Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marcelka

Zamieszcza historie od: 25 lipca 2017 - 14:34
Ostatnio: 13 maja 2024 - 15:47
  • Historii na głównej: 63 z 64
  • Punktów za historie: 8546
  • Komentarzy: 1070
  • Punktów za komentarze: 9211
 
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
19 sierpnia 2022 o 13:53

@Fise: chodzi o to, że Autorka tak naprawdę nic o tym psie nie wie, a pierwsza do uśpienia. To był pies matki, ona go dała dziadkom, widziała go potem dwa razy - zakładam, że dziadkowie, którzy się nim opiekują od dwóch lat przez okrągły rok, znają go lepiej. Wypowiedzi Autorki o wizytach u weta z "duperelami", czy o płynie, który działa przeciw kleszczom cały sezon (chętnie poznam nazwę, bo ja słyszałam jedynie o takich, co przeciw pchłom dają ochronę 3 mies., a przeciw kleszczom 1 mies.) pozwalają mi sądzić, że mało wie o codziennej opiece nad psem. Czy ten konkretny pies się męczy? Czy powinien być uśpiony? Ja tego nie wiem. Zgadzam się, że tu decydująca powinna być konsultacja z weterynarzem. Ale wg mnie Autorka z szacunku do dziadków i do ich odczuć oraz starań w stosunku do tego psa, powinna w pierwszej kolejności zastanowić się, czy można jakoś poprawić komfort życia psu i w ślad za tym dziadkom (jak ktoś już wspomniał: może rampa, psi fizjoterapeuta, badania, leki?), a dopiero po wyczerpaniu tych opcji sugerować eutanazję.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 sierpnia 2022 o 13:35

@Armagedon: a co za różnica, ile butelek piwa osuszyły, jeśli nie przeszkadzały innym plażowiczom, nie zachowywały się nieodpowiedzialnie (np. wchodząc do wody po alkoholu, a o tym nie ma tu mowy), a dziecko było pod opieką innego trzeźwego dorosłego?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
19 sierpnia 2022 o 12:25

@Anonimus: za moich czasów studenckich też tak robiłam, zawsze przed wyprowadzką było wielkie sprzątanie, wstyd by mi było zostawić mieszkanie w gorszym stanie. I rozumiem, że w trakcie mieszkania coś się może zniszczyć, uszkodzić (jak to pęknięte lustro w łazience u kuzynki czy nawet te materace), ale dla mnie oczywiste jest, że wtedy trzeba naprawić/odkupić/zaproponować jakąś rekompensatę pieniężną czy coś, a nie uciekać...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 sierpnia 2022 o 12:18

Wychowanie dziecka jest sprawą matki, a kontrola nad zwierzęciem jest obowiązkiem właściciela. Pies na terenie publicznym ma przebywać pod kontrolą właściciela, w momencie, jak zobaczyłaś tę matkę z dzieckiem, powinnaś przywołać psy do siebie, nawet nie czekać na prośbę z jej strony. Lubię zwierzęta, zwłaszcza psy, ale gdyby podbiegły do mnie dwa labradory, które w dodatku nie reagują na wołanie właścicielki, to też bym się przestraszyła i była wściekła na idiotkę, która nie trzyma psów na smyczy, a powinna, skoro jej nie słuchają w 100%. Z takich zachowań biorą się potem sytuacje "ale on nigdy nikogo wcześniej nie ugryzł, w ogóle nie był nigdy agresywny" - no, aż do momentu, aż to się stanie. Może nigdy - oby! - ale to tylko zwierzęta, i nigdy nie można mieć pewności. I jeszcze to wezwanie, żeby ona uspokoiła dziecko, bo Twoje psy się Ciebie nie słuchają... tak, i jeszcze zatańczyła kankana, bo Twoje psy to lubią? I nie jest Twoją sprawą, czy matce z wózkiem było tam wygodnie spacerować, czy nie. Jeśli to teren publiczny - miała prawo tam być. Sama mam psa, ale szanuję to, że przestrzeń publiczna jest dla wszystkich, wszyscy powinni się czuć w niej w miarę komfortowo - i dlatego zawsze wyprowadzam psa na smyczy.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 sierpnia 2022 o 22:51

