@Demotywator: a czy nie uważasz, że rozdzielność majątkowa byłaby jednym z tych istotnych „drobiazgów”, o których pisał(a) Whateva? Też mi tu bajką zalatuje, tylko że autorką bajki nie musi być Aneczka, może to być „pokrzywdzona” ciotka.
@PiotrusPan: jeżdzę codziennie pociągiem na trasie, która wg rozkładu powinna zająć 18 minut (cała trasa od stacji początkowej do końcowej ok. godziny) i też często widuję ludzi stojących przy drzwiach długo przed dojechaniem do ich stacji, więc długość podróży nie jest chyba czynnikiem decydującym, tylko ogólne panikarstwo niektórych osobników. I nie dzieje się to w Polsce, więc uwagę o tym, że Polacy to „mądry naród, który zawsze wie lepiej”, mogłeś sobie darować.
O tym węglu wiedziałem, natomiast rozwaliła mnie informacja, że konduktor musi pilnować zapalenia świateł na końcu pociągu. Noż kurde, jak ja do swojego samochodu zapragnąłbym dopiąć przyczepkę, to by nie oznaczało, że mogę zgasić lampy z tyłu samochodu holującego. A wy tam macie lampki ręcznie zapalane?
Po pierwsze, nie było to zbyt sprytne, bo prędzej czy później by się i tak wydało. Po drugie, gdy życie ją skopie po tyłku, nie będzie żałować, że się nie uczyła, tylko wynajdzie sto tysięcy „dowodów” na to, że życie jest niesprawiedliwe i trzy tysiące dwustu dwunastu „winnych” takiej sytuacji.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 września 2012 o 13:53
Juz bez przesady z tym zostawianiem. Gdyby kobieta nie wydziwiała, to ile by czasu zajął ten odbiór? 10 minut? Może 15. Jako dziecko wielokrotnie bywałem zostawiany w samochodzie na czas zakupów czy załatwiania innych spraw i żyję.
Co do pytania, kto przyjeżdża sam po odbiór mebla. Zależy jaki mebel. Jeśli ta komoda była nieduża, to dlaczego nie mogła przyjechać sama? Przecież mogła chyba liczyć na pomoc w załadunku, a ludzie do rozładunku nie musieli z nią przyjeżdżać.
Tym niemniej i tak plus, bo takie wystawienie do wiatru rzeczywiście piekielne jest.
Zaraz, zaraz. Czy on ten plan z farbą zrealizował? I skąd te traumatyczne przeżycia? Bo chyba nie z powodu głupot wysmarowanych na drzwiach, kiedy już było wiadomo, że koleś ma niezbyt równo pod sufitem?
„Dotychczas było 6 lat i rok stażu, teraz będzie 5 lat i rok stażu. Efekt jest taki, że "nowy" pierwszy rok to 3 "stare" lata.”
Czyli co? Studia zostaną skrócone o rok, ale trzy pierwsze lata zostaną upchnięte w jeden rok? To daje jeden rok luzu, więc może też napisz, co w tym roku będzie dodatkowo zgłębiane, żeby nie było tak tendencyjnie.
Jak był nierozgarnięty technicznie, to skąd miał wiedzieć, czy to drukarka, czy czytnik? Co więcej, dość często spotykam urządzenia, gdzie najpierw muszę włożyć kartę do odczytu, a następnie maszyna wypluwa mi wydrukowane potwierdzenie z tej samej szczeliny (w automatycznych kasach na płatnych parkingach tak często jest, jak również czasem na bramkach pobierających opłaty za przejazd autostradą).
Tyle, że tu chodziło o osobę, która mimo młodego wieku miała już spore doświadczenie w tej branży. Wiadomo, że człowiek nawet najlepiej wykształcony, ale bez doświadczenia nie powinien liczyć na jakieś kokosy. Pamiętam, że w mojej pierwszej pracy, gdzie się na początku więcej uczyłem, niż przynosiłem dochodu firmie, zarabiałem około 10% tego, co teraz. Ale po dwóch latach miałem już prawie 300% tego, co na początku (fakt, że inflacja była też wtedy wyższa).
