Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

WilliamFoster

Zamieszcza historie od: 2 czerwca 2014 - 9:36
Ostatnio: 12 lutego 2024 - 22:10
  • Historii na głównej: 10 z 14
  • Punktów za historie: 2998
  • Komentarzy: 504
  • Punktów za komentarze: 4313
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 kwietnia 2018 o 13:44

@OjciecMacieja: I w tym momencie Bóg zrobił facepalm... Powiem Ci szczerze, że jak słyszę takie herezje z ust księży, to pomysł konwersji na protestantyzm coraz bardziej mi się podoba. Aż ciśnie mi sie pod palce cytat ze słów Jezusa do faryzeuszy: "O obłudnicy! Innym wkładacie na ramiona ciężary nie do uniesienia a sami tych ciężarów palcem nie dotykacie!". Nie wiem jakim cudem co poniektórzy kończą seminarium bez podstawowej wiedzy teologicznej i grama zdrowego rozsądku, ale zdarza sie. Podobnie jak lekarze antyszczepionkowcy. Ale ja nie o tym chciałem. Najważniejsze jest to, co napisałeś w pierwszym zdaniu: "rodzina jest rzucana na głęboką wodę". Już nawet pal licho to, że Twoje plany i oczekiwania idą w cholerę, ale stajesz nagle i bez przygotowania przed wyzwaniem, które z reguły przekracza siły przeciętnego człowieka. Siły tak fizyczne, jak i psychiczne. Jeśli uda Ci się odnaleźć oparcie w rodzinie, ludziach z podobnymi problemami, czy też fachowo zajmującymi się pomocą niepełnosprawnym, znajdziesz źródło siły w wierze, zbudujesz sobie jakiś sensowny system wartości, to będzie łatwiej. Ale i tak masz przed sobą ogromne wyzwanie, które niejednokrotnie sprawia, że nachodzi cie fala bezradności, frustracji, nieraz może i rozpaczy. Nie chcę tutaj filozofować, ale może to właśnie jest cały sens cierpienia? Bo łatwo jest być bohaterem, łatwo kochać gdy wszystko jest w porządku. A bardzo niewielu, a Ty i Twoja żona zdajecie się do nich należeć, potrafią podnieść takie wyzwanie i sprawić, ze ból jest mniej bolesny, zły mniej gorzkie, a te małe iskierki radości trochę dłużej się palą. Mnie pozostaje takich ludzi podziwiać i modlić się, by los oszczędził mi konieczności sprawdzenia, czy również mam w sobie dość siły.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 kwietnia 2018 o 13:11

@Zunrin: Toteż właśnie ten magiczny regulamin premiowania był zmieniany.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
4 kwietnia 2018 o 13:59

z tego co wiem, to jedynie osobowo (byli członkowie zarządu ze starej firmy przeszli do nowej), bo rozliczenie finansowe jest zupełnie osobne. Co do szczegółów nie wypowiem się, bo to nie moja branża i nie mój cyrk. Ale dzięki za tą uwagę, warto wiedzieć.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
4 kwietnia 2018 o 11:33

@the: Normalne społeczeństwo, to figura retoryczna. Ale jeśli by się kierować zasadą; "nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani", całe nasze życie musiałoby być pozbawione norm i stabilności, gdyż każda dewiacja i zaburzenie, musiałoby być akceptowane, bez względu na szkodę dla innych. Brzmi ponuro, czyż nie? Nie rozumiem Twojej uwagi na temat wiarygodności badań prenatalnych, zdaje sobie sprawę z ich dokładności, co w jakiś sposób trochę mnie przeraża, gdyż w przypadku niekorzystnej diagnozy, nie pozostaje ci nawet margines nadziei. Co do mojego zawodu nie musisz mi wierzyć, ja nie odczuwam potrzeby okazywać Ci się dyplomem.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 kwietnia 2018 o 10:48

