Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

marcelka

Zamieszcza historie od: 25 lipca 2017 - 14:34
Ostatnio: 16 kwietnia 2024 - 15:09
  • Historii na głównej: 63 z 64
  • Punktów za historie: 8530
  • Komentarzy: 1069
  • Punktów za komentarze: 9209
 
[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 19) | raportuj
11 października 2022 o 11:43

O rany, już dawno nie widziałam takiej hipokryzji lub braku logiki. Czyli rodzice, którzy przyprowadzają chore/przeziębione dzieci do przedszkola i tłumaczą to pracą (że nie mogą L4, że nie mają z kim zostawić dziecka) - są piekielni. I to, że takie dziecko pozaraża inne też jest piekielne. Ale przedszkolanka, która chodzi przeziębiona do pracy, bo nie może l4, bo ją zwolnią, i która pewnie też pozaraża dzieci, już jest OK...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
10 października 2022 o 8:59

Mnie niesamowicie dziwi, że w czasie, gdy za wywóz śmieci po pierwsze - trzeba płacić, po drugie - wystarczy wystawić przed dom i żadnego limitu ilości nie ma, komuś się chce wywozić do lasu... No chyba, że gabaryty - oczywiście nie popieram wywożenia do lasu! - ale mogą być problemem. Np. w mojej rodzinnej miejscowości odbiór gabarytów jest 2 razy do roku tylko, i są dziwne wymogi typu jak elektronika/agd/rtv to tylko kompletne, jak są jakieś części wykręcone (sąsiad chciał oddać stary komputer z wyjętym dyskiem oraz stary przenośny piekarnik, taki blaszany, z wyjętymi spiralami), to nie przyjęli. Informacji, gdzie takie rzeczy zutylizować - brak.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
5 października 2022 o 12:03

Jest powiedzenie: "chcącemu krzywda się nie dzieje". Nie znoszę takiej postawy i związanych z nią oczekiwań ogromnej wdzięczności za wielkie poświęcenie... o które nikt ani nie prosił, ani nie wymagał.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
5 października 2022 o 12:00

Rany, że się komuś chce zbierać te składki, wymyślać co komu kupić, potem pójść i kupić... Mniej trafione prezenty dla Ciebie czy innych osób mogą wynikać z tego, że były robione "na odczepnego", no bo macie niby taką tradycję, ale jak sama piszesz, osoba ogarniająca te składki ma lepsze relacje z inną grupką osób, więc wyszło jak wyszło. Jak się kogoś bardziej lubi, to się bardziej stara i też zna potrzeby czy gust. Zmiana stawki w ciągu roku niefajna. I ogólnie dla mnie zwyczaj niby miły, ale rodem z przedszkola, trochę krępujący i zwyczajnie niepotrzebny.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
30 września 2022 o 15:46

Mawiało się kiedyś, że "kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera". Asia nie musiała kupować AŻ tak kosztownego prezentu. Z historii wynika, że żadnej presji czy oczekiwań ze strony Basi nie było, że była to dobrowolna decyzja Asi i że Basi było aż wręcz głupio przyjąć tak drogi prezent. Reszta to już trochę dziwny układ - jeszcze rozumiem, jakby Asia faktycznie zaszła w ciążę jakoś wkrótce, a dziecko Basi wyrosło z łóżeczka czy innych rzeczy nadal nadających się do użytku - to można by zrobić "rodzinną wymiankę". Ale skoro Asia nie jest jeszcze nawet w ciąży i dopiero planuje, a dziecko Basi już z rzeczy wyrosło, skoro ta je sprzedała... no to tak realnie co powinna zrobić Basia? Oddać te rzeczy Asi, niech sobie trzyma, choć nie potrzebuje? Przechowywać jeszcze rok, dwa, pięć? - bo przecież nie wiadomo, kiedy Asia będzie miała dziecko, od planowania do ciąży i urodzenia dziecka czasem droga jest długa i wyboista. I wreszcie cała rozmowa na temat "oddam ci te rzeczy jak będziesz w ciąży" mogła być ze strony Basi kurtuazyjna. I może jakby faktycznie Asia wkrótce zaszła w ciążę, to sytuacja byłaby inna, ale tak? Zresztą, uważam, że prezent nie zobowiązuje do niczego innego poza szczerym "dziękuję", a jak ktoś oczekuje zwrotu czy rewanżu, no to już jest raczej wymiana handlowa niż obdarowywanie kogoś mające być z definicji bezinteresownym gestem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
28 września 2022 o 18:44