Najlepsza nauczycielka, jaką miałem w całej mojej szkolnej karierze (a trafiałem zwykle nienajgorzej, więc konkurencja spora) uczyła właśnie fizyki oraz chemii.
Za tę i kilka innych Twoich historii daję plusa, bo rzeczywiście klienci dość piekielni, ale też za piekielną uważam praktykę ustanawiania tylko jednego dystrybutora na dość duży w końcu kraj, jakim jest Polska. Nawet jeśli ta firma jest porządna i rzetelna (a nie zawsze tak jest, co wiem z własnego doświadczenia), to w pewnym momencie się okazuje, że od serwisu do klienta jest kilkaset kilometrów przekładających się na bardzo długi czas reakcji.
W przypadku pożaru czas reakcji strażaków jest chyba dość istotny. Wyobraź sobie dyżurnego dzwoniącego po kolei do każdego strażaka. Ile czasu by to zajęło? Z kolei jakiś automat wysyłający SMSy ma tę wadę, że w sieciach komórkowych dość często zdarzają się jakieś opóźnienia w przekazywaniu tych wiadomości.
Z tego, co piszesz wynika, że twój znajomy kupił zestaw urządzeń, a montował mu to ktoś inny (inaczej nie byłoby mowy o towarze, tylko o usłudze instalacji systemu alarmowego powiązanej z zakupem odpowiednich urządzeń). W takiej sytuacji wina nie musi leżeć po stronie sprzedającego, mógł nawalić montażysta. Tak czy inaczej, uzasadnienie jest kretyńskie.
Cytat dla niektórych komentujących powyżej: „dość szczupły (…), a w porozciąganych swetrach jakie uwielbia nosić, nie widać by jakiekolwiek mięśnie miał”. Wcale nie musiał być drobny i miękki, w takim luźnym swetrze można się nieźle zamaskować.
@ VelmaKelly: jeżdżę codziennie na rowerze i mam dobry sposób na te drgania, dziwię się wręcz, że towarzystwo cyklistów zrzeszonych na to nie wpadło: odrobinę obniżyć ciśnienie w oponach. Ewentualnie można kupić rower amortyzowany. Ale to oczywiście nie załatwi sprawy, bo wam nie chodzi o żadne drgania; tu mamy do czynienia z ideologią tępienia samochodziarzy. Gdyby było inaczej, zauważylibyście, że jezdnie na ogół idealnie gładkie też nie są i różne drgania wywołują.
Najwięcej na obronę PRLu mają ci, których wtedy jeszcze na świecie nie było. W tamtym systemie skończyłby szybko, chyba żeby miał odpowiednio ustosunkowanych krewnych lub znajomych. Albo posmarował odpowiednio. Zresztą teraz takie przypadki też nie są regułą.
@Hellraiser, wniosek, że w sprawę zamieszane są jakieś siły nadprzyrodzone, wysnuty na podstawie faktu, że medycyna, czy jakakolwiek inna dziedzina nauki, nie potrafi czegoś wyjaśnić jest dalece nieuprawniony.
Sytuacja będzie być może piekielna w przyszłości. Na razie to są tylko twoje przypuszczenia. Jeszcze nie wiesz, czy w ogóle o cos będziesz oskarżony, a już się na piekielnych żalisz i jeszcze bezpodstawnie sugerujesz, że takie bezpodstawne oskarżenia są jakąś polską specjalnością. Akurat mnie się cos takiego w Belgii przydarzyło, tylko chodziło nie o przestępstwo, a wykroczenie.
