Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BartekBD

Zamieszcza historie od: 5 lutego 2013 - 18:47
Ostatnio: 9 listopada 2015 - 14:58
O sobie:

Kibic, rocznik 1998... Gimnazjalista, fanatyk Legii Warszawa

  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 585
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 87
 

#11947

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia wydarzyła się już z 10 lat temu, ale nie było wtedy Piekielnych, żeby o niej opowiedzieć. A sprawa miała się tak:

Jechałam sobie wrocławskim autobusem z Brochowa, ze dwa siedzenia obok mnie siedział jakiś Pijaczek. Na którymś kolejnym przystanku Wsiadała Kontrola, na co Pijaczek [P] na cały głos:

[P]-Witamy Panów Kanarów!!!
Kanar [K] (wkurzony, bo ludzie albo zwiali z autobusu, albo pokasowali bilety) - A ty co się tak drzesz?
[P] - A, bo ja was znam!
[K] - Niby skąd?
[P] - Ja wszystkich znam.
[K] - I co, Billa Clintona też znasz?
[P] - Aaaa, on tu jeszcze nie sprawdzał...

Mistrz ciętej riposty ;-)

MPK Wrocław

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 884 (976)

#13915

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W czasach, kiedy moja siostra studiowała podróżowała ona dużo komunikacją miejską. Jak wiadomo, od czasu do czasu zdarzały się kontrole biletów. W tej historii główną bohaterką będzie koleżanka siostry [KS].

Otóż co jakiś czas bilety sprawdzał Kanar Złośliwy [KZ]. I za każdym razem, kiedy to on kontrolował ważność biletów, było przynajmniej kilku gapowiczów. Wszyscy zachodzili w głowę, o co chodzi: czy koleś szczęście miał takie, czy wyjątkowego nosa do nieuczciwych podróżników, a może ktoś (lub coś) mu w tym pomagał?

Któregoś dnia koleżanka siostry wsiadła do autobusu środkowymi drzwiami, skasowała bilet i jedzie sobie spokojnie. Wtem: kontrola! Koleżanka niewiele się przejmując, jako że miała czyste sumienie, podała kanarowi bilet, który trzymała dotąd w kieszeni. Kanar popatrzył, uśmiechnął się złośliwie i mówi:
[ZK] Ten bilet jest nieważny.
[KS] Ale jak to, przecież go skasowałam przy wsiadaniu!
[ZK] No, to chyba nie tym razem, bo ten bilet ma wczorajszą datę.
[KS] To niemożliwe, nie jechałam wczoraj autobusem...
[ZK] Ja tam nie wiem. A ten bilet jest nieważny i już.
No i wypisał koleżance mandat, który dziewczyna zapłaciła.

Kilka dni później znów jechała sobie autobusem, wsiadłszy tym razem drzwiami przednimi. Znów był ten sam kanar, tym razem jednak się do niej nie przyczepił. Za to bliżej środka autobusu złapał trzech chłopaków bez biletu. Scenariusz ten sam, co kilka dni wcześniej. Chłopaki coś tam pomruczeli pod nosami, zadowoleni nie byli. Koleżanka postanowiła poobserwować trochę tego kontrolera, więc, kiedy on wysiadł, wysiadła i ona, po czym wsiadła za nim do innego autobusu, oczywiście używając innych drzwi niż pan Złośliwy. Sytuacja z poprzedniego środka transportu powtórzyła się, to jest: kontroler zaczął sprawdzać bilety; wszyscy mieli ważne, poza kilkoma osobami stojącymi przy środkowych drzwiach.

Koleżance zaczęło coś świtać w głowie. A że miała trochę czasu, udała się za kontrolerem do kolejnego autobusu. Wsiadła środkowymi drzwiami, cały czas obserwując swój „obiekt”. Podeszła do kasownika, specjalnie trąciła łokciem stojącą najbliżej osobę, aby zwrócić na siebie jej uwagę, i, poświęcając trzeci bilet ze swojego zapasu, skasowała go w środkowym kasowniku, po czym przyjrzała się dokładnie temu, co odcisnął datownik. Okazało się, że kasownik wybił „wczorajszą” datę na bilecie! Wtedy koleżanka zwróciła się do osoby, którą uprzednio trąciła:
[KS] Widziała pani? Przed chwilą na pani oczach skasowałam ten bilet. A tu mam wybitą datę z wczoraj?
Kobieta spojrzała i rzeczywiście. Koleżanka zatem poprosiła kobietę, aby podeszła z nią „do pewnego pana”. Kiedy podeszły we dwie do kontrolera, koleżanka przestała być miłą:
[KS] Patrz, ch*ju, przed chwilą, na oczach tej pani, skasowałam bilet. I ty też to widziałeś, bo akurat cię obserwowałam. Tym razem ci się nie uda oszukać tych niewinnych ludzi!
[ZK] Co też pani mówi?
[KS] Widziałeś, ch*ju, jak kasowałam bilet, spróbuj mi teraz powiedzieć, że jest nieważny...
[ZK, podchodząc do kierowcy i zwracając się do niego] Dobra, tym razem nie wyszło, przestaw z powrotem ten datownik...
I najzwyczajniej w świecie wyszedł z autobusu.

