Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Sihaja

Zamieszcza historie od: 12 marca 2011 - 18:56
Ostatnio: 21 czerwca 2014 - 15:09
  • Historii na głównej: 40 z 80
  • Punktów za historie: 29715
  • Komentarzy: 332
  • Punktów za komentarze: 1528
 
[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 8) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 20:00

Wiesz, mój bratanek w tym roku podchodzi do matury, więc było to prawie 20 lat temu, mieszkają na wsi, ziemię na budowę dostali od teścia, materiały budowlane były dużo tańsze, a i kredyt w euro, które kosztowało grosze... (spłaca do dziś). Niestety, teraz trochę trudniej by było o to wszystko. On jest ode mnie o 16 lat starszy, dziś ja ze zgrozą patrzę na ten kredyt, który będę musiała spłacać przez pół zycia, albo i "większe pół":P

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 19:59

Bleee

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 15:26

W głowie mi się to nie mieści. Ochrona powinna go zatrzymać i wezwać policję! Przecież chciał tę kasjerkę "uszkodzić", a butelka z winem potrafiłaby narobić sporo szkód... edit: ja bym na miejscu kasjerki odpowiedziała po tym komentarzu o szczuplejszych, ze na szczęście klienci to tacy Adonisi, że to równoważą... co za chamstwo

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2011 o 15:27

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 15:25

Myśle, że to była najwyzsza instancja jej znana. Poza tym nie ma co zgłaszać do sądu, ani UOKiKu - przychodzi młody mężczyzna 9bo 27-letniecgo chłopa nie da się nazwać chłopakiem), przedstawia dowód osobisty i prawo jazdy, zapoznaje się z ofertą, stwierdza, że jest na tyle przytomny, zeby podpisać dokument... to podpisuje. Tak swoją drogą, mam sporo syn, cztery lata później córka... W wieku 27 lat wybudował juz dom, miał syna i zasadził drzewo ;) i nie był nieodpowiedzialnym gówniarzem, który robi długi, tylko niesamowicie rozsądnym facetem. Szkoda, że teraz takich brakuje...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 15:19

Do zapłaty miał 50 zł z kawałkiem...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 14:53

No właśnie powinien przeprosić, powiedzieć że naprawi, a po co było to o naganie? dzięki takim tekstom klienci wiedzą, że mogą zgnębić każdego "pracownika" bo jest "tylko pracownikiem"

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 14:39

Jako konsultantka powiem, że to straszne, jak się coś takiego czyta. Nie rozumiem, jak mozna w ten sposób z ludźmi rozmawiać. Rozumiem, że są dłużnicy, którzy generalnie mają gdzieś spłacanie długu (nie tylko za tel) i wtedy dzwoni do nich taki właśnie facet, żeby ostrzej z nimi pogadać, ale do takiego klienta, który nie spóźnia się, wysyła potwierdzenia? Ech, zawsze dzwoń do BOK, oni Ci pomogą :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 11:32

Dokładnie. Ja pracuję w dziale płatnosci na infolinii i uwierz - z doświadczenia pytam o wszystko, co proste i niby przyziemne i oczywiste, bo na 95% coś jest nie tak. czemu wyłączyliśmy telefon skoro płacił trzy tygodnie temu? Bo zapłacił mamie, a nie sobie, albo TV a nie telefon. Poza tym mamy też listę rzeczy o które musimy zapytać, czy które musimy powiedzieć, inaczej rozmowa będzie źle oceniona przez szefa i nam leci to po dochodach. Więcej wyrozumiałości.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 10:00

U moich sąsiadów nie jest za wesoło z kasą, jak ich maluch coś tam wyszpera w kieszeni na lizaka i mu brakuje - zawsze mu dołoże te 5 gr czy 10. Dla mnie to nie majątek - dla niego gigantyczna radość. Szkoda, że babcia myśli że to nauka żebrania, ale ojcu Rydzykowi kolejne majbachy funduje bez wyrzutów sumienia.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
11 kwietnia 2011 o 9:09

Kiedy pracowałam w kawiarni również była taka zasada, że klient który chciał rozmawiać z kierownikiem dostawał numer do menadżera. I mógł dzwonić, menadżer zawsze bronił nas. Stwierdził, że jeden klient mniej go nie zrujnuje, a to z nami spędza mnóstwo czasu. Fakt, że takich skarg nie było duzo, a głównie niezasadne - takie jak ta wyżej :/

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
5 kwietnia 2011 o 22:19

A ja się cieszę, ze osoby chore, niepełnosprawne, są chętne do pracy - wstydzić to się powinni ci, którzy chcą całeżycie od państwa brać kasę za darmo, takie osoby jak ta pani kasjerka powinno się w pracy wyróżniać. Bez przesady, że nie da się komunikować z taką osobą - jesli jest jakiś problem, można poprosić o kierownika, innego kasjera czy dział informacji (w hiperkach).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 kwietnia 2011 o 22:02