OK, wystawianie mandatu w sytuacji, gdy kierowca poszedł do maszyny kupić bilet jest rzeczywiście piekielne. Ale jakie znaczenie ma tu fakt, że była z dziećmi? Czy posiadanie potomstwa ma jakikolwiek wpływ na wysokość i zasadność opłaty za parkowanie?
@wsciekly, masz rację. Tylko, że NFZ ma prawo wystawić takiemu [tu cisną się na klawiaturę słowa powszechnie uważane za obelżywe] wystawić rachunek za wyłudzone usługi, tylko z nieznanych mi przyczyn po pierwszych udanych próbach zaprzestał tej praktyki. Te próby były czynione jeszcze w czasach kas chorych, kiedy to np. szeroko w mediach komentowano przypadek wystawienia właścicielowi cukierni rachunku za leczenie ofiar zatrucia jego ciastkami. W latach ’90 takich przypadków było więcej, aż nagle się skończyły. Tu macie dowody, więc zbierzcie je ładnie w komplecik i przekażcie do NFZ, może coś z tym zrobią.
@Oliwa, w paranoję popadasz. Tak trudno sobie wyobrazić sytuację, że np. sklep obuwniczy sprzedał już wszystkie buty z nieoferowanego już modelu z wyjątkiem jednej pary? Ma do wyboru albo blokować półkę i nie zarobić na aktualnym modelu, albo wrzucić tę jedną parę w straty i zajmować nią miejsce w magazynie, albo zachęcić klientów, żeby szybko tę ostatnia parę kupili. Najlepszym sposobem na taką zachętę jest obniżenie ceny do atrakcyjnego poziomu. Nawet poniżej kosztu zakupu się opłaca sprzedać, bo lepiej stracić 20% niż 100%.
@Demotywator: a czy nie uważasz, że rozdzielność majątkowa byłaby jednym z tych istotnych „drobiazgów”, o których pisał(a) Whateva? Też mi tu bajką zalatuje, tylko że autorką bajki nie musi być Aneczka, może to być „pokrzywdzona” ciotka.
@PiotrusPan: jeżdzę codziennie pociągiem na trasie, która wg rozkładu powinna zająć 18 minut (cała trasa od stacji początkowej do końcowej ok. godziny) i też często widuję ludzi stojących przy drzwiach długo przed dojechaniem do ich stacji, więc długość podróży nie jest chyba czynnikiem decydującym, tylko ogólne panikarstwo niektórych osobników. I nie dzieje się to w Polsce, więc uwagę o tym, że Polacy to „mądry naród, który zawsze wie lepiej”, mogłeś sobie darować. O tym węglu wiedziałem, natomiast rozwaliła mnie informacja, że konduktor musi pilnować zapalenia świateł na końcu pociągu. Noż kurde, jak ja do swojego samochodu zapragnąłbym dopiąć przyczepkę, to by nie oznaczało, że mogę zgasić lampy z tyłu samochodu holującego. A wy tam macie lampki ręcznie zapalane?
@ antiFa P, popracuj nad odmianą czasowników, bo czytać się tego nie da. Ciągle mylisz osoby i czasy.
Problem z drukarkami igłowymi w miejscu, gdzie się dużo drukuje jest fakt, że są one hałaśliwe. Niby praca w biurze, a hałas, jak w fabryce.
Po pierwsze, nie było to zbyt sprytne, bo prędzej czy później by się i tak wydało. Po drugie, gdy życie ją skopie po tyłku, nie będzie żałować, że się nie uczyła, tylko wynajdzie sto tysięcy „dowodów” na to, że życie jest niesprawiedliwe i trzy tysiące dwustu dwunastu „winnych” takiej sytuacji.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 września 2012 o 13:53
Juz bez przesady z tym zostawianiem. Gdyby kobieta nie wydziwiała, to ile by czasu zajął ten odbiór? 10 minut? Może 15. Jako dziecko wielokrotnie bywałem zostawiany w samochodzie na czas zakupów czy załatwiania innych spraw i żyję. Co do pytania, kto przyjeżdża sam po odbiór mebla. Zależy jaki mebel. Jeśli ta komoda była nieduża, to dlaczego nie mogła przyjechać sama? Przecież mogła chyba liczyć na pomoc w załadunku, a ludzie do rozładunku nie musieli z nią przyjeżdżać. Tym niemniej i tak plus, bo takie wystawienie do wiatru rzeczywiście piekielne jest.