autobusy miejskie

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 657 (759)

#16431

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, która przydarzyła się mojemu koledze. Uczy ona tego, że w naszym kraju niestety nie warto pomagać, bo nie otrzymamy za to wdzięczności, a wręcz przeciwnie.

Kolega (na potrzeby historii nazwijmy go Alojzy), pracował kiedyś jako kontroler biletów (potocznie kanar). No i pewnego pięknego dnia Alojzy sprawdzając pasażerom bilety, "złapał na gorącym uczynku" kobietę bodajże z trójką dzieci bez biletów. A że w Szczecinie kara wynosi około 250zł (chyba najwyższa w PL), więc owa pani musiałaby wybulić około 1000zł. No i kobita w lament,że nie ma tyle pieniędzy, że dzieci na utrzymaniu itp. popierdółki, więc w Alojzym obudził się dobry samarytanin i wypisał paniusi karę jedynie za brak biletów za bagaż zamiast za brak "normalnych", czyli kosztowało ją to tylko nieco ponad 30zł zamiast "klocka".

I tu historia by się skończyła, gdyby nie to, że po kilku dniach na Alojzego wpłynęła skarga, od tej właśnie kobiety, która stwierdziła, że kontroler potraktował ją i jej dzieci jak bagaż.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 903 (937)

#16508

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem to ja okazałam się piekielną.
Autobus miejski, wpada grupka kontrolerów. Sprawdzanie poszło sprawnie, ale złapali jednego gapowicza, jak się okazało, mojego kolegę. Student, wiadomo na nadmiar funduszy nie narzeka, więc po dłuższej dyskusji z moim udziałem skończyło się "pouczeniem" i 20 PLN łapówki.
Następnego dnia jadę tramwajem z przyjaciółką. Drzwi już otwarte i dostrzegam na przystanku znajomego kanara. Dosyć głośno pytam czy skasowała bilety, bo będzie kontrola. W tym momencie tramwaj delikatnie mówiąc ekspresowo opustoszał.
Wsiada kanar i zanosząc się od śmiechu:
- Ładnie to tak ludzi niepotrzebnie stresować? Ja mam dziś wolne!

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 991 (1085)

#17364

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kontynuacja historii http://piekielni.pl/17174
Tak więc następnego dnia wsiadam do autobusu i siedzi już tam pan kanar. Zazwyczaj jedzie się kawałek i dopiero wstaje ale nie - on mnie widzi, on sprawdza. Oczywiście byłam w tyle, w tłumie. Nie sprawdzał nikogo po drodze tylko mnie. Dziwne? :) Nigdy w życiu!
- Kontrola biletów.
- Proszę.
- Legitymacja.
- (wyciągam oświadczenie) Proszę.
- Mandat.
Tutaj już nie wytrzymałam i poprosiłam, żeby jeszcze raz przeczytał, bo nie wiem, czy nie rozumie czy coś..
- Mandat i nie pyskuj młoda damo.
Ooo! Po jednym dniu już z ku**y jestem damą? :)
- Nie przyjmuję.
- Poproszę dokument.
- Przecież mandat dostaję dlatego, że nie mam dokumentu, czyż nie?
- Ehmm, w sumie tak. Imie, nazwisko, adres zamieszkania etc.
- A jak podam Jenifer Lopez to co, uwierzy pan?
- Młoda panno (dama, panna, no no), bo poproszę kierowcę o zawrócenie na PKS i tam rozstrzygniemy sprawę.
- Nie sądzę, że to spodoba się jadącym, ale dobrze, jedziemy.
Leci na przód, mówi zawracamy, wszyscy w śmiech ale co, jedziemy.

