Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marcelka

Zamieszcza historie od: 25 lipca 2017 - 14:34
Ostatnio: 13 maja 2024 - 15:47
  • Historii na głównej: 63 z 64
  • Punktów za historie: 8546
  • Komentarzy: 1070
  • Punktów za komentarze: 9211
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
9 września 2022 o 11:53

Skoro wsiadła do autobusu, to widocznie chciała te trasę - choćby nawet krótką - pokonać autobusem. Może ma problemy z chodzeniem/nogami i ją bolą po przejściu nawet takiego dystansu? Może miała wizytę u lekarza? Może miała wnuka odebrać z przedszkola? Może... są różne powody, dla których awaria autobusu, a co za tym idzie: opóźnienie i konieczność przejścia kawałka dystansu mogły być jej nie na rękę, no to narzekała. Nie każdy jest idealny i ma nieograniczone zasoby czasu

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
9 września 2022 o 11:47

Nie rozumiem, jak kasjerka może być chamska... to znaczy nie to, że same anioły na kasach pracują, ani nie, że kasjerka "nie ma prawa", tylko po prostu w sytuacji kasowania artykułów i tego krótkiego kontaktu klient-kasjerka chyba z ani jednej, ani drugiej strony nie ma pola do "chamskości"? Przecież cały kontakt sprowadza się do powiedzenia sobie "dzień dobry", "do zapłaty XX zł", ewentualnie pytania o kartę stałego klienta... co tu da się zrobić "po chamsku"? Serio pytam, bo chyba jeszcze nigdy w życiu nie zdarzyło mi się, żebym poczuła się przez kasjerkę "chamsko traktowana"

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
9 września 2022 o 11:44

Gorzej, jeśli nauczycielka wie, że nie wyrobi się z programem i tym niby-obowiązkowym kółkiem planuje nadrobić czas, i będzie na kółku (na którym pewnie większość klasy będzie zostawać choćby z tego względu, żeby nie podpaść nauczycielce) omawiać rzeczy "lekcyjne", które potem będą na sprawdzianach/podczas pytania.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
8 września 2022 o 8:27

@Allice: mam na myśli, że godzin tablicowych powinno być więcej, np. 30, a 10 dydaktycznych - na sprawdziany itd. No realnie, 2 godziny dziennie, codziennie, to mało? Przecież uczniowie nie piszą sprawdzianów czy wypracowań wszystkie klasy co 2 dni... A inne rzeczy, typu imprezy szkolne po godzinach czy wycieczki - które są przecież okazjonalnie, kilka razy w roku, a nie co tydzień - mogłyby być płacone na takich samych zasadach jak w innej pracy godziny nadliczbowe.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
7 września 2022 o 11:13

@pasjonatpl: dokładnie; pracownicy z biura z budynku obok mojej pracy non stop, zwłaszcza w ciągu lata, stoją na fajce. Kiedyś tak ich obserwowałam i stwierdziłam, że jakbym tam pracowała, to chyba bym zaczęła palić - choćby po to, żeby mieć nielimitowane przerwy w pracy. Nie rozumiem, czemu w wielu miejscach wyjście np. na spacer czy żeby zrobić zakupy do domu itp. (mam na myśli wyjścia typu 10 minut, nie wyprawę do supermarketu) byłyby źle widziane, a przerwy na papieroska tudzież 10 są spoko...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
7 września 2022 o 10:42

@justjoan: noo, i godziny "niedydaktyczne" to największy absurd. Owszem, nauczyciele powinni mieć czas płacony za np. sprawdzenie sprawdzianów czy przygotowanie czegoś na lekcje, ale serio, 20 godzin w tygodniu, co tydzień? nie wierzę, że jakiś nauczyciel co tydzień siedzi bite 20 godzin i się dokształca. Gdyby tak było, nauczyciele nie byliby w stanie łapać etatów w trzech szkołach, bo by im godzin nie wystarczyło - a skoro w każdej mają płacone też za godziny "niedydaktyczne", to powinni do każdej szkoły się "przygotowywać" osobno, bo w przeciwnym razie wychodzi na to, że za jeden i ten sam czas mają płącone 3x

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
6 września 2022 o 13:49

Ale czy dziecku stała się jakaś realna krzywda? Płakało? Krwawiło? Nie rozumiem idei wędrowania po górach z malutkimi dziećmi, ale ja w ogóle nie za bardzo rozumiem ideę chodzenia po górach - byłam kilka razy i mam z nimi jak ze Słowackim: "jak zachwyca, jak nie zachwyca". Z opowieści wynika, że na pewno było to niewygodne, ale czy niebezpieczne/piekielne?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
6 września 2022 o 13:42

