Profil użytkownika

katem ♀
Zamieszcza historie od: | 5 lipca 2010 - 22:34 |
Ostatnio: | 14 kwietnia 2025 - 20:27 |
- Historii na głównej: 4 z 10
- Punktów za historie: 1228
- Komentarzy: 3669
- Punktów za komentarze: 25369
Zamieszcza historie od: | 5 lipca 2010 - 22:34 |
Ostatnio: | 14 kwietnia 2025 - 20:27 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Motokiller | Demotywatory | Mistrzowie | Komixxy |
@Katsuja: @Louisianna: Umówcie się, dajcie sobie po razie i rozładujecie agresję, bo ona aż z Was kipi. :D
@Dominik: A Ty może idź na kurs dobrych manier, bo ewidentnie Ci ich brakuje.
@SmoczycaWawelska: Też nie wiem, o co chodzi autorce. Bo miała pecha i panowie bez znajomości swoich kodów pocztowych przed nią stali, więc rejestratorka musiała sprawdzić w internecie ? A może ona wojowniczka o moralność, a picie alkoholu jest be ?
I ode mnie zdrowia i życia bez bólu! Trzymaj się.
@Teelix: To, że Ciebie to nie spotkało, nie znaczy, że to fake. Ty miałeś szczęście, a @prabula pecha. Zdarza się. I to częściej niż Ci się wydaje.
@Morog: Może sobie przeczytaj, co @Xynthia pisała wcześniej - w przychodni jej znajomą wyśmiali za zaproponowanie takiego rozwiązania. Może są zwolennikami przymusu bezpośredniego, jak większość tutaj - związać i zaszczepić p przecież to nie ich dziecko i nie oni będą się ponosić konsekwencje takiego postępowania z niepełnosprawnym dzieckiem.
@kKKKK: Pewnie, że mogę sobie zatrudnić zewnętrznego informatyka, a mój syn może księgowość zlecić do biura rachunkowego. Te kilka razy w miesiącu - to żądanie wyjaśnień co do dokumentów, które mi przysyłał i robienie mu żądanych przez niego zestawień - to samo wymagałoby biuro rachunkowe. A moje problemy z pocztą (bo on jest administratorem) występują średnio 2 razy na pół roku. Strasznie go obarczam - zwłaszcza, że usunięcie awarii zajmowało mu może 10 minut. Serwisem komputerów się nie zajmował, bo za daleko mieszkałam, aby do niego z tym jeździć, a serwis miałam na miejscu. Oczywiście, przy okazji służbowych telefonów dowiadywałam zamieniałam parę słów na tematy ogólne (syn nie jet rozmowny przez telefon). Czy to coś złego - zainteresować się, co się u syna rodzonego dzieje ? No i wiesz - ja to kompletnie nie mam pojęcia, jak wygląda opieka nad dziećmi, bo moje dzieci to aniołki mi wychowywały, a ja leżałam i pachniałam, bo za pensję męża asystenta na uczelni to mogłam, a co ! Moja synowa nie życzyła sobie, abym jej pomagała. Wyraźnie i dobitnie to mi powiedziała, że po porodzie przez 6 tygodni nikt ich nie może odwiedzać. A ja nie lubię pakować się tam, gdzie mnie nie chcą. Ona akurat do pomocy miała wynajętą niańkę i sprzątaczkę - one jej nie przeszkadzały, a ja i jej matka - owszem (swojej matki akurat lepiej nie traktowała niż mnie) Przypominam też, że mieszkałam wtedy 300 km od nich i pracuję. Dodam jeszcze - jakoś z zięciem się dogaduję, a nawet mam wrażenie, że mnie lubi. Może nie jestem aż taka zła, jak Ci się wydaje. Ktoś jednak mnie lubi. Dobrze, że Ty nie. :D
@elendu: Rozmawiałam z nią później. Usłyszałam - "tak, zgodziłam się i zachęcałam, aby pojechał, ale myślałam, ze nie pojedzie." My akurat Boże Narodzenie spędzamy zwykle razem, a Wielkanoc niekoniecznie. Przypominam, że my jesteśmy niewierzący. Odrabiamy sobie przy innych okazjach (bo Wielkanoc to tylko dwa dni, a gdy się pracuje, to i tak w poniedziałek trzeba wyjeżdżać).
@janhalb: Czy to tak trudno uwierzyć, że dziecko matce nie kłamie? Dorosłe dziecko. Zna mnie i wie, że przyjęłabym spokojnie wiadomość, że jednak nie przyjedzie. To była Wielkanoc, a nie Boże Narodzenie, które często spędzamy razem - taką mamy tradycję. Zresztą - Bożego Narodzenia (miesiąc po śmierci męża) nie spędziliśmy razem, bo tydzień przed świętami urodziło się drugie dziecko i synowa nie życzyła sobie nikogo w domu, choć zaoferowałam, że przyjadę i zajmę się domem, aby ona mogła odpoczywać po porodzie. Jej wola była wyraźnie zakomunikowana - nie dyskutowałam i podporządkowałam się - bez słowa do syna, choć wcześniej się umawialiśmy właśnie, że przyjadę na święta. Po porodzie zmieniła zdanie. Wtedy było mi przykro, ale rozumiałam, że to szczególny czas, może nie mieć ochoty na osoby „zewnętrzne”.
@janhalb: Musiałby mi z premedytacją kłamać, co się nie zdarzało nawet gdy był dzieckiem i nastolatkiem i w naszych kontaktach było i jest zbędne. Kłamstwo czemuś służy, a tu nic dobrego nie przyniosłoby. Nie wpadłam na pomysł, aby ją bezpośrednio zapytać - może to właśnie był mój błąd, ale nigdy nie miałam powodów, aby wątpić w prawdomówność mojego syna. Może brzmi to nieprawdopodobnie, ale miałam do swoich dzieci pełne zaufanie i dosłownie nigdy się na nich nie zawiodłam.
