Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BartekBD

Zamieszcza historie od: 5 lutego 2013 - 18:47
Ostatnio: 9 listopada 2015 - 14:58
O sobie:

Kibic, rocznik 1998... Gimnazjalista, fanatyk Legii Warszawa

  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 585
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 87
 

#28029

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Miałem w swoim życiu taki okres, gdzie rozchorowałem się do tego stopnia, że wszystkie starsze kobiety w mojej rodzinie już mnie opłakiwały. Ostra gorączka, majaczenie, wędrówki do toalety przez balkon i tego typu sprawy. No i dochodziło do tego automatyczne przyczepianie się do sufitu na magiczne słowo: "lekarz".

Jednej nocy, kiedy normalni ludzie śpią, a koty zwiedzają mieszkanie, obudziły mnie krzyki sąsiadów z dołu. Kłócą się - to już prawie zwyczaj. Z tym, że robili to na tyle głośno, że szlag mnie trafił i przekleństwa wyrywały się z ust. Wyleciałem więc z łóżka i krokiem zombie zleciałem ze schodów. Zadudniłem do drzwi, wyjaśniłem, że nieładnie z ich stron umarlaki do życia powracać, przy pomocy zaklęcia "urwa, urwa, uj, uj", przeprosili z wielkim zdziwieniem na twarzy, a ja zawróciłem do mojego leża i tam urwał mi się film.

Rano budzę się, a tu matka siedzi i wręcz ryczy ze śmiechu. Patrzę na nią zaspany, jeszcze trochę chory i taki bardziej zombie.
- Wiesz, co wczoraj zrobiłeś? - zapytała. Po kolei wymieniłem jej, co robiłem od czasu pobudki i ile razy przewróciłem się jak kotlet w łóżku.
- Do sąsiadów poleciałeś, uciszyć ich! - wybuchła śmiechem. Ja dalej nie rozumiem, zaczynam odpływać w jakiś majakach i robi mi się wesoło, a tu znowu matula huknie:
- Przychodzi sąsiad z dołu, przeprasza, że hałasowali w nocy i poprosił, aby ci jakąś piżamę kupić, ty wariacie, ty!
Oprzytomniałem i pytam o szczegóły. I co wyszło?

Z racji gorączki pozbyłem się wszystkich ubrań. W takim właśnie stroju wyleciałem do sąsiadów, a żeby tego było mało, zgarnąłem ze sobą kota, który akurat się nawinął po drodze. Do tego wszystkiego moje psisko ruszyło za mną, no bo zauważyła, że coś się szykuje, sprytna bestia. Cóż - to wyjaśniło zdziwioną minę sąsiadów: no bo jak często zdarza się wam, że ledwie żywy, nagi chłopak prawi kazania o zaklęciach i umarłych, i uprasza zarazem o ciszę, trzymając zdezorientowanego kota na rękach, z psem siedzącym u boku?

Sąsiedzi

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2475 (2523)

#19157

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Infolinia internetu:

- Dzień dobry. Ja jestem adminem w firmie takiej a takiej, straciliśmy połączenie z internetem. Urywa się po trzecim węźle od wejścia do waszej sieci. Samo połączenie do was i autoryzacja wyglądają OK.
- Proszę pana, ja pana bardzo, ale to bardzo przepraszam za to, co teraz powiem. Ale ja muszę.
- Eee?
- Czy lampki na modemie się świecą?

odmęty internetu.

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1373 (1479)

#19429

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Perełki z zeszytu skarg i zażaleń:

1.
"Jestem waszym SZANOWNYM KLIENTEM i robię u was często duże zakupy i zostawiam u was masę pieniędzy. Nawet 50 zł tygodniowo! A wy bezczelni nie obsługujecie mnie jako pierwszego w kolejce! To jest potwarz! Moja noga więcej w waszym sklepie nie postanie! Za mój ogromny wkład w wasze utargi każecie mi stać w kolejkach?!..."

2.
"Pani na kasie nr 6 miała katar i ciągle kichała. To jest skandal, ona zaraziła moje bułki!..."

3.
"Gdy wchodziłem, bramka boleśnie uderzyła mnie w nogę. Bardzo boleśnie. Bardzo. W kolano. Ono mnie ciągle boli. Bardzo boli. Leczenie będzie kosztowało majątek. Za karę powinienem w waszym sklepie dożywotnio robić darmowe zakupy..."

