A nie mogłeś na chwilę włożyć innych spodni sklepowych, zapłacić za te, które kupiłeś i po usunięciu zabezpieczenia ponownie udać do przymierzalni celem oddania tych wziętych na chwilę?
Nie to nie jest prawda. Po prostu wtedy wychodzi na jaw, że ten człowiek na miano przyjaciela nie zasługiwał. A nie można stracić przyjaciela, którego się nigdy nie miało.
Ja pracowałem w jednej. A właściwie to w hotelu, który miał dwie restauracje i bar. I też takie przypadki były na porządku dziennym. Z wyjątkiem okresu ok. roku 2001, kiedy mieliśmy najwyższe bezrobocie w historii i był to jedyny okres, kiedy nawet w Warszawie nie było łatwo o pracę. Był to jedyny okres w historii hotelu, kiedy przez kilkanaście miesięcy nie odnotowano żadnego przypadku kradzieży ze strony pracowników.
To rozgraniczenie nie ma nic wspólnego z niską szkodliwością. Niska szkodliwość pozwala sądowi odstąpić od uznania czynu zabronionego za przestępstwo lub wykroczenie, gdy przepisy zostały złamane, ale nikt na tym nie ucierpiał. I nie ma to nic wspólnego z wartością ukradzionych dóbr.
Nawet, gdyby to było w Polsce, mogłaby dostać pięć dni. Wg polskiego prawa pracy wszystkie urlopy, okolicznościowe dni wolne itp. są wymogami minimalnymi. Pracodawca, jeśli chce, może dać więcej. Ja sam zaczynałem swoją pierwszą pracę w czasie, kiedy prawo do urlopu nabywało się po roku pracy. Tym niemniej od szefa ja i inni nowi (dla wszystkich z nas była to pierwsza stała praca) dostaliśmy po trzy dni.
Małe te wasze licea, że robiliście imprezę łączoną. My mieliśmy dzieloną, bo nie było w mieście dostępnej sensownej sali mogącej nas wszystkich pomieścić:)
To, że chodzi do jakiegoś pastora, który z niego kasę wyciąga, wcale nie musi oznaczać, że orientuje się w takich niuansach jak brak kultu maryjnego w kalwinizmie.
Cały Leon jest jednym wielkim błędem logicznym.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 lipca 2012 o 11:44
@Bloodcover, nie pomyliły Ci się przypadkiem historie? Też mnie wkurza, jak ktoś pisze chaotycznie, tak że się nie da czytać, ale to nie jest taki przypadek. Chyba, ze autorka podmieniła tekst w międzyczasie.
@Katem: bardzo ładne bajki opowiadasz. Ładne, ale jednak bajki. Podobnie jak teraz są studniówki i inne imprezy organizowane skandalicznie (np. tak, jak tu opisano), są imprezy wspaniałe i cała masa stadiów pośrednich; tak też i było wtedy. Tylko Internetu nie było i każdy znał sytuację u siebie i znajomych, a teraz możemy się dowiedzieć, jak wyglądała studniówka u Margott.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 lipca 2012 o 10:47
Ja kiedyś na taką Niemkę trafiłem. Ale to na szczęście mniejszość. Przynajmniej ja zwykle trafiam na takich, którzy przynajmniej wiedzą, że taki kraj istnieje, mniej więcej , gdzie jest i że jest w miarę zwyczajny.
Nie, OK. I takie potwierdzenie powinno im wystarczyć (i wystarczyło, jak wynika z Twojej historii). Ale tym niemniej bank siedzibę ma i jest tak ktoś, kto pieczątki przystawia.
Każda firma, w tym bank internetowy ma swoją siedzibę. MBank ma siedzibę w Łodzi. Gdy jest taka potrzeba, przystawiają pieczątki na zaświadczeniach i wysyłają pocztą za opłatą.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że urzędniczka swoją skrzynkę mailową powinna na bieżąco sprawdzać.
E tam wiedzy. Ja nie mam praktycznie żadnej wiedzy informatycznej, a PDFy edytowałem (zrobiłem sobie taki prymitywny formularz do wypełniania deklaracji podatkowych), bo szefostwo wyposażyło mnie w odpowiedni program w cenie 1600 zł.
Problemu byście nie mieli, gdyby każdy z was miał telefon wykupiony na własne nazwisko. No, ale wtedy nie można by ich było w koszty firmy wrzucić i fiskusa oszukiwać.
A nie mogłeś na chwilę włożyć innych spodni sklepowych, zapłacić za te, które kupiłeś i po usunięciu zabezpieczenia ponownie udać do przymierzalni celem oddania tych wziętych na chwilę?
Dlaczego jakiś menel chodzi z Twoim chłopakiem? I kogo, oprócz Ciebie, zaczepił?
Żąda czegoś. O coś można najwyżej poprosić.