Sytuacja śmieszno-straszna (straszne jest, jak kulturowo-religijne zabobony mogą utrudnić życie), ale przyniesienie napojów przez męża/partnera to chyba nie jest jakiś wielki wysiłek/problem? No przecież nie biega chyba co 10 minut po te napoje, tylko raz na jakiś czas i może chyba wziąć np. od razu dwa drinki

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
6 września 2022 o 13:40

No ale w tym przypadku sprawdzenie na stronie producenta - skoro już byłaś zdecydowana na jeden, konkretny model - to najlepsza i najszybsza opcja. I w butach, zwłaszcza na obcasie, trudno zmierzyć długość wkładki, zwłaszcza jak ktoś nie ma w domu metra krawieckiego (ja np. nie mam)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
2 września 2022 o 8:39

@Ohboy: miejscowy sklep ma pewnie określoną - niedużą - powierzchnię, z gumy nie jest. Jak właściciel przeznaczy dwie dodatkowe półki na produkt A, no to musi ograniczyć ilość produktów B i C. Pewnie się ten alkohol tam sprzedaje lepiej niż parówki, no to jest dostępny. Zresztą, parówki jak parówki, zje się te, które są, a odnośnie do alkoholu zróżnicowanie rodzajów jest dużo większe, no to i wybór w ślad za tym. Nie rozumiem, czemu to jest piekielne/żenujące.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
1 września 2022 o 22:36

Nie rozumiem, w czym problem. Kiedyś na półkach było kilka rodzajów piwa, kilka rodzajów wódki i od biedy jakieś wino, teraz wybór jest większy, to chyba dobrze? Kiedyś w mniejszym sklepie też nie można było kupić np. sera pleśniowego czy awokado, teraz to raczej standard. A jak ktoś nie chce kupować, to nie musi. A jak ktoś nie chce kupować, ale widzi półkę z alkoholem i nie może się powstrzymać, no to chyba ma problem... no ale to już nie wina sklepu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 września 2022 o 22:33

@Habiel: jeden lubi wino, drugi cydr, trzeci woli wódkę, czwarty zadowoli się herbatą - i to jest ok. Mnie dziwi, jak w ogóle temat przyszłego braku wódki wyniknął - młodzi to rozgłaszają wszem wobec?

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
1 września 2022 o 22:31

Wasze wesele, Wasza decyzja, i równie dobrze uwagi mogłyby się pojawić odnośnie do tego, że np. zamiast rosołu będzie zupa - krem z brokuła czy coś w tym stylu. Tylko że trudno zadbać o 5 rodzajów zup, a co do alkoholu - dla świętego spokoju ze trzy flaszki wódki postawić, i jak już ktoś bardzo chce, to się napije, i już. Ja bym zdecydowanie wolała kieliszek dobrego wina niż wódkę, ale nie rozumiem problemu/awersji do serwowania akurat wódki - skoro ogólnie alkohol będzie. Nie rozumiem też, po co omawiacie z gośćmi rodzaje serwowanych alkoholi, menu też przelatujecie pozycja po pozycji i playlistę piosenek?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
31 sierpnia 2022 o 12:16

Jego zachowanie: wypróżnianie się na klatce i śmierdzenie w przestrzeni publicznej - niewątpliwie piekielne. Ale to jest głębszy problem, nie tego jednostkowego żula, tylko całego społeczeństwa. Problem jest taki, że jest grupa osób mega mega bogatych, którzy do tego bogactwa - w polskich realiach - rzadko doszli bez jakichś wałków, znajomości, naginania (jeśli nie wręcz łamania) prawa - i są oni zupełnie bezkarni i bezkarnie się wzbogacają dalej. Jest grupa menelo-dejów, którzy sobie kalkulują, jak bardzo da się wszystkich "wycyckać", czyli w sumie robią to samo, co ci bogaci, tylko na małą skalę. I jest grupa zwykłych, przeciętnych ludzi, w miarę uczciwych, którzy za obie ww. grupy dostają po d***** i po kieszeni. I to budzi zrozumiałą frustrację. Uważam, że wszelka pomoc "państwowa" powinna być ukierunkowana bardzo jednostkowo i tylko dla tych, którzy niezależnie od podejmowanych przez siebie decyzji znaleźli się w trudnej sytuacji (np. niepełnosprawność od urodzenia, wypadek, choroba itp.). W pozostałych przypadkach: masz dwie ręce, zarób na życie. Zanim pojawią się dzieci, pomyśl, za co je utrzymasz, dzieci się planuje, nie spadają z chmurki. Zanim weźmiesz kredyt - pomyśl, jak go spłacisz. I tak dalej... A co do menela z historii - pewnie jest uciążliwy i z jednej strony rozumiem frustrację Autora, z drugiej - trochę za szybka ocena, bo jeśli pije za swoje - np. za jakąś rentę, albo za to, co wyżebra, to co komu do tego.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
29 sierpnia 2022 o 9:34