I kiszone ogórki

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
5 kwietnia 2011 o 22:00

Ja pisałam sobie sama (byłam pierwszym rocznikiem zdającym taka ustną), rok później, na I roku polonistyki zostałam zmuszona do napisania pracy siostrze. Tyle mnie szantażowali, darli sie i płakali, że w końcu ustąpiłam, bo prace nad prezentacją z moją siostrą kończyły się jej płaczem i zerowym postępem. I co? Świetnie napisana praca na temat, który ani ją interesował, ani ogarniała, ale wybrała, bo przecież ja jej pomogę, 8/20 pktów. Potem wszyscy powiedzieli, ze to moja wina, bo na złość napisałam jej takie g*. Nigdy więcej tego nie zrobie...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 kwietnia 2011 o 21:45

A ci ze sklepu też nie skojarzyli? tego sie jednak pomylić nie da, może pierwszą stronę tak, ale drugą? Gdzie pasek (chip), gdzie miejsce na podpis?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 kwietnia 2011 o 21:41

No niestety... Ile razy ja odbieram telefon, gdzie jednym z trzech pierwszych słów nie jest dzień dobry, ale reklamacja, a jak się chwilę nad tym zastanowić to wychodzi niewiedza klienta, ale jeszcze częściej brak umiejętności albo chęci doczytania, sprawdzenia...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
5 kwietnia 2011 o 21:16

E tam, widuje się tez sznurowanie z przodu, takie dekoracyjne, a nie tylko do scisniecia :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
30 marca 2011 o 13:02

Wiecie, tu wpisujemy historię o piekielnych, więc i bluzgi są prawdopodobne. Na ileś tam tysięcy klientów, jacy się przewijają przez nas, zawsze się kilku znajdzie takich... niestety.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
30 marca 2011 o 10:33

Nie chodzi o składanie pod linijkę. Ale potrafię sprawdzić w 10 usłożonych swetrach, który ma literkę M przy dekolcie, wziąć resztę, odłożyć na bok, zabrać mój i resztę kupki znów położyć na pozostałych. Tak trudno? :/ Albo choć w miarę złożyć coś "na pół", żeby nie leżało jak szmata do podłogi. Ciut szacunku do czyjejś pracy...

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 22) | raportuj
30 marca 2011 o 10:17

Ograniczmy jeszcze liczbę lekcji języka polskiego w szkołach, dalej wychowujmy takich ludzi, którzy nie znają nazwiska Dantego, mówią "weszłem" i "poszłem", i "idąc do szkoły, padał deszcz". Bomba.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 marca 2011 o 15:18

Też pracowałam w takiej kawiarni, gdzie były różne kawy i było dużo cyrków :D Może rzeczywiście trzeba by je opisać...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
24 marca 2011 o 21:50

Nie pracuję w salonie, a "dziecko" już niestety do mnie nie pasuje.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 marca 2011 o 21:40

Entropik - o co Ci chodzi?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
24 marca 2011 o 21:39

Od tłumaczenia oferty i zawartości umowy - tak, ale nie tłumaczenia umowy - bo jest po polsku :) Poważnie, wiem, jakie są obowiązki, a jeszcze poważniej, zawsze lepiej zadzwonić do BOk niż udać się do salonu. Z całym szacunkiem dla kolegów z salonów - mają tyle wiedzy do ogarnięcia, że czasem coś im umyka, w BOKach są specjalizacje na działy i szybciej można coś załatwić.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 9) | raportuj
24 marca 2011 o 21:30

Entropik - konsultant nie jest od "tłumaczenia" umowy - umowa jest po polsku, nie trzeba jej tłumaczyć. Czyżbyś miał kiedyś podobny problem, bo nie przeczytałeś umowy? Bo tak własnie robi 90% klientów :P

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
24 marca 2011 o 21:28

Wybacz, ale po pierwsze Twój komentarz jest poniżej poziomu i wszelkiej krytyki, po drugie to nie znasz realiów tej pracy - wiadomo, ze jak się kupuje telefon to ładować, a doładowywać nie znaczy to samo. I że z prądu pieniądze na konto nie wpłyną. Poza tym jak dzwoniła, skoro nie kupiła zdrapki? A co do starszych ludzi - czasem są bardziej kumaci i wprawiają w pozytywne zdumienie, niż młodzi, do których nic nie dociera :D

« poprzednia 1 25 6 7 8 9 10 11 12 13 14 następna »