Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

janhalb

Zamieszcza historie od: 4 lutego 2011 - 17:48
Ostatnio: 30 kwietnia 2024 - 10:49
  • Historii na głównej: 69 z 77
  • Punktów za historie: 22862
  • Komentarzy: 1243
  • Punktów za komentarze: 9790
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 15) | raportuj
3 lutego 2015 o 17:26

@PooH77: No właśnie też mi się tak zdawało...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
26 stycznia 2015 o 17:44

To raczej osoba nie tyle "piekielna", co po prostu chora… Współczuję szczerze.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
20 stycznia 2015 o 10:20

@Arcialeth: Syndrom eksperta: "Ekspert nie myśli, ekspert WIE". Dziecko, znakomita większość gitar ma pudło (poza typowymi elektrykami, składającymi się z samej "deski"). Tyle, że do gitary klasycznej zakłada się inne struny (zwane popularnie "nylonowymi"), a do akustycznej - inne ("metalowe"). Załóż "klasyczne" struny do akustyka - nie pograsz, dźwięk będzie fatalny. Załóż "metalowe" do gitary klasycznej - w najgorszym razie możesz nawet mieć instrument do naprawy, bo mostek gitary klasycznej jest przyklejony do pudła i obliczony na naciąg strun "nylonowych", a metalowe mają naciąg dużo wyższy. Nie wspominając już o fakcie, że nawet struny do "akustyków" są bardzo różne…

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
19 stycznia 2015 o 17:49

@reinevan: Może Ci pisać co chce, ale Ty wiesz lepiej. Klasyczny przypadek Syndromu Eksperta ("Ekspert nie myśli, ekspert WIE").

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
19 stycznia 2015 o 17:44

Orange, dawniej TP SA. klasyka.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 stycznia 2015 o 10:54

@lillith: Mrrrr... :-)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
16 stycznia 2015 o 9:58

@Toki221: Wiesz, ja mam taką zasadę, że nie trzymam się głupich zasad…

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
9 stycznia 2015 o 18:58

Północny zachód Szkocji? Napisz coś więcej, gdzie to było. To moje ukochane regiony :-)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
8 stycznia 2015 o 10:48

Jestem tatą. Mam (między innymi) córkę. Kiedy chodziłem z nią do toalety w miejscach publicznych (w czasach, kiedy jeszcze była za mała, żeby iść sama) ZAWSZE wchodziłem do męskiej. Było to dla mnie absolutnie oczywiste - tak samo, jak dla mojej żony było oczywiste, że wchodząc do WC z jednym z naszych synków wybiera damską…

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
18 grudnia 2014 o 9:43

@Armagedon: No dobrze, już wiemy, że nie lubisz lekarzy. A czy mogłabyś, z łaski swojej, iść ich nie lubić gdzie indziej? Bo mało, że gadasz bzdury, to jeszcze komentujesz nie to, co dyskutant napisał, ale to, co Ci się wydaje, że napisał... Wyraźnie cierpisz na tzw. "syndrom eksperta" ("Ekspert nie myśli, ekspert WIE").

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
16 grudnia 2014 o 9:11

"Jedynie mogę tłumaczyć i krzyczeć, a jego to i tak nie ruszy." Możesz zrobić coś jeszcze: ponieważ w tej sprawie ewidentnie dochodzi do aktów przemocy, możesz zawiadomić policję. Jak zrobi się mała aferka, matka zostanie przesłuchana, pogrożą jej kuratorem etc. - zobaczysz, że natychmiast inaczej będzie synka wychowywać.

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 23) | raportuj
16 grudnia 2014 o 8:58

Lekarz powiedział Ci wprost, że ma umowę z producentem konkretnego leku i dlatego nie wypisze Ci innego? Na moje oko są dwie możliwości: albo pan doktor jest kompletnym idiotą i kandydatem do Nagrody Darwina, albo zmyślasz.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
6 grudnia 2014 o 15:02

@SamanthaFisher: Ad 1. Radko Ci się zdarzało? No cóż, to mamy różne doświadczenia - bo mnie, niestety, regularnie. Ad 2. - No chyba sobie raczysz żartować. Rzadko spotykane? Pojeździj sobie pociągami na trasach typu Skierniewice - Warszawa. Ja mieszkam w Grodzisku - mnóstw moich znajomych dojeżdża codziennie do Warszawy do pracy. Pociąg odjeżdżający z Grodziska punktualnie jest jak śnieżna pantera: każdy o tym słyszał, wiadomo, że można spotkać, ale nikt osobiście na oczy nie widział…

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
6 grudnia 2014 o 14:09

Pozwolę sobie skomentować... Ad. 1. Fakt, że ludzie zachowują się czasami jak świnie. Niemniej: jak wyjaśnisz, że wsiadam do pociągu na POCZĄTKOWEJ stacji, a w łazience nie ma mydła, z kranu nie leci woda, a w dodatku wszystko jest brudne i zasyfione? Ad. 3. Jasne, że na "skomunikowany" poczekać trzeba i wściekanie się nie ma sensu - co doskonale widać, jak się siedzi w tym drugim i denerwuje, czy zdąży na przesadkę. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby ten drugi, do jasnej karbidówki, nie był spóźniony, to ten pierwszy nie musiałby długo czekać. Proste, prawda? Znajomy Anglik, który był w Polsce w latach 90. i uczył się polskiego, po wysłuchaniu iloś tam komunikatów na dworcu centralnym w Warszawie był przekonany, że to, co po angielsku nazywa się "train", po polsku nazywa się "opóźniony pociąg"- i dziwił się, że taka długa nazwa. Wiem, trochę się od lat 90. zmieniło… Trochę.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
6 grudnia 2014 o 13:26

