Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

digi51

Zamieszcza historie od: 22 września 2010 - 8:54
Ostatnio: 6 maja 2024 - 21:03
  • Historii na głównej: 212 z 236
  • Punktów za historie: 118686
  • Komentarzy: 6073
  • Punktów za komentarze: 48229
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
8 listopada 2015 o 12:05

@Grejfrutowa: Pics or didn't happen. Łatwo napisać każdą bzdurę na potwierdzenie swojej teorii. A tak w ogóle ja się tak zastanawiam, gdzie te mohery w poczekalniach? Po lekarzach i rodzinnych i specjalistach w Polsce się trochę nachodziłam i może raz zdarzyło mi się widzieć tę legendarną poczekalnię pełną moher commando.

[historia]
Ocena: 51 (Głosów: 57) | raportuj
8 listopada 2015 o 2:40

Mnie kiedyś też w knajpie zaczepiał czarny. W sumie nie raz i nie dwa, a kilkanaście, bo mieszkam w Niemczech, gdzie jest ich dużo więcej. Temu jednemu powiedziałam już na wstępie w dosadnych słowach aby się odczepił. Spytał urażony czy jestem rasistką i mam coś do czarnych. Powiedziałam, że tak owszem jestem i co z tego? Spodziewałam się, że coś sobie pokrzyczy a on stwierdził, że w takim razie przeprasza, ale nie jestem warta jego k*tasa i teraz będzie rwał tylko czarne dziewczyny, bo białe nie wiedzą , co dobre. No :)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 22) | raportuj
7 listopada 2015 o 11:45

@Grejfrutowa: A co mają robić w tej poczekalni? Siedzieć z grobowymi minami i nie odzywać się do siebie, żeby być dla lekarza bardziej wiarygodne jako pacjentki?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 listopada 2015 o 15:01

@Drago: No dobrze, ale napisalas, ze na miejscu zony zalozylabys, ze osoba uwodzaca twojego meza nie wie, ze jest zonaty. Nie mozna czegos takiego zalozyc, jezeli autorka byla u faceta w domu, gdzie pelno damskich i dzieciecych rzeczy.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
6 listopada 2015 o 13:36

@Drago: ale skoro byla w domu faceta, to ciezko zakladac, ze nie wiedziala, ze ma rodzine, prawda?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
6 listopada 2015 o 12:55

@Drago: Moment, moim zdaniem jest wrecz na odwrot. Jesli nie ufalaby mezowi to uwierzylaby tak latwo, ze tylko autorka zawinila. No wybacz, ale gdyby ktos uwodzil Twoja malzonke, to nie mialbys mu tego za zle, bo jej ufasz i wiesz, ze cie nie zdradzi?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 listopada 2015 o 12:42

@GuideOfLondon: Ok, moze powinna wysluchac relacji z drugiej strony. @Grejfrutowa, ale nie wiemy, czy zona nie obserwuje go teraz bacznie ;) A reakcja na takie cos to juz kwestia temperamentu i wlasnej samooceny. Jezeli zona ma niska samoocene, to moze czula, te atak na autorke to jedyny sposob na ratowanie malzenstwa.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 14) | raportuj
6 listopada 2015 o 11:33

Jeszcze jedno. Wszyscy tak łatwo oceniacie żonę, że głupia i wini autorkę za zaistniałą sytuację. Ale przecież ona prawie na 100% nie wie, co się zdarzyło. Zakładam, że większość z was ufa swoim drugim połówkom. Pewnie znalazła szal, zrobiła awanturę, a on żeby się bronić wymyślił bajeczkę, że autorka się wprosila i go uwodzila. Jezeli byl to jego pierwszy wyskok to nic dziwnego, ze zona mu uwierzyla i miala ochote powiedziec autorce kilka dosadnych slow.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2015 o 11:38

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
6 listopada 2015 o 9:34

Scorpion, przyznaj się, czy Ty serio wyglądasz jak jakiś menel, że jesteś ciągle wyzywany albo chamsko traktowany? ;)

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
28 października 2015 o 18:46