A co w tym piekielnego, że jadły, że gofry, czy że były grube? Piwo na plaży - fanką nie jestem ogólnie alkoholu w miejscach publicznych, zwłaszcza blisko wody, ale jeśli dziecko było pod opieką innej dorosłej osoby, a one nie przeszkadzały innym plażowiczom - to w czym problem? Wezwanie pogotowia do głupoty piekielne, choć jakby mnie osa użądliła w gardło, to raczej też bym się przestraszyła...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 18 sierpnia 2022 o 22:53

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
18 sierpnia 2022 o 20:09

@zielagz: nie miała wtedy umowy o najem okazjonalny z tym oświadczeniem notarialnym (wtedy chyba jeszcze prawo nie przewidywało takiej możliwości), a eksmisja rodziny z małymi dziećmi to raczej nie byłaby kwestia tygodni czy nawet miesięcy. Jasne, w końcu pewnie by jej się to udało, ale ile po drodze nerwów, zachodu, no i skąd miałaby wziąć kasę za ten czas na ośrodek cioci?

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
18 sierpnia 2022 o 20:06

@HelikopterAugusto: po prostu w kontekście całej historii i tonu wypowiedzi Autora ogólnie o kobietach strasznie uprzedmiatawiająco to mi brzmi.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 32) | raportuj
18 sierpnia 2022 o 16:47

Rozstań się z nią, wyświadczysz jej przysługę... "Moja kobieta", "standardowo, jak to bywa z kobietami", "Polce nie dogodzisz" - połączenie frustracji, kompleksów i braku logiki. Ale - gdyby traktować tę historię poważnie, to wiadomo, że czym innym są spotkania na godzinę, dwie czy nawet na weekend, gdy obie strony się starają pokazać od jak najlepszej strony, ubierają w lepsze ciuchy itd., a czym innym przebywanie z kimś na co dzień. A co do wspólnego robienia różnych rzeczy - a jakie ona ma zainteresowania? I czy cokolwiek z tego jest zbieżne z Twoimi? To punkt wyjścia...

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 24) | raportuj
16 sierpnia 2022 o 13:13

Też nie lubię tego gadania "a kiedyś to było" - a kiedyś to dzieci pokotem w nogach rodziców spały albo na zapiecku i nie było elektryczności, czy to znaczy, że teraz mamy przy lampie naftowej siedzieć i materac w łóżko zamienić na słomę? Poza tym kiedyś o wiele łatwiej było dostać/dorobić się mieszkania czy domu, jak ktoś pracował - i to niekoniecznie w super-pracy, tylko w zwyczajnej, typu nauczycielka, murarz, kierowca itp., to po kilku latach dało się to ogarnąć. I dzięki temu jakoś ludzie mający obecnie po 55, 60 lat czy 60+ nie spłacają wciąż kredytów, co czeka pokolenie obecnych 30-latków - o ile kredyt dostaną... Ostatnio moi znajomi, w wieku 35 i 38 lat, wzięli kredyt na 30 lat, co uświadomiło mi, że będą go spłacać jeszcze na emeryturze, całe życie z kredytem - no chyba, że nadpłacą, ale to wiadomo, różnie może być...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 sierpnia 2022 o 12:06