PKS. Idziemy przedstawić ostatnią sytuację, a także dzisiejszą (skarga poszła następnego dnia rano na PKS, upomnienie coś tam, coś tam, ′porozmawiamy, przepraszamy′ tak tak...)
Pani oznajmiła, że jeśli pan kontroler nie rozumie tego papierka, to niech lepiej napisze wypowiedzenie, albo ona to lepiej zrobi. I tak też zrobiła.
Przy mnie napisała i wydrukowała zwolnienie dla tego pana, bardzo przepraszała. Kolejna skarga, podpis, kontrolera nie ma.

Tamta ′szkolna ekipa′ już pojechała tym samym autobusem, a ja miałam podwózek pod sam blok autobusem :)

Trzeba walczyć o swoje, co nie?

PKS II

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 673 (767)

#18984

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu jechałam tramwajem do centrum mojego miasta. W pewnym momencie zauważyłam panów kontrolerów, słusznie nazwanych kanarami, wsiadających do pojazdu (poznałam ich od razu, są bardzo charakterystyczni i często są widywani w tramwaju tej linii). Za nimi wsiadł młody mężczyzna, który od razu zaczął szukać biletu w celu skasowania go. Drzwi nie zdążyły się dobrze zamknąć, a jeden z [K]anarów biegiem ruszył w stronę motorniczego i dało się usłyszeć krótkie polecenie:
[K]: Zablokuj kasowniki!

Młody mężczyzna ledwo co zdążył skasować bilet, blokada kasownika o mało co mu go nie przycięła. Po krótkiej kontroli biletów, kanarzy zbierali się do wyjścia; tak się złożyło, że wysiadałam na tym samym przystanku co oni. Szłam za nimi w stronę przejścia dla pieszych, gdy nagle usłyszałam jak jeden kanar powiedział do reszty:
[K]: Kur*a, zdążył.

Zabrakło mi słów.

komunikacja miejska

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 720 (768)

#20007

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Bardzo krótko. Autobusowo.
Wiozę ja swoje szanowne cztery litery do pracy. Miejsc dużo, sam siedzę, obok mnie młode [D]ziewczę zapewne w drodze do szkoły, z ciężkim plecakiem na kolanach (gdy go położyła sam poczułem ciężar). Wpada [B]abcia i standard do dziewczyny:
B - Ustąp mi, to moje miejsce!
D - Ale jest tyle wolnych miejsc...
B - TO MOJE MIEJSCE!!!

Chwilę to trwało, ale dziewczyna zrezygnowana, ustąpiła. Ja nadal siedząc ze słuchawkami w uszach, zacząłem bawić się służbowym identyfikatorem pod bluzą. Zbliża się mój przystanek, przypadkiem identyfikator wypadł "na zewnątrz", a ja zanuciłem wraz z wokalistą:
- Es ist mein Teil...
Na to Babcia zerwała się z miejsca obok z okrzykiem:
- O K***A!!! Volksdeutsch′ski kanar!!!
I wybiegła z autobusu olimpijskim sprintem.

Uciekła też drugi raz na mój widok, gdy weszła do dyskontu, w którym pracuję i akurat stałem na linii kas.

komunikacja miejska

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 686 (830)

#22283

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W czasach gdy nie posiadałem jeszcze własnego samochodu wracałem od swojej dziewczyny autobusem. Był to ostatni autobus z jej miejscowości do mojej, w związku z czym zawsze załadowany był ludźmi wracającymi z imprez.
W dniu tym pierwszym, co ukazało się moim oczom po przekroczeniu drzwi owego środka komunikacji był kontroler potocznie zwany kanarem spisujący chłopaczka na oko 16-17 letniego. Skasowałem więc czym prędzej bilet i zająłem miejsce obserwując show.

Za spisywanym (potulnym i cichym) siedział sobie chłopak w podobnym wieku głośno wyzywający kanara od k**rew, złodziei i pijaków, wachlujący się przy tym zestawem legitymacja szkolna + bilet miesięczny. Kanar starał się nie reagować na nieustającą tyradę. Po zakończeniu spisywania przeszedł obok krzykacza by skontrolować resztę pasażerów. Ale krzykacz nie zamierzał kończyć zabawy:

- Co, mnie pan nie skontrolujesz? Czy mnie pan po pijaku przeoczył?
Kanar cofnął się więc, z wyrazem irytacji wziął zestawik z wyciągniętej ręki... Po czym twarz jego rozpłynęła się w uśmiechu.
- Chłopcze, ten bilet jest ważny do wczoraj. :)
Cały autobus ryknął śmiechem, a krzykacz stał się nagle dziwnie cichy i potulny.

autobus

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1106 (1144)

#22840

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzało mi się dość często podróżować autobusem łączącym miasto, w którym się uczę, z tym, w którym zostawiłam dom i pełną lodówkę. Kiedyś, z ciekawości czy moja walizka nie łamie zasad dotyczących przewozu bagażu, sprawdziłam regulamin przewoźnika. Ucieszona, że wymiary tam podane pokrywają się z wymiarami walizki i, że w przyszłości nie muszę kupować biletu bagażowego, jeździłam spokojnie. Do czasu...

