi i sztucznymi dialogami. Chyba, że takie z was c*py, że ona do ciebie "szmato", a wy jej jeszcze kartę parkingową chcecie pokazywać. Tak czy tak - w sytuację jako taką jestem w stanie uwierzyć, w te idiotyczne dialogi - nie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2013 o 12:39
@nevi, nie kilka tylko tony historii o podłych katolach i wspaniałych, postępowych ateistach. O ile nieduży procent z nich to rzeczywiście dobre i wiarygodne historie, większość brzmi jak wyssane z palca gimnazjalisty-wannabe-ateisty. Wszystkie, nawet te najgłupsze z tego typu historii, poza tymi, które przez grad minusów spadają z oceną poniżej zera automatycznie do archiwum, trafiają na główną.
Admin znowu zapomniał, że nie jest tu, żeby wciskać wszystkim swój światopogląd i popierać go zmyślonymi głupotami.
heh, a widzisz, żeby ktokolwiek, kto krytykował historię za literówki odpowiedział na mój post? Poza tym - seriously? Odkryte plecy to normalny strój w kościele? BTW jakie zagubione owieczki? Przecież z historii wynika, że autorka przyszła tam na zaproszenie koleżanki i nie miało to dla niej żadnego duchowego wymiaru.
Jak to możliwe, że osoba, która nie brudzi sobie rąk pracą ma duży dom i dwa drogie samochody?
@bedrana, zgadzam się i dodam, że chyba, to co piszesz dotyczy już wszystkich imprez rodzinno-przyjacielskich, przyjęć komunijnych, urodzin, chrzcin, pępkowego, bocianowego, bierzmowania i cholera wie, czego jeszcze. Widać to pośrednio w wielu komentarzach pod historiami dotyczącymi tych tematów. "Za dużo, za mało, ja dałam więcej, ja bym dał mniej" - wszystko kręci się wokół kasy, ludzie zapominają, że to ma być przede wszystkim czas, kiedy pokazujemy bliskim, że nam na nich zależy i cieszymy się ich szczęściem. Sama zresztą przekonałam się o tym na własnej skórze, jak robiłam ostatnio imprezę urodzinową. Zaprosiłam dawno niewidzianą koleżankę, ta odmówiła, rzucając tekstem: ale nie martw się, prezent ode mnie dostaniesz. No jakby to było najważniejsze.
@Palring, nie wiem czym niby różni się Twoje podejście od żądania konkretnej kwoty, skoro obrażasz się, że ktoś dał Ci w prezencie mniej niż Ty jemu i jeszcze się wściekasz, że jest już po ślubie i nie możesz mu zrobić jakiegoś chamskiego prezentu.
Podejrzewam, że jest to szacunek, a nie dokładna kwota co do grosza.
Jak dla mnie schlanie się do tego stopnia, żeby nie kontrolować wymiotów jest piekielne.
Wiesz co, ale nie wiesz, czy akurat okradzione małżeństwo stękałoby, że im ciężko, gdyby nie zostali okradzeni. Sprzęty do mieszkania, jakaś kasa do weselników na start to duża strata - bez tego rzeczywiście może być ciężko, a rodzice mieli problem, bo okazało się, że koszty wesela będą dwa razy wyższe, niż przewidywali, tak samo byłoby gdyby wyłożyli kasę, którą już mieli, a z niektórych komentarzy bije niestety "Schadenfreude" - "wzięliście kredyt i was okradli? A dobrze wam tak, to was nauczy, żeby nie szpanować".
@mijanou, nie odnosiłam się akurat do Twojego komentarza, raczej do kilku innych wyżej, które sugerują, że wzięcie kredytu na wesele jest bardziej piekielna niż kradzież opisana w historii.
"robi się wesele za 45 kawałków, chyba tylko po to, żeby pokazać sąsiadom, że "patrzcie, na co mnie to nie stać!" - sądzisz po sobie? Dla mnie wesele to po prostu duża impreza, jak ktoś ma ochotę zrobić dużą imprezę, dla dużej ilości znajomych to jego biznes, a Twoje myślenie chyba wynika z zazdrości, na zasadzie - "sąsiad kupił drogie auto - pewnie, żeby pokazać, że go stać", "sąsiadka kupiła telewizor - Boże, ale szpanuje", "Oooo, koleżanka kupiła drogie meble - pewnie jej nie stać, tylko chce się pochwalić". Ja pierniczę, niech każdy sobie wydaje kasę, na co chce, a jak ktoś ma o to ból dupy, nie znaczy, że każdy ma się bawić w 10 osób przy śledziu i wydzielonym kieliszku wódki na głowę.
@mijanou, ok, komentarze komentarzami, można napisać, że woli się skromniejsze imprezy, ale wyliczanie kosztów wesela jako jednego z piekielnych aspektów historii to lekka przesada.
Głupie jest branie kredytu na mieszkanie - jak nie mam, to mieszkam u rodziców, może mniej wygodnie, ale ekonomicznie. Serio, co was obchodzi, na co kto wydaje pieniądze? Jeden sobie kupi sportowe auto, inny zafunduje podróż życia, a jeszcze inny kupi wytworną biżuterię. To, że dla was wesele to mało istotna sprawa i nie chcecie na to wydawać dużo kasy, nie znaczy, że macie wyrokować, jaki wydatek jest głupi, a jaki nie. Ja bym sobie np. nie kupiła iPhona za kilka tysięcy, jak komuś to do szczęścia potrzebne, to proszę bardzo - jego brocha.