@Sharp_one: Generalnie, nie wiem, co ci odpowiedzieć, bo jeśli nie umiesz stwierdzić, czy dana osoba postępuje etycznie, to ja Ci raczej tego nie wytłumaczę. Prawo powinno wyznaczać granicę dla nadużyć, reszta jest kwestią sumienia konkretnego człowieka. Decyzja o aborcji dla osoby z żywym sumieniem zawsze będzie trudna, nawet jeśli będzie sobie zdawać sprawę z tego, ze była konieczna. Granica prawna powinna odzwierciedlać wartości nadrzędne powiązane z intencjonalnością. To tak jak z zabiciem drugiego człowieka: za morderstwo (celowe działanie) idziesz siedzieć, za zabicie w przez przypadek lub w wypadku - siedzisz krócej lub wcale, a za działanie w afekcie lub w samoobronie teoretycznie może cię nie spotkać żadna kara. Uważam za słuszne, ze jeśli występują takie sytuacje, gdzie tak dramatyczny wybór może być konieczny, prawo powinno je uwzględniać. A organizacje pro-life powinny skupić się na pomocy dla tych rodziców, którzy zdecydują się na to, aby ich dziecko przyszło na świat, pomimo problemów. Myślę, ze wiele kobiet mogłoby podjąć inną decyzję, jeśli wiedziałoby, ze samotne macierzyństwo, niepełnosprawność dziecka lub nawet jego krótkie życie, nie muszą być piekłem i traumą, bo znajda sie ludzie, którzy ją wesprą. P.S. W kwestii oporności na argumenty i osobistych wycieczek w stosunku do dyskutantów, należysz do TOP10 Piekielnych, więc proszę nie zarzucaj mi swoich własnych zachowań.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
4 kwietnia 2018 o 10:25

@Fleury, zastanawiam się jaki to był oddział. Bo mam wrażenie, że skierowano Cię nie tam, gdzie trzeba, a konkretnie brzmi to jak koszmarek z neurologii. Wnioskuję, ze jesteś młodą osobą, więc pojawiające się ni z gruchy, ni z pietruchy zaburzenia snu mogą być zwiastunem czegoś poważniejszego. Nie straszę, po prostu przestrzegam. Warto by się zgłosić do konkretnego ośrodka leczenia zaburzeń snu, jak np. ten: http://www.sen-instytut.pl/ lub podobnego w celu dokładnej diagnostyki. Oczywiście warto spróbować całej profilaktyki okołosennej (dieta, ćwiczenia, relaksacja, ćwiczenia oddechowe), osobiści polecam wypróbowanie "białego szumu". Wypróbuj jedną z darmowych aplikacji na komórkę, a jak podziała kup sobie Szumisia. Pozdrawiam! I śpij dobrze! :o)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
30 marca 2018 o 21:55

Jestem przerażony. Przerażony dyskusją jaką wywołała ta historia, bo w normalnym społeczeństwie nie miałaby miejsca. Współczuję autorowi i jego rodzinie, bo wiem z doświadczeń własnej rodziny, jak ciężka niepełnosprawność dziecka zmienia codzienność. Zabrzmi to strasznie, ale gdy moj brat odszedł, to wyzwolił siebie i nas z koszmaru. Niedawno urodził się moj syn i wciąż czuję dreszcz na wspomnienie napięcia w oczekiwaniu na wynik badań prenatalnych. Nigdy nie chciałbym być postawiony przed wyborem, czy jestem gotowy być rodzicem niepełnosprawnego dziecka, czy zdecydować o zakończeniu jego życie zanim zmieni się w koszmar. Bo sam nie wiem, jak bym zdecydował. Ale wiem, że moja rodzina żyłaby z tym wyborem długo. Jako psycholog spotkałem ludzi z każdej strony tej barykady. I powiem jedno: dla czlowieka z sumieniem, każdy wybór będzie ciężki. A ludzie bez sumienia nie powinni stanowić prawa ani wyznaczać norm. Bo dla nich aborcja będzie metodą antykoncepcji, a eutanazja sposobem na pozbycie się kłopotliwe krewnego. Czy tak powinno być?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
25 marca 2018 o 7:17

To sie nazywa "efekt motyla".

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
12 marca 2018 o 21:41

c.d. doświadczenia były wynikiem ślepego losu czy wrednej karmy, to zapamiętaj - nie jesteś dziwadłem! Jesteś pełnowartościowym człowiekiem, więc proszę cię, nie porównuj się do transwestytów, genderowców i innych "niezdecydowanych", bo sam sobie przypniesz łatkę. Walcz o siebie i swoje prawa, ale uwierz mi, że z nimi ci baaaaardzo nie po drodze.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
12 marca 2018 o 21:32

Hmmm... Zgodzę się, że przeszedłeś piekło i uważam, że najbardziej zawalił prawnik. W twoim przypadku nie chodziło o zmianę płci ale o korektę w metryce z powodu błędu w jej określeniu. Lekarze też się nie popisali ale takie przypadki jak Twój zdarzają się na tyle rzadko, że wpaść na właściwy trop nie jest prosta sprawą. Ale bez względu kto i czy zawinił, czy też twoje

[historia]
Ocena: 49 (Głosów: 49) | raportuj
11 marca 2018 o 20:03

Moja droga, nie byłaś piekielna i zachowałaś się może nie książkowo, ale właściwie. Postawiłaś jasną granicę agresji i przyniosło to skutek. Sam pracowałem w takim zakładzie i znam taki typ pacjentów/podopiecznych. Czasem jedna, skuteczna interwencja rozwiązuje problem. Z Twojej strony nie było agresji, czy przemocy. Przytrzymałaś go w sposób, który nie zrobił mu krzywdy i dałaś jasny sygnał, że nie jesteś wobec niego bezbronna. A tak na marginesie, cieszę się z tego, co napisałaś na początku historii, bo właśnie to jest klucz do problemu wypalenia zawodowego. Powodzenia!