4.
"Pani w POK-u nie chciała przyjąć do zwrotu spodni, które miałam tylko raz na sobie, bo twierdzi, że przyjmujecie tylko towar nieużywany. Proszę wytłumaczyć tej pani, że to, że ktoś raz coś założył, nie znaczy, że towar był używany..."

5.
"W związku z moją skargą, którą złożyłam na pracownika lad w tamtym miesiącu, przypominam, że żądałam zwolnienia pani, która mnie obsługiwała w dniu takim i takim. Byłam dzisiaj w waszym sklepie i ja się pytam, co ta pani robi w pracy? Od kilku miesięcy powinna zasilać szeregi osób bezrobotnych! Ostrzegam, że ja tego tak nie zostawię!..."

6.
"Pani na ladach pokroiła mi szyneczkę razem ze skórką. Mimo, że prosiłam by tego nie robiła. Folię zdjęła przed krojeniem ale jeszcze powinna skórkę odkroić. To jej obowiązek. Kot zadławił się skórką. To jest skandal. Kto mi zwróci kotka jak on przez was zdechnie? Czy wy serca nie macie?..."

7.
"Zgubiłem u was okulary. Nikt ich nie widział. Nikt nic nie wie. Po ch*j wam ta zasrana ochrona, skoro nikt nic nie wie?!..."

8.
"Pan z ochrony, czarny, wysoki, przystojny, z wąsikiem. W okularach z niebieskimi oprawkami. Zawsze ma ładnie skrojony garnitur. On ciągle się na mnie patrzy..."

9.
"Chcę złożyć skargę, ale nie podam wam swoich danych. Nie podam, bo wy potem się będziecie mścili. Potem wasz pracownik się mi włamie do mieszkania po złości i mnie okradnie..."

10.
"Mimo, że wiem, że nikt i tak tego nie czyta, to i tak chcę złożyć skargę na waszego pracownika. Bo może jednak ktoś to zobaczy i zareaguje. I tak w to nie wierzę, ale co mi szkodzi napisać..."

11.
"Ja jestem KLIENT! Wasz PAN I WŁADCA! I jak do cholery mówię, że jesteście złodzieje, to znaczy, że jesteście! I macie kur*wy przytakiwać i zrobić wszystko, bym wyszedł od was zadowolony. ZADOWOLONY!!! Czy to jest takie trudne słowo?! Wy złamasy! Wy debile!..."

Zbiór z lat 2007-2011. Dodam jeszcze, że mamy obowiązek do każdego z tych klientów wysłać pisemną odpowiedź, jeśli tylko podał swoje dane. Ogromna większość z nich nie podaje... Ciekawe czemu?

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 685 (751)

#17651

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o wesołej aczkolwiek z lekka piekielnej babuni.

Otóż jadę sobie zatłoczonym autobusem na uczelnie, aż tu na którymś z przystanków wsiada owa wesolutka-piekielna. Od razu mówię, ze nie był to żaden moherowy beret z rydzykowych bojówek czy inne tego typu stworzenie. Ubrania w rozsądnych ramach cenowych (nie widziałam żadnych metek/logo drogich firm, którymi ludzie tak lubią się chwalić, etc) aczkolwiek bardzo gustownie starsza pani o śnieżnobiałych lokach przypominała królową angielska... z tym, ze za jakieś 20ścia lat - była naprawdę staruteńka i zasuszona, taki uroczy, babciny rodzynek.

Oczywiście wszystkie siedzenia zajęte i nikt kobiecinie pod laską (elegantsza wersja tzw hokajkryki) nie ustąpił miejsca. Babunia jednak nie należąca najwyraźniej do Zespołu Zrzędzących Pierników, nie przyjęła tego jako fali złego wychowania (a nuż nie zauważyli/mieli uraz/byli zmęczeni po nocnej zmianie, etc), tylko podeszła do zdrowo wyglądającego ~20 latka i nieśmiało potrząsnęła go za ramię (B- babunia, 20 -koleś):
B: Przepraszam (znacząca pauza)...?
20: (gapi się tępo na babcie)
B: Czy nie mógłby pan...?
20: Czego nie mógłbym? (i tu zaczęłam się zastanawiać czy gościu był zwyczajnie chamski czy tak nie wyspany/głupi, bo wyraz jego twarzy był tak tępy jak przerobiony na kafar topór bojowy).