Twoim zdaniem patologia wyrasta stąd, że rodzice są przepracowani?
A notariusz nie miał nic przeciwko, żeby dokument podpisała nietrzeźwa osoba?
Wiesz co, generalnie się zgadzam, impreza to impreza, nie sposób wszystkim upilnować i przewidzieć jak się kto zachowa po alkoholu. Ale co do spania - wiesz jaki sposób ma na to mój kumpel? Śpisz pod starym kocem, z jaśkiem pod głową lub przychodzić z własnym śpiworem. Akurat tu chodziło to, że nie chce mu się prać pościeli, ale jak widać można w ten sposób też uniknąć innych przykrych sytuacji. Poza tym jednak uważam, że impreza w domu to zawsze ryzyko, nawet jeśli goście nie mają złych intencji. U mojej kumpeli na imprezie potknął się o psa i walnął głowę o sziszę, która spadła na drogą kanapę i wypaliła w niej dziurę - a był to początek imprezy i prawie wszyscy trzeźwi.
Jak dla mnie historia to bujda na resorach, ale abstrahując od tego... Jak byłam w gimnazjum zmarł brat mojego kolegi. Wraz z grupką znajomych postanowiliśmy wybrać się na uroczystości pogrzebowe, bo zmarłego znaliśmy i chcieliśmy swoją obecnością wesprzeć trochę kolegę i jego rodzinę. Był to środek lata. Mimo wszystko wszyscy chłopcy ubrali garnitury, dziewczyny w skromnych sukienkach i żakietach, nawet cienkich rajstopach. Jedna koleżanka ubrała krótką mini sukienkę bez rękawów, bo mama jej powiedziała, że "najważniejsze, że czarna". A że pól tyłka było widać to nieważne. I my, wtedy jakoś 15-letnie szczyle, musieliśmy jej uświadomić, że jest to strój mocno nieodpowiedni na uroczystość religijną, tym bardziej pogrzeb. Rozumiesz? 15-letnie dzieciaki nawet zdają sobie sprawę z tego, co wypada, a co nie. A muszę dodać, że w naszej paczce było kilka osób niewierzących, wielu ateizm, tak jak Ty, wyniosło z domu. Jak widać razem z nim również ogładę i szacunek dla cudzych poglądów, wierzeń i obyczajów. Mój wniosek po przeczytaniu tej historii jest taki, że chyba nie tylko wygląd masz dziecięcy, ale i umysł, skoro nie rozumiesz, że wybierając się do kogoś w gości (bo pośrednio byłaś gościem tego kościoła, skoro znajomi właśnie tak organizowali ślub) szanuje się zasady gospodarza. Mam ostatnio takie wrażenie, że bardzo dużo mówi się o tolerancji i poszanowaniu cudzych obyczajów, gotowi jesteśmy zaakceptować wszystkie dziwactwa obcokrajowców i osób wyznających inne religie niż chrześcijaństwa, a jeśli chodzi poszanowanie polskiej i chrześcijańskiej (od razu zaznaczam, że są to dla mnie dwie odrębne sprawy, a piszę o nich w jednym kontekście, bo są podobnie traktowane) tradycji i kultury, to wydaje nam się to śmieszne, przestarzałe, zaściankowe.
@teqkilla, nie kumam dlaczego dawanie zdjęcia w ogłoszeniu o korkach to proszenie się o chamskie i wulgarne odpowiedzi. Sama szukając korków prędzej chyba wybrałabym ogłoszenie ze zdjęciem, bo taka osoba wzbudza we mnie większe zaufanie. No chyba, że ktoś wrzuca zdjęcie w bieliźnie...
Nie mam nic z tych rzeczy w domu :(
Wiecie, ja jestem na takim kierunku, że chyba 90% studentów udziela korepetycji. Sama dostałam taką głupkowatą wiadomość raz, od koleżanek (nawet tych bardzo ładnych i dających zdjęcia w ogłoszeniu) słyszałam może o 2czy 3 takich przypadkach. Więc napiszcie, proszę, co trzeba napisać w takim ogłoszeniu, aby dostać TONY takich wiadomości, tak jak większość korepetytorek na tym portalu?
Nie wiem czy to przez ciężkiego kaca, który mnie dziś męczy, ale ja tej historii ze względu na formę nie mogę przetrawić.
@wila, rozumiem, że dla Ciebie naturalną reakcję na wyzwiska i obelgi jest tłumaczenie się przed obcą babą, której nic do tego, gdzie sobie parkujesz, a inną reakcję musisz sobie długo wcześniej ułożyć w głowie?
Pfff, tak to każdy potrafi :P
Asica, ty rozumiem latasz wszędzie za swoim facetem, żeby udzielać mu wsparcia moralnego? Nazwałabym to już chorobliwą obsesją, a nie wsparciem.
Dużo historyjek tu umieszczanych zyskałoby na jakości, gdyby autorzy nie kolorowali ich wulgarnymi i sztucznymi dialogami. Chyba, że takie z was c*py, że ona do ciebie "szmato", a wy jej jeszcze kartę parkingową chcecie pokazywać. Tak czy tak - w sytuację jako taką jestem w stanie uwierzyć, w te idiotyczne dialogi - nie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2013 o 12:39