@Zmora: Cytowałem wyżej zdanie z Wiki: "Współcześnie naukowcy postrzegają zapłodnienie jako proces ciągły, trwający w przypadku człowieka 12-24 godzin – nie sposób wyróżnić konkretnego "momentu zapłodnienia". Tak, wiem, że Wiki nie zawsze jest rzetelnym źródłem wiedzy, więc podaję pierwsze z brzegu inne: http://web.archive.org/web/20090406045953/http://8e.devbio.com/article.php?id=162 Nie chcę być okrutny i dosyłać cię do podręczników biologii, ale jedyna sytuacja w której do zapłodnienia może dojść w czasie dłuższym niż 24 h zachodzi wtedy, kiedy współżycie miało miejsce np. 3 - 4 dni przed owulacją - jakaś część plemników te kilka dniu przeżyła (plemnik może przetrwać w drogach rodnych kobiety max. do 5 dni) i kiedy pojawiła się komórka jajowa - doszło do zapłodnienia. W każdym innym przypadku - czyli jeśli kobieta jest w fazie płodnej, czyli jeśli komórka jajowa jest "dostępna" - do zapłodnienia dochodzi w ciągu 24 h od stosunku - albo wcale. A te słynne "72 godziny" to czas, jaki jest potrzebny na cały proces "zaciążenia" - czyli zapłodnienie, wędrówkę zapłodnionej (i już dzielącej się) komórki przez jajowód do macicy i jej zagnieżdżenie się.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
5 grudnia 2014 o 19:17

@Draco: Ja bym jednak stawiał na to, że historia jest - powiedzmy - nie do końca prawdziwa (i nie, nie zarzucam Autorowi kłamstwa - po prostu mógł przyjąć za dobrą monetę opowiastkę kogoś, kto sam nie wiedział albo kit wciskał…)

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 26) | raportuj
5 grudnia 2014 o 8:46

Raz: jak ktoś już napisał, taka "pebania" to nie jest tylko mieszkanie dla księdza (czy choćby dwóch). To także miejsce na kancelarię parafialną, jakieś salki na spotkania dla grup parafialnych etc. Dwa: to akurat zupełnie normalne, że NAJPIERW buduje się właśnie "budynek techniczny", a dopiero potem sam budynek kościoła. Jak "techniczny" stoi, to może się już zacząć jakieś działanie, spotkania, sprawy urzędowe także. A budynek kościoła ze względu na gabaryty zawsze buduje się dłużej. Nie mówiąc o tym, że jak ksiądz na miejscu i parafia zaczyna "żyć", to i kościół rośnie szybciej. Trzy: przyłączam się do apelu o wskazanie lokalizacji tego kuriozum, bo bez tego trudno mi do końca uwierzyć w historię…

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
3 grudnia 2014 o 19:45

Był taki dowcip… Do małego żydowskiego sklepiku z materiałami wchodzi klient i prosi o zielone sukno. - Oczywiście, oczywiście! - mówi sprzedawca i kładzie na ladzie czerwone. - Ale ja chciałem zielone! - Ach, przepraszam, źle zrozumiałem - i kładzie niebieskie. - Panie, czy pan mnie nie rozumiesz?! Zielone! - Och, pomyłka, najmocniej przepraszam - kaja się sprzedawca i kładzie na ladzie żółte sukno. Klienta szlag trafia. – Panie, do licha! ZIELONE! - No, wie szanowny pan - sprzedawca robi smutną minę - Niestety, takiego CAŁKIEM zielonego to chyba nie mamy…

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 grudnia 2014 o 14:03

Nigdy, NIGDY za darmo. To znaczy - można oddać znajomym czy rodzinie, dać Caritasowi czy innej organizacji charytatywnej, która znajdzie potrzebujących. Ale jeśli "wystawiam" - zawsze z ceną. Choćby cena była symboliczna, typu 10 zł za wózek dziecinny - odstrasza naciągaczy.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 14) | raportuj
28 listopada 2014 o 9:48

No, ale część naszych polityków chce z tego powodu powtarzać wybory. Ciekaw jestem, ile razy trzeba by je powtarzać, żeby tacy ludzie załapali…

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
27 listopada 2014 o 16:53

@Toyota_Hilux: Aha, samodzielny wybór drożdżówki - po tym, jak matka ten wybór jednoznacznie zaproponowała - to "rozwydrzenie"? Może jednak sprawdź w słowniku znaczenie tego słowa?

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 24) | raportuj
26 listopada 2014 o 17:56

@Toyota_Hilux: Błagam, powiedz, że nie masz dzieci…

« poprzednia 1 226 27 28 29 30 31 32 33 34 35 3648 49 następna »