@Aspera: sporo, ale warto podkreślić, że ta kwota to już praktycznie całość opłat za użytkowanie domu - nie tylko właśnie za ogrzewanie, ale też gotowanie, pranie, lodówkę, światło itd. Niektórzy tyle albo tylko nieco mniej wydadzą na ogrzewanie, a trzeba jeszcze do tego zapłacić co miesiąc rachunki za prąd i/lub gaz.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
27 września 2022 o 15:04

Zużycie duże, to fakt, ale opłaty też dzielą się na dwie rodziny, czyli 4 dochody osób dorosłych. Problem w tym, że nie ma dobrego rozwiązania. Prąd drogi. Gaz drogi. i za chwilę będzie jak z cukrem, kij w to, że drogi, byle był (a bez cukru da się żyć, bez prądu czy gazu już ciężej). Węgiel drogi i niedostępny. Drewno drogie i też trudniej niż rok temu dostępne. Osoby ogrzewające gazem ziemnym (z piecyków) nie dostaną nawet tych 500 zł, jest to chyba jedyna metoda ogrzewania z niewiadomych przyczyn wyłączona z pomocy rządowej... czy raczej społecznej, bo to nie rząd płaci. Z węglem też jest koszmar. Jak jest sobie babina, która ma emerytury z 1500 zł na rękę i ma za to zapłacić rachunki, leki, jedzenie, a na zimę potrzebuje 3 tony węgla, żeby ogrzać dom, to oszczędzenie 9 tysięcy w takiej sytuacji jest przecież niemożliwością. 6 tysięcy (odliczając dodatek) zresztą też...

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 16) | raportuj
26 września 2022 o 11:55

@Armagedon: nie wiem, kto minusuje ten komentarz, ja bym mu dała 5 plusów. Celne podsumowanie megaroszczeniowej postawy Autorki.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
26 września 2022 o 11:53

Piekielny to jest system rejestracji opierający się na kolejce a nie na numerkach. A drugi piekielny element to Ty. Sama przyszłaś wcześniej i krytykujesz innych, którzy też przyszli wcześniej. Lekceważysz osoby "na oko" 60+ - taak, bo po 60 to się już nie ma pracy, rodziny, żadnych planów, zobowiązań, a życie sprowadza się do siedzenia w kolejce do lekarza? Ciebie nie obchodzi, że te osoby też mogły mieć plany w postaci opieki nad wnukiem/rodzicem/kawy z siostrą/wyjazdu na działkę, cokolwiek - a czemu ich miałoby obchodzić Twoje wolne z pracy bądź Twoje dziecko? Mam dziecko, więc kłaniajcie się narody? Dziecko, które pozostawało pod opieką ojca, jak sama piszesz, więc krzywda mu się nie działa. Zaplanowałaś sobie dzień i wielki foch, że przez ludzi w kolejce o mało co te plany nie wzięły w łeb. Rejestratorka też wg mnie piekielna. Nie powinna Cię przepuszczać pomijając kolejkę.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
22 września 2022 o 12:00