Ok, dyskusja pod historią poszła w kierunku, którego się nie spodziewałam, ale ok, postaram się rozwiać wątpliwości dyskutantów, na tyle, na ile starcza moja wiedza na temat rodziny. Małżeństwo nie było Polakami. Szef Niemiec, szefowa Austriaczka. Zaznaczam, że nie znam wszystkich szczegółów, więc piszę tylko to, co wiem z luźnych, prywatnych rozmów z członkami rodzinami - nikt mi się ze szczegółów nie zwierzał. Mąż jest kilkanaście lat starszy od żony. Gdy się poznali był on już dość majętnym człowiekiem i posiadał kilka różnych biznesów. Żona nie pracowała do czasu gdy mąż postanowił kupić podupadającą wówczas restaurację. Z początku menadżerem był człowiek kompletnie spoza rodziny, z czasem, gdy żona trochę poznała ten biznes, mąż postanowił jej zostawić kierowanie biznesem, sam zajmując się swoimi innymi firmami. Nie wiem jak wyglądała sytuacja prawna restauracji, na jakiej umowie i ile zarabiała żona. Co do kradzieży - choćby restauracja była wspólna, chowanie pieniędzy do własnej kieszeni i ukrywanie prawdziwych przychodów knajpy jest kradzieżą. Przychody to nie tylko czysty zysk właścicieli, ale także kasa na opłacenie dostawców, rachunków, pracowników. Jeżeli faktycznie było tak, że szefowa manipulowała przy księgowości i ukrywała prawdziwe przychody przed mężem, to tak, jest to kradzież. Druga sprawa, ona była naprawdę złą menadżerką. Swoje obowiązki zwalała po trochu na każdego pracownika (np. ja, pracując tam dwa miesiące prowadziłam już rozmowy kwalifikacyjne, ktoś inny zajmował się dostawami, aktualizacją menu itd). Jej rola sprowadzała się do stania za barem, gdy brakowało pracowników, przy czym 75% tego czasu spędzała na telefonowaniu i surfowaniu po necie w sprawach PRYWATNYCH). Sama menadżeruje teraz w małej knajpie i naprawdę nie obejmuje to nie wiadomo jak wielkiej ilości obowiązków, menadżerowanie tak małej restauracji jak ta opisana w historii to nie jest zajęcie na cały etat, więc nie ma co się oburzać, że żona stała też czasem za barem. Nie chodzi mi o to, żeby jakoś szczególnie bronić szefa, bo nie wiem na 100%, że nie był zamieszany w oszukiwanie pracowników, ale zakładając, że pierwszą osobą mającą wgląd w utarg była żona, to wierzcie mi, można sporo zmanipulować, więc jeżeli szef Ci ufa na 100% to można go bardzo łatwo okraść w białych rękawiczkach. Fakt faktem, to ona była odpowiedzialna za wypłaty za pracowników, my z szefem nie mieliśmy prawie kontaktu, a manipulowanie firmowymi pieniędzmi było jeszcze łatwiejsze, że wszyscy byliśmy zatrudnieni na odpowiedniku polskich śmieciówek i całą kasę dostawaliśmy do ręki. Nie wiem. Nie wyrokuję, że tylko żona była winna całej sytuacji, nie wiem też na 100% jak wyglądały prawdziwe powody prywatnego i zawodowego rozstania małżonków, ale wiem, że to właśnie szefowa mnie oczerniła przed pracownikami, więc ją opisałam jako piekielną.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
27 października 2015 o 18:41

Dostajesz minusy, bo historia na zasadzie "zagranico tak super, a polska taka be". Szablonowa, naciągana, do tego przestawiająca polską młodzież jako niedorozwiniętych młotów nieodróżniających Murzyna od Włocha. Polska taka nie jest. Na pewno w polskich szkołach jest mniej obcokrajowców niż w niemieckich czy angielskich, ale nie róbmy z Polaków jakichś zaściankowych wieśniaków niemających pojęcia o świecie. Albo ten twój znajomy Włoch to typ ofiary lubiący stawiać się w roli gnębionego, albo po prostu nie wpasował się w grupę (pech, może się zdarzyć każdemu) albo wymyśliłaś to, bo to takie modne najeżdżać na tę zacofaną Polskę.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
7 października 2015 o 18:24

@Day_Becomes_Night: To po co pytasz? Ja pierniczę, same zaczynacie z pokrzywdzoną jakieś dyskusje, co kto w łóżku robi i lubi, a potem "ojej, zaraz się zrzygam"

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 35) | raportuj
28 września 2015 o 17:54