A ja zdecydowanie wolę samoobsługowe, przynajmniej mogę kasować w takiej kolejności, jak chcę pakować (ciężkie rzeczy najpierw) i na bieżąco mogę patrzeć na listę, czy ceny się zgadzają, w normalnych kasach nie jeden raz zdarzyło mi się, że na paragonie był nabity jakiś produkt, którego nie brałam albo promocja nie weszła - i przeważnie dla oszczędności typu 1 czy 3 zł nie chciało mi się już wracać do kasy, czekać na kierownika itd. Ale to chyba zależy od kierownika sklepu, przeważnie robię zakupy w trzech Biedronkach i w każdej organizacja jest inna: w jednej, najmniejszej, nie ma nikogo osobnego przy samoobsłudze, jak coś trzeba zatwierdzić, to schodzi pracownik z kasy normalnej, która jest zaraz obok kas samoobsługowych i zawsze jest czynna - ale jej nie zamyka, tylko wstaje, przeciąga identyfikatorem i już, więc sprawnie to w sumie idzie; w dwóch pozostałych, większych, w jednej jest osobny pracownik, który stoi przy kasach samoobsługowych, za to w drugiej NIGDY nikogo tam nie ma, i doprosić się, żeby ktoś przyszedł to czas ok. 10 minut minimum... a za to w Carrefourze mają jakieś zdalne zatwierdzanie, np. alkoholu, i nikt nie podchodzi, tylko zdalnie pracownik z kasy normalnej klika.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
28 sierpnia 2022 o 16:40

Dlatego ja - po krótkotrwałej przygodzie z olx - zrezygnowałam z prób sprzedaży. Jak za te 10 czy 15, max. 20 zł mam wszystko mierzyć, każdą rzecz chyba w 5 czy 7 miejscach, robić do każdej rzeczy kilka zdjęć, jak leży i najlepiej na sobie lub innej osobie, a na koniec jeszcze odpisywać na durne wiadomości typu: jaki rozmiar? jaka długość rękawka? czy mogę przysłać dodatkowych 5 zdjęć w świetle dziennym i sztucznym? jaki odbiór? (napisane w ogłoszeniu) itp., a potem jeszcze dostawać jakieś żale i inwektywy - nie, dziękuję. Po prostu oddaję (jeśli jest okazja niewymagająca ode mnie zachodu) albo wyrzucam.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
25 sierpnia 2022 o 15:19

Rozumiem, że piekielnością ma tu być ten rzekomy brak zgody syna? Bo tak prawdę mówiąc, sąsiadka mogła powiedzieć po prostu: "niestety, nie będę już mogła pomóc przy kocie" i tyle, nie ma obowiązku się tłumaczyć, przecież do niczego się nie zobowiązywała. "Zajmowanie się" dorosłym synem może wiele znaczyć, może chce mieć czas żeby ugotować mu obiad albo wypić z nim na spokojnie kawę, albo pójść razem na spacer/na zakupy/cokolwiek (na co może im brakować czasu w tygodniu, jeśli syn pracuje) - ale to nie Twoja sprawa, nawet jakby mu pieluchy zmieniała. Może jej ten układ coraz mniej pasował, a syn stał się wymówką albo uświadomił jej, że za petsitting płaci się ciut więcej niż wartość czekolady? Może złym człowiekiem jestem, ale nie czyściłabym kuwety cudzego kota za czekoladę, a nawet za trzy (no chyba, że właścicielowi kota naprawdę by wypadła jakaś życiowa sprawa, typu szpital, a zwierzakiem naprawdę nie miałby się kto przez chwilę zająć).

