W sumie, czego się spodziewałaś? Pracujesz w biznesie obliczonym na wyciąganie pieniędzy z idiotów, to musisz być przygotowana na to, że od czasu do czasu trafi się kretyn z innym rodzajem głupoty.
No tak, ubrała dziecko niezgodnie z twoim wyobrażeniem elegancji, to trzeba gdzieś zgłosić. Może lepiej puknij się w główkę i pomyśl, zanim coś napiszesz.
Przy odbiorze wyników domagasz się informacji, skąd skierowanie. Przy pytanie o wyniki przez telefon piszesz, że Ci zawracają gitarę niepotrzebnymi informacjami, a wystarczy imię i nazwisko. To w końcu wystarczy, czy nie? Bo mam wrażenie, że sama nie wiesz, czego chcesz i cokolwiek by nie było, to jest dla Ciebie źle.
Kilkanaście lat temu wprowadzono kryterium wykształcenia – co najmniej średnie. Ale potem zamieniono maturę w coś, co nawet debili nie odsiewa i właśnie widzimy skutek.
Nie wiem, kto tu jest piekielny, Ty czy Twój szef. Od kilku lat można wystawiać faktury bez NIP. Albo nie macie nieaktualny program, albo nie potrafisz go obsługiwać.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2012 o 11:05
Odpychało, gdy znajdowało się w co drugiej historii. Teraz, gdy znów trafia się od czasu do czasu, jest OK. Bardziej wkurzające są próby ukwiecania języka przez osoby, które takim kwiecistym językiem nie potrafią się posługiwać. Zwłaszcza mam tu na myśli niepoprawnie odmieniane „ów”, „owa”, czy stosowanie akcentowanych form zaimków w miejscach, gdzie pasuje forma krótka (np. „tobie” zamiast „ci”).
Było kiedyś o tym, jak klienci w nocy się zakradli na salonowy parking i uszkodzili samochód, żeby wytargować zniżkę. Było też o klientach, którzy wypuścili luzem potomka, czego konsekwencją było uszkodzenie jednego z wystawionych samochodów. Nie pamiętam, kto te historie pisał.
Mi też. Co nie zmienia faktu, że mogło to być autentyczne zdarzenie, sam kiedyś taki numer wykonałem, tylko nie z popielniczką, a z papierowym kubkiem po kawie wyrzuconym z pojazdu. Udało mi się go wrzucić do środka, zanim się drzwi zamknęły, kierowca go nawet złapał.
Na studiach miałem kolegę, który był jedną z dwóch osób, z którymi bałem się wsiadać do samochodu. Jego popisowy numer: samochód zaparkowany równolegle do krawężnika. Kolega wrzuca wsteczny i wali w przód samochodu stojącego za nim i mówi: „o k…, jak przyjeżdżałem, to go nie było”.
Co do niewiedzy, gdzie jest Dworzec Centralny, to niekoniecznie udawała głupią. Ja do Warszawy przyjechałem na studia, miałem koleżankę, która się w tym mieście urodziła i mieszkała od urodzenia przy jednej z głównych ulic Mokotowa. Nie wiedziała, jak trafić do Pałacu Kultury.
W grudniu 2010 wybraliśmy się na kilka dni do Pragi. Zimno było niezmiernie, więc wyjątkowo nie protestowałem przeciw wchodzeniu do sklepów z pamiątkami. Udało nam się niczego nie uszkodzić, a łatwo nie było, bo w niemal każdym sklepie towar wyłożony był w taki sposób, że najdelikatniejsze sztuki stały na podłodze w najwęższych przejściach.
Poszedł plus, bo rzeczywiście piekielnie było. Tylko z tym "minimalnym prawem decydowania o sobie od strony prawnej" coś Ci się pomyliło, bo nie ma granicy 16 lat. Ograniczoną zdolność dokonywania czynności prawnych nabywa się w wieku 13 lat.
Mogli od niego w centrali wymagać zbierania podpisów czytelnych. W takiej sytuacji najlepiej postawić swój standardowy podpis, a obok napisać imię i nazwisko, jak to określiłeś, „caps-lockiem”.
Po fragmencie o strącanych komórkach stwierdziłem, że coś tu nie gra: rozumiem, że pierwszy, no może i drugi raz mógł was zaskoczyć, ale potem normalny człowiek byłby już chyba przygotowany i nie dał sobie gówniarzowi telefonu z ręki wytrącić.
W sumie, czego się spodziewałaś? Pracujesz w biznesie obliczonym na wyciąganie pieniędzy z idiotów, to musisz być przygotowana na to, że od czasu do czasu trafi się kretyn z innym rodzajem głupoty.
U mnie w biurze panuje zasada, że pozostawienie ciastek, cukierków itp. Oznacza zaproszenie do częstowania się.
No tak, ubrała dziecko niezgodnie z twoim wyobrażeniem elegancji, to trzeba gdzieś zgłosić. Może lepiej puknij się w główkę i pomyśl, zanim coś napiszesz.