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
2 marca 2018 o 20:36

@Massai, czy Ty wierzysz w to, co wypisujesz? Jeśli tak, to współczuję. Twoja znajoma nie jest nieśmiała, tylko zachowuje się osoba z fobią społeczną. Niestety norma społeczną dotyczy ogółu i siłą rzeczy nie będzie uwzględniać przypadków skrajnych. Nie ma czegoś takiego jak mandat za zajęcie nieswojego miejsca w pociągu, choć odmowa opuszczenia takowego może skutkować nawet wysadzeniem z pojazdu w towarzystwie SOKistów. Zgodnie z twoim tokiem myślenia, wzięcie krzesła z sąsiedniego stolika w kawiarni, czy zajęcie pustego miejsca w kinie zasługują też na potępienie i dyby. No litości...

[historia]
Ocena: 27 (Głosów: 43) | raportuj
28 lutego 2018 o 9:14

@Massai, @camander: skąd u was taki poziom bólu "d", czy może bardziej precyzyjnie - pieniactwa? Wydajecie się być takim samym typem jak kobieta z historii, u której sam fakt, że ktokolwiek ośmielił się dotknąć jej miejsca, wywołuje święte oburzenie i focha. Przypuszczam, ze gdyby autorka położyła na siedzeniu obok gazetę, którą właśnie czytała, to reakcja byłaby taka sama. Sęk w tym, że póki ktoś się nie zgłosi, to to miejsce nie jest jego. Korzystając z przestrzeni współdzielonej, nawet, jeśli sami wynajmujemy jakąś jej część na pewien okres czasu, jesteśmy zobowiązani do poszanowania praw otoczenia. Ale mamy tez prawo do własnej wygody, bo istnieje coś takiego jak ergonomia i głupotą byłoby nie skorzystać z dostępnej przestrzeni, tylko dlatego, że być może, ktoś, kiedyś zgłosi się na to miejsce. Chamstwem byłoby, położyć brudną torbę/plecak na siedzeniu, czy odmowa albo ociąganie się ze zwolnieniem miejsca, albo złość, że ktoś ośmielił się skorzystać ze swoich praw, bo tobie jest niewygodnie. Tu nic takiego nie miało miejsca. Może trochę logiki w myśleniu społecznym?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
27 lutego 2018 o 23:08

Podpisuję się, ja również tęskniłem. A gilotyna z Jugosławii zdobyła moje serce!

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
18 lutego 2018 o 23:47

@Lenerox, co do istnienia alergii na mentol, to wierzę w jej możliwość, bo wspominała o niej kiedyś moja dermatolog. Jednak nie znam osobiście żadnego takiego przypadku. Zamiast gdybania, zrób sobie rzetelne testy i będziesz wiedział na czym stoisz. Może chodzić też np o tzw alergię krzyżową. Niemniej zastanawiam się, czy twoja reakcja nie jest też psychosomatyczna. Duszenie się od samego zapachu, może być bardziej natury nerwowej niż alergicznej. Pokrzywka też.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 35) | raportuj
4 lutego 2018 o 22:00

Na litość Boską, ludzie opanujcie się! Mam wrażenie, że większość z Was nie zauważyła znaczącej różnicy pomiędzy: "nie wiedziała jak mu to powiedzieć, czy bała się jak zareaguje" a "ustaliła z koleżanką, że trzeba to przemilczeć, bo facet to dobra partia". Nosz k... mać! Choćby był i ostatnim dupkiem, to miał prawo liczyć na uczciwość. Tak samo byście jej bronili, gdyby była obarczona jakąś zakaźną chorobą? Ja rozumiem, że nie sa to tematy na pierwszą randkę, ale obawiam się, że w tym przypadku, gdyby facet sam nie drążył sprawy, to nie miałby co liczyć na prawdę.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 lutego 2018 o 21:05

Często kontrakt jest większy niż poradnia jest w stanie wyrobić. A co do ludzi, którzy umawiają się na wizytę i nie przychodzą, to możnaby całe tomy pisać. Dlatego w wielu przypadkach wizytę na cito można załatwić od ręki.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
3 lutego 2018 o 20:57