Od dziecka lubię polskie morze. Przy wyborze kwatery bliskość plaży to dla mnie absolutny priorytet, iść przez pół miasta mokra, zapiaszczona, z rzeczami typu koc, ręcznik, woda, kapelusz itd. - masakra! Doświadczyłam 2x (raz za dzieciaka, raz już jako dorosła) - i trzeciego razu nie będzie. Łazienka prywatna - to obecnie priorytet nr 2. Ale nie zawsze tak było, kiedyś, gdy przy takim wyjeździe każdy grosz się liczył, różnica w kosztach rzędu nawet 20 zł za noc dla mnie oznaczała kasę na posiłek. Co prawda nie wspominam tego jako atutów wyjazdu - bywało, że ktoś był w łazience w momencie, gdy ja chciałam z niej skorzystać, no i to był pewien dyskomfort (dlatego teraz łazienka jest priorytetem nr 2), ale np. nocowanie na barce - też ze wspólną łazienką - wspominam bardzo fajnie, jako jedyną w swoim rodzaju przygodę. Dlatego rozumiem, że ktoś zdecydował się na taką, a nie inną kwaterę - i piekielna jest ta niemiecka parka, która nie przestrzega jakichś podstawowych zasad współdzielenia, skoro okupują łazienkę prawie non stop, a nie osoby, które wybrały taką kwaterę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
16 sierpnia 2022 o 11:55

Wziąść, brrr... zgrzyta nawet na piśmie. I co było dalej, ślub dał?

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 25) | raportuj
16 sierpnia 2022 o 11:53

Dodam jeszcze, że Autorka historii krytykuje dziadków m.in. za wnoszenie suki po schodach, tłumacząc to obawą o zdrowie dziadków... ale gdy psa trzeba było komuś "upchnąć", to dylematów co do kwestii czy starsi ludzie podołają opiece nad psem dużych gabarytów i już dość starym nie było? Chodzenie do weta, gdy zwierzę choruje czy wykazuje objawy alergii lub jakiekolwiek inne, niepokojące, uważam raczej za przejaw troski i odpowiedzialności, a nie "duperele", co niby powinna zdaniem Autorki zrobić babcia? Siedzieć, czekać i obserwować, zdechnie czy nie zdechnie?

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 26) | raportuj
16 sierpnia 2022 o 9:26

Powierzyłaś dziadkom opiekę nad psem. Nie musieli się zgadzać, ale się zgodzili. Teraz to jest ich pies i do nich należą decyzje o leczeniu, uśpieniu itd. Możesz się nie zgadzać z ich podejściem, ale to już nie jest Twoja sprawa.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
12 sierpnia 2022 o 9:19

Pielgrzymka przynajmniej idzie raz, w sierpniu. A w niektórych miastach co miesiąc odbywają się męskie różańce - pochód przez miasto - ulicami, nie chodnikiem - z megafonem, też zabezpieczone przez policję. I o ile ideę pielgrzymowania jestem w stanie zrozumieć, o tyle tego - za chiny. Przecież siła/skuteczność (?) modlitwy to chyba nie zależy od tego, że jak ją ktoś wykrzyczy publicznie, to liczy się bardziej.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
10 sierpnia 2022 o 9:14

Leczenie psychiatryczne, a raczej jego brak - to jest jeden dramat. Ale drugi, to totalny brak możliwości przystępnej cenowo opieki nad takimi osobami. Jeszcze jak dziecko jest w wieku dziecięcym, no to jest inaczej, ale opieka i odpowiedzialność za dorosłą, 40-letnią kobietę to zupełnie co innego - zwłaszcza, że rodzice się starzeją, są i będą coraz słabsi. Powinny być ośrodki, w których takie osoby mogłyby mieszkać (a opłatą byłaby renta, którą zakładam taka osoba dostaje)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
4 sierpnia 2022 o 21:40

nie rozumiem takich zachowań; naprawdę, obecnie jest tyle różnych możliwości, że znalezienie ustronnego/komfortowego miejsca dla karmienia czy przewijania nawet w przestrzeni publicznej w +/- 5 minut nie jest niczym trudnym, a przecież dziecko wytrzyma te 5 minut w pełnej pieluszce czy głodne. I argument o "fizjologii" zawsze mnie "rozwala" - oddawanie moczu czy kału też jest fizjologią, a jednak szukamy w tym celu toalety (albo przynajmniej krzaka czy drzewa jak już nie ma innej opcji), a nie robimy tego np. na środku plaży czy deptaka, albo w autobusie. A argument apropo seksualizacji kobiecych piersi - ok, skoro to część ciała taka sama jak łokieć czy kolano, to czemu jednak kobiety nie chodzą toples? Albo przynajmniej nie zdejmą bluzki w parku w upalny dzień?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
2 sierpnia 2022 o 15:45