Nie to nie jest prawda. Po prostu wtedy wychodzi na jaw, że ten człowiek na miano przyjaciela nie zasługiwał. A nie można stracić przyjaciela, którego się nigdy nie miało.
Ja pracowałem w jednej. A właściwie to w hotelu, który miał dwie restauracje i bar. I też takie przypadki były na porządku dziennym. Z wyjątkiem okresu ok. roku 2001, kiedy mieliśmy najwyższe bezrobocie w historii i był to jedyny okres, kiedy nawet w Warszawie nie było łatwo o pracę. Był to jedyny okres w historii hotelu, kiedy przez kilkanaście miesięcy nie odnotowano żadnego przypadku kradzieży ze strony pracowników.
To rozgraniczenie nie ma nic wspólnego z niską szkodliwością. Niska szkodliwość pozwala sądowi odstąpić od uznania czynu zabronionego za przestępstwo lub wykroczenie, gdy przepisy zostały złamane, ale nikt na tym nie ucierpiał. I nie ma to nic wspólnego z wartością ukradzionych dóbr.
No ale z apteki na pewno lepsze! I do lekarzy nie trzeba chodzić:)
A w Polsce? 1. Dowód osobisty.
Nawet, gdyby to było w Polsce, mogłaby dostać pięć dni. Wg polskiego prawa pracy wszystkie urlopy, okolicznościowe dni wolne itp. są wymogami minimalnymi. Pracodawca, jeśli chce, może dać więcej. Ja sam zaczynałem swoją pierwszą pracę w czasie, kiedy prawo do urlopu nabywało się po roku pracy. Tym niemniej od szefa ja i inni nowi (dla wszystkich z nas była to pierwsza stała praca) dostaliśmy po trzy dni.
Małe te wasze licea, że robiliście imprezę łączoną. My mieliśmy dzieloną, bo nie było w mieście dostępnej sensownej sali mogącej nas wszystkich pomieścić:)
To, że chodzi do jakiegoś pastora, który z niego kasę wyciąga, wcale nie musi oznaczać, że orientuje się w takich niuansach jak brak kultu maryjnego w kalwinizmie. Cały Leon jest jednym wielkim błędem logicznym.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 lipca 2012 o 11:44
@Bloodcover, nie pomyliły Ci się przypadkiem historie? Też mnie wkurza, jak ktoś pisze chaotycznie, tak że się nie da czytać, ale to nie jest taki przypadek. Chyba, ze autorka podmieniła tekst w międzyczasie.
@Lenny, ja nawet nie pamiętam, w której klasie miałem ten pasek, a w której nie.
@Katem: bardzo ładne bajki opowiadasz. Ładne, ale jednak bajki. Podobnie jak teraz są studniówki i inne imprezy organizowane skandalicznie (np. tak, jak tu opisano), są imprezy wspaniałe i cała masa stadiów pośrednich; tak też i było wtedy. Tylko Internetu nie było i każdy znał sytuację u siebie i znajomych, a teraz możemy się dowiedzieć, jak wyglądała studniówka u Margott.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 lipca 2012 o 10:47
O! Są jeszcze ludzie, którzy wiedzą, co to jest język kastylijski:)
Wiesz co? Może piekielny jest właśnie przykładem pantoflarza wyżywającego się na innych kobietach?
A co Ci sezonowość przeszkadza? Zimą drewno na opał, latem płyn do klimatyzacji:)
Ja kiedyś na taką Niemkę trafiłem. Ale to na szczęście mniejszość. Przynajmniej ja zwykle trafiam na takich, którzy przynajmniej wiedzą, że taki kraj istnieje, mniej więcej , gdzie jest i że jest w miarę zwyczajny.
Mnie się podobna historia przydarzyła w Ostendzie.
Rosną życiowe kaleki, albo i nie. Jeśli mają cos między uszami, szybko się uczą samodzielności po odcięciu pępowiny.
Nie, OK. I takie potwierdzenie powinno im wystarczyć (i wystarczyło, jak wynika z Twojej historii). Ale tym niemniej bank siedzibę ma i jest tak ktoś, kto pieczątki przystawia.
Wino czy piwo? Wódkę też.
Każda firma, w tym bank internetowy ma swoją siedzibę. MBank ma siedzibę w Łodzi. Gdy jest taka potrzeba, przystawiają pieczątki na zaświadczeniach i wysyłają pocztą za opłatą. Oczywiście nie zmienia to faktu, że urzędniczka swoją skrzynkę mailową powinna na bieżąco sprawdzać.
E tam wiedzy. Ja nie mam praktycznie żadnej wiedzy informatycznej, a PDFy edytowałem (zrobiłem sobie taki prymitywny formularz do wypełniania deklaracji podatkowych), bo szefostwo wyposażyło mnie w odpowiedni program w cenie 1600 zł.
Problemu byście nie mieli, gdyby każdy z was miał telefon wykupiony na własne nazwisko. No, ale wtedy nie można by ich było w koszty firmy wrzucić i fiskusa oszukiwać.