Zaraz, zaraz. Czy on ten plan z farbą zrealizował? I skąd te traumatyczne przeżycia? Bo chyba nie z powodu głupot wysmarowanych na drzwiach, kiedy już było wiadomo, że koleś ma niezbyt równo pod sufitem?
„Dotychczas było 6 lat i rok stażu, teraz będzie 5 lat i rok stażu. Efekt jest taki, że "nowy" pierwszy rok to 3 "stare" lata.” Czyli co? Studia zostaną skrócone o rok, ale trzy pierwsze lata zostaną upchnięte w jeden rok? To daje jeden rok luzu, więc może też napisz, co w tym roku będzie dodatkowo zgłębiane, żeby nie było tak tendencyjnie.
Jak był nierozgarnięty technicznie, to skąd miał wiedzieć, czy to drukarka, czy czytnik? Co więcej, dość często spotykam urządzenia, gdzie najpierw muszę włożyć kartę do odczytu, a następnie maszyna wypluwa mi wydrukowane potwierdzenie z tej samej szczeliny (w automatycznych kasach na płatnych parkingach tak często jest, jak również czasem na bramkach pobierających opłaty za przejazd autostradą).
Tyle, że tu chodziło o osobę, która mimo młodego wieku miała już spore doświadczenie w tej branży. Wiadomo, że człowiek nawet najlepiej wykształcony, ale bez doświadczenia nie powinien liczyć na jakieś kokosy. Pamiętam, że w mojej pierwszej pracy, gdzie się na początku więcej uczyłem, niż przynosiłem dochodu firmie, zarabiałem około 10% tego, co teraz. Ale po dwóch latach miałem już prawie 300% tego, co na początku (fakt, że inflacja była też wtedy wyższa).
Najlepsza nauczycielka, jaką miałem w całej mojej szkolnej karierze (a trafiałem zwykle nienajgorzej, więc konkurencja spora) uczyła właśnie fizyki oraz chemii.
Za tę i kilka innych Twoich historii daję plusa, bo rzeczywiście klienci dość piekielni, ale też za piekielną uważam praktykę ustanawiania tylko jednego dystrybutora na dość duży w końcu kraj, jakim jest Polska. Nawet jeśli ta firma jest porządna i rzetelna (a nie zawsze tak jest, co wiem z własnego doświadczenia), to w pewnym momencie się okazuje, że od serwisu do klienta jest kilkaset kilometrów przekładających się na bardzo długi czas reakcji.
Następny z kompleksami, któremu się wydaje, że jak się trafi debil, to musi być Polak. Nie każdy jest taki, jak ty.
W przypadku pożaru czas reakcji strażaków jest chyba dość istotny. Wyobraź sobie dyżurnego dzwoniącego po kolei do każdego strażaka. Ile czasu by to zajęło? Z kolei jakiś automat wysyłający SMSy ma tę wadę, że w sieciach komórkowych dość często zdarzają się jakieś opóźnienia w przekazywaniu tych wiadomości.
Z tego, co piszesz wynika, że twój znajomy kupił zestaw urządzeń, a montował mu to ktoś inny (inaczej nie byłoby mowy o towarze, tylko o usłudze instalacji systemu alarmowego powiązanej z zakupem odpowiednich urządzeń). W takiej sytuacji wina nie musi leżeć po stronie sprzedającego, mógł nawalić montażysta. Tak czy inaczej, uzasadnienie jest kretyńskie.