@singri: no i właśnie to jest jeden z problemów wg mnie współczesnych szkół. Ze skrajności w skrajność - kiedyś nauczyciel był "bogiem" i nawet jak natrzaskał dzieciaka linijką po rękach, to natrzaskał, bo mógł (co było oczywiście złe); a teraz nawet głosu podnieść nie może (co jest wg mnie też złe). Nie chodzi mi o to, żeby dyscyplinować krzykiem, czy coś, ale nauczyciel musi mieć jakieś możliwości dyscyplinowania uczniów. Bo w tej sytuacji brak takich możliwości plus postawa niektórych rodziców w stylu "mojemu Brajankowi wszystko wolno", to się równa bajzel i brak posłuchu.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
22 września 2022 o 9:00

Jak czytam tu niektóre opowiadania ze szkołą w tle, to mam wrażenie, że moje lata edukacji przypadały na jakąś alternatywną rzeczywistość... a nie było to znów aż tak strasznie dawno temu... Rodzice (większość) przychodzili do szkoły na wywiadówki. Nauczyciele nie wydzwaniali do rodziców, nie wzywali ich do szkoły, nawet nie przypominam sobie jakichś dzienniczków uwag czy czegoś w tym stylu. Jak ktoś miał problemy z frekwencją (na tyle duże, że był na pograniczu niezaliczenia klasy), zagrożenie z jakiegoś przedmiotu na półrocze czy koniec roku, albo ewentualnie sprawy typu palenie papierosów/picie alkoholu na terenie szkoły (zdarzyły się takie "ananasy") - to były sprawy, gdzie angażowano rodziców. A nie byliśmy jacyś wyjątkowo grzeczni, genialnie uzdolnieni itd. A tu wezwanie do szkoły, rozmowa z nauczycielem, z dyrekcją... jakby dwoje uczniów wywołało bójkę, to chyba by trzeba było dzwonić po papieża... A co do meritum: nauczycielka powinna poprosić, a nie zażądać - to był jej błąd. Natomiast postawa młodego "nie moje, więc mam w d****" - to też nie jest coś, co bym pochwaliła.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
20 września 2022 o 11:29

@Honkastonka: do swojego własnego jedzenia przeznaczonego dla siebie samego każdy może dodać co chce. A jak ktoś się bez pytania "poczęstuje", to poniesie tego konsekwencje. Idąc tropem Twojej argumentacji, nie powinno się w domu trzymać noży, bo nigdy nie wiesz, czy potencjalny włamywacz umie się z nimi obchodzić i czy się nie skaleczy;

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 września 2022 o 12:44

@Samoyed: piękny komentarz i ta amortyzacja foteli - w punkt <3 Swoją drogą, jakby mi ktoś zaproponował podwiezienie, jakbym temu komuś już "wylewnie podziękowała" - jak osoby z historii, co świadczy wg mnie o ich przekonaniu, że pomoc miała być za darmo, wysiadła z auta i pa-pa, nawet wtedy bez słowa zwrotu za paliwo, a po iluś dniach by się do mnie odezwał jakiś w sumie - pomijając tę podwózkę - nieznany typ, że mam zapłacić, to chyba też bym zablokowała kontakt.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
16 września 2022 o 12:35

Bo starsi ludzie, zapewne z racji wieku, nie mieli ani wózków, ani rowerów, natomiast osoby w wieku 20-30 przeważnie mają to albo to, albo jedno i drugie. To tak jako odpowiedź na pytanie "skąd to się wzięło". Natomiast co do meritum, jak najbardziej piekielne jest zastawianie przestrzeni wspólnej czymkolwiek w imię własnej wygody, zwłaszcza, jak jest to uciążliwe dla innych czy po prostu niebezpieczne.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 września 2022 o 12:25

@amros: a urządzanie etyki w innej szkole w jakichś od czapy godzinach dla osób nie chcących chodzić na religię to już jest ok? Wg mnie byłoby lepsze i dla szkoły oraz dzieci i dla - uwaga! - kościoła, gdyby religia była oddzielona od edukacji. Parafia mogłaby wtedy normalnie wynajmować salę od szkoły - np. w godzinach popołudniowych albo w sobotę, jeśli nie dysponowałaby salką katechetyczną. Dodam, że każda parafia. Bo wg mnie, skoro są w szkole w plany wpisane normalnie lekcje religii rzymskokatolickiej, to alternatywą dla nich powinna być zarówno etyka (dla ateistów lub agnostyków), jak lekcje religii prawosławnej, żydowskiej czy protestanckiej.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 września 2022 o 12:14