Przy odbiorze wyników domagasz się informacji, skąd skierowanie. Przy pytanie o wyniki przez telefon piszesz, że Ci zawracają gitarę niepotrzebnymi informacjami, a wystarczy imię i nazwisko. To w końcu wystarczy, czy nie? Bo mam wrażenie, że sama nie wiesz, czego chcesz i cokolwiek by nie było, to jest dla Ciebie źle.
Ciekawe, czy Leon zdaje sobie sprawę, że tym samym językiem mówi na co dzień 6 mln. Flamandów?
@Elide, mi chodziło tylko o to, że Slawcio napisał, iż nie było wcześniej historii z salonów samochodowych, a pamiętam dwie.
Co to jest „ojczę” ? I popraw błędy.
Wrzesień.
Kilkanaście lat temu wprowadzono kryterium wykształcenia – co najmniej średnie. Ale potem zamieniono maturę w coś, co nawet debili nie odsiewa i właśnie widzimy skutek.
A skąd wiesz, czyje to w końcu było dziecko?
Nie wiem, kto tu jest piekielny, Ty czy Twój szef. Od kilku lat można wystawiać faktury bez NIP. Albo nie macie nieaktualny program, albo nie potrafisz go obsługiwać.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2012 o 11:05
Odpychało, gdy znajdowało się w co drugiej historii. Teraz, gdy znów trafia się od czasu do czasu, jest OK. Bardziej wkurzające są próby ukwiecania języka przez osoby, które takim kwiecistym językiem nie potrafią się posługiwać. Zwłaszcza mam tu na myśli niepoprawnie odmieniane „ów”, „owa”, czy stosowanie akcentowanych form zaimków w miejscach, gdzie pasuje forma krótka (np. „tobie” zamiast „ci”).
Było kiedyś o tym, jak klienci w nocy się zakradli na salonowy parking i uszkodzili samochód, żeby wytargować zniżkę. Było też o klientach, którzy wypuścili luzem potomka, czego konsekwencją było uszkodzenie jednego z wystawionych samochodów. Nie pamiętam, kto te historie pisał.
Mi też. Co nie zmienia faktu, że mogło to być autentyczne zdarzenie, sam kiedyś taki numer wykonałem, tylko nie z popielniczką, a z papierowym kubkiem po kawie wyrzuconym z pojazdu. Udało mi się go wrzucić do środka, zanim się drzwi zamknęły, kierowca go nawet złapał.
Na studiach miałem kolegę, który był jedną z dwóch osób, z którymi bałem się wsiadać do samochodu. Jego popisowy numer: samochód zaparkowany równolegle do krawężnika. Kolega wrzuca wsteczny i wali w przód samochodu stojącego za nim i mówi: „o k…, jak przyjeżdżałem, to go nie było”.
Co do niewiedzy, gdzie jest Dworzec Centralny, to niekoniecznie udawała głupią. Ja do Warszawy przyjechałem na studia, miałem koleżankę, która się w tym mieście urodziła i mieszkała od urodzenia przy jednej z głównych ulic Mokotowa. Nie wiedziała, jak trafić do Pałacu Kultury.
Niekoniecznie. Grosza mogła mu być winna.
W grudniu 2010 wybraliśmy się na kilka dni do Pragi. Zimno było niezmiernie, więc wyjątkowo nie protestowałem przeciw wchodzeniu do sklepów z pamiątkami. Udało nam się niczego nie uszkodzić, a łatwo nie było, bo w niemal każdym sklepie towar wyłożony był w taki sposób, że najdelikatniejsze sztuki stały na podłodze w najwęższych przejściach.
Poszedł plus, bo rzeczywiście piekielnie było. Tylko z tym "minimalnym prawem decydowania o sobie od strony prawnej" coś Ci się pomyliło, bo nie ma granicy 16 lat. Ograniczoną zdolność dokonywania czynności prawnych nabywa się w wieku 13 lat.
Wpisałem. Google nie zna porażenia Bellsa. Zna porażenie Bella. Wśród jego przyczyn nie wymienia przewiania.
No ale dlaczego w końcu nie wezwałeś policji?
A jakie znaczenie ma ty fakt, że było >250 zł? To nie kradzież, tylko zniszczenie mienia.
Nie ma mandatów bez możliwości odwołania.
Mogli od niego w centrali wymagać zbierania podpisów czytelnych. W takiej sytuacji najlepiej postawić swój standardowy podpis, a obok napisać imię i nazwisko, jak to określiłeś, „caps-lockiem”.
Po fragmencie o strącanych komórkach stwierdziłem, że coś tu nie gra: rozumiem, że pierwszy, no może i drugi raz mógł was zaskoczyć, ale potem normalny człowiek byłby już chyba przygotowany i nie dał sobie gówniarzowi telefonu z ręki wytrącić.