Przedświąteczny powrót do domu. Wzięłam tylko małą torbę, gdzie zmieściłam kilka książek i portfel. Bagaż podręczny wielkości dużej, damskiej torebki. Dodatkowo miałam też reklamówkę z kupionymi prezentami. Wszystko to położyłam pod siedzenie, żeby nie utrudniać innym podróży. Na jednym z przystanków, gdy drzwi się rozpostarły, weszli oni- [K]ontrolerzy. Przygotowuję bilet, legitymację, podaję i słyszę: Będzie mandacik!
Pełne zdziwienie, mam legitymację, podbitą w dodatku, bilet ważny, kupiony u kierowcy.

[Ja]: Z jakiej racji?
[K]: Brak biletu bagażowego.
[J]: W regulaminie, który czytałam były podane wymiary, do których nie trzeba go kupować. Pokrywały się z wymiarami mojej walizki, której obecnie tu nie ma, jest za to torba, która jest dużo mniejsza.
[K]: Nic takiego nie ma w regulaminie. Mandacik. Dokumenty proszszsz.
[J]: Proszę pokazać mi regulamin. Znajdę panu ten podpunkt.
[K]: Widzisz informację na kierowcą? Ta na czerwono. Tam masz napisane, że MUSISZ go mieć!
[J]: Po pierwsze, proszę nie krzyczeć na mnie. Po drugie, nie jestem TY, tylko "pani", zachowujmy się kulturalne. Po trzecie, nie widzę, bo...
[K]: Książeczkę, gdzie masz napisane, że jesteś ślepa.
[J]: Dałby mi pan dokończyć, to bym powiedziała, że nie jestem niewidoma, a mam wadę wzroku, która mi uniemożliwia przeczytanie czegokolwiek z takiej odległości.
[K]: To podejdź tam!
[J]: Jeszcze czego, mam zostawić swoje rzeczy? I odbiegamy od tematu, odmawiam przyjęcia mandatu.
[K]: To proszę wysiąść.
[J]: Proszę mi pokazać regulamin, to udowodnię, że się pan myli.
K otworzył i triumfalnie przeczytał, że "Bagaż podlega opłacie, z wyjątkami przedstawionymi w pkt. 1."
Poprosiłam ładnie o pokazanie mi tego regulaminu do łapki i czytam pkt. 1. A tam jak byk, że kiedy bagaż leży pod siedzeniem, albo nad nim i nie utrudnia podróży innym ludziom, nie wymaga się pobierania opłaty.
[K]: Właśnie, za to mandat!
[J] (kompletnie już załamana jego poziomem, rzucam mu dowód) Masz, pisz pan ten cholerny mandat, z kretynem nie będę więcej rozmawiać, tylko jeszcze jedno - gdzie się składa skargę i odwołanie?
Chyba do niego dotarło, że czepia się czegoś, co jest zgodne z regulaminem, bo stwierdził: Daję ci drugą szansę, kupisz bilet, to nie będzie mandatu.
[J]: Jednak chcę mandat. Gdzie odwołanie? I pana numer identyfikacyjny poproszę.
[K]: (po chwili ciszy, oddając mi dowód) W ramach prezentu świątecznego nie wystawię mandatu. Życzę miłej podróży.

Zostawił mnie z wielkim WTF? na twarzy. Witki mi kompletnie opadły, bo po co była cała afera? Dla nabicia statystyk chyba... Pominę grobowym milczeniem fakt, że staruszka, która siedziała z całym tabunem reklamówek zajmujących miejsce pod nią i obok niej, nie dostała mandatu, ani nawet nie poproszono ją o bilet bagażowy; oraz to, że drugi kanar patrząc się mojemu rozmówcy przez ramię stwierdził, że to nie jest mój dowód. Bo ja mam włosy brązowe i długie, a ta na zdjęciu ma włosy blond i krótkie... Istnienia takich rzeczy jak farba do włosów i upływ czasu chyba ten pan nie poznał.

komunikacja_miejska

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 659 (703)

#27560

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu.