Cytat dla niektórych komentujących powyżej: „dość szczupły (…), a w porozciąganych swetrach jakie uwielbia nosić, nie widać by jakiekolwiek mięśnie miał”. Wcale nie musiał być drobny i miękki, w takim luźnym swetrze można się nieźle zamaskować.
@ VelmaKelly: jeżdżę codziennie na rowerze i mam dobry sposób na te drgania, dziwię się wręcz, że towarzystwo cyklistów zrzeszonych na to nie wpadło: odrobinę obniżyć ciśnienie w oponach. Ewentualnie można kupić rower amortyzowany. Ale to oczywiście nie załatwi sprawy, bo wam nie chodzi o żadne drgania; tu mamy do czynienia z ideologią tępienia samochodziarzy. Gdyby było inaczej, zauważylibyście, że jezdnie na ogół idealnie gładkie też nie są i różne drgania wywołują.
Najwięcej na obronę PRLu mają ci, których wtedy jeszcze na świecie nie było. W tamtym systemie skończyłby szybko, chyba żeby miał odpowiednio ustosunkowanych krewnych lub znajomych. Albo posmarował odpowiednio. Zresztą teraz takie przypadki też nie są regułą.
@Hellraiser, wniosek, że w sprawę zamieszane są jakieś siły nadprzyrodzone, wysnuty na podstawie faktu, że medycyna, czy jakakolwiek inna dziedzina nauki, nie potrafi czegoś wyjaśnić jest dalece nieuprawniony.
Komu nie pożyczać.
Sytuacja będzie być może piekielna w przyszłości. Na razie to są tylko twoje przypuszczenia. Jeszcze nie wiesz, czy w ogóle o cos będziesz oskarżony, a już się na piekielnych żalisz i jeszcze bezpodstawnie sugerujesz, że takie bezpodstawne oskarżenia są jakąś polską specjalnością. Akurat mnie się cos takiego w Belgii przydarzyło, tylko chodziło nie o przestępstwo, a wykroczenie.
OK, wystawianie mandatu w sytuacji, gdy kierowca poszedł do maszyny kupić bilet jest rzeczywiście piekielne. Ale jakie znaczenie ma tu fakt, że była z dziećmi? Czy posiadanie potomstwa ma jakikolwiek wpływ na wysokość i zasadność opłaty za parkowanie?
@wsciekly, masz rację. Tylko, że NFZ ma prawo wystawić takiemu [tu cisną się na klawiaturę słowa powszechnie uważane za obelżywe] wystawić rachunek za wyłudzone usługi, tylko z nieznanych mi przyczyn po pierwszych udanych próbach zaprzestał tej praktyki. Te próby były czynione jeszcze w czasach kas chorych, kiedy to np. szeroko w mediach komentowano przypadek wystawienia właścicielowi cukierni rachunku za leczenie ofiar zatrucia jego ciastkami. W latach ’90 takich przypadków było więcej, aż nagle się skończyły. Tu macie dowody, więc zbierzcie je ładnie w komplecik i przekażcie do NFZ, może coś z tym zrobią.
@Oliwa, w paranoję popadasz. Tak trudno sobie wyobrazić sytuację, że np. sklep obuwniczy sprzedał już wszystkie buty z nieoferowanego już modelu z wyjątkiem jednej pary? Ma do wyboru albo blokować półkę i nie zarobić na aktualnym modelu, albo wrzucić tę jedną parę w straty i zajmować nią miejsce w magazynie, albo zachęcić klientów, żeby szybko tę ostatnia parę kupili. Najlepszym sposobem na taką zachętę jest obniżenie ceny do atrakcyjnego poziomu. Nawet poniżej kosztu zakupu się opłaca sprzedać, bo lepiej stracić 20% niż 100%.
Na ulotce JEST NAPISANE! Wielcy światowcy po angielsku piszą, a z polskim mają problemy na poziomie podstawówki.