@Ohboy: No nie wiem. Może przez te ok. 10 lat, od kiedy skończyłam obowiązkową edukację, wiele się zmieniło, ale przez wszystkie lata podstawówki, gimnazjum i liceum żaden nauczyciel ani razu nie dzwonił do moich rodziców, żeby porozmawiać o moich postępach w edukacji. O ile mi wiadomo, nie dzwoniono też do rodziców koleżanek czy kolegów. Jak ktoś miał problemy z frekwencją, to wtedy dzwonili - ale to raczej wychowawca. Co do ocen - były wywiadówki, jak ktoś miał jakieś zagrożenie i rodzic nie przyszedł na wywiadówkę, to wtedy był telefon - no ale to raz na pół roku, a nie 5 dni w tygodniu... Nie rozumiem też, po co niby nauczycielka biologii czy fizyki miałaby dzwonić do rodziców, niby co z nimi się omawia?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
16 września 2022 o 11:11

Pytanie najważniejsze: czy kwestię zrzutki na paliwo jasno i precyzyjnie dogadaliście już na weselu? Jeśli tak i oni potem wykręcili się od płacenia - piekielność po ich stronie. Jeśli nie - mieli pełne prawo uznać, że to po prostu przysługa, zwłaszcza, że jechaliście w to samo miejsce, więc nie musieliście nadkładać drogi i piekielne jest z waszej strony oczekiwanie/domaganie się pieniędzy. Pomoc z samej definicji jest bezinteresowna. Za pieniądze to po prostu usługa.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 września 2022 o 11:07

Nikt, kto tak kaleczy języka polska trudna mowa, nie powinien zdać matury z polskiego, o studiach nie mówiąc (nawet w przedmiotach ścisłych - czym innym jest niechęć do lektur i brak "drygu" do pisania, a czym innym nieumiejętność poprawnego złożenia kilku zdań). Czy Wiktoria nie miała rodziców? Nie rozumiem, czemu Ty miałeś zarabiać na leczenie? Co to znaczy "wyparowała"? Bo nawet wyprowadzka do innego miasta to nie dzieje się z dnia na dzień i na ogół zostaje jakiś kontakt. Poza tym ok, zawód miłosny, ale obwinianie sytuacji sprzed 8 lat za aktualne niepowodzenia, to raczej słabo trochę.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
14 września 2022 o 8:42

@HelikopterAugusto: z tym karate... Ty chciałeś być jak "Bruce Lee karate king", a tu żmudny, nudny trening - pewnie celowy sprawdzian cierpliwości, wytrwałości i nauczka pokory. Poza tym, zanim dzieciaki się zaczną bić, dobrze żeby poznały swoje ciało, reakcje, więc rozciąganie, powtarzalność ruchów też jest ważna. No i miesiąc to nie tak długo, ile tych treningów mogło być - jeden/dwa w tygodniu?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
13 września 2022 o 13:20

Wg mnie dobrze napisała @Armagedon, że to zależy od celów. Oczywiście - zdrowie jest najważniejsze, a z rozstrojem żołądka ciężko fikać koziołki, ale przewrażliwienie trenerki na punkcie opuszczania treningów może wynikać z nadużywania sytuacji typu "głowa mnie boli/jestem zmęczona/mam zły dzień itp. więc nie idę na trening". Ale tu z kolei wracamy do celu: jeśli dziecko trenuje bo realnie myśli o karierze sportowej na poziomie rywalizacji na mistrzostwach/zawodach - to treningi są czymś nadrzędnym. Jeśli dziecko chodzi na treningi, żeby się poruszać i "coś" robić, bo w miarę to lubi - to nie ma sensu zmuszać, jak ma słabszy dzień. A problem się robi, jeśli w jednej grupie są i takie, i takie dzieci.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
12 września 2022 o 13:23

@Michail: z kultury powinno wynikać powiedzenie "dzień dobry" czy "dziękuję", wypłata wynagrodzenia pracownikowi to obowiązek pracodawcy i nie powinien być - w odniesieniu do jakiegokolwiek zawodu - "uwarunkowaniem kulturowym". Niewolnictwo kiedyś też można by nazwać "uwarunkowaniem kulturowym"...