W tym momencie w oczach babuni pojawił się dziwny, diaboliczny błysk dobrze współgrający z dziwnym, słodkawo-zjadliwym uśmieszkiem na jej twarzy.
B: Czy nie mógłby pan podnieść rąk do góry?

Zaskoczony niespodziewaną prośbą 20-stek wykonał ją bez namysłu, a w tedy babunia z miną zwycięzcy... mu chup na kolana!
20(powoli czerwieniejący, najwyraźniej zmierzający ku barwie buraczanej): Mogła pani normalnie powiedzieć żebym zszedł...
B: Aj tam, aj tam... Teraz przynajmniej mogę sobie powspominać jak to było jak byłam młoda... 60 lat temu z moim mężem... (tu uśmiech pełen samozadowolenia nr5 i ruch sadowiącej się na grzędzie kwoki).

Do tej pory się dziwie, że fala dźwiękowa jaka powstała w efekcie powszechnego wybuchu gromkiego śmiechu, nie rozerwała autobusu od środka. A babunia? Babunia nie popuściła, nie zlazła z kolan kolesia (który w końcu osiągnął barwę buraczaną) dopóki nie dojechała na swój przystanek. :)

Wesołe jest życie staruszki, to temu to tamtemu hop na nóżki? :D

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1541 (1631)

#19198

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obecnie szukam pracy. Jestem na etapie wysyłania CV głównie internetowo.
Dzisiaj dostałem odpowiedź od jednej z firm o treści: "Pańskie podanie o pracę nie zostało pozytywnie rozpatrzone ponieważ nie mogliśmy przeprowadzić weryfikacji Pańskich danych w oparciu o Facebook′a". Szczęki jeszcze nie pozbierałem z podłogi. Firma wyglądała poważnie (kilka oddziałów, itp).

P.S.
Tak. Nie mam założonego konta na Facebooku.

przyszła praca?

Skomentuj (72) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 998 (1038)

#33024

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Siedzę sobie z moim chłopakiem na peronie. Na ławce obok siedziały 2 starsze panie (przedział wiekowy 60-70 lat).
Nawiązał się między nimi taki dialog;
- Teraz to pełno tych gejów.
- Tak? A czemu tak myślisz?
- Aaa, bo to wszystko przez te pampersy. Dawniej były normalne pieluchy i dziecko było zdrowe. A teraz? Teraz to się zaklei tego pampersa, ściśnie wszystko w środku, nie rośnie nic i potem chłopak wstydzi się rozebrać i pokazać dziewczynie.

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 988 (1126)
zarchiwizowany

#29412

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ktoś gwałtownie zapukał do drzwi, otwieram.
Na korytarzu stoi facet niepierwszej świeżości i uderza do mnie takim tekstem
- Bry, pani ojciec prosił, żeby pani szybko dała dwie dychy, bo gumę złapał i.. i ten tego i potrzebuje.
Pana widzę na oczy pierwszy raz w życiu, nawija nawet dość przekonująco, wygląda na zatroskanego, spieszy mu się wyraźnie w tej posłudze.
Wtopa polega jednak na tym, że mój ojciec nie żyje od 6 lat, a do tego znać go nie mógł, bo tu był może ze dwa razy w życiu. :)

- A po kwiaty na grób pana nie przysłał, prędzej by się przydały.
- Czemu? - Pan drapie się po szczecinie na pyszczku.
- Bo chłopina nie żyje od 6 lat.
Pan momentalnie zmienia taktykę.
Wali się z plaskacza w niskie czółko aż echo idzie.
- Co ja pieprzę, szanownej pani, co ja kurna pieprze! To pani mąż kazał dać tą dychę...
Spoglądam na pana z nieukrywana ironią i coraz szerszym uśmiechem.
- Cholera, znowu nie trafiłem? - Pan teraz już w desperacji czochra bujny kłak na głowie. - To może za moją fatygę dołoży się szanowna pani do winka?

Podła jestem, wiem, ale się nie dołożyłam.

aktor podwórkowy

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1101 (1129)

#28002

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W listopadzie siedziałam sobie spokojnie w domu, gdy zadzwonił domofon.
(J)a: Słucham?
(K)toś: Miau...
(J)(raczej nie myśląc, odruchowo): Hau.
I odłożyłam słuchawkę, stwierdzając, że idioci są na świecie. Dosłownie w tej samej chwili zadzwonił mój mąż, poinformować mnie, że zamówił opał i ktoś ma za chwilę podwieźć.

