Profil użytkownika
Sihaja
Zamieszcza historie od: | 12 marca 2011 - 18:56 |
Ostatnio: | 21 czerwca 2014 - 15:09 |
- Historii na głównej: 40 z 80
- Punktów za historie: 29715
- Komentarzy: 332
- Punktów za komentarze: 1528
Zamieszcza historie od: | 12 marca 2011 - 18:56 |
Ostatnio: | 21 czerwca 2014 - 15:09 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Lidl - to ja też, bo mam pod domem w zasadzie, a poza tym mają mnóstwo rewelacyjnych rzeczy - pieczone na świeżo pieczywo, wędliny i przetwory mleczne. Maszynę do szycia :D kwiaty... i tak dalej :D
Owszem ja. Mógł przechodząc obok zapytać czy chcę kupić, a nie tarasować drogę nie dajac przejść.
Dzięki :) Ja teraz jestem na zwolnieniu, ale klocek w środku jest spory, mam duze problemy ze zdrowiem, a tu: domofon: ziemniaki. Za chwilę listonosz, a potem trzy razy ulotki... Za każdym razem się podnoszę, człapię przez całe mieszkanie... ech.
A ja powiem tak - jeśli ktoś tworzy bibliografię w pół godziny to jest niespełna rozumu. Chyba, że chodzi tylko o podmiotową, czyli wybranie lektur do tematu. Bo przedmiotowa, czyli opracowania naukowe, leksykony, encyklopedie, słowniki - to chyba trzeba najpierw przejrzeć, żeby wiedzieć co się przyda, nie mówiąc już o tym, że tę część pisze się po napisaniu całej pracy (no chyba, że przedmiotowa jest zwykłą sciemą). Ja sobie nie napisałam żadnej pracy (I rocznik nowej matury), tylko plan pracy i bibliografię, przygotowałąm wydruki obrazów i rzeźb (bo oprócz literatury także tego wymagał mój temat), nie wybrałam ani jednej lektury z kanonu licealnego, wszystko spoza - matura na 100%. Wystarczy chcieć.
Ci, Tobie itd. pisze się z dużej litery tam, gdzie jest to zwrot grzecznościowy. Wychodzę z założenia, że na portalu w komentarzu, zwracając się do kogoś, mogę bez przeszkód pisać wielką literą. Natomiast w dialogach itd. rzeczywiście z małej. Ja po polonistyce też na bezrobocie nie narzekam, aczkolwiek nigdy nie ma tak, żeby nie mogło być lepiej :D
No własnie to samo napisałam wyżej - jeżeli tylko za ubezpieczenie bo aparat jest nowy ze sklepu, to ok, uczciwie. Jeśli i za aparat to świństwo...
Ja odruchowo biję po łapach :P Wykręcać to niekoniecznie bo po różnych kursach boję się, że zrobię coś za mocno w emocjach... a emocje teraz buzują razem z hormonami :D
Im nic nie szkodzi przebiec się wzdłuż kolejnego bloku, dużo czasu to nie zajmuje, ale to też kwestia rozmów z sąsiadami - naprawdę tego nikt nie kupuje, a w środę właśnie (wtedy to się wydarzyło) idąc do klatki widziałam jak to wygląda - 10 sekund przy klatce i do następnej, i następnej. Nie wyglądało to na wielkie zainteresowanie potencjalnych kupujących...
Zwłaszcza jak się jedzie gdzieś z przodu i przodem do kierunku jazdy, to nie ma się możliwości sprawdzania czy ktoś nie stoi, bo właśnie wsiadł trzecimi drzwiami... Mnie też to rozwala, choć mi (nawet jak się źle czuję) to jakoś głupio prosić o miejsce... no i naprawdę nie mam ochoty wysłuchiwać, że "młoda a miejsce zajmuje" albo "dziecko se zrobiła to teraz wymaga miejsca siedzącego". Swoją drogą - co zauważyłam - miejsca prędzej ustąpi kobieta, dziewczyna, niż facet i to jest smutne...
Kurczę, a ja muszę przyznać, że nastraszona byłam kurierami siódemki od wielu osób, ale ostatnio kilka paczek mi przywieźli... i kultura pełna: dzień dobry, dziękuję, miłego dnia, bez problemu pan wniósł mi ciężki wózek dziecięcy na 4 piętro... no ale, nie ma co generalizować. U mnie ma rejon pan po 50-tce, pewnie zależy mu na pracy to się i stara, nie to co młode byczki, które jak nie tu, to gdzie indziej i mają wszystko gdzieś :/
yyy? Przecież to wszystko w samochodzie jest nagrywane. Ja bym głośno powiedziała: proszę natychmiast zabrać rękę z mojego biustu! Sama mogę zamknąć szyby, jeśli mi pan powie, ze mam to zrobić. Facet miałby kłopoty, a ja satysfakcję, nawet gdybym nie zdała...