@crash_burn: Miałam zapytać o to samo... historia o zawistnym i nie zadowolonym z życia staruchu... Jeszcze, żeby jego akcje miały związek z sympatiami politycznymi... Równie dobrze mogłaś napisać, że facet lubi jeść banany, związek z opisanymi historiami taki sam.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
15 września 2015 o 18:08

No cóż, ja jako barmanka, a jednocześnie kierowniczka knajpy zajmująca się rekrutacją, powiem, że naprawdę ciężko o dobrą barmankę. Są oczywiście powody, dla których potencjalnie dobre pracowniczki nie chcą u nas zostawać ( praca na odpowiedniku polskiej śmieciówki, ciężki dojazd w nocy, pracuje się samemu do późna w nocy), ale faktycznie zdarzają się dziewczyny, które nie umieją nic, a oczekują Bóg wie czego. Nasza knajpa nie pęka w szwach, ale mammy swoich stałych, dobrych, miłych i hojnych w napiwkach gości. Tymczasem przychodzą dziewczyny na dzień próbny i przy 15 gościach tracą już głowę, a potem mówią, że mają za mało napiwku i wolą pracować w jakimś topowym klubie w centrum. Powodzenia.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 17) | raportuj
15 września 2015 o 8:48

O ja pierniczę, żeby tylko takie piekielności trzeba było przeżyć, żeby mieć mieszkanie za darmo... każdy by chciał... ;)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
14 września 2015 o 22:56

@JaJko89: Jeżeli podane "może zarobić" to na 99% wliczone napiwki.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
10 września 2015 o 13:14

@ZabaWKratke: Nie no jasne, znajomość języka nie jest zależna od wykształćenia uniwersyteckiego. Nie będę dyskutować, co pan miał na myśli, po prostu wiem, że wielu moich uczniów lub rodziców uczniów kładło nacisk na wykształcenie korepetytora, może właśnie myląc znajomość języka z kwalifikacjami do nauczania. Jak dla mnie mimo wszystko jedno musi iść w parze z drugim. Wcale nie dziwią się rodzicom, że szukają jako takiego gwarantu kompetencji w postaci papierka z uniwerku, sama widziałam takie specjalistów, którzy uważali, że skoro matura rozszerzona z języka zdana na 75% to znają język jak native speakerzy i uważali, że są gotowi nauczać nowe pokolenie. Takich ludzi jak za dużo, to są wyrzucone w błoto pieniądze dla rodziców i szkody w procesie edukacyjnym dziecka. Nie twierdzę, że nie znasz języka, pewnie nawet masz jakiś talent pedagogiczny skoro lubisz nauczać ;) Tylko, że niestety przy obecnej ilości cwaniaków-amatorów czasem ciężko wzbudzić zaufania nie przedstawiając potwierdzenia swoich kompetenmcji. @doman9, nauka z native speakerem to kompletnie inna bajka, native speaker prawie zawsze opiera całą naukę prawie w 100% na nauce mówienia, ćwiczeniu dialogów itd. Z kolei dzieciaki mające w szkole problemy np. z gramatyką często potrzebują rozpisania, wytłumaczenia i wyćwiczenia problemu do bólu. Native speaker opierający całą pracę tylko na tym, że język umie, a może do tego nawet nie umie języka ojczystego ucznia mało tu pomoże.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 33) | raportuj
10 września 2015 o 1:38

Reakcja tego faceta przesadzona, ale prawda jest taka, ze wiekszosc uczniow woli pracowac z osobami z wyksztalceniem filologiczno-pedagogicznym. Pracowalam jako nauczycielka angielskiego i niemieckiego ( jestem po germanistyce laczonej z anglistyka) i nie wyobrazam sobie nagle zaczac nauczac polskiego (odrzucilam ostatnio oferte pracy.jako nauczycielka polskiego), a przeciez jezyk znam. Znajomosc jezyka a zdolonosc nauczania to dwie rozne rzeczy.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 14) | raportuj
3 września 2015 o 15:21

wtf?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
31 sierpnia 2015 o 23:10

Nie rozumiem tylko po co w takiej sytuacji przyjelas jeszcze awans...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
31 sierpnia 2015 o 10:42

@Ara: No nie wiem, jak dla mnie to raczej oznaka kultury, że nie opowiada się w przestrzeni publicznej o swoich najbardziej intymnych sprawach. Co w tym gburowatego?

« poprzednia 1 2149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159239 240 następna »