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
25 sierpnia 2022 o 15:09

A rozmowa z sąsiadem była? Najlepiej zapytaj się wprost, ile jeszcze to potrwa. Mało prawdopodobne, ale może sąsiad nie jest świadomy, że jest to uciążliwe dla sąsiadów/że tak słychać.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
25 sierpnia 2022 o 8:57

Skoro Ty nie masz możliwości podjęcia decyzji o nowej rekrutacji, to musicie sprawić, żeby Wasz problem stał się problemem szefa. Na początek zamiast poprawiać po Danielu i słuchać jednym uchem, zostawcie go - niech robi co robi. Przy każdej sprawie, gdzie wyjdzie coś nie tak, jako kierownik placówki wysyłaj mu meila, z krótkim wyjaśnieniem, co zrobił nie tak - żeby mieć "dupokrytkę", że starałaś się pomóc. Jak da się naprawić - wyjaśnij w meilu, co trzeba zrobić, ale niech sytuację odkręca Daniel, nie Ty. Ewentualnie jak będzie coś poważniejszego, to... niech szef się tym zajmie. Jak się takich sytuacji/meili zgromadzi sporo, to będzie widoczny argument dla szefa. Jak klienci zaczną narzekać na biuro i dochody spadną - też. Na razie szef może traktować to na zasadzie "baba coś ględzi, młody jest, wyrobi się".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
23 sierpnia 2022 o 0:01

@minus25: na weselach, na których ja miałam okazję być, przy stolikach, nawet okrągłych, zawsze siedziało więcej osób, 10 czy 12, nie spotkałam się nigdy ze stolikami na weselu przy których są sadzane po 2 pary, ale tak jak napisałam - to pytanie do Autorki, ile osób było przy stoliku. Druga rzecz, że z matematyką w Twoim komentarzu coś nie teges - 1.5 butelki - półtora butelki - to jakieś 750 ml (butelki są przeważnie pojemności pół litra), więc nawet przy 6 osobach to by było jakieś 2 kieliszki na głowę w godzinę, a jeśli osób było więcej, no to jeden kieliszek na godzinę - no mi się wydaje, że to trochę mało... O odcięciu kurka każdy dorosły powinien sam decydować, kiedy dość, a jeśli nie potrafi tego ocenić - no to raczej ma problem. Co do limitu jedzenia - przeważnie oprócz ciepłych dań jest też mnóstwo przystawek, słodki stół, wiejski stół itp., więc żeby być głodnym, to naprawdę trzeba się postarać, poza tym sądzę, że gdyby ktoś naprawdę naprawdę chciał, to pewnie mógłby poprosić o dodatkową porcję zupy czy dania. Sprowadza się to do tego, że jeśli ktoś ma ochotę coś zjeść, to może w każdym momencie coś przekąsić, a tu, jeśli ktoś miał ochotę się więcej napić, albo nie wystarczyło dla wszystkich przy stoliku na kolejkę, to nie można było uzupełnić zapasu, bo miała być 1.5 butelki na godzinę. Tu już nawet bardziej mi chodzi o ten ogranicznik czasowy, bo sam "limit", czyli np. założenie, że na jeden stolik pójdzie powiedzmy w trakcie wesela 8 butelek wódki, to by było ok (w końcu każdy jakoś wylicza jakoś ilość czy jedzenia, czy alkoholu), ale decydowanie, kiedy goście mają się napić, to już wg mnie lekka przesada.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 30) | raportuj
22 sierpnia 2022 o 15:13

Problemem tu jest nie Paweł sam w sobie, ale szef. Że Paweł jest jaki jest - no trudno, ale nie wyobrażam sobie jakichś tekstów o brzoskwinkach czy słuchania o błękitnookiej w miejscu pracy. To znaczy jeszcze może podczas przerwy na lunch, gdzieś przy ekspresie z kawą czy na fajce - to niechby sobie gadał, bo można odejść i nie trzeba słuchać pierdół. Ale takie "rozmowy" centralnie w miejscu wspólnej pracy - współczuję. I szef powinien zareagować. Bo co to znaczy, że inni się nie skarżą? A ile tych osób musiałoby się skarżyć? Co najmniej dwie, trzy, pięć? Może opcją jest włączenie nagrywania w telefonie i jak nagrasz takie "żarty" czy "teksty", to możesz zagrozić, że zgłosisz jako molestowanie, ale... ale jeśli szef nie ma ochoty nic z tym zrobić i nie widzi w tym nic złego, a inne pracownice Pawła "uwielbiają", to i tak nie wróżę Ci długiej przyszłości w tej firmie, bo nawet jak jakimś cudem ukrócisz Pawła, to cała reszta będzie miała Ci za złe. Zatem najbardziej praktyczna jest rada Twojego chłopaka - jeśli masz taką możliwość, zmień pracę. Opcja 2: podłożyć jakąś świnię Pawłowi, tak, żeby on musiał odejść/wyleciał z pracy, no ale to już by bardzo wredne było, zwłaszcza, jeśli poza swoją gadaniną robi w pracy co do niego należy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 sierpnia 2022 o 14:52