Hmm, ja bym nie wzięła kasy od kumpla za to, ze rozbił aparat, który wymienili mi na nowy. Owszem, niefajna sytuacja, nie wnikam czy upadł, czy upuścił, pewnie specjalnie nie popsuł aparatu, ale to trochę nie fair... Aparat nowy, a jednak kasa na drugi wpadnie... Choć przynajmniej honorowy jest. No i sklep rzeczywiście niefajny. No ale tak to jest z reklamacjami - nigdy nie są mile widziane i każdy sklep będzie kombinował, żeby nie uznać.
Może ktoś będzie miał podobny temat i uda się i tę Twoją pracę wykorzystać? Sama podobnie dorabiałam na studiach, czasem zdarzy się, że pomogę komuś... i powiem Ci, że to prawda, ze najgorzej pomagać rodzinie i znajomym... A najgorzej jak potem dostaną mało punktów - nieważne, że nie byli w stanie odpowiedzieć na żadne pytanie komisji - to i tak wina złej pracy...
A przypadkiem dawno już nie zniesiono tego że seks tylko dla prokreacji? Może warto by sprawdzić zanim się głupoty napisze...Tak, wiem, katolicyzm jest najgorszy w każdej kwestii :P A teraz minusujcie :)
A ja uważam, że jeśli idę do prywatnego szpitala to mogę wymagać jakieś minimum opieki, minimum kultury i bez dawania w łapę. Jeżeli masz inne poglądy - uważam, ze masz problem.
O rany, jak Ci zazdroszczę... U mnie dochodzą problemy z sercem, mam bardzo wysoki puls, przez co zwykłe chodzenie mnie męczy... :/ Ale już niedługo :)
Widzisz, 50 zł to tylko taka "metafora", moja matka 50 zł to by dała salowej za dzień, a salowych jest kilka i są dwie-trzy zmiany przecież. Położnej kilkaset, a lekarzowi ponad tysiąc. Pytam dlaczego facet ma dostać za półgodzinny zabieg tyle, ile ja niemal zarabiam w miesiąc? Może dam mu tyle, ile moja stawka w pracy? A co do cen wizyt ja płacę 85 zł za wizytę u ginekologa, 100 zł za USG. Na szczęście mam to w abonamencie medycznym, ale takie są stawki w Lublinie w LuxMedzie. Mało? Przez całą ciążę kilkanaście wizyt u lekarza, kilkaUSG, co miesiąc kilka badań...
na pewno nie ten z historii :P Ja bym polecała dra Asarabowskiego z Kraśnickiej - jest tam ordynatorem na ortopedii, ale trzeba się wcześniej zapisywać. Ten to z LuxMedu jakiś i nie było kolejek do niego. Już wiem czemu :P
Wiesz, moja matka pracowała w jednym z lubelskich szpitali. Nie jako lekarz, jako pracownik administracji, ale zawsze, mimo że już nie pracuje kilka lat, nadal ją kojarzą. I mogłabym mieć lepsze warunki jakby tylko się przeszła na oddział i powiedziała, że jestem jej córką. Ale jednocześnie wiem, że wtedy sama latałaby po pracownikach i wręczała łapówki. Dlatego wybrałam inny szpital, gdzie nie ma takiej możliwości.
Za taką kasę to miałaby luksus w postaci prywatnego szpitala, sali "jedynki", dobrego jedzenia i tak dalej. Poród kosztuje ok. 4 tys jeśli naturalny, ok 6 jeśli cesarka, wiem, bo sama się interesowałam. Moja matka właśnie podliczyła "prezenty" na 3.5 tysiąca, więc już wolałabym to wydać na prywatną klinikę.
@elegant - jak wolę wydać 50 zł to idę na wizytę do prywatnego lekarza. A nie "wytwarzam więzi" w państwowej przychodni. Niby dlaczego pielęgniarka ma interesować się jednym pacjentem bardziej (o ile nie ma medycznego uzasadnienia)???
Ale dlaczego tak jest? Bo każdy się do tego przyzwyczaił - i pracownicy i pacjenci. Im dłużej nikt nie dostanie łapówki, tym bardziej się przyzwyczai, że ten brak to norma. Tak jak mówię - do osoby, która szczególnie się wyrózni (nie tylko w szpitalu ale w różnych sytuacjach w życiu) jestem w stanie pójść z nagrodą - czy będzie to pisemna pochwała (to warto robić, bo często trafia do akt pracownika, czy przekłada się na podwyżki/awans) czy coś słodkiego... coś symbolicznego a nie koperta z kasą...
Chyba jedyny sposób to urodzić. Ale mam nadzieję, że jeszcze z miesiąc "pocierpię", choć po takich kopniakach jakie mi Mody serwuje, to mam wrażenie, że on już chce sobie wyjście wykopać :D
W jakim? Gdzie jest taki szpital?
Z tego co mówił mój znajomy pracujący w szpitalu teraz jest "ochrona zdrowia" a nie "służba zdrowia". Co nie znaczy, że popieram łapówki.