@Nayka, koszmarnie niegramotna, choć słuszna w swojej treści odpowiedź. Została zminusowana, bo przedrzeć się przez ten bełkot... I wybacz, to nie tylko emocje, ale i zwykłe niechlujstwo. A szkoda, bo masz rację.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 lutego 2018 o 18:08

@Wysoki, prawdę piszesz, ale po co? Zjawisko nierzadkie, raczej powszechnie znane, a przynajmniej każdemu trochę ogarniętemu w życiu człowiekowi. Twoja historia brzmi jak przedruk ulotki z poradni leczenia uzależnień. Jak to ma się do Ciebie i Twojego życia? I przepraszam, ale gdzie tu piekielność? Bo jak na razie, widzę tylko zwykłą patologię rodzinną.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 lutego 2018 o 17:58

@kicz123, chyba nie do tej historii miał być ten komentarz...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
30 stycznia 2018 o 18:45

A że sie tak bezpośrednio spytam: to na co zasłużyła? Zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej, to ja bym polecał dyby. Tak z tydzień. Przynajmniej...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
24 stycznia 2018 o 17:01

@BlackAndYellow, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Aż ciśnie się na usta wielokrotnie padające już tutaj stwierdzenie, że "śmieci wyniosły się same". Bynajmniej nie obrażam tutaj rodziców autorki, choć zasłużyli na kilka epitetów, ale uważam, że problem sam się rozwiązał. Rozumiem, że trudno pogodzić się z myślą, że ktoś w teorii najbliższy sprowadza cię do roli usługowej i jeśli osmielisz się postawić, to zmiesza cię z błotem i wyrzuci jak zużyty sprzęt. Ale raczej wreszcie trzeba... Dla własnego zdrowia psychicznego. I swoich dzieci przy okazji.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
19 stycznia 2018 o 11:57

Moi drodzy, to może w ten sposób: jak jest różnica pomiędzy "uprawianiem seksu" a "kochaniem się z kimś"? Ano bardzo duża. W pierwszym wypadku, wcześniejsze doświadczenia mogą być plusem, bo biegłość w 'ars amandi' daje większą możliwość dania przyjemności sobie i drugiej stronie. W drugim, chodzi głównie o bliskość i okazywanie sobie czułości, uczuć, zaangażowania i tutaj próba przenoszenia starych sztuczek na nowy grunt bywa przeszkodą. Ponadto wiele zależy tutaj od czynników osobowościowych i fizycznych obojga partnerów. Osoby dojrzałe, traktują seks jako element bycia razem, a nie cel związku. Tak samo z przyjemnością, jest ona efektem zbudowania relacji bliskości i zaufania, a nie czynnikiem wiążącym z nami partnera czy partnerkę. 90% seksu odbywa się w głowie, a nie w lędźwiach! Kochamy się z drugim człowiekiem, a nie z jego genitaliami. Osobiście uważam etap uczenia się siebie nawzajem za fantastyczne doświadczenie. Pomimo wpadek, nieporadności i może i początkowej frustracji, dajemy sobie wtedy czas na zrozumienie własnych potrzeb i na akceptację niedoskonałości. Jeśli pojawią się problemy, na starcie lub z czasem, łatwiej jest poszukać rozwiązania, bez wstydu, poczucia winy i obawy, że zostanie się odrzuconym.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
16 stycznia 2018 o 22:19

Skąd ja to znam... Ktoś Ci właśnie płacze w gabinecie, bo np opowiada o śmierci bliskiego, piszesz na cito jakieś papiery, albo próbujesz pomiędzy pacjentami wrzucić w siebie dwa kęsy kanapki, łyk kawy lub dobiec do toalety, bo widzisz już na żółto, a wtedy... zawsze znajduje się ktoś kto "tylko o coś chce

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
13 stycznia 2018 o 22:15

@timo, pytanie tylko, czy w ogóle miał prawo jechać na "gwizdkach"? Transportowa raczej rzadko musi, bo pacjent do transportu powinien być stabilny. Zdarza się, że takie firmy obsługują szpitale i rozumiem jazdę na sygnale, jeśli pacjent jest przewożony pilnie do innej placówki, choć wtedy logicznym wydaje się raczej skorzystanie z karetki z lekarzem. Więc jak na moja logikę i znajomość tematu, to mamy tutaj do czynienia z samowolką. A za to facet może poważnie beknąć. Nie baw się w zbieranie dowodów ale powiadom jego pracodawcę. Już oni sobie doradza co i jak, bo takie ekscesy to dla nich zbyt duże ryzyko.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1019 20 następna »