To masz szczęście :) Jechałam jakiś miesiąc temu pendolino na trasie Gdynia - Rzeszów, przyjazd do Rzeszowa planowany jakoś ok. 22.30, pociąg miał spóźnienie - choć małe, jakieś 10 czy 15 minut, więc dla mnie (wysiadałam w Rzeszowie) - nie tragedia. Za to jakoś kilka minut przed Rzeszowem został nadany komunikat: "Pasażerów przesiadających się w Rzeszowie na pociąg do Przemyśla informujemy, że w związku z opóźnieniem pociąg ten nie będzie czekał". W moim wagonie było ok. 7 takich osób, wyobraźcie sobie ich konsternację...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
22 sierpnia 2022 o 13:01

@minus25: stolik na weselu na 4 osoby, serio, gdzie taki widziałeś? O to, ile osób siedziało przy stole trzeba pytać Autorkę, ja nie wiem. Ale zakładam, że nie wszyscy przy jednym stole pili/chcieli pić na umór, więc jeśli mimo to goście uznali, że alkoholu było mało (znaczy, że zauważyli brak), to znaczy, że tych osób raczej musiało być więcej. Chodzi o sam fakt narzucania jakichś limitów i tłumaczenie to obawą "żeby się nie spili" - nie rozumiem brania przez młodych na siebie odpowiedzialności za potencjalne opilstwo/złe zachowanie wujków. Nawet jakby na stole stało 10 flaszek wódki, to nikt nikomu na siłę alkoholu do gęby nie wlewa, więc burackie zachowanie to nie jest kwestia dostępności alkoholu, tylko po prostu braku kultury/ogłady, którą owszem, nadmiar alkoholu może dodatkowo podbijać. Pytanie, po co zapraszać takich ludzi? Dla kopert? Bo wypada? Tak pewnie często bywa, no ale Autorka tu wyraźnie pisze, że zaprosili tylko tę rodzinę, którą chcieli... co dla mnie jest lekką sprzecznością.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
22 sierpnia 2022 o 9:02

@pasjonatpl: Goście to dorośli ludzie. Dorośli ludzie odpowiedzialni sami za siebie. Jeśli notorycznie ktoś się doprowadza do stanu zarzyganego czy zasikanego po alkoholu, to moim zdaniem nie jest to materiał na gościa weselnego - no bo z kimś w takim stanie ani nie pogadasz, ani nie potańczysz, ani nic - no to po co zapraszać? Zwłaszcza, że tu młodzi wyraźnie ograniczyli liczbę gości do osób, które chcą, żeby z nimi były w tym dniu. Idąc tym tropem rozumowania, można by postanowić, żeby ciocia Krysia miała limit dwóch słodkich babeczek w ciągu wesela, bo i tak jest za gruba, a wujek Tomek żeby nie dostawał żadnych tłustych potraw, bo ma po nich gazy. I tak, nawalony wujek może rozwalić przyjęcie, a ciocia Krysia najwyżej zje 10 babeczek i będzie miała zgagę, ale jak ktoś chce się nawalić, jak jego celem na ten wieczór jest nawalenie się, to i tak znajdzie sposób, przyniesie własny alkohol, pójdzie do monopola, cokolwiek - pytanie tylko, po co zapraszać kogoś takiego, zwłaszcza, że takie potencjalne zachowanie dla młodych było ewidentnym problemem?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
22 sierpnia 2022 o 8:48

No, czyli udane wesele - pogratulować! Tylko z tym alkoholem mnie dziwi... Uważam, że nie da się być odpowiedzialnym za innych. I wszelkie formy limitowania alkoholu to brak szacunku dla gości. To taki sygnał dla nich "hej, uważamy was za patusowych pijaków, którzy nie wiedzą, kiedy przestać". I może jeden wujek z drugim do takich należą, spijają się jak świnie przy okazji rodzinnych przyjęć i rozwalają imprezę - ale wtedy pytanie, po co ich zapraszać na wesele? Zwłaszcza, że w tym przypadku byliście asertywni, jeśli chodzi o gości.

« poprzednia 1 26 7 8 9 10 11 12 13 14 15 1642 43 następna »