Czemu piekielni rodzice? Bo się o Ciebie martwią? To raczej normalne, nie piekielne. Nie możecie normalnie porozmawiać? No jak oni się martwią, a Ty wyskakujesz z "argumentem": "bo ja go kocham", to się zachowujesz mniej więcej jak 5-letnia dziewczynka w sklepie, która wskazuje na misia i mówi "bo ja go chcęęęęę!". Masz prawo do własnych wyborów, to Twoje życie i Twoja decyzja, z kim je spędzisz - ale jeśli zależy Ci na relacjach z rodzicami, to po prostu zachowaj się jak dorosła, i zapytaj, co dokładnie ich tak martwi? Czy sama różnica wieku, czy coś jeszcze? (może coś z jego przeszłości, może jakieś zachowanie, na które Ty nie zwróciłaś uwagi, może sytuacja zawodowa/finansowa?) Z drugiej strony zastanów się, co stoi za Twoim "bo ja go kocham" - czy dobrze wam się rozmawia? Czy możesz na niego liczyć? Czy lubicie te same rzeczy i razem spędzacie czas? Przy czym jeśli tak - to podawaj przykłady, np. "chodzimy raz w tygodniu do kina, bo obje je uwielbiamy", "kiedy źle się czułam, ugotował obiad i poszedł do apteki po leki", "przyjechał po mnie, kiedy spóźniłam się na autobus", itd.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
22 lipca 2022 o 10:12

@Chrupki: fakt, że Kasię znam lepiej niż Jasia. Drugi fakt, że Kasia zawsze była bardzo poukładana, punktualna, taka wręcz "od kreski do kreski", co przy dziecku nasiliło się wręcz trzykrotnie, a z kolei Jaś zawsze był typem "na spontanie, luz" -i ta różnica w podejściu do życia stała się jedną, może nawet główną przyczyną końca ich związku. Sądzę też, że Jasia intencje co do dziecka są szczere, tylko po prostu... wykonanie złe. Dziecko, zwłaszcza małe, potrzebuje regularności, a on, nie znając realiów codzienności z takim dzieckiem nie uważa za głupie pomysłu "to co z tego że śpi? przyjadę tylko na chwilę, to najwyżej go zbudzisz i uśpisz jeszcze raz" albo "ciekawe czy zje kawałek pizzy/kabanosa/papryczki chili".

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
20 lipca 2022 o 13:46

A ja bez litości rozłączam się z takimi konsultantami. Mówię uprzejmie, że nie jestem zainteresowana, dziękuję, lub że nie mogę teraz rozmawiać, do widzenia, i się rozłączam, nie czekam na jakieś "ale może jednak..." z ich strony; wiem, że to ich praca, ale czemu czyjaś praca ma się odbywać kosztem mojego czasu?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 lipca 2022 o 12:14

@h2o19: a jak miałby się włączyć do ruchu? Niewidoczny dla kierowców jadących główną drogą, sam w takim oddaleniu z ograniczonym polem widzenia? Poczekać tak z 7 -8 godzin, do powiedzmy 23, kiedy jest szansa, że główna będzie wolna?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
18 lipca 2022 o 14:43

@Balbina: szczerze mówiąc, mam nadzieję, że się dogadali, czyli że rowerzysta poszedł po rozum do głowy i mnie nigdzie wzywać nie będą; samochód (starszy model) w sumie nie miał uszkodzeń, jakieś tam delikatne ryski czy małe wgniecenie może, kierujący mimo wszystko był za tym, żeby się obyło bez policji (czyt. "idź pan w ch*j i miejmy święty spokój"), tylko rowerzysta szumiał i żądał kilkunastu (!) tys. za zniszczony rower... jak odchodziłam, kierowca mówił, że dzwoni po policję, ale nie wiem czy zadzwonił