Tak, dobrze się domyślacie, mąż zamówił miał węglowy.
Na szczęście facet pod furtką dostał takiej głupawki, że zdążyłam go jeszcze złapać i przeprosić. Od tego czasu, gdy przywożą mi opał słyszę "dzień dobry, przywieźliśmy opał". :D

w domu

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2250 (2304)

#31731

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zasłyszane wczoraj w tramwaju.

Jedzie sobie dwóch dresów, 200% testosteronu, niedaleko nich stoi młody chłopak o dość kobiecym typie urody.
Dresy: - Hehe, ale ciotunia, pedałek k...a, pewnie się daje dymać za maseczki Olaya.
Chłopak nie reaguje, za to starsza pani się odzywa do jednego z dresów:
- A twój ojciec to nie był pedałek?
Dres: - Co k...a!? Po....o?
- Taki męski jesteś, że chyba dwóch facetów musiało cię robić.

Babcia mistrz. :-)

komunikacja_miejska

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2948 (3030)

#42732

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Oto jak dziś rano prawie zostałem "bandytą".

Otóż od pewnego czasu babcię coraz bardziej bolało kolano, do tego stopnia, ze choć bardzo uparta i samodzielna, to zaczęła prosić o podwózki autem.

Lekarz rodzinny, rentgen, rodzinny i skierowanie do ortopedy. I tu zaczynają się schody. Termin w szpitalu odległy. No to trzeba prywatnie aby babcia się nie męczyła. Ale przez weekend dowiedzieliśmy się, że w szpitalu oprócz terminów przyjmują pierwsze 10 osób co się zarejestruje. I przyjmują ci sami lekarze co prywatnie.

Dziś rano pobudka o nieludzkiej porze [4.40] i o 5.15 byłem już 3 w kolejce. Kolejne 15 osób dotarło do 6 godziny. Jako jedyny chyba się nie nudziłem - zdążyłem przeczytać kawał książki.

Godzina 7, rejestracja zaczyna pracę. Wykładam skierowanie DO i legitymacje ZUS.
- Ja nie zarejestruję - słyszę od pielęgniarki.
- Dlaczego?
- Jak nie termin to tylko powypadkowi. Mogę na termin 19 grudzień (przez telefon termin był koniec stycznia!)
- To za długo, proszę zarejestrować na dziś.
- Tylko powypadkowi.
Tu zrobiłem coś, co kilka razy radziłem na piekielnych.
- Proszę odmowę rejestracji na piśmie.
- Nie wydam czegoś takiego.
- To pani obowiązek. Więc albo rejestruje pani albo wypisuje odmowę.
- Na tablicy pisze, że tylko powypadkowi - nagła zmiana taktyki.
- Gdzie? - zaciekawiłem się, bo tablicę przestudiowałem zanim zabrałem się za książkę.
- O, tu - i wskazuje na kartkę:
"Ze względu na wygodę pacjentów, zostaje wprowadzona możliwości rejestracji na termin. Osobiście lub przez telefon."
- Tu nic nie ma o rejestracji tylko powypadkowych.
Z tyłu podnoszą się głosy.
- Nikt nie planuje złamania i nie rejestruje się naprzód.
Kolejna zmiana taktyki pielęgniarki:
- Chyba będę musiała poprosić dyrektora o zlikwidowanie porannych zapisów - usiłuje zastraszyć kolejkę.

Tego było już mi za wiele. Wyjąłem komórkę, włączyłem nagrywanie video i skierowałem na rejestratorkę;
- Proszę zarejestrować albo wydać pisemną odmowę wykonania czynności służbowej wraz z podstawą prawną oraz czytelnie się podpisać.

Tu nie miała wyboru.
- Zarejestruję, ale to lekarz podejmie decyzję czy przyjmie.
Wzruszyłem tylko ramionami i pojechałem bo babcię. Lekarz nie robił problemów i przyjął. Za to pielęgniarka się poskarżyła babci jaki to byłem nieuprzejmy i ją (pielęgniarkę) zastraszyłem aby zarejestrowała. Co mnie szczerze rozbawiło.

Zastanawiam się kto był bardziej piekielny - ja bo nie dałem się spławić czy niekompetentna pielęgniarka.

szpital

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1067 (1135)