@KatzenKratzen: A może sprzątają właśnie tylko ci, którzy piszą w internetach, że sprzątają ? Cała masa psiarzy o tym nie wspomina w internecie i nawet nie komentuje żalów o niesprzątaniu, i pewnie nie sprząta. ;-)
@Chrupki: Nie przesadzasz z tym poczuciem odrzucenia ? Pokolenie płatków śniegu.
@Brzeginka: A może tak powiedzieć ludziom, o co ci chodzi a nie wymagać, że będą w myślach czytali. Zawsze zjadała, co podawali, a teraz się obraża, bo osoba, która to wprost powiedziała, dostała jedzenie jej odpowiadające, a ona nie powiedziała, tylko rodzina miała się domyślić. Ponieważ się nie domyśliła, to autorka czuje się dotknięta.
Myślę, że dzieciak mocno przeżywa ten zaogniony konflikt między rodzicami i dlatego mając tego dosyć targnął się na swoje życie. A te dwie durne pały mają w d upie swoje dziecko, bo najważniejsze jest postawić na swoim i dokopać byłemu/byłej.
@vylarr: Dokładnie. Sama dostałam w spamie ofertę "pracy" w postaci wystawiania ocen hotelom.
@JeZySiek: Gdzie tu są złe strony tego "precedensu" ? Kobieta przecież pracowała hybrydowo, czyli częściowo zdalnie. A praca może być wykonywana zdalnie i nie ma potrzeby, aby przyjeżdżała do biura. Wg mnie to tylko postawa typu: ja tu rządzę, a racjonalność nie musi mieć z tym nic wspólnego.
Nie rozumiem tego oburzenia - człowiek czuje się wykorzystywany. Nie oszukujmy się - w niektórych pracach niepełnosprawność typu głuchota nie przeszkadza (np. układanie towaru na półkach). Czy to jego wina, że oni są głusi i dlatego musi wyrabiać swoją normę i część normy za niepełnosprawnego głuchego (a nie niepełnosprawnego ruchowo).
@Habiel: Smaki też każdy ma swoje - dla mnie np. bezalkoholowe piwa są trochę mdłe.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2025 o 16:14
Co za durne podejście pracodawcy. Sobie samemu robi problemy. Nie rozumiem podejścia tak nieracjonalnego - będzie gorzej, będą wyższe koszty, ale postawię na swoim. Mają wiedzieć kto tu rządzi.
U nas to tak nie wygląda. O rozwodzie orzeka sąd. I odbywa się rozprawa. On nie podpisał papierów rozwodowych tylko nie zgłosił sprzeciwu do jeszcze małżonki, a tylko odebrał pozew. Wyraźnie mu to pasowało, tylko sam nie chciał robić pierwszego kroku, aby to nie było na niego, że rozbija rodzinę.
A gdzie strzelali tymi fajerwerkami, bo akurat niczego nie słyszałam. W odróżnieniu od Sylwestra. Piszę o Warszawie, więc czy tylko w Warszawie nie strzelali ?
@rodzynek2: Rozwiodłam się z moim mężem i ojcem moich dzieci, gdy dzieci były już pełnoletnie. Mój mąż przyjaźnił się z moją siostrą i szwagrem - m.in. razem jeździli na rejsy żeglarskie (czego ja nigdy nie robiłam, bo każde huśtanie mnie mdli). Był tez ukochanym zięciem dla mojej mamy. I te związki pozostały mimo naszego rozwodu (mój ex-mąż bardziej pasował do mojej rodziny niż ja, i lepiej się z nimi dogadywał). Nie było żadnych sporów, zwłaszcza majątkowych. Po prostu podzieliliśmy dobytek, którego dorobiliśmy się razem. Wszelkie sprawy związane z dziećmi też normalnie omawiamy (nie wykasowaliśmy nawzajem swoich numerów tel/) bez przeszkód. I to właśnie budzi ogromne zdziwienie - jak to jest, że ludzie po rozwodzie nie patrzą na siebie wilkiem i nie są wrogami ? Może podstawą związku jest wzajemny prawdziwy szacunek, więc i po rozwodzie to pozostaje ?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 stycznia 2025 o 13:18
@helgenn: Całe dorosłe życie byłam i jestem chuda. W czasach, gdy pracowałam na etacie bardzo często słyszałam "żarty" - " na kości to tylko psy lecą", chudzielec, szkieletor, choć wcale aż taka chuda nie byłam, ani anoreksji też nie miałam, ot, dolny poziom normy. Taka moja uroda, bo nie lubię jeść. Gdy się któryś raz wkurzyłam na te żarty i osobie z nadwagą odpowiedziałam, że wolę być chuda niż taka jak ona, to się na mnie obraziła. Bo po chudych można jeździć, ale po grubych to już obraza. I też, nigdy w swoim otoczeniu nie słyszałam nieprzyjemnych uwag w stosunku do grubych osób.
@Daro7777: Zostało właśnie tak odebrane nie tylko przez @janhalb. Sama odebrałam to identycznie. Jesteś inna niż autorka, nie jest ona Twoją pacjentką, ona sama wykluczyła te 3 składniki i to działa, a ty ją demotywujesz takimi "radami":"możesz, ale nie musisz", mimo, że z tekstu wynika, że dla niej to trudny czas ? Zauważ, że niektórzy akurat muszą się odciąć całkowicie, bo folgowanie sobie narusza ich twardą wolę. Może dla Ciebie taka rada jest dobra. Niekoniecznie dla kogoś innego.
@xpert17: Ziemniak może umiałby przeczytać prosty tekst i go zrozumieć. :D