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
18 lipca 2022 o 10:59

@Balbina: tak, rowerzysta był agresywny i żądał od kierowcy jakichś absurdalnych sum za zniszczony rower w ramach "dogadania się", kierowca dzwonił na policję; ja nie miałam czasu tam czekać, ale dałam kierowcy numer, jeśli będzie potrzebny; na razie nikt nie dzwonił.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
18 lipca 2022 o 10:56

@Grav: w dalszej części tej głównej ulicy, nieco nowszej, na osiedlówkach przejścia są już cofnięte, tak że akurat auto może dojechać do wyjazdu, za nim dopiero jest przejście, ale akurat tu tak nie zrobiono, nie wiem czemu, może niedopatrzenie czyjeś, a może na zasadzie "bo tak zawsze było"; śluza - tak, miałam na myśli ten jednolity czerwony pasek dla rowerzystów malowany obok tradycyjnej zebry

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
10 lipca 2022 o 18:51

@aaaaglucha: ad. 2 - też byłam na weselu, gdzie po każdym odejściu gościa od stołu kelner od razu zabierał talerzyk; co więcej, stoliki były małe, okrągłe, i były na nich tylko napoje (soki, woda, alkohol), szwedzki stół z przekąskami był, ale dopiero w trzecie sali (były 4 sale, w tej kolejności: sala z gośćmi/stolikami, sala barowa z barem i kilkoma sofami, mała salka/przejście z przekąskami i słodyczami, sala do tańczenia) - zatem po babeczkę czy przekąskę to była "wyprawa", w dodatku porcje dań gorących były smaczne, ale miniaturowe - wesele było w jednym z eleganckich, prestiżowych krakowskich hoteli - co dla części gości weselnych, przyzwyczajonych do zupełnie innych porcji, zwłaszcza na weselach, było szokiem. Grupka panów nawet w trakcie wesela udała się do pobliskiego fastfoodu, żeby przegryźć "coś konkretnego" - ale zrobili to dyskretnie, żeby młodzi nie poczuli się urażeni czy coś. A wracając do kelnera - nie reagował na prośby, wytłumaczył, że przykro mu, ale takie są polecenia menedżera i nie może inaczej.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 15) | raportuj
10 lipca 2022 o 16:44

Niektóre z opisanych rzeczy są nietaktem, jak choćby dyskusja na temat zawartości koperty, ale reszta - myślę, że w dużej mierze wynika z próby kompromisu pomiędzy tym, co chcą młodzi, a tym co oni sami lub ich rodzice uważają, że wypada. Młodzi w znacznej mierze stawiają na relacje. I tu: Historia 1: Jakie ma znaczenie, czy np. Twój syn jest "tylko" 4 lata młodszy od Panny Młodej, jeśli widują się raz na rok przy grobie na 1 listopada lub coś w tym stylu? Piszesz, że masz dobre relacje z siostrą i z siostrzenicą też - ale czy aby na pewno? Ile razy spotkałaś się z siostrzenicą sam na sam, na wypad do kina czy jakiejś kawie? Dla wielu młodych relacje z ich rodzicami nie równają się relacjom z nimi samymi. Historia 2: podobna kwestia - mąż jest chrzestnym ale jak wyglądają obecnie relacje? Odwiedzacie się na każde urodziny, imieniny, święta i bez okazji? Mąż ma bezpośredni kontakt z chrześniakiem, dzwonią do siebie, umawiają się na ryby czy cokolwiek w tym stylu? Jeśli nie, to prawdopodobnie było to zaproszenie praktycznie obcych ludzi na ślub, "bo chrzestnych wypada zaprosić"; Historia 3: jeśli taki był sposób formułowania oczekiwań, to rzeczywiście trochę nietaktownie, ale z drugiej strony - wolałabym, żeby ktoś mi wprost powiedział, czego oczekuje, niż potem miałyby wyjść jakieś nieporozumienia

« poprzednia 1 27 8 9 10 11 12 13 14 15 16 1742 43 następna »