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 27) | raportuj
12 września 2022 o 11:52

@Chrupki: ależ to oczywiste, że rodzice nie mają magicznej różdżki, którą w sekundę uspokoją płaczące czy zachowujące się w niewłaściwy sposób dziecko, ale chodzi o ich reakcję, żeby jakaś była. Wg mnie na tym polega wychowanie - że rodzic tłumaczy, pokazuje, wyjaśnia, a nie że wzrusza ramionami i ignoruje swoje dziecko. Że czasem to tłumaczenie nie przynosi natychmiastowego skutku i dziecko dalej robi swoje? No tak bywa, ale przedmiotem krytyki nie jest zachowanie dziecka tylko rodziców - a dokładnie częsty brak reakcji z ich strony. Wychowanie to proces, a nie że "samo się" zrobi. I oczywiście, rodzice też bywają zmęczeni, kogoś boli głowa, ktoś martwi się pracą - ale to nie tłumaczy braku reakcji. I fakt, są czepialscy, którzy się przyczepią do byle czego, ale jeśli Autorka historii tak często spotyka się z negatywnymi komentarzami, to może jest w nich jakieś ziarno prawdy? To trochę jak w powiedzeniu, że jedna osoba może się mylić, druga może nie mieć racji, ale jak trzy różne osoby mówią ci to samo, to warto się chociaż zastanowić.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 23) | raportuj
12 września 2022 o 8:59

A ja nie kumam idei napiwków. Kelnerzy pracują za określoną pensję, godzą się na nią, więc narzekanie, że "bez napiwków to mało" jest absurdalne. Równie dobrze można by zostawić napiwek kierowcy autobusu za to, że poczekał te 10 sekund i nie odjechał sprzed nosa, albo ekspedientce w sklepie, bo się ładnie uśmiechała i miała wydać grosika.

[historia]
Ocena: 51 (Głosów: 53) | raportuj
12 września 2022 o 8:51

Ale większości osób krytykuje nie to, że dziecko płacze w markecie czy głośno się zachowuje w restauracji, tylko o kompletny brak reakcji rodziców na takie zachowanie. Sama piszesz: "O wiele ważniejsze jest dla mnie to, aby dziecko nauczyło się zachowania w takich miejscach" - zgadzam się, no ale żeby się nauczyło, to trzeba dziecku pokazać, wytłumaczyć, zwrócić uwagę, a nie liczyć na to, że za którymś razem samo ogarnie. Poza tym dziecko jest jak gąbka, chcąc nie chcąc chłonie i odwzorowuje postawę rodziców. Może warto się zastanowić, czy postawa "mam wszystkich w dupie" jest właśnie tą, którą chcesz przekazać?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
9 września 2022 o 11:53

Skoro wsiadła do autobusu, to widocznie chciała te trasę - choćby nawet krótką - pokonać autobusem. Może ma problemy z chodzeniem/nogami i ją bolą po przejściu nawet takiego dystansu? Może miała wizytę u lekarza? Może miała wnuka odebrać z przedszkola? Może... są różne powody, dla których awaria autobusu, a co za tym idzie: opóźnienie i konieczność przejścia kawałka dystansu mogły być jej nie na rękę, no to narzekała. Nie każdy jest idealny i ma nieograniczone zasoby czasu

« poprzednia 1 25 6 7 8 9 10 11 12 13 14 1542 43 następna »