Ponieważ studiów nie kończyłam w Polsce to nie miałam także polskiej legitymacji studenckiej. Miałam za to zawsze legitymację z zagranicznej uczelni oraz ISIC - międzynarodową legitymację studencką uprawniającą do zniżek, między innymi na Koleje Mazowieckie. Aby mieć na bilet KM zniżkę studencką, trzeba okazać owego ISICa i legitymację uczelni zagranicznej. Niestety wiem, że kanar to zazwyczaj człek niezbyt lotny, więc zwykłam nosić ze sobą wydrukowany przepis mówiący o moim uprawnieniu do zniżki. A nuż, widelec się przyda.

Odwiedzając rodziców postanowiłam udać się do stolicy - 20-25min jazdy pociągiem. Kupiłam bilet studencki, w kieszeni ISIC i legitymacja z uczelni. Byłam zadowolona bo spotkałam kumpla jeszcze z podstawówki więc podróż miała minąć na miłej rozmowie. Wsiadamy do pociągu, miejsca siedzące, gadka szmatka, wchodzi [K]anar. Chłopak lat jakieś 28, widać, że miłośnik odzieży sportowej, "bileciki do kontroli". Daje mu bilet studencki, ok, legitymację proszę. Wyciągam mój stały zestaw i tu zaczyna się problem.

K: Ale co ty mi tu dajesz?
J: Legitymację uprawniającą do zniżki.
K: Ale co to jest? Gdzie masz legitymację? (to już przeszliśmy na "ty"?)
J: Właśnie ma pan ją w ręku.
K: Ale co to za gówno? To ci żadnych zniżek nie daje, będzie mandat, dowód osobisty proszę.

Zagotowało się we mnie. Co jak co, ale podstawy swojej pracy każdy powinien znać, nawet kanar. Wyciągam z torebki mój wydruk z przepisem o ISICu i podaję kanarowi. Kanar zmarszczył brew, czyta, czyta, czyta i czyta. Tekst miał raptem 5-6 linijek, a ten nadal czyta. Mój kolega zaczął już niepewnie się rozglądać, bo sytuacja zaciekawiła współpasażerów. Nagle kanar wychodzi z konkluzją:

K: No właśnie, masz tu napisane, że nie ma zniżki.
J: Słucham?!
K: Nie masz zniżki, musisz mieć legitymację, gdzie masz legitymację?
J (zirytowana): Ma pan ją w ręku.

Kanar ogląda moją legitymację. Z jednej strony, z drugiej, znowu przewraca, i znowu.

K: Ale to nie jest legitymacja.
J: Jest.
K: Nie jest, gdzie masz pieczątki?
J: Nie mam, w Anglii nie ma pieczątek.
K: No to to nie jest legitymacja, będzie mandat. Dowód proszę.
J (zrezygnowana): Dobrze. (Podaję dowód, kanar wyjmuje bloczek do wypisywania mandatu i upuszcza mój dowód na podłogę co rozsierdziło mnie ostatecznie) Nie życzę sobie aby brudził pan moje osobiste dokumenty. Proszę o pana imię i nazwisko, numer legitymacji służbowej.
K: CO?!
J: To, co pan słyszał. Poproszę pana dane osobowe i numer legitymacji służbowej. Mam zamiar niezwłocznie napisać odwołanie i skargę na bezpodstawnie wystawiony mandat oraz na pana za obrażanie mojej osoby i nieznajomość przepisów dotyczących wykonywanego przez pana zawodu.
K: CO?!
J: Dostanę to, o co proszę czy wzywamy inne służby?
K: Pokaż tą legitymację!!! (Tu wyrywa mi z ręki legitymację, patrzy się na nią wzrokiem bazyliszka. W tym momencie już cały przedział ciekawsko wychylał się ku temu przedstawieniu, a mój kolega był czerwony niczym logo Piekielnych).
K: Niech ci będzie, ale to ostatni raz jak cię puszczam bez mandatu. I tak myślę, że kombinujesz!
J: To co z tymi danymi i numerem pana legitymacji?

Nie popuściłam. Skarga poszła, dostałam przeprosiny oraz prośbę o zgłaszaniu kolejnych takich sytuacji bezpośrednio do nadawcy listu. Od tamtej pory podobne skargi wysłałam jeszcze dwie.

kanar